Marycha na depresję

W Holandii postęp znów został pogłębiony. Im jest łatwiej pogłębiać cywilizację współczesną, bo się wprawili w pogłębianiu kanałów. Nie to co my, na wyżynach dziczy i jeszcze ciągle popędzani przez wsteczników, żeby piąć się w górę.

Anonim

Kategorie

Źródło

Rzeczpospolita
Maciej Rybiński

Odsłony

11020

W Holandii postęp znów został pogłębiony. Im jest łatwiej pogłębiać cywilizację współczesną, bo się wprawili w pogłębianiu kanałów. Nie to co my, na wyżynach dziczy i jeszcze ciągle popędzani przez wsteczników, żeby piąć się w górę. W Holandii będzie teraz można kupować marihuanę na receptę w aptekach. Zupełnie jak pigułki poronne na chorobę ciążową albo zastrzyk eutanazyjny na wszelkie inne przypadłości, łącznie z życiem w holenderskim społeczeństwie. Marihuana będzie dostępna jako lekarstwo w aptekach, bo dobrze robi ludziom cierpiącym na załamanie nerwowe. Czyli na depresję, a to znaczy, że do aptecznej marychy będą uprawnieni wszyscy Holendrzy, bo przecież wszyscy żyją tam w depresji.

Przypomina mi to bardzo dzieje amerykańskiej prohibicji. Amerykanie walczyli z demonem alkoholu jak Holendrzy z plagą narkotyków, ale w każdym drugstorze można było kupić bez problemów wino lecznicze, a nawet leczniczego szampana, którego produkował niejaki Paul Masson, twórca jednej z największych dziś firm winiarskich w Kaliforni, której wyroby są i u nas w sklepach. Jak ktoś był ciężej chory - oczywiście na depresję - to lekarz przepisywał mu koniak, brandy albo rum, które stały w aptekach obok wody gulardowej i kropli Inoziemcowa. Był jeszcze jeden sposób, który polecam Holendrom - alkohol można było produkować dla potrzeb religijnych, a ponieważ każdy mógł założyć kościół, życie religijne kwitło. Myślę, że doczekamy się w Holandii utworzenia przez tych, którym marihuana nie wystarcza, kościoła z doktryną wymagającą konsumowania heroiny. Grupowe wstrzykiwanie sobie narkotyku będzie się nazywało nabożeństwem, a potem wszyscy dostąpią objawienia.

Pytałem u nas w aptekach - marychy ani na lekarstwo. Jesteśmy strasznie zacofani i na załamanie nerwowe, które występuje przecież w Polsce powszechnie po obejrzeniu każdego dziennika telewizyjnego, musimy sięgać do starych środków medycyny ludowej. Ćwiartka na głowę i papieros. I żaden lekarz nie chce tego przepisać na receptę. Może "Wysokie Obcasy" zajęłyby się tym problemem, inaczej znów jako troglodyci Europy oddalimy się od nowoczesności.

Oceń treść:

0
Brak głosów

Komentarze

robak (niezweryfikowany)

ja nie mam nic przeciwko legalizacji to dobra sprawa kraj bedzie bardziej wyluzowany wiem co to jest bo sam tego spróbowałem i nie załuje tylko czysta marycha jest najlepsza a taka by byla gdybyzalegalizowali ten sprzet :D a nie taki syf jak maczana w kwasach.... itp bardziej kopie to prawda ale to nie jest to samo kto jarał czysta ganje wie co to jest a nawiazujac do tego wszystkiego smiech to zdrowie :P pozdro
Zajawki z NeuroGroove
  • Amfetamina

Witam, mam 15 lat i chciałem podzielić się..BLEH ! A było to tak...




Nazwa substancji: Amfetamina.

Poziomo doswiadczenia: W ógole, kilka razy marihuana.

Dawka: 0,5g




Skąd, gdzie i jak?!




  • MDMA (Ecstasy)

Waga - 50 kg

Po 3 latach MDM–owej abstynencji było mi dane spróbować kryształów MDMA.

Wraz ze znajomymi spotkaliśmy się o 18.30 podekscytowani, że to już dziś będzie nam dane znowu poczuć to wszechogarniające szczęście i tę lekkość. Jemy kilka tabletek witaminy C (jako przeciwutleniacz). Pijemy po 1 heinekenie na początek.

  • Bad trip
  • Mieszanki "ziołowe"

Pozytywnie, ciepły, letni dzień, ogromna ciekawość, ustronne miejsce

Był ciepły, letni dzień. Kolega (będę go określać K.) zaproponował mi nowy towar. Nie wiedziałam dokładnie co to jest i jak działa. Byłam ciekawa... "sprawdzę, jak jakieś gówno to przestanę palić". Okazało się, że to był dopalacz. Jaki? Dokładnie nie wiem, prawdopodobnie Mocarz.

 

  • Kannabinoidy
  • Katastrofa
  • Marihuana
  • Marihuana
  • Mieszanki "ziołowe"

Mieszkanie znajomych, miła atmosfera, dobre warunki, pozytywne nastawienie

Sobota wieczór, humor gitówa. Ja i mój chłopak (będę go opisywać jako M.) lecimy zapalić sobie z dwójką znajomych - niekoniecznie bliskich, ale na tyle spoko byśmy mogli czuć się przy nich komfortowo. Nazwijmy ich S. i P. Mieliśmy testować zielsko, które S miała w późniejszym terminie ogarnąć "hurtowo" na urodziny mojego chłopaka - nawet nie wiecie jak się cieszę, że nie wzięliśmy tego tematu na urodziny bez przetestowania (i że ogólnie ostatecznie go tam nie wzięliśmy).