Mimo obowiązujących przepisów dotyczących sprzedaży leków z pseudoefedryną, uzależnienie od leków, szczególnie wśród dzieci i młodzieży, ma się dobrze. Ponadto całkiem łatwy dostęp do tych środków napędza działalność przestępczą.
Zgodnie z ustawą przeciwko narkomanii farmaceuta może sprzedać tylko jedno opakowanie leku, którego substancją czynną jest pseudoefedryna, osobie, która ukończyła 18. rok życia. W razie wątpliwości farmaceuta może poprosić o dowód tożsamości kupującego – pisze onet.pl.
– Farmaceuta może też odmówić wydania leku osobie pełnoletniej, jeżeli uważa, że chce ona nabyć lek w celu odurzenia się. Niestety, przepisy te są często lekceważone i pomijane. Osoby uzależnione zazwyczaj chodzą od jednej do drugiej apteki i kupują po jednym opakowaniu – tłumaczy mgr farm. Sara Janowska, doktorantka UM w Lublinie.
Raj dla producentów narkotyków
Ponadto pseudoefedryna jest również prekursorem metaamfetaminy – można ją wykorzystać do łatwej syntezy tego narkotyku (czytaj również: VIDEO: leki z pseudoefedryną dostarczane do wytwórni narkotyków). Fakt, że leki z wysokimi dawkami pseudoefedryny przez długi czas były w Polsce dostępne bez praktycznie żadnych obostrzeń, sprawił, że przestępcy skupowali opakowania leków z kilkunastu aptek i hurtowni, a potem sprzedawali do Czech, gdzie produkowano metamfetaminę.
Jak niedawno doniósł DGP, przestępcy stworzyli specjalne oprogramowanie komputerowe, które wystawia kolejne paragony. W ten sposób można kupić 3,6 tysiąca opakowań w ciągu godziny. Wystarczy znaleźć chętną do współpracy aptekę. Zgodnie z przepisany na jeden paragon może być „nabity” tylko jeden lek z pseudoefedryną.
Leki bezpieczniejsze od dopalaczy
W większości preparatów sprzedawanych bez recepty pseudoefedryna stanowi jedną z substancji czynnych i zwykle występuje w niższej dawce. Główną substancją czynną jest paracetamol. Aby naprawdę przedawkować pseudoefedrynę, trzeba by było przyjąć ok. 8–10 dawek leku. Marlena Stradomska, pracownik Katedry Psychologii Klinicznej i Neuropsychologii UMCS w Lublinie zwraca uwagę na to, że młodzież uzależnia się od leków z niewiedzy.
– Słyszałam takie stwierdzenie, że leki są spoko. Nauczyciele mówią o tym, żeby nie brać narkotyków, nie palić papierosów czy nie pić alkoholu, ale nie mowy o lekach. To komunikat, że leki nie szkodzą – tłumaczy. Dodaje też, że przeprowadzono badania dotyczące świadomości używania szkodliwych substancji na grupie 200 dzieci z województwa lubelskiego. Pokazały one, że dzieci nie są świadome wszystkich konsekwencji związanych z zażywaniem szkodliwych substancji, w tym właśnie leków. –Uważają, że leki, które pochodzą z apteki, są bezpieczne, a na pewno bezpieczniejsze od dopalaczy, w których przecież znajdują się substancje niewiadomego pochodzenia – opowiada Stradomska.