Narkoturystyka

Bytomscy bezrobotni przewozili kokainę z Ameryki Południowej. Wczoraj do Sądu Okręgowego w Katowicach wpłynął akt oskarżenia przeciwko 10 osobom. Zatrzymana grupa to tylko mały wycinek przestępczych struktur mafii pruszkowskiej.

Anonim

Kategorie

Źródło

Trybuna Śląska

Odsłony

3214

Wszyscy oskarżeni byli kurierami, którzy jeździli na wycieczki do Chile i Argentyny. Zamiast pamiątek przywozili narkotyki. - Wszyscy zwerbowani doskonale wiedzieli, co będą robić - mówi rzecznik katowickiej Prokuratury Okręgowej, prokurator Tomasz Tadla. - To była precyzyjnie zorganizowana działalność przestępcza. Ĺťaden z zatrzymanych nie mógł powoływać się na to, że narkotyki przewoził nieświadomie i nie wiedział, dla kogo pracuje.

Zaraz na początku rekrutacji kurierzy byli powiadamiani, że w razie wpadki działają sami. W zamian mieli mieć zapewnionego obrońcę, a ich rodzina opiekę.

Koka i zwiedzanie

Pomysł narodził się we francuskim więzieniu w Strasburgu na początku lat 90. Odsiadkę odbywało tam dwóch Polaków. Wspólnie wymyślili, że po wyjściu zorganizują siatkę przemycającą z Ameryki Południowej narkotyki do Polski. Robert B. zajął się przygotowaniem gruntu na Śląsku. W sumie zwerbowano dziesięć osób.

Wszyscy młodzi, do 35 lat, bezrobotni, niektórzy już notowani przez policję za drobne przestępstwa. Najważniejsza była ósemka - Klaudia N., która pomagała w odbiorze przewożonego towaru i pozostali mężczyŹni - kurierzy. Instrukcje i wynagrodzenie otrzymywali na spotkaniach w Bytomiu, Wrocławiu lub w Zielonej Górze. By nie budzić podejrzeń, przemytnik jechał pociągiem lub samochodem do Pragi. Tam odbierał pieniądze i bilety lotnicze. Trasa wiodła przez Madryt lub Zurych i dalej do Buenos Aires lub do Santiago de Chile. Kurierzy mieli zachowywać się jak typowi turyści - w czasie 2-, 3-tygodni pobytu jeŹdzili na wycieczki i zwiedzali zabytki. Nie wolno im było jednak kupować pamiątek, wysyłać pocztówek czy dzwonić do rodziny.

Buty z wkładką

Po przylocie do Ameryki pojawiał się pośrednik. Kurierzy rozpoznawali go na umówione hasło lub po ubiorze - najczęściej była to czarna czapka z daszkiem. Dochodziło do wymiany. Towar przewożony był w różny sposób: w butelkach wina czy w paczkach kawy. Najbardziej rozpowszechnioną metodą były jednak sportowe buty. Kokaina była umieszczana nad podeszwą adidasów. Gdyby któremuś z kurierów jeszcze na lotnisku taki but rozkleił się, przemytnicy wozili dodatkowo tubki z mocnym klejem. Za każdym razem do Polski przemytnik przywoził 2 kilogramy kokainy. Na każdą eskapadę kurier otrzymywał dietę - 900 dolarów. Oprócz tego za wyjazd zarabiał na czysto od 1 tys. do 1 tys. 500 dolarów.

Śląski odprysk

Za organizację procederu w Argentynie i w Chile odpowiadały dwie osoby. Tadeusz S. pseud. Szymon jest poszukiwany międzynarodowym listem gończym. Najprawdopodobniej ukrywa się na terenie Ameryki Południowej. Tadeusz I. pseud. Stefal zmarł w kraju po deportacji z Austrii. - Wątek związany z tymi postaciami bada prokuratura warszawska - mówi prokurator Tadla.

- Kurierzy z Bytomia wpadli po zatrzymaniu dwóch innych przemytników na lotniskach w Madrycie i w Buenos Aires. Z zeznań zatrzymanych mężczyzn wynikało, że siatka ma swój oddział również na Śląsku.

W czasie narkotykowych wojaży śląscy kurierzy "wyprali" około 100 tys. dolarów. Na kilogramie kokainy w Europie można zarobić od 25 do 35 tys. dolarów. W Ameryce Południowej narkotyk kosztuje dziesięć razy mniej. 14 kilogramów przeszmuglowanych przez szajkę ze Śląska to blisko pół miliona dolarów. Zatrzymanym kurierom grozi do 15 lat więzienia.

Anna Malinowska

Oceń treść:

0
Brak głosów

Komentarze

fafik pies morderca (niezweryfikowany)

wow, niezla forsa, wchodze w to!
Zajawki z NeuroGroove
  • Kannabinoidy
  • Katastrofa
  • MDMA (Ecstasy)

odpłynięcie po MDMA, potem spalenie weedu na sen i zbicie stymulacji.

T(18:00) Przyszliśmy z dziewczyną do domu, którego użyczył nam ojciec na sylwestra i nowy rok. Jesteśmy sami. Mamy zajebisty humor. W planach mamy zarzucenie MDMA w kołach około 2-3h przed północą oraz spalenie weedu żeby móc wychillować się przed snem i pozbyć się ewentualnej stymulacji. Byliśmy nastawieni na długie rozmowy, czułości i na spacer.

  • Pozytywne przeżycie
  • Zolpidem

Nastawienie: dobre, lekkie podniecenie, ciekawość. Miejsce: dom, strych. Czas: wczesny wieczór. Oczekiwania: doświadczenie halucynacji i czegoś jeszcze, niczego konkretnego.

Wróciłem z krótkiego spaceru do domu. Wszedłem do kuchni i otworzyłem opakowanie orzeszków ziemnych w skorupce paprykowej. Tata przyniósł 3 piwa do domu, więc żartowałem sobie, że możemy razem wypić XD Moi rodzice są ogólnie przeciwko temu, żebym pił alkohol więc oczywiście się nie zgodził (pazera). Zresztą jestem jeszcze niepełnoletni, więc co w tym dziwnego. Ostatnio jak byłem na wizycie u psychiatry zmienił mi leki (na przewlekłą chorobę) na inne, bo dostałem reakcji uczuleniowej. Po prostu wysypało mnie pryszczami na całym ciele.

  • Inhalanty
  • Pozytywne przeżycie

nastawienie: pozytywne miejsca: winda, pokój

Raport praktycznie "surowy", jest to scalony opis kilku przeżyć z trzech dni.

Kupiłem sobie z rana gaz, wracając do domu kirałem w windzie, kroki na klatce odbijały się mechanicznym pogłosem, przekręcanie klucza w zamku nasuwało skojarzenia z czymś o tyle mechanicznym co i owadzim, ot molibdenowy skarabeusz przebierający odnóżami. Później za dnia, były jeszcze 3 podejścia, ale prawdziwa faza zaczęła się wieczorem.

Kiram, "buchy" oporowe.
1 wdech: zaczyna się charakterystyczne pulsowanie;

2 wdech: dźwięk dostał echa, pogłosu, obrazek zaś dostał głębi;

randomness