Mąż „ratował” naćpaną żonę wlewając jej wodę do ust. Nie przeżyła kuracji

Oskarżony broni się, że już raz w podobnej sytuacji polewał wodą żonę i to pomogło.

pokolenie Ł.K.

Kategorie

Źródło

Gazeta Krakowska
Artur Dróżdżak

Komentarz [H]yperreala: 
Tekst stanowi przedruk z podanego źródła.

Odsłony

791

45-letni Mirosław N. odpowie przed krakowskim sądem za narażenie żony na utratę życia. Kobieta była pod wpływem alkoholu, narkotyków i leków, więc nietrzeźwy mąż siłą wlał jej do ust znaczne ilości wody, by wypłukać jej żołądek. Katarzyna N. nie przeżyła tej kuracji. Prokuratura Rejonowa dla Krakowa Podgórza początkowo zarzucała 45-latkowi nieumyślne spowodowanie śmierci partnerki, ale potem zmieniła mu zarzut na nieumyślne narażenie żony na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia. Grozi za to 5 lat więzienia.

Z ustaleń wynika, że w październiku ub.r. małżonkowie zażywali kokainę na imprezie u znajomych pod Krakowem. Po powrocie do domu Katarzyna N. piła jeszcze alkohol zakupiony na stacji benzynowej. Nad ranem obudziła męża i przyznała mu się, że dodatkowo zażyła leki i powiedziała, że za chwilę może nie żyć. Faktycznie zaczęła tracić przytomność i wtedy mąż, który też był po alkoholu i narkotykach, podjął samodzielną próbę udzielenia pomocy partnerce. Usiłował wymusić jej wymioty i zdecydował się wykonać jej na siłę płukanie żołądka. Odczepił rączkę od prysznica i samą końcówkę rurki wsunął do ust żony, po czym odkręcił wodę.

Gdy reanimacja nie dawała rezultatu zadzwonił do znajomego ratownika medycznego, a w końcu na pogotowie. Na miejscu pojawiła się ekipa ratowników medycznych, ale kobieta była bez kontaktu, nie oddychała, nie miała niewyczuwalnego tętna. Akcję ratunkową utrudniał płyn wydobywający się z jej ust i nosa. Wezwano lekarza i karetkę, w której pacjentka zmarła mimo udzielanej pomocy.

Jeden z ratowników zeznał, że z ust i nosa kobiety cały czas wydobywała się podbarwiona krwią pieniąca się woda, której było bardzo dużo w płucach, a nie w żołądku. Ratownik nie nadążał z jej odsączaniem.

Mirosław N. nie przyznał się do winy. W areszcie przebywał do stycznia br. Teraz jest pod dozorem policji.

Z opinii biegłego zakładu medycyny sądowej wynika, że przyczyną zgonu kobiety była ostra niewydolność krążenia na skutek zażycia mieszaniny leków, alkoholu i narkotyków. Być może dodatkowy, negatywny wpływ, miało wypełnienie wodą dróg oddechowych Katarzyny N. podczas „akcji reanimacyjnej” męża. Nie ma pewności, czy ten wpływ był przesądzający, więc śledczy odstąpili więc od przypisania mu winy za skutek śmiertelny.

Zdaniem biegłego płukanie żołądka przez wlewanie znacznych ilości płynu do ust nie odpowiada zalecanym czynnościom ratowniczym. Tym bardziej, że u osób pod wpływem substancji toksycznych może być wyłączony odruch połyku.

Oskarżony broni się, że już raz w podobnej sytuacji polewał wodą żonę i to pomogło. Małżeństwem byli ledwie od miesiąca, partnerka nadużywała używek i to z jej inicjatywy, jak twierdzi mąż, wzięli dzień wcześniej kokainę.

Mirosławowi N. postawiono też zarzut posiadania narkotyków, które odkryto w jego mieszkaniu, wypowiadania gróźb i naruszenia nietykalności cielesnej szwagierki, czyli siostry jego żony.

W opinii prokuratury oskarżony miał świadomość, że żona piła alkohol, ćpała i zażyła leki, a mimo to nie wezwał pomocy, a sam podął próby które trudno nazwać ratowaniem. - Trzeba widzieć różnic między polewaniem kogoś wodą, a wepchnięciem mu na siłę rury od prysznica do gardła- zauważyła prokuratura. I nie kryła, że gdyby mąż od razu wezwał pogotowie uzyskałby szybszą profesjonalną pomoc, ale i telefoniczne wskazówki co do sposobu postępowania

Oceń treść:

Average: 9.8 (4 votes)
Zajawki z NeuroGroove
  • LSD-25
  • Tripraport

Znana nam spokojna łąka. Ja i brat.

Witam. Zaznaczam, jak zwykle, iż niniejszy tekst jest jedynie fikcją literacką.

Obawiam się, że w tym raporcie może dojść (a raczej na pewno dojdzie) do takiej sytuacji, gdzie jako jeden trip opiszę dwa... Po pewnym czasie zlewają się one, gdyż zarówno miejscówka, jak i towarzystwo były takie same, a i pogoda podobna... Przyjmijmy jednak, że wszystko działo się jednego dnia... Odświeżyłem nieco wspomnienia z bratem, więc opowiadanie powinno być nieco bardziej szczegółowe.

  • Marihuana
  • Przeżycie mistyczne

nastawienie idealnie tak jak otoczenie

nie czekam dłużej i wpycham czarną od opalania śmierdzącą lufę do gęby, pierwsza, druga, po trzeciej piszę gówniany esej o tym jak bardzo słabe zielsko kupiłem, ale co mogę więcej poza tym zrobić? dopale sobie jeszcze jedną, dwie tak na sen chociąż bo jedyne co czuję to przymulenie, czyli bez fajerwerków.

gówniane zielsko.

  • Bad trip
  • Marihuana
  • Marihuana

myślałem, że marihuana na mnie nie działa XD

Nie umiałem się zaciągać, debile mi nie wytłumaczyli. Pytałem jak się to robi, o co chodzi, próbowałem np połykać dym... Słyszałem tylko "po prostu się kurwa zaciągnij!". A ja myślałem: "no przecież jak trzymam to w ustach, to ciągnę ten dym". Z powodu właśnie takich debili, którzy nie potrafili wyjaśnić, że chodzi o zassanie dymu z jamy ustnej do płuc, żeby mógł zadziałać... wierzyłem, że jestem odporny na marihuanę.

  • Marihuana

... a działo się to we wrześniu 2002 roku w malowniczej wsi położonej gdzieś na przedgórzu świętkorzyskim. Miesiąc wcześniej odkryłem hyperreal.info i od tamtej pory stale odwiedzałem tę witrynę skacząc od psychodelika do psychodelika. Większość mojej uwagi przykuły psilocybe semilanceata ponieważ zaczął się sezon i chęć znalezienia tego "taniego" :P i według opisów jakże spektakularnego specyfiku stała się nieodparta.