Szwed, który we wtorek porwał w Barcelonie ciężarówkę wypełnioną pojemnikami z gazem i jeździł nią pod prąd, najpewniej nie odpowie za terroryzm. Lokalne władze poinformowały, że zatrzymany Joakim Robin Berggren, dzień wcześniej zażywał narkotyki na imprezie.
Do kradzieży ciężarówki wypełnionej dwustoma butlami z gazem doszło we wtorek po południu. Pojawiły się obawy, że sprawca może próbować przeprowadzić zamach terrorystyczny podobny do tych, które miały miejsce w ubiegłym roku w Nicei i Berlinie.
Żeby powstrzymać kierowcę jadącego pod prąd urządzono obławę, podczas której policjanci oddali kilkanaście strzałów w powietrze i kilka w kierunku ciężarówki.
Z uciekającej ciężarówki wypadła połowa ładunku, jedna z butli niegroźnie raniła brazylijską turystkę. Obrażenia odniosły także dwie inne osoby. Do szpitala trafił także sprawca.
„Całonocne imprezowanie”
Lokalne media podają, że jeszcze we wtorek śledczy ustalili, że zatrzymany Szwed nie planował zamachu terrorystycznego, a był pod wpływem narkotyków. Jordi Jane, dyrektor regionalnego departamentu spraw wewnętrznych Katalonii oświadczył, że Berggren był po „całonocnym ostrym imprezowaniu”.
– Wydał dużo pieniędzy i zażywał narkotyki, które sprawiły, że w był stanie euforii utrzymującej się przez wiele godzin – wyjaśnił Jane. Wskazał, że Szwed usłyszał zarzuty kradzieży pojazdu, atakowania funkcjonariuszy policji, niebezpiecznego prowadzenia auta, ranienia innych osób i niszczenia mienia.
Zatrzymany nie odpowie za próbę przeprowadzenia zamachu terrorystycznego. – Incydent nie było zaplanowany, tylko doszło do niego spontanicznie – podkreślił minister spraw wewnętrznych Juan Ignacio Zoido.
Agencja AFP podała, że Berggren przed 2012 roku siedział w więzieniu, ale nie wiadomo za co, po pięciu latach jego kartoteka została skasowana. Później dwukrotnie odpowiadał przed sądem, za niebezpieczną jazdę pod wpływem narkotyków, zażywanie narkotyków oraz posiadanie niebezpiecznego narzędzia, w tym przypadku kastetu.