Marihuana w szafce

Policja zatrzymała w szpitalu salowego, który handlował marihuaną

Anonim

Kategorie

Źródło

Gazeta Wyborcza Wrocław
Gazeta Wrocławska

Odsłony

4749

Marihuana w szafce

Gazeta Wrocławska Piątek, 5 października 2001

(WROCŁAW) - Policjanci zatrzymali salowego, który handlował narkotykami - mówi Beata Tobiasz z zespołu prasowego komendy wojewódzkiej. - Mężczyzna umawiał się z klientami w szpitalu na Krzykach, w którym pracował.

Funkcjonariusze wpadli na trop szpitalnego dilera, kiedy zatrzymali jedną z osób, która kupowała od niego narkotyki. Mężczyzna zaledwie kilka sekund przed zatrzymaniem zaopatrzył się w 10 porcji marihuany. - Policjanci przeszukali szafkę socjalną dilera - mówi Beata Tobiasz. - Znaleźli w niej 110 porcji narkotyku. W kurtce handlarza znaleziono 500 złotych. Mężczyzna przyznał, że pieniądze pochodzą ze sprzedaży środków odurzających. Powiedział też, że rozprowadza narkotyki od kilku miesięcy.

Tymczasem dwaj inni dilerzy zostali zatrzymani przez policjantów na stacji benzynowej na Psim Polu. Funkcjonariuszy wezwał jeden z pracowników stacji. W zaparkowanym polonezie zauważył on dwóch podejrzanie zachowujących się mężczyzn. Pomyślał, że młodzieńcy zamierzają napaść na stację paliw, więc od razu zadzwonił na policję.

W samochodzie, w którym siedzieli mężczyźni znaleziono prawie 800 porcji amfetaminy, wagę z odważnikami i woreczki do których pakuje się poporcjowane środki odurzające - opowiada Beata Tobiasz.

Funkcjonariusze zabezpieczyli też pistolet straszak. Jeden z mężczyzn przyznał, że narkotyki należą do niego i zamierzał je sprzedać. Dilerom narkotyków grozi kara do pięciu lat więzienia.

Salowy sprzedawał narkotyki

Gazeta Wyborcza Wrocław 2001-10-06

Dodatkowe źródło dochodów znalazł 25-letni mężczyzna pracujący jako salowy w jednym z wrocławskich szpitali. W środę wieczorem policyjni wywiadowcy zatrzymali przed szpitalem 19-letniego narkomana, przy którym znaleźli 10 porcji marihuany.

- Przyznał, że kupił ją od pracownika szpitala. Policjanci poszli więc i skontrolowali go. W jego socjalnej szafce odkryli 110 porcji narkotyku i siedem pustych woreczków przygotowanych na narkotyki, w kurtce pieniądze, z których część pochodzi ze sprzedaży - relacjonuje Beata Tobiasz, rzecznik wrocławskiej policji.

Salowy był już notowany przez policję. Od dawna handluje marihuaną, ale nie w szpitalu. Jak się dowiedzieliśmy, ze swoimi klientami zawsze umawiał się przez telefon.

Oceń treść:

0
Brak głosów

Komentarze

SIM (niezweryfikowany)
zaraz po sylwku sprawdze jak to dziala, kupilem tussal a nie ma kodeiny - tym lepiej dla mojego strufka <br>:P
serQ (niezweryfikowany)
zarzyć od 300 do 450 mg poczekac az sie zacznie poczatek i do dziela.zaczalem sobie rysowac jak jeszcze moglem :) cos bez wiekszego sensu potem welbie narodzilo sie... www.free-style-rys.prv.pl w rysunkach dxm od 1 do 3 zapraszam
wewe (niezweryfikowany)
fajna stronka :) <br>
mimosa (niezweryfikowany)
zima -20 st C. umawiamy sie ze znajomym na wyprawe pozaswiadomosc. wrzucamy po 15 tabsów tusalu, po 4 co 5min, popijajac sokiem jabukowo - mietowym. jst wporzoo, potem spalamy fife i jeszcze jedna i jesczcze jedna.. spacerujemy po zolibnorzu. pozny wieczór, latarnie odbijaja sie w sniegu. wybieramy droge przez dzikie krzaczoryy atakujace niewiinnych ludzi i obok rzeki przeznaczenia terazniejszosci by dojsc do zimowej rosy.tam spotykamy ziomkow i znow cos palimy. po jaki9ms czasie marzniecia w oczekiwaniu na palenie postanawiamy udac sie na seans do kina. podczas drogi don, muzyka rewelacyjna. trzeba sie ogrzac na jakiejs klatce. zachodzimy do niewielkiego bloku. odmrazam dlonie i resztki siebie. <br>idziemy w strone kina gubiac jednego zioma znajudujac za to jego kota, ktory pozniej rowniez nam ucieka. palimy ziolo i dochodzimy do kina. poza skokiem nic niema wiec idzimy na skok. 1,.5h zastanawiania sie o co chodzi... strasznie zawila fabula i falszywi przyjaciele. wychodzimy z kina kolega zapomina a ja pamietam o czapce jego. niezmarzl w glowe gdy znow wychodzilismy bym doszla na przyystanek. idziemy dosyc dlugo co jst nieco meczace i nagle sie okazuje ze trzeci gosc lewituje w strone rozyy. strasznie go tam przyciagalo. udalo sie jednak dotrzec na przystanek. uwaga o tym czy dotre nie byla przesadzona bo naprawde pokusa przeogromna. by pojechac autobuzem dokad zawiezie. widoki niezastopiane. znane miejsce widziane jakbyy poraz pierwszy z zupelnie innej perspektywy. przepiekne, nastrajajace pozytywnie. wszystko cieszy. wsiadam do betra. wlaczam discmena. muza - wyborna. uuklady dzwiekow iwiruja w glowie, wibruja, wyginaja sie. sa takie gladkie zgrabne giedkie. kocham te dzwieki. wchodze na osiedle. czuje sie jakbym wchodzila do innej krainy. winda, lustro - oooogromne zrenice, blogosc. dom pusty, rodzice na kolacji u znajomych. puszczam muze, puszczam film z vhs. muza sciszona w drugim pokoju, nieodszyfrowany film o nieznanym tytule, choc nieodparte wrazenie ze juz go czytalam, widzialam. powtarzaja mi sie w glowie sceny. wiem co bedzie. czuje film. ale do konca nierozumiem o co w nim chodzi i coz czynia bohaterowie. wracaja starzy blokuje sie bo jstm strasznie zdezintegrowana. nieumiem im wytlumaczyc dlaczego nic niewiem o filmie który ogladam i poco go ogladam. w efekcie ogladam z nimi ich film. niesamowity, basniowy. z fenomenalnym pojedynkiem czarodziejskim. dwuch czarownikow siedzi na tronach i rzuca na siebie rozne uroki. za karzdym razem bylam zaskoczona efektem czaru. niewyobrazalne! przecudny film. wszystko konczys ie dobze choc fabuly tez nie zrozumialam zbytnio ale wazne ze tam gral jack nicholson a film jst z 63 r.. potem zrezygnowalam z robienia sobie picia i kanapek. siedze w pokoju pisze ten text jst 2325. czaaas plyyynie baaardzo pooowoooli. wszystko jst harmonijne spokojne i dostatnie . bezpieczne cieple i przytulne. dlatego teraz ide polozyc sie do cieplutkiego puchatego luzeczka czytac sobie wladce pierscieni kanta i ukryty umysl z hildegarda von bingen na discmanie. pelna rozkosz. to przyjemne uciskanie na czaszke i podzial obrazu na klatki. tu teraz koniec kontaktu z rzeczywista swiadomoscia.2330.
VaLeC (niezweryfikowany)
nieeeeee kurwaa jak sobie to przypominam to mi sie zygac chce wjebalem dwie paczki tussala wlazlo po dwoch godzinach. okazalo sie ze jestem uczulony na dxm, powieki mi opuchly normalnie wygladalem jak yeti:(( swedzialo mnie wszystko jak huj przez caly czas:((( i nic wiecej! nic! czulem sie tylko troszeczke odurzony:(((((((((
dwuq (niezweryfikowany)
zapusccie pierwsza plyte k44 po DXMie.... total psychoza
mimoza (niezweryfikowany)
niedziela 15. ustawiamy sie na wrzucanie tusalu. ogladam toonami, scooby doo i jade na spotkanie. potem do apteki.mamy 10zta, czyli mieszka. ja chciala bym miec jagielle, kolega mieszek zlota ale ciezko zlotem poacic. tak ja k diamentami, jst to nielegalne. wiem bo mialamm worek diamadow z kopalni w rpa ale nic sie z nimi nie dalo zrobic. ponadto syntetyczne kamienie sztuczne ponad wszelka watpliwosc nie sa rownie wartosciowe co naturalne. pani w aptece zamienia moje pieniadze na 50zta i kupujemy 4 opakowania tusalu. zjadamy po dwa popijajac kola. z dwudziestu dolarow da sie zlozyc plonace wieze albo plonacy pentagon. mysle o mojej sis ma moje 20 euro moze odda w dolarach to zloze sobie pentagon. oo, dzwoni domnie, a ze jstsmy pod jej domem to sie ustawiamy na palenie. jedziemy na mury obronne i dowiaduje sie ze na wakacje jedziemy do chile albo do malezji. tyle ze w chile mozemy wyladowac na poludniu gdzie jst bzimno a to przeciez wakacje; z kol;ei w malezji trzeba plywac ludkami, i wspinac sie po górach i takie tam podobne niebezpieczne czynnosci wiec musimy zdecydowac cos rozstrzygajacego w tej sprawie. psy sie pogryzly w parku, postanawiamy w chile palic tylko rosliny z niebieskimi kwiatami bo niebieski to dobry kolor. dostaje od sis 20zeta i palimy pod murem obronnym siedzac na lawce w parku.. jst slicznie postanawiamy sie ruszyc i pojechac na odniebna miejscowke. przez zamarzniete betonowe jezioro biegniemy na przystanek. boje sie ze moze peknac. sa w nim studnie, zagladam do nich i postanawiam isc na ring2 powrzuceniu grzybow za tydzien. ogladam sie moja sis siedzi na lawce w parku pali papierosa i czeka na autobuus. szkoda ze autobusy nie maja w parkach przystankow. kauza. fajnie sie wygina i chodzimy po jej powiezchni. pod lodem sa babelki powietrza. idziemy dalej. nadchodzaimy a tu przyjedza odrazu autobus na podniebie i wsiadamy. jedziemy i przypominaja sie bdawne czasy gdy z sis jezdzilysmy tym autobusem do buwu.. obmyslam taki wewnetrzny matrix poprzez zanurzenie sie w przemysleniach i soli fizjologicznej z odcieciem niepotrzebnych bodzcow. bo dzis w batmanie przyszlosci bylo o takim gosciu szmerze ktory potrafil wykradac fale dzwiekowe i inputowac swoje. sterowal tym co ludzie slyszeli. to bylo bdziwne. i tak pomyslalam ze ktos moglby sobie sam sterowac swoimi doznaniami dlasiebie. wlasny matrix. solipsyzm skrajny pod ciagla kontrola. nie to nie solipsyzm bo bodzce sa z zewnatrz ale jakby stworzyc baze bodzcow jak baze mp3, to mozna by skonstruowac sobie matrix i wtedy to by byl solipsyzm.sweet. mrokow piwnicy. nasluchujemy glosow. wkoncu dzwieki ustaja wszyscy wyszli do kosciola droga wolna. wchodzimy na gor, dochodzimy do przeszklonych drzwi. otwierm kludke i schodami wychodzacymi poza obreb budynku wychodzimy na taras na dachu.kludke wciaz mam w reku. zjadamy czekolade, palimy, pijemy kole. uczymy sudafeda kucania ale ma trudnosci tefhniczne a potem wdajemy sie w dyskusje o przewidywalnosci dzialan drugiego czlowieka.siedzimy i rozmawiamy ale robi sie zimno. ja i sudafed jedziemy medytowac sis wraca do domu. jst po szostej. idzuiemy na przystanek. mi przypomina sie sen o pokoju zalanym woda i potem rozwazamy kapsuly desensoryczne i ich dzialanie na ludzka swiadomosc. fajnie by bylo miec pokuj z woda o wiele gestrza od naszego ciala bo mozna by w niej latac. a powietrze moglo by miec gestosc nazego ciala wtedy mogli bysmy w nim plywac oddychajac. t by byly bardzo rzyjemne srodki transportu. na razie jednak sis jedzie altobusem. my zostajemy pod kebabem. jesc. ale 20zeta jst wtopione w czesciach w moja rekawiczke. nic nierozumim z tej sytulacji i radze sie sudafeda. bierze moje rekawiczki i zaczyna je miedolic w poszukiwaniu pioeniedzy. w koncu wywrociwszy je na druga strone znajdujemy dziurke w podszewce przez ktore mozna wydobyc pieciozlotowki. co tam sie dzialo dalej mam wywiniete palce od rekawiczek! kupujemy kebaba i ierwszy raz udaje mi sie go zjesc bez usyfienia sie nim totalnie. wysiadamy przy placu na starowce. idac caly cas zapominamy o cym rozmawialismy. niepamietam nadal. obokl medytacji przez brame wchodzimy na podworko by zapalic po 1,3,5h. plan sie sklada. palimy jst slicznie, wracaja sily i mozliwosci. wbijamy sie na medytacje. lazienka - dziwnieeee. bardzo. wchodzimy na sale. miejsca z boku. ja juz znam prowadzacego. sudafed jeszcze ie wiec tym bardziej mus ie podoba. spoznieni wchodzimy na ommmmm. ommmmmmmm. i tak przez jakis czas. potem dziwwwwne rozmowy. potem kolejna medtacja. rosnacego do nieskonczonosci w twojej klatce piersiowej ognia a potem zmniejszajacego sie. tak niesamowite wizje. wszystko sie pali nic sie nie pali zaburenia perspektywy percepcji odniesienia . niesamowite wizualizacje. przyplyw totalnej energi rozplywanie sie w rzeczeistosci rzeczy nie do opisania. totalne rozluznienie. mistrz jst smieszny bo mowi po angielsku z wegierskim akcentem i wymowa. tlumaczy go niesamowita kobieta ktora wyglada jakby bykla czaly czas na psychotropach i nic nie czaila. ludzie opowiadaja takie dziwne rzeczy o swoich przezyciach. jak ich slucham zamykam oczy i wizualizuje mi sie zamarzajacy ogromny ocean tworzacy lodowiec. strasznie jstsmy rozbawieni. ostatnie medytowanie to medytacja na obraz mostrza naszego mistrza. mistrz mistrza wyglada jak totalnie przecpany koles - bo jak mowi mistrz jego zdjecie bylo zrobione podczas medytacji i jst pozbawione ego i chce nam cos przekazac. ale ludzie sie go np. boja albo ich irytuje... <br>zaczynamy 3ommmm i hmmmm. zdjecie orzywa i zaczyna sie poruszac jst oczywiscie 3wymiarowe. twarz zaczyna zmieniac wyraz. smieje sie. jst wesola. zmieniaja sie twarze. jst ich wiele roznych. kobiecemeskie, wszystkie zadowolone. poruszaja sie w 3wymiarach. pokazuja sie cale postaci. t leary mona lisa i wiele innych choc nikt z rodziny. konczymy 3ommm. mistrz sie cieszy jstsmy super, odczuwa nasza potezna energia. te twarzxe to nasze konotacje i poprzednie denotacje, moze tez przyszle. we wtorek tez idziemy na medytacje. wychodzimy. gubilam gdzies czapke jedna z dwuch. idziemy zapalic na podworko opodal. jst po 21. szukamy jakiegos zejscia nad rzeke. znajdujemy sliczne schodki i schodzim nimi w dul. z przyzwyczajenia naciskam klamki jak widze ladne podwurka. schoszczimy na dol i przechodzac obok kamienicy widzimy moja meline ksiazkowe mazen. miejsce gdzie jst tysiace ksiazek. mieszkanie na parteze kamienicy starej dwupoziomowe z antresola na kturej stoja regaly z ksiazkami. koniecznie chce to zobaczyc z bliska wiec wchodze an trawnik peln rzezb. wchodze na rzezby. jst pieknie. wchodzimy na podworko prlne rzezb i z dwoma przewygodnymi fotelami. jst super. palimy sobie i rozmawiamy o tysiacach cudownych rzeczy ale zupelnie abstrakcyjnych. rodzi sie koncepcja wrzucenia 100grzybow zapuszczeia tool i mwdytowania do obrazu witkacego. idziemy dalej. przed nami droga ze starowki na fortyfikacje. idziemy przez malzoleum tak to sie nazywa chyba. jst slicznie. te czarodziejskie ogrody i gwiazdy sa super. juz niewiem cz jeszcze palimy chyba nie. ale pewnosci niemam. aaa, rozmawiamy o transcendentnym postrzeganiu siebie i strasznej mocy naszych studiow. schody staja sie dlamnie nie do pokonania. boje sie stromosci. idziemy posrosd falujacych drzew.zawsze tak faluja dlatego sa kochane. potem moje ulubione wiezby przez ktore mam zdolnosc przenikac. sudafed optuje za przenikaniem wiosennym. znow schody, tym razem pod gore. daje rade. dluuugi odpoczynek na rosie platz. widze latarnie rozowe i zielone. tak sobie siedzimy ja sie oddalam w inne wymiary i niewyobrazam sobie zwiazku miedzy mna a przesadzana mi przyszlascia. powrut do domu zdaje sie byc tak odlegly i nierealny. jst pieknie. idziemy na przystanek. udaje mi sie zapalic papierosa- ktos zrozumial moja o niego prozbe:) i pale pale a autobusa nema. a byc powinien, wiec pytam czy on przyjedzie dopiero jak sie wkurze? nic. w koncu sie wkurzylam i dokladnie wtedy przyjezdza bus. cudownie, sila sudafeda dziala. 22:56. w koncu muza. w altobusie czuje sie jak totalny cpun bo wtapiam sie w szybe i rozplywam w dzwiekach cdimysloobrazach. prubuje systematyzowac przezycia jednak jst to dosyc uciazliwe bo caly czas musze zaczynac od poczatku bo cos mi sie przypomina. potem czuje ze zmieniam wymiary rzeczywistosci jadac do domu. ale i moje miasto jst bardzo wielowymiarowe. przejezdzam przez te wymiary. muzyka jst tak super. pod koniec ustalam plan, w zasadzie juz idac od przystanku do doomu. plan jst taki wchodze. cos zjesc umyc sie napisac raport i poczytac. ale wchodze, blokuje sie przy butach. potem.... potem cos co mnie o malo nie zabilo, otoz padre sie zaczail w pokoju i mje nastraszyl gdy wchodziolam za kare ze jstm tak puzno ok2340. to mje zupelnie zbilo z tropu wiec poszlam sie umyc i po wode jeno i do kompa. dzieki bogu za discmeny. muza to cos przecudownego. w trakcie pisania jeszcze mnie znajomy zaskoczyl soba ze sie nagla pojawil niewiadomo skad ale udalo sie go namowic na pozniejsza wizyta. i w tym pkcie dochodze do miejsca ggdzie literki doganiaja rzeczywistosco. chcialam to czyms uzupelnic ale zapomnialam. aaa. dxm bralam kilka razy. wzielam 20*15/43+1gthc na 3 osoby. z fify. doswiadczenia jak najbardiziej pozytywne. a zmienia sie wemnie za kazdym razem wszystko. taa, dxm sprawia ze swiat jst piekny i wspanialy i ze wszystko i wszystkich bardzo kocham. nawet hegla, i kanta tez. moze zostane solipsystka.hmm zauwazam ze jst pewien problem przy uzupelnianiu wpisu. ale to jst istotnt. wysiedlismy w koncu z autpobubsu i udalismy sie w str casa bej. niestetu pod domem okazalo sie zze domofon jst zamkniety a sasiedzi byli szybcy i perfidni i z nienackla zamykali nam drzwi przed nosem. p o jakims czasie po konsultacjach technicznych postanowilismy zbadac druga klatke. tam niestety tez sasiedzi byli od nas szybsi. w koncu newim jakim cudem sis wbila sie za sasiadami obladowanymi siatami do domu i zaczelismy wchodzic na gore ale ze sasiedzi wlasnie na goze miesz kasli bylo to bez sensu i musielismy zejsc na dol bo niechcialo nam sie z nimi gadac. ucieklismy w mroki ppiwnicy. o byla naprawde silna shiza. nigdy tak sie nie balam sasiadow. wiec stalismy w mrokach cienia piwnicy i nasluchiwalismy dzwiekow, bardzo wyostrzonych w tamtym momencie. i dalej uz jst opisane z powrotem na gorze jak wchodzimy na gore. i tu skoncze bo oczy mje bola i chce sobie jeszcze poczytac puki faza siedzi. sudafedzie dzienx za dotrzymanie towarzystwa! sis bylas suprr,szkoda ze wrocias do domu. 1:33 jst spoko czas na lotr.:)
sergio (niezweryfikowany)
...dla tych wszystkich, ktorzy niewiedzą, czy chcieliby przeżyć swoją samotną przejażdżkę z tajemniczym toważyszem podróży jakim jest DXM... <br> <br> <br>...day one...time 19 40...360mg dxm... <br> <br>20 00 <br> <br> Wracając po schodach po przed chwilą przeżytej kąpieli nadal rozmyślałem nad słusznością mojej decyzji dokonania eksperymentu. Teraz siedząc na łóżku zajadając orzeszki ziemne spisując jeszcze systematycznie i sensownie przychodzące myśli, czekam, jak na nieuniknioną egzekucję, na pierwsze efekty będące znakiem rozpoczęcia procesu. W tle muzyka jak zawsze ta sama towarzysząca mi w podróżach z DXM. Gładko falująca w powietrzu lekka techniawka, oprawiona pięknym żeńskim głosem, sama wprawia myśli w lekkie falowanie (muzyka powinna być słuchana przez słuchawki, wtedy czuje się większe zespolenie ze słyszanymi dźwiękami-dosłownie). Doświadczenie nie jest niczym nadzwyczajnym. Nie raz i nie dwa poddawałem się działaniu DXM, lecz teraz chcę wpełni (o ile będę w stanie) relacjonować tą podróż. <br> <br>20 05 <br> <br> ...nadal jem orzeszki...ale dobre są. Takie ziemne w łupinkach. Heh, jak się pożygam to przeżute i niestrawione pięknie ozdobią łazienkę, lub, na co bardziej bym obstawiał, mój pokój, gdyż dojście do łazienki w moim wykonaniu po DXM pozostawia wiele do życzenia. Hm, polecam te orzeszki :). Trzeba je rozbierać to się nie napchamy zabardzo, pomoga odciągnąć się od myśli zapalenia, no i tłumi trochę chęć zbełtania się po połknięciu dwunastu kapsułek wielkości samych orzeszków...:)... <br> <br>20 25 <br> <br> ...ale syf po tych orzeszkach... <br> <br>20 28 <br> <br> ...zaczyna mnie mulić, ale to pewnie od tych orzeszków... <br> <br>20 30 <br> <br> Głowa zaczyna robić się ciut cięższa. Wracając na górę do pokoju po schodach, sunięcie prawym barkiem o ściane dawało lekką, lecz wyraźną ulgę mojemu poczuciu równowagi. Składanie zdań, wyszukiwanie słów i pisanie staje się wolniejsze, lecz dokładniejsze i bardziej przemyślane. Chyba... <br>Zaczynam się źle czuć. Nawpieprzałem się orzeszków to mam teraz. Myśl o wyglądzie wnętrza mojego żołądka jak dwanaście rozmemłanych kapsułek uwalniających syropek w nich siedzący mieszający się z orzeszkami nie nastraja do najlepszego samopoczucia. Dlatego w takich chwilach staramy sie zapomnieć o takich sprawach. Wczuć się w muzyczkę, przekierować tok myślenia na inną płaszczyznę. <br> <br>20 50 <br> <br> Wraz z konkretnymi zawrotami głowy zaczyna przychodzić jej swędzenie. Ostatnią rzeczą jaką powinniśmy robić to zacząć się drapać. Potem będziemy się jeszcze bardziej drapać, a potem jeszcze bardziej itd. Ja zawsze zakładam czapkę zimówkę i energicznie masuję głowkę (to jest dobry sposób na swędzenie). Ale swędzenie nie jest obowiązkowe. Już ciężko mi cokolwiek pisać więc bedę opisywał już tylko naprawdę ważne rzeczy. <br> <br>21 05 <br> <br> (tutaj rękopis zostaje poprawiony, gdyż trafianie w klawisze zaczęło sprawiać trudnosci, które z biegiem czasu się nasilały)...dopóki jesteś w stanie zobaczyć na zegarku wskazówkowym, która godzina to znaczy, że jeszcze DXM nie zawładnęło tobą. <br> <br>21 15 <br> <br> DXM skutecznie potrafi odłączyć cialo od umysłu. Kładąc się wygodnie i zamykając oczy umysł tworzy zupełnie nowe płaszczyzny, na których może operować wzrok, choć z poczatku wszystko jest czarne i bez kontur to wyczuwa się różnicę co widać bliżej czy dalej, a dopiero po chwili, którą trzeba poświecić na przyzwyczajenie się do nowego wymiaru postrzgania, będzie można zacząć widywać, rozróżniać i tworzyć własne obrazy. Tyle rzeczy dziejących się w jednej sekundzie, tyle myśli. Jakby świat swolnił, a umysł przyspieszył. Po zamnknięciu oczu czuję się jakbym był częscią kalejdoskopu schematycznie pruszajacą się wewnątrz urządzenia. Czuje jak ciało faluje, jak niematerialna powłoka chce odczepić się od reszty. <br> <br> <br>21 50 <br> <br> Ledwo co udaje mi się coś napisać, czy wogólę się poruszyć . Nie czuję się za fajnie. Złapanie fazy na DXM jest trudne jak złapanie pszczoły w locie, a sama faza jest jak kulig. Jedziesz i jest super, ale wytastarczy jeden błąd, chwila rozstrojenia i resztę drogi suniesz po ziemi aż do końca jazdy. Czas nadal wydaje się być zwolniony, czuję się więźniem DXM... (w tym momencie kontynuowanie dzinnika stało się niemożliwe, więc postaram się zretrasmitować to się później stało). <br> <br>bliżej nieokreślona godzina... <br> <br> Całe ciało zaczęło mnie swędzieć i szczypać. Wierciłem się, drapałem chciałem, żeby jak najszybciej to wszystko się skończyło. Otwierając oczy widziałem tylko jak cały mój pokój wiruje dookoła, co mnie zupełnie zdezoriętowało, nie wiedziałem gdzie się znajduję i kiedy. Czas stał się mi terminem nieokreślonym. Oprócz tego, że zupełnie straciłem jego poczucie to pomoc poprzez spojrzenie na zegarek też stało się niemożliwe. Te bliżej nieokreślone chwile przygnały do mej głowy te same myśli co zawsze, gdy biorę DXM. <br> <br>- Już nigdy więcej. Nigdy. Boże kiedy to się skończy. <br> <br>Nic się już nie liczyło, ani pisanie, ani czekanie na faze. Nic. Chciałem tylko zasnąć. Po czasie, podczas szamotania się z kołdrą, cały spocony (od DXM) zacząłem czuć, pomimo fizycznego cierpienia, jak mój umysł odlatuje. Poprostu opuszcza ciało. Jakby zaprogramował drapanie się i wiercenie, a sam rozpoczął swoją własną wędrówkę co tylko pogłębiło moje zdezroiętowanie. Po wielkich mękach jednak wytrwałem do końcowego efektu. Widziałem teraz wszysko w ciemnościach oczami umysłu. Byłem w stanie zobaczyć i sworzyć przed sobą co tylko chciałem, lecz nie mogłem na tyle kontrolować własnego umysłu, który sam prowadził mnie w nieznane bawiąc się mną. Nie będę opisywał co widziałem czy co się działo, gdyż niektórych rzeczy nie da się opisać słowami, niektórych nie pamiętam, a co najważiejsze nie piszę tego by je opisywać tylko chciałem opisać uczucia mi towarzyszące. <br> <br> DXM wprowadza cię w zupełnie inny świat. Otwiera twój umysł i wyciąga nawet te rzeczy, o których nie wiedziałeś i nie chciałbyś wiedzieć. Stajesz się niewolnikiem własnego umysłu i jeżeli będziesz chciał będzie się tobą bawił jak tylko zechce.
qereez_pl (niezweryfikowany)
dlaczego wszyscy(przynajmniej duzo osob) popijają tabsy :) kwasnymi sokami np grjepfrutowymi? czy to chodzi o to zeby nie zbełtać spozytych uwczesniej tabletek ? czy co ? :) wyjasnijcie pliiiz bo mam ochote zkosztowac a nie chcial bym bełtac :P c u
mimoza (niezweryfikowany)
otuz sprawy maja sie tak. tableta tussal np. jst zasada. wiec zeby nie miec zgagi i problemow z zoladkiem popijasz soczkiem. osobiscie polecam jabukowo mientowy - bdobze robi na rzoladek:) <br>ale to sie odnosi generalnie do wszystkich lekow - trzeba je popijac soczkiem, nie wolno woda. <br>na zlagodzenie dzialania tabsow pij mleko(jakby faza byla za mocna) bo ono neutraklizuje toxyny . <br>a jako poczatkujacemu na dziendobry proponuje 20 tabsow, by zrozumiec dxm i co ze soba niesie. wiecej na 1st. raz jst za duzo. mniej - za slabe efekty i mozna nie docenic tego cudownego srodka. <br>milych jazd!
qereez_pl (niezweryfikowany)
ahaaaaa :)
qereez_pl (niezweryfikowany)
ahaaaaa :) dzięki teraz juz wiem :)
mimosha (niezweryfikowany)
1.03.03 19h 20 tussali *2. lufka zapalniczka sok. 10 min pierwsza faza. 20min lufa. godzina. bongos. william blake. duch pchly. psychozy. szatan. wir kochankow. weze. eichner i edge of the sphere. kolakowski dziwne nazwy. zagadnienia jezyka. reprodukcje. ooo z muzgiem zaczynaja sie dziac dziwne rzeczy. ciasteczka cynamonowe kukurydza slona. idealne byty przegryzajkowe. jak wychodzilam z domu zapomnialam zupelnie bedac na dole ze zjezdrzajac z 13p. zatrzymala sie winda na 12p. wogole tego nie zauwazylam. ogladamy film. po maksie nie czaje akcji. widze cus jak fabularyzowany dokument, pastisz z obywatela kaina orsona wellesa. gosc sie upodabnial kiedys do innych ludzi bo byl bardzo niesmialy i to wywolalo podowczas ogromne zamieszanie w jego swiecie jednak nie zostal zapamietany i ludzie z jego otoczenia ktorzy dozyli naszych czasow sa o to teraz pytani: dlaczego tak sie stalo? <br>niewiadomo. skandal byl ogromny, czlowiek kameleon. tance nauszniki, sesje w bialym pokoju. spot, pauza. jesc. pizza. cztery owoce i cukier puder. collaziana. el greko. losos. hlup. plyniemyn z buleczka przez rzeczke mate. mate i herbate i musli i miodek. nieslodki.hop siup z wszystkim spowrotem do pokoju. hipnoza. prawdziwe ja niesmialy staje sie agresywny. ma romans z pania doktor. mowi jej ze ja kocha. pani prezentuje nowy nurt w psychiatrii. objazdy pokazy i flesze. stop. owca. teraz owca w wielkim miescie. ja niwiem jak ja moge te bajki ogladac na trzezwo. to jst tak niesamowite wszystko! <br>baterie oxymoron, wysysajace energie z urzytkownika latarki. Oświeć się! zostan filozofem, oddaj nam swoje energie zyciowe, zrobimy z ciebie widmo. prof. strangelowe pojechal z fichtego. tak na fazie trzeba wszystko ladnie syntetyzowac. skladac w kawaleczki i calostki. powoli acz sukseswnie. nic nie pamietam z tych odcinkow. ludz podwodna, taaaak owca byl u fryzjera i zoperowal nos! ale pudelka i tak go nie chciala. finito. czy pauza. gorgiasz, to ksiazka ktora mialam od bardzo dawna przeczytac. zaczyna sie bardzo ciekawie choc juz nic nie pamietam z textu czytanego przed chwila. w.blake tez bardzo ladnie zostal pozyczony. waistness of time, general singular!to byl moment prawdziwegoo objawienia i odlotu, moment odczytania fragmentu ksiazki.pojmuje wszelie mozliwe rodzaje sadow. tak to jst cos wiecej niz zwykle 20tussali. dzis sa prawdziwe jazdy niesamowite totalnie. moze ze wzgledu na interakcje z tramalem. wiekszosci zeczy poprostu wogole nie jstm w stanie obczaic. niema akiej mozliwosci, ewentualnie zaobserwuje je ale mnijak nie umiem ich zanalizowac. dzis tylko synteza. nie bylo wychodzenia na dwor. to widome odstepstwo od praktyki i tradycji.ale dostrzeglismy wiele nowych rzeczy, nasze badania na pewno nie pojda na marne. jeszcze pietrzak ucaluje mnie w reke za prace roczna o percepcji na dxm.kwestia domu to totalne wkretki. minimalnie krotkotrwale ale jst ich tysiace. zrabila bym tyle rzeczy ale o tej porze raczej niebardzo moge sie zrealizowac.muzyka zjawiskowa. faze sporzytkuje na sluchanie.
LEKOMANKA (niezweryfikowany)
a mie kucze blade nic po tym nie bylo ;) poza tym ze nie spalam 48 godzin i czulam sie wypoczeta :) a jaka mialam werrrweeee....oj dAJCIE SPOKOJ ;)
Adamek (niezweryfikowany)
POgadałbym z kimś kto syntezuje ,albo choć raz mu sie to udało, dxm z leków. Właściwie to nie syntezuje tylko ekstraktuje ...czy coś takiego, mile widziany ktoś taki :)
Anonim (niezweryfikowany)
No właśnie, mnie też interesuje jak ekstraktować deskometorfan z acodinu.
AnAnAs(IronMaiden) (niezweryfikowany)
niechcieli tego umiescic to wwalam go tu :)DXM(Kaszana ?) <br>By AnAnAs(IronMaiden) <br>Witam wszystkich chciałem się z wami podzielic wrazeniami po DXM awiec zaczynam. <br>Pewnego razu na neuro groove przeczytałem ze można sobie kupic syrop lub tabletki zawierajace DXM w aptece bez recepty wiec poszedłem i kupilem robitussin antitussicum po przyjsciu do domu wypilem caly syrop i popilem go pomarańczowym sokiem ,smak syropu był calkiem niezły przynajmniej mi smakowal &amp;#61514; i zasiadłem do kompa włączyłem sobie muzyczke i czekalem na efekty przed tem wiele czytałem o tym i wiedziałem mniej wiecej czego mam się spodziewac ogolne opinie sa takie ze to gowno teraz tez tak uwazam &amp;#61514; czekam 30 min i nagle male rozkojarzenie już zaweza mi się pole widzenia mija godzina i się zaczyna zrobilo mi się goraco i zrobiłem się czerwony na twarzy i na szyi nagle schiza jeju co się stalo dlaczego tak co mi będzie o boze mowie wam tak się schizowalem tylko i wlasnie dlatego dxm to gowno straszne bad tripy sa po tym ok. zastanawiam się co mi będzie biegne po termometr ale boje się zmierzyc temperature bo jak będzie wysoka to niebede wiedział co mam robic hehe no mowie wam masakra nagle wpadam na pomysl może jeszcze mój organizm nieprzyjal calej dawki leku awiec żeby niebylo mi jeszcze gorzej zrobiłem sobie twiksa hehhe bełt bełt nagle ojeju brzuchmnie zaczol bolec siadam na klopa i bombardowanie ze 3 razy atakowałem kibel i ostro napierałem na nim przy czym caly czas towarzyszyly mi maxymalne schizy jeju mam gorączkę czy nie chyba mam może wejść do wanny zimnej wody to się ochłodzę albo nie wyjde na dwor co ja mam robic zadzwonic na pogotowie ? nie co im powiem ze przypadkiem caly syrop wlal mi się do gardla jeju co mam robic no i przez ok. 1,5 h miałem takie schizy poem się osłabiły i miałem nad nimi panowanie czyli jak mi się wkręcał bad trip to pomyślałem o czyms przyjemnym i już było spoko kiepsko widziałem wszystko było rozmazane ciezko było się skupic na jednym elemencie bo się rozmywal ogólnie ciezko było złapać ostrość, kłopoty z pamięcią np ciezko było sobie przypomniec co robilem 20 min temu chociaż jak się skupuilem to moglem, teraz siedze i pisze jest godzina 20:00 zarzucalem syropek o godzinie 13:30 24.03.03r. i jeszcze mnie klepie &amp;#61514; po tych schizach przyszedł czas na spokojna jazde calkiem przyjemna która polegala na tym ze np. gadam z kumplem on cos gada a ja go olewam a niech se gada co mnie to obchodzi jestem jak by w swoim swiecie mam schize ze wszyscy się na mnie patrza i caly czas mowie do kumpla &amp;#8222;ej no zobacz gapia się na mnie zrob cos&amp;#8221; czas wolno leci 5 min to 30 min tak jak po upaleniu mysle nad wieloma rzeczami przychodza mi do glowy wspomnienia z wakacji bo dzisiaj jest cieply dzien i robi mi się przyjemnie lecz zaraz zaczynam myśleć o czym innym np. o szkole i zaraz się schizuje heh dziwnie wogule pracuje mozgownica, szybko odpowiadam na pytania szybko mysle rozwiązania na każdy problem sa proste i nieskaplikowane 4 h po wzięciu najlepiej się mysli i rozmawia miałem ochote rozmawiac na wszystkie tematy calkiem przyjemne uczucie, ale najgorsze było wejście czyli 1,5 h schiz no ale potem nawet fajnie ale niesprobuje tego gowna wiecej gdyby nie to pierwsze 1,5 h to może bym się zastanowil nad wzięciem tego jeszcze kiedys no i to by było chyba na tyle aha a dawka była niewielka bo 150mg dxm na glodniaka popijac sokiem i zagryzając jedna kanapka ale na mnie to podziałało niezle zotalem wyklepany na maxa to był mój pierwszy raz i ostatni &amp;#61514; i od razu przepraszam za bledy i wogule bo piszac to jestem jeszcze troche stripowany. <br>Daniel <br>
SIM (niezweryfikowany)
niechcieli tego umiescic to wwalam go tu :)DXM(Kaszana ?) <br>By AnAnAs(IronMaiden) <br>Witam wszystkich chciałem się z wami podzielic wrazeniami po DXM awiec zaczynam. <br>Pewnego razu na neuro groove przeczytałem ze można sobie kupic syrop lub tabletki zawierajace DXM w aptece bez recepty wiec poszedłem i kupilem robitussin antitussicum po przyjsciu do domu wypilem caly syrop i popilem go pomarańczowym sokiem ,smak syropu był calkiem niezły przynajmniej mi smakowal &amp;#61514; i zasiadłem do kompa włączyłem sobie muzyczke i czekalem na efekty przed tem wiele czytałem o tym i wiedziałem mniej wiecej czego mam się spodziewac ogolne opinie sa takie ze to gowno teraz tez tak uwazam &amp;#61514; czekam 30 min i nagle male rozkojarzenie już zaweza mi się pole widzenia mija godzina i się zaczyna zrobilo mi się goraco i zrobiłem się czerwony na twarzy i na szyi nagle schiza jeju co się stalo dlaczego tak co mi będzie o boze mowie wam tak się schizowalem tylko i wlasnie dlatego dxm to gowno straszne bad tripy sa po tym ok. zastanawiam się co mi będzie biegne po termometr ale boje się zmierzyc temperature bo jak będzie wysoka to niebede wiedział co mam robic hehe no mowie wam masakra nagle wpadam na pomysl może jeszcze mój organizm nieprzyjal calej dawki leku awiec żeby niebylo mi jeszcze gorzej zrobiłem sobie twiksa hehhe bełt bełt nagle ojeju brzuchmnie zaczol bolec siadam na klopa i bombardowanie ze 3 razy atakowałem kibel i ostro napierałem na nim przy czym caly czas towarzyszyly mi maxymalne schizy jeju mam gorączkę czy nie chyba mam może wejść do wanny zimnej wody to się ochłodzę albo nie wyjde na dwor co ja mam robic zadzwonic na pogotowie ? nie co im powiem ze przypadkiem caly syrop wlal mi się do gardla jeju co mam robic no i przez ok. 1,5 h miałem takie schizy poem się osłabiły i miałem nad nimi panowanie czyli jak mi się wkręcał bad trip to pomyślałem o czyms przyjemnym i już było spoko kiepsko widziałem wszystko było rozmazane ciezko było się skupic na jednym elemencie bo się rozmywal ogólnie ciezko było złapać ostrość, kłopoty z pamięcią np ciezko było sobie przypomniec co robilem 20 min temu chociaż jak się skupuilem to moglem, teraz siedze i pisze jest godzina 20:00 zarzucalem syropek o godzinie 13:30 24.03.03r. i jeszcze mnie klepie &amp;#61514; po tych schizach przyszedł czas na spokojna jazde calkiem przyjemna która polegala na tym ze np. gadam z kumplem on cos gada a ja go olewam a niech se gada co mnie to obchodzi jestem jak by w swoim swiecie mam schize ze wszyscy się na mnie patrza i caly czas mowie do kumpla &amp;#8222;ej no zobacz gapia się na mnie zrob cos&amp;#8221; czas wolno leci 5 min to 30 min tak jak po upaleniu mysle nad wieloma rzeczami przychodza mi do glowy wspomnienia z wakacji bo dzisiaj jest cieply dzien i robi mi się przyjemnie lecz zaraz zaczynam myśleć o czym innym np. o szkole i zaraz się schizuje heh dziwnie wogule pracuje mozgownica, szybko odpowiadam na pytania szybko mysle rozwiązania na każdy problem sa proste i nieskaplikowane 4 h po wzięciu najlepiej się mysli i rozmawia miałem ochote rozmawiac na wszystkie tematy calkiem przyjemne uczucie, ale najgorsze było wejście czyli 1,5 h schiz no ale potem nawet fajnie ale niesprobuje tego gowna wiecej gdyby nie to pierwsze 1,5 h to może bym się zastanowil nad wzięciem tego jeszcze kiedys no i to by było chyba na tyle aha a dawka była niewielka bo 150mg dxm na glodniaka popijac sokiem i zagryzając jedna kanapka ale na mnie to podziałało niezle zotalem wyklepany na maxa to był mój pierwszy raz i ostatni &amp;#61514; i od razu przepraszam za bledy i wogule bo piszac to jestem jeszcze troche stripowany. <br>Daniel <br>
s.s (niezweryfikowany)
niechcieli tego umiescic to wwalam go tu :)DXM(Kaszana ?) <br>By AnAnAs(IronMaiden) <br>Witam wszystkich chciałem się z wami podzielic wrazeniami po DXM awiec zaczynam. <br>Pewnego razu na neuro groove przeczytałem ze można sobie kupic syrop lub tabletki zawierajace DXM w aptece bez recepty wiec poszedłem i kupilem robitussin antitussicum po przyjsciu do domu wypilem caly syrop i popilem go pomarańczowym sokiem ,smak syropu był calkiem niezły przynajmniej mi smakowal &amp;#61514; i zasiadłem do kompa włączyłem sobie muzyczke i czekalem na efekty przed tem wiele czytałem o tym i wiedziałem mniej wiecej czego mam się spodziewac ogolne opinie sa takie ze to gowno teraz tez tak uwazam &amp;#61514; czekam 30 min i nagle male rozkojarzenie już zaweza mi się pole widzenia mija godzina i się zaczyna zrobilo mi się goraco i zrobiłem się czerwony na twarzy i na szyi nagle schiza jeju co się stalo dlaczego tak co mi będzie o boze mowie wam tak się schizowalem tylko i wlasnie dlatego dxm to gowno straszne bad tripy sa po tym ok. zastanawiam się co mi będzie biegne po termometr ale boje się zmierzyc temperature bo jak będzie wysoka to niebede wiedział co mam robic hehe no mowie wam masakra nagle wpadam na pomysl może jeszcze mój organizm nieprzyjal calej dawki leku awiec żeby niebylo mi jeszcze gorzej zrobiłem sobie twiksa hehhe bełt bełt nagle ojeju brzuchmnie zaczol bolec siadam na klopa i bombardowanie ze 3 razy atakowałem kibel i ostro napierałem na nim przy czym caly czas towarzyszyly mi maxymalne schizy jeju mam gorączkę czy nie chyba mam może wejść do wanny zimnej wody to się ochłodzę albo nie wyjde na dwor co ja mam robic zadzwonic na pogotowie ? nie co im powiem ze przypadkiem caly syrop wlal mi się do gardla jeju co mam robic no i przez ok. 1,5 h miałem takie schizy poem się osłabiły i miałem nad nimi panowanie czyli jak mi się wkręcał bad trip to pomyślałem o czyms przyjemnym i już było spoko kiepsko widziałem wszystko było rozmazane ciezko było się skupic na jednym elemencie bo się rozmywal ogólnie ciezko było złapać ostrość, kłopoty z pamięcią np ciezko było sobie przypomniec co robilem 20 min temu chociaż jak się skupuilem to moglem, teraz siedze i pisze jest godzina 20:00 zarzucalem syropek o godzinie 13:30 24.03.03r. i jeszcze mnie klepie &amp;#61514; po tych schizach przyszedł czas na spokojna jazde calkiem przyjemna która polegala na tym ze np. gadam z kumplem on cos gada a ja go olewam a niech se gada co mnie to obchodzi jestem jak by w swoim swiecie mam schize ze wszyscy się na mnie patrza i caly czas mowie do kumpla &amp;#8222;ej no zobacz gapia się na mnie zrob cos&amp;#8221; czas wolno leci 5 min to 30 min tak jak po upaleniu mysle nad wieloma rzeczami przychodza mi do glowy wspomnienia z wakacji bo dzisiaj jest cieply dzien i robi mi się przyjemnie lecz zaraz zaczynam myśleć o czym innym np. o szkole i zaraz się schizuje heh dziwnie wogule pracuje mozgownica, szybko odpowiadam na pytania szybko mysle rozwiązania na każdy problem sa proste i nieskaplikowane 4 h po wzięciu najlepiej się mysli i rozmawia miałem ochote rozmawiac na wszystkie tematy calkiem przyjemne uczucie, ale najgorsze było wejście czyli 1,5 h schiz no ale potem nawet fajnie ale niesprobuje tego gowna wiecej gdyby nie to pierwsze 1,5 h to może bym się zastanowil nad wzięciem tego jeszcze kiedys no i to by było chyba na tyle aha a dawka była niewielka bo 150mg dxm na glodniaka popijac sokiem i zagryzając jedna kanapka ale na mnie to podziałało niezle zotalem wyklepany na maxa to był mój pierwszy raz i ostatni &amp;#61514; i od razu przepraszam za bledy i wogule bo piszac to jestem jeszcze troche stripowany. <br>Daniel <br>
Ananas(IronMaiden) (niezweryfikowany)
Niedawno wybralismy sie na noc na działke kumpla... ja, czterech kumpli i 240 acodinków! (waże 65kg, zjadlem ok 50). Zapomnial kluczy i musielismy sie wlamywac ok. 21:30 <br>Wszamalismy, jedzac po 5 i popijajac sokiem pomarańczowym... MNIAM <br> <br>Po 1h zacząłem czuć że wchodzi, po ok 2h(chyba bo nie mialem zegarka) zaczeły sie haluny a potem tripy nie z tej ziemi(!) : <br>1.Lecialem w kosmosie na łóżku i mijałem różne gwiazdy. <br>2. Bylem w oceanie chyba ze 2 km pod wodą,moglem oddychac i pływać gdzie tylko chcialem... <br>W miare upływu czasu filmy zaczely stawać się coraz bardziej nieprawdopodobne: <br>3. Nagle znalazłem sie na dachu pędzącego pociągu wraz z grzybiem(byla kiedys taka konsola jak pegazus a na nią gra Mario Bros a w niej takie grzybki jak muchomorki...) z gry ,który tańczył w takt muzyki... a ja razem z nim. <br>ALE TO JESZCZE NIC... BO NAGLE: <br>4. Znalazłem sie wewnątrz żarówki (!) po jakimś czasie spostrzeglem ze jestem jej światłem i moge swiecić gdzie tylko chce.... <br>(czyli w jakimś pomieszczeniu ,ale teraz dokładnie go nie kojaże). <br>Po calej masie filmów zaczlo sie zajebiste spadanie przez jakieś nieprawdopodobne światy,wymiary,poziomy...(nie wiem jak to nazwać. :P) <br> <br>W końcu wszyscy sie obudzilismy i opowiadaliśy sobie nawzajem nasze tripy... (kumpel we wszystkich tripach znajdowal sie w srodkach lokomocji (autobusy,tramwaje,pociągi...)) <br> <br>POLECAM SPRÓBOWANIE KAzDEMU... ALE UWAZAJCIE BO CO ZA DUZO TO NIE ZDROWO:)
XXy (niezweryfikowany)
Niedawno wybralismy sie na noc na działke kumpla... ja, czterech kumpli i 240 acodinków! (waże 65kg, zjadlem ok 50). Zapomnial kluczy i musielismy sie wlamywac ok. 21:30 <br>Wszamalismy, jedzac po 5 i popijajac sokiem pomarańczowym... MNIAM <br> <br>Po 1h zacząłem czuć że wchodzi, po ok 2h(chyba bo nie mialem zegarka) zaczeły sie haluny a potem tripy nie z tej ziemi(!) : <br>1.Lecialem w kosmosie na łóżku i mijałem różne gwiazdy. <br>2. Bylem w oceanie chyba ze 2 km pod wodą,moglem oddychac i pływać gdzie tylko chcialem... <br>W miare upływu czasu filmy zaczely stawać się coraz bardziej nieprawdopodobne: <br>3. Nagle znalazłem sie na dachu pędzącego pociągu wraz z grzybiem(byla kiedys taka konsola jak pegazus a na nią gra Mario Bros a w niej takie grzybki jak muchomorki...) z gry ,który tańczył w takt muzyki... a ja razem z nim. <br>ALE TO JESZCZE NIC... BO NAGLE: <br>4. Znalazłem sie wewnątrz żarówki (!) po jakimś czasie spostrzeglem ze jestem jej światłem i moge swiecić gdzie tylko chce.... <br>(czyli w jakimś pomieszczeniu ,ale teraz dokładnie go nie kojaże). <br>Po calej masie filmów zaczlo sie zajebiste spadanie przez jakieś nieprawdopodobne światy,wymiary,poziomy...(nie wiem jak to nazwać. :P) <br> <br>W końcu wszyscy sie obudzilismy i opowiadaliśy sobie nawzajem nasze tripy... (kumpel we wszystkich tripach znajdowal sie w srodkach lokomocji (autobusy,tramwaje,pociągi...)) <br> <br>POLECAM SPRÓBOWANIE KAzDEMU... ALE UWAZAJCIE BO CO ZA DUZO TO NIE ZDROWO:)
herka17 (niezweryfikowany)
Moj debiut to byly 2 paki Tussalu czuli 20 tabletek po 15mg zwizku, czyli w sumie 300mg DXM. Na poczatku sie wkurwialem bo nic sie nie dzialo. Zaczelo lekko wchodzic dopiero gdzies po godzinie. Mialem takie jakby zawroty glowy, wszystko takie troszke zmazane bylo tak jak powiedzmy po alkocholu. Ale zadnych rewelacji. W sumie faza sie nasilala tak w miere srednio ;-). Az tak gdzies po kolejnej godzinie, za huj nie wiedzialem co sie dzieje dookolo. Do tego doszedl jeszcze bol brzucha i zbieralo mi sie troche na wymioty. Centralnie nie wiedzialem co jest grane. Wiec sobie siadlem na lancuchu (takie co sa miedzy slupkami na chodniku) i siedz i sie tak lekko chustam. Goraco mi sie zrobilo jak skurwysyn, troche sie zaczalem pocic, ale w sumie sie nie schizowalem (pozatym bylo kurewsko goraca... chyba z 35 stopni celcjusza w sloncu). I tak siedze moze z 15 minut, i mi obraz zaczal skakac, troche to bylo hujowe. Bol brzucha i ochota na zyganie nie mijaly, ale troszke sie chyba juz ustepowaly. Wkurwiajace bylo to wirowanie mozgownicy... bez kitu czulem takie jakby... hmmm... jakby dreszcze przechodzace przez mozg czy cos takiego... ogolnie nie za przyjemny. Posiedzialem jeszcze na tym lancuchu tak z 10 minut i poszedlem sobie do parku, usiadlem w laweczce na cieniu... znaczy na odwrot :) na laweczce w cienu ;-), rozlozylem sie jak najwygodniejno i zaczal sie prawdziwy lajt... Poczulem taka dziwna przyjemnosc i jednoczesnie totalne zobojetnienie w stosunku do otoczenia... bez kitu nie zareagowalbym nawet jakby pies mnie zaczal oblewac :). Wszystko mialem totalnie w dupie. Drzewka byly ladne, slonko lade. I takie dziwne uczucie przy oddychaniu... tak jakos kurwesko lekko sie oddychalo... jakbym pluca mial z gabki czy cos takiego... az sie balem wzias glebokie wdychy bo myslalem ze mi sie roztargaja czy jakos tak... Bylo to nawet przyjemne i trwalo mniej wiecej do konca fazy. Faza zeszla gdzies kolo 15 (zaczela sie o 12 jakos). Caly dzien potem bylym troche skolowany, do tego leeka deprecha doszla, ale wiedzialem ze to na pewno przez DXM wiec nie dalem sie jej poniesc, tylko przyjalem raczej z zobojetnieniem... troche dziwne ale spoko. W domku wypilem pol litra mleka, zaparzylem sobie Yerbe i ogolnie wroocilem prawie do calkowitej formy. Wieczorkiem jeszcze zajaralem i juz bylo ogolnie dobrze... <br>Wlasciiwie moja DXMowa faze moge podzielic na dwie czesci... faze wejsciowa i faze wlasciwa. Faza wejsciowa to te zawirowania, skaczacy obraz, wirowanie w brzuchu, chec rzygania - ogolnie nieprzyjemna bardzo, Faza Wlasciwa zas to bylo to... to chyba jest najlepsze w DXM. Naprawde w tym parku mialem taki odlaot ze az kurwa ja pierdole. Ale ogolnie faza wejsciowa tak mnie styrala ze stwierdzilem ze faza wlasciwa nie jest tego warta. <br>DXM probowalem po raz pierwszy i nie sadze zebym siegnal po niego jeszcze raz... Ogolnie faza, choc na koncu bardzo przyjemna, to jednak nie bardzo mi odpowiadala. Napewno sa osoby ktorym tego typu odjazd na pewno by sie spodobal i DXM jest przeznaczone wlasnie dla nich... dla mnie to nie badzo. Wogole po tym zdarzeniu odczulem straszny respekt dla drugow naturalnych, takich jak mj, grzyby, szalwia itp. Nie sadze zebym siegnal juz po jakikolwiek fazowy lek czy jakies chemiczny drug. Jedynie na kwasa moge sie skusic i wlasnie szukam szukam, ale narazie nigdize nie mozna dostac (albo mam za slabe dojscia).
elmo (niezweryfikowany)
Moj debiut to byly 2 paki Tussalu czuli 20 tabletek po 15mg zwizku, czyli w sumie 300mg DXM. Na poczatku sie wkurwialem bo nic sie nie dzialo. Zaczelo lekko wchodzic dopiero gdzies po godzinie. Mialem takie jakby zawroty glowy, wszystko takie troszke zmazane bylo tak jak powiedzmy po alkocholu. Ale zadnych rewelacji. W sumie faza sie nasilala tak w miere srednio ;-). Az tak gdzies po kolejnej godzinie, za huj nie wiedzialem co sie dzieje dookolo. Do tego doszedl jeszcze bol brzucha i zbieralo mi sie troche na wymioty. Centralnie nie wiedzialem co jest grane. Wiec sobie siadlem na lancuchu (takie co sa miedzy slupkami na chodniku) i siedz i sie tak lekko chustam. Goraco mi sie zrobilo jak skurwysyn, troche sie zaczalem pocic, ale w sumie sie nie schizowalem (pozatym bylo kurewsko goraca... chyba z 35 stopni celcjusza w sloncu). I tak siedze moze z 15 minut, i mi obraz zaczal skakac, troche to bylo hujowe. Bol brzucha i ochota na zyganie nie mijaly, ale troszke sie chyba juz ustepowaly. Wkurwiajace bylo to wirowanie mozgownicy... bez kitu czulem takie jakby... hmmm... jakby dreszcze przechodzace przez mozg czy cos takiego... ogolnie nie za przyjemny. Posiedzialem jeszcze na tym lancuchu tak z 10 minut i poszedlem sobie do parku, usiadlem w laweczce na cieniu... znaczy na odwrot :) na laweczce w cienu ;-), rozlozylem sie jak najwygodniejno i zaczal sie prawdziwy lajt... Poczulem taka dziwna przyjemnosc i jednoczesnie totalne zobojetnienie w stosunku do otoczenia... bez kitu nie zareagowalbym nawet jakby pies mnie zaczal oblewac :). Wszystko mialem totalnie w dupie. Drzewka byly ladne, slonko lade. I takie dziwne uczucie przy oddychaniu... tak jakos kurwesko lekko sie oddychalo... jakbym pluca mial z gabki czy cos takiego... az sie balem wzias glebokie wdychy bo myslalem ze mi sie roztargaja czy jakos tak... Bylo to nawet przyjemne i trwalo mniej wiecej do konca fazy. Faza zeszla gdzies kolo 15 (zaczela sie o 12 jakos). Caly dzien potem bylym troche skolowany, do tego leeka deprecha doszla, ale wiedzialem ze to na pewno przez DXM wiec nie dalem sie jej poniesc, tylko przyjalem raczej z zobojetnieniem... troche dziwne ale spoko. W domku wypilem pol litra mleka, zaparzylem sobie Yerbe i ogolnie wroocilem prawie do calkowitej formy. Wieczorkiem jeszcze zajaralem i juz bylo ogolnie dobrze... <br>Wlasciiwie moja DXMowa faze moge podzielic na dwie czesci... faze wejsciowa i faze wlasciwa. Faza wejsciowa to te zawirowania, skaczacy obraz, wirowanie w brzuchu, chec rzygania - ogolnie nieprzyjemna bardzo, Faza Wlasciwa zas to bylo to... to chyba jest najlepsze w DXM. Naprawde w tym parku mialem taki odlaot ze az kurwa ja pierdole. Ale ogolnie faza wejsciowa tak mnie styrala ze stwierdzilem ze faza wlasciwa nie jest tego warta. <br>DXM probowalem po raz pierwszy i nie sadze zebym siegnal po niego jeszcze raz... Ogolnie faza, choc na koncu bardzo przyjemna, to jednak nie bardzo mi odpowiadala. Napewno sa osoby ktorym tego typu odjazd na pewno by sie spodobal i DXM jest przeznaczone wlasnie dla nich... dla mnie to nie badzo. Wogole po tym zdarzeniu odczulem straszny respekt dla drugow naturalnych, takich jak mj, grzyby, szalwia itp. Nie sadze zebym siegnal juz po jakikolwiek fazowy lek czy jakies chemiczny drug. Jedynie na kwasa moge sie skusic i wlasnie szukam szukam, ale narazie nigdize nie mozna dostac (albo mam za slabe dojscia).
XXy (niezweryfikowany)
Moj debiut to byly 2 paki Tussalu czuli 20 tabletek po 15mg zwizku, czyli w sumie 300mg DXM. Na poczatku sie wkurwialem bo nic sie nie dzialo. Zaczelo lekko wchodzic dopiero gdzies po godzinie. Mialem takie jakby zawroty glowy, wszystko takie troszke zmazane bylo tak jak powiedzmy po alkocholu. Ale zadnych rewelacji. W sumie faza sie nasilala tak w miere srednio ;-). Az tak gdzies po kolejnej godzinie, za huj nie wiedzialem co sie dzieje dookolo. Do tego doszedl jeszcze bol brzucha i zbieralo mi sie troche na wymioty. Centralnie nie wiedzialem co jest grane. Wiec sobie siadlem na lancuchu (takie co sa miedzy slupkami na chodniku) i siedz i sie tak lekko chustam. Goraco mi sie zrobilo jak skurwysyn, troche sie zaczalem pocic, ale w sumie sie nie schizowalem (pozatym bylo kurewsko goraca... chyba z 35 stopni celcjusza w sloncu). I tak siedze moze z 15 minut, i mi obraz zaczal skakac, troche to bylo hujowe. Bol brzucha i ochota na zyganie nie mijaly, ale troszke sie chyba juz ustepowaly. Wkurwiajace bylo to wirowanie mozgownicy... bez kitu czulem takie jakby... hmmm... jakby dreszcze przechodzace przez mozg czy cos takiego... ogolnie nie za przyjemny. Posiedzialem jeszcze na tym lancuchu tak z 10 minut i poszedlem sobie do parku, usiadlem w laweczce na cieniu... znaczy na odwrot :) na laweczce w cienu ;-), rozlozylem sie jak najwygodniejno i zaczal sie prawdziwy lajt... Poczulem taka dziwna przyjemnosc i jednoczesnie totalne zobojetnienie w stosunku do otoczenia... bez kitu nie zareagowalbym nawet jakby pies mnie zaczal oblewac :). Wszystko mialem totalnie w dupie. Drzewka byly ladne, slonko lade. I takie dziwne uczucie przy oddychaniu... tak jakos kurwesko lekko sie oddychalo... jakbym pluca mial z gabki czy cos takiego... az sie balem wzias glebokie wdychy bo myslalem ze mi sie roztargaja czy jakos tak... Bylo to nawet przyjemne i trwalo mniej wiecej do konca fazy. Faza zeszla gdzies kolo 15 (zaczela sie o 12 jakos). Caly dzien potem bylym troche skolowany, do tego leeka deprecha doszla, ale wiedzialem ze to na pewno przez DXM wiec nie dalem sie jej poniesc, tylko przyjalem raczej z zobojetnieniem... troche dziwne ale spoko. W domku wypilem pol litra mleka, zaparzylem sobie Yerbe i ogolnie wroocilem prawie do calkowitej formy. Wieczorkiem jeszcze zajaralem i juz bylo ogolnie dobrze... <br>Wlasciiwie moja DXMowa faze moge podzielic na dwie czesci... faze wejsciowa i faze wlasciwa. Faza wejsciowa to te zawirowania, skaczacy obraz, wirowanie w brzuchu, chec rzygania - ogolnie nieprzyjemna bardzo, Faza Wlasciwa zas to bylo to... to chyba jest najlepsze w DXM. Naprawde w tym parku mialem taki odlaot ze az kurwa ja pierdole. Ale ogolnie faza wejsciowa tak mnie styrala ze stwierdzilem ze faza wlasciwa nie jest tego warta. <br>DXM probowalem po raz pierwszy i nie sadze zebym siegnal po niego jeszcze raz... Ogolnie faza, choc na koncu bardzo przyjemna, to jednak nie bardzo mi odpowiadala. Napewno sa osoby ktorym tego typu odjazd na pewno by sie spodobal i DXM jest przeznaczone wlasnie dla nich... dla mnie to nie badzo. Wogole po tym zdarzeniu odczulem straszny respekt dla drugow naturalnych, takich jak mj, grzyby, szalwia itp. Nie sadze zebym siegnal juz po jakikolwiek fazowy lek czy jakies chemiczny drug. Jedynie na kwasa moge sie skusic i wlasnie szukam szukam, ale narazie nigdize nie mozna dostac (albo mam za slabe dojscia).
Pankracy (niezweryfikowany)
Niedawno wybralismy sie na noc na działke kumpla... ja, czterech kumpli i 240 acodinków! (waże 65kg, zjadlem ok 50). Zapomnial kluczy i musielismy sie wlamywac ok. 21:30 <br>Wszamalismy, jedzac po 5 i popijajac sokiem pomarańczowym... MNIAM <br> <br>Po 1h zacząłem czuć że wchodzi, po ok 2h(chyba bo nie mialem zegarka) zaczeły sie haluny a potem tripy nie z tej ziemi(!) : <br>1.Lecialem w kosmosie na łóżku i mijałem różne gwiazdy. <br>2. Bylem w oceanie chyba ze 2 km pod wodą,moglem oddychac i pływać gdzie tylko chcialem... <br>W miare upływu czasu filmy zaczely stawać się coraz bardziej nieprawdopodobne: <br>3. Nagle znalazłem sie na dachu pędzącego pociągu wraz z grzybiem(byla kiedys taka konsola jak pegazus a na nią gra Mario Bros a w niej takie grzybki jak muchomorki...) z gry ,który tańczył w takt muzyki... a ja razem z nim. <br>ALE TO JESZCZE NIC... BO NAGLE: <br>4. Znalazłem sie wewnątrz żarówki (!) po jakimś czasie spostrzeglem ze jestem jej światłem i moge swiecić gdzie tylko chce.... <br>(czyli w jakimś pomieszczeniu ,ale teraz dokładnie go nie kojaże). <br>Po calej masie filmów zaczlo sie zajebiste spadanie przez jakieś nieprawdopodobne światy,wymiary,poziomy...(nie wiem jak to nazwać. :P) <br> <br>W końcu wszyscy sie obudzilismy i opowiadaliśy sobie nawzajem nasze tripy... (kumpel we wszystkich tripach znajdowal sie w srodkach lokomocji (autobusy,tramwaje,pociągi...)) <br> <br>POLECAM SPRÓBOWANIE KAzDEMU... ALE UWAZAJCIE BO CO ZA DUZO TO NIE ZDROWO:)
Ananas(IronMaiden) (niezweryfikowany)
Niedawno wybralismy sie na noc na działke kumpla... ja, czterech kumpli i 240 acodinków! (waże 65kg, zjadlem ok 50). Zapomnial kluczy i musielismy sie wlamywac ok. 21:30 <br>Wszamalismy, jedzac po 5 i popijajac sokiem pomarańczowym... MNIAM <br> <br>Po 1h zacząłem czuć że wchodzi, po ok 2h(chyba bo nie mialem zegarka) zaczeły sie haluny a potem tripy nie z tej ziemi(!) : <br>1.Lecialem w kosmosie na łóżku i mijałem różne gwiazdy. <br>2. Bylem w oceanie chyba ze 2 km pod wodą,moglem oddychac i pływać gdzie tylko chcialem... <br>W miare upływu czasu filmy zaczely stawać się coraz bardziej nieprawdopodobne: <br>3. Nagle znalazłem sie na dachu pędzącego pociągu wraz z grzybiem(byla kiedys taka konsola jak pegazus a na nią gra Mario Bros a w niej takie grzybki jak muchomorki...) z gry ,który tańczył w takt muzyki... a ja razem z nim. <br>ALE TO JESZCZE NIC... BO NAGLE: <br>4. Znalazłem sie wewnątrz żarówki (!) po jakimś czasie spostrzeglem ze jestem jej światłem i moge swiecić gdzie tylko chce.... <br>(czyli w jakimś pomieszczeniu ,ale teraz dokładnie go nie kojaże). <br>Po calej masie filmów zaczlo sie zajebiste spadanie przez jakieś nieprawdopodobne światy,wymiary,poziomy...(nie wiem jak to nazwać. :P) <br> <br>W końcu wszyscy sie obudzilismy i opowiadaliśy sobie nawzajem nasze tripy... (kumpel we wszystkich tripach znajdowal sie w srodkach lokomocji (autobusy,tramwaje,pociągi...)) <br> <br>POLECAM SPRÓBOWANIE KAzDEMU... ALE UWAZAJCIE BO CO ZA DUZO TO NIE ZDROWO:)
dwuq (niezweryfikowany)
Moj debiut to byly 2 paki Tussalu czuli 20 tabletek po 15mg zwizku, czyli w sumie 300mg DXM. Na poczatku sie wkurwialem bo nic sie nie dzialo. Zaczelo lekko wchodzic dopiero gdzies po godzinie. Mialem takie jakby zawroty glowy, wszystko takie troszke zmazane bylo tak jak powiedzmy po alkocholu. Ale zadnych rewelacji. W sumie faza sie nasilala tak w miere srednio ;-). Az tak gdzies po kolejnej godzinie, za huj nie wiedzialem co sie dzieje dookolo. Do tego doszedl jeszcze bol brzucha i zbieralo mi sie troche na wymioty. Centralnie nie wiedzialem co jest grane. Wiec sobie siadlem na lancuchu (takie co sa miedzy slupkami na chodniku) i siedz i sie tak lekko chustam. Goraco mi sie zrobilo jak skurwysyn, troche sie zaczalem pocic, ale w sumie sie nie schizowalem (pozatym bylo kurewsko goraca... chyba z 35 stopni celcjusza w sloncu). I tak siedze moze z 15 minut, i mi obraz zaczal skakac, troche to bylo hujowe. Bol brzucha i ochota na zyganie nie mijaly, ale troszke sie chyba juz ustepowaly. Wkurwiajace bylo to wirowanie mozgownicy... bez kitu czulem takie jakby... hmmm... jakby dreszcze przechodzace przez mozg czy cos takiego... ogolnie nie za przyjemny. Posiedzialem jeszcze na tym lancuchu tak z 10 minut i poszedlem sobie do parku, usiadlem w laweczce na cieniu... znaczy na odwrot :) na laweczce w cienu ;-), rozlozylem sie jak najwygodniejno i zaczal sie prawdziwy lajt... Poczulem taka dziwna przyjemnosc i jednoczesnie totalne zobojetnienie w stosunku do otoczenia... bez kitu nie zareagowalbym nawet jakby pies mnie zaczal oblewac :). Wszystko mialem totalnie w dupie. Drzewka byly ladne, slonko lade. I takie dziwne uczucie przy oddychaniu... tak jakos kurwesko lekko sie oddychalo... jakbym pluca mial z gabki czy cos takiego... az sie balem wzias glebokie wdychy bo myslalem ze mi sie roztargaja czy jakos tak... Bylo to nawet przyjemne i trwalo mniej wiecej do konca fazy. Faza zeszla gdzies kolo 15 (zaczela sie o 12 jakos). Caly dzien potem bylym troche skolowany, do tego leeka deprecha doszla, ale wiedzialem ze to na pewno przez DXM wiec nie dalem sie jej poniesc, tylko przyjalem raczej z zobojetnieniem... troche dziwne ale spoko. W domku wypilem pol litra mleka, zaparzylem sobie Yerbe i ogolnie wroocilem prawie do calkowitej formy. Wieczorkiem jeszcze zajaralem i juz bylo ogolnie dobrze... <br>Wlasciiwie moja DXMowa faze moge podzielic na dwie czesci... faze wejsciowa i faze wlasciwa. Faza wejsciowa to te zawirowania, skaczacy obraz, wirowanie w brzuchu, chec rzygania - ogolnie nieprzyjemna bardzo, Faza Wlasciwa zas to bylo to... to chyba jest najlepsze w DXM. Naprawde w tym parku mialem taki odlaot ze az kurwa ja pierdole. Ale ogolnie faza wejsciowa tak mnie styrala ze stwierdzilem ze faza wlasciwa nie jest tego warta. <br>DXM probowalem po raz pierwszy i nie sadze zebym siegnal po niego jeszcze raz... Ogolnie faza, choc na koncu bardzo przyjemna, to jednak nie bardzo mi odpowiadala. Napewno sa osoby ktorym tego typu odjazd na pewno by sie spodobal i DXM jest przeznaczone wlasnie dla nich... dla mnie to nie badzo. Wogole po tym zdarzeniu odczulem straszny respekt dla drugow naturalnych, takich jak mj, grzyby, szalwia itp. Nie sadze zebym siegnal juz po jakikolwiek fazowy lek czy jakies chemiczny drug. Jedynie na kwasa moge sie skusic i wlasnie szukam szukam, ale narazie nigdize nie mozna dostac (albo mam za slabe dojscia).
Załoga (niezweryfikowany)
Moj debiut to byly 2 paki Tussalu czuli 20 tabletek po 15mg zwizku, czyli w sumie 300mg DXM. Na poczatku sie wkurwialem bo nic sie nie dzialo. Zaczelo lekko wchodzic dopiero gdzies po godzinie. Mialem takie jakby zawroty glowy, wszystko takie troszke zmazane bylo tak jak powiedzmy po alkocholu. Ale zadnych rewelacji. W sumie faza sie nasilala tak w miere srednio ;-). Az tak gdzies po kolejnej godzinie, za huj nie wiedzialem co sie dzieje dookolo. Do tego doszedl jeszcze bol brzucha i zbieralo mi sie troche na wymioty. Centralnie nie wiedzialem co jest grane. Wiec sobie siadlem na lancuchu (takie co sa miedzy slupkami na chodniku) i siedz i sie tak lekko chustam. Goraco mi sie zrobilo jak skurwysyn, troche sie zaczalem pocic, ale w sumie sie nie schizowalem (pozatym bylo kurewsko goraca... chyba z 35 stopni celcjusza w sloncu). I tak siedze moze z 15 minut, i mi obraz zaczal skakac, troche to bylo hujowe. Bol brzucha i ochota na zyganie nie mijaly, ale troszke sie chyba juz ustepowaly. Wkurwiajace bylo to wirowanie mozgownicy... bez kitu czulem takie jakby... hmmm... jakby dreszcze przechodzace przez mozg czy cos takiego... ogolnie nie za przyjemny. Posiedzialem jeszcze na tym lancuchu tak z 10 minut i poszedlem sobie do parku, usiadlem w laweczce na cieniu... znaczy na odwrot :) na laweczce w cienu ;-), rozlozylem sie jak najwygodniejno i zaczal sie prawdziwy lajt... Poczulem taka dziwna przyjemnosc i jednoczesnie totalne zobojetnienie w stosunku do otoczenia... bez kitu nie zareagowalbym nawet jakby pies mnie zaczal oblewac :). Wszystko mialem totalnie w dupie. Drzewka byly ladne, slonko lade. I takie dziwne uczucie przy oddychaniu... tak jakos kurwesko lekko sie oddychalo... jakbym pluca mial z gabki czy cos takiego... az sie balem wzias glebokie wdychy bo myslalem ze mi sie roztargaja czy jakos tak... Bylo to nawet przyjemne i trwalo mniej wiecej do konca fazy. Faza zeszla gdzies kolo 15 (zaczela sie o 12 jakos). Caly dzien potem bylym troche skolowany, do tego leeka deprecha doszla, ale wiedzialem ze to na pewno przez DXM wiec nie dalem sie jej poniesc, tylko przyjalem raczej z zobojetnieniem... troche dziwne ale spoko. W domku wypilem pol litra mleka, zaparzylem sobie Yerbe i ogolnie wroocilem prawie do calkowitej formy. Wieczorkiem jeszcze zajaralem i juz bylo ogolnie dobrze... <br>Wlasciiwie moja DXMowa faze moge podzielic na dwie czesci... faze wejsciowa i faze wlasciwa. Faza wejsciowa to te zawirowania, skaczacy obraz, wirowanie w brzuchu, chec rzygania - ogolnie nieprzyjemna bardzo, Faza Wlasciwa zas to bylo to... to chyba jest najlepsze w DXM. Naprawde w tym parku mialem taki odlaot ze az kurwa ja pierdole. Ale ogolnie faza wejsciowa tak mnie styrala ze stwierdzilem ze faza wlasciwa nie jest tego warta. <br>DXM probowalem po raz pierwszy i nie sadze zebym siegnal po niego jeszcze raz... Ogolnie faza, choc na koncu bardzo przyjemna, to jednak nie bardzo mi odpowiadala. Napewno sa osoby ktorym tego typu odjazd na pewno by sie spodobal i DXM jest przeznaczone wlasnie dla nich... dla mnie to nie badzo. Wogole po tym zdarzeniu odczulem straszny respekt dla drugow naturalnych, takich jak mj, grzyby, szalwia itp. Nie sadze zebym siegnal juz po jakikolwiek fazowy lek czy jakies chemiczny drug. Jedynie na kwasa moge sie skusic i wlasnie szukam szukam, ale narazie nigdize nie mozna dostac (albo mam za slabe dojscia).
PARADAY (niezweryfikowany)
Niedawno wybralismy sie na noc na działke kumpla... ja, czterech kumpli i 240 acodinków! (waże 65kg, zjadlem ok 50). Zapomnial kluczy i musielismy sie wlamywac ok. 21:30 <br>Wszamalismy, jedzac po 5 i popijajac sokiem pomarańczowym... MNIAM <br> <br>Po 1h zacząłem czuć że wchodzi, po ok 2h(chyba bo nie mialem zegarka) zaczeły sie haluny a potem tripy nie z tej ziemi(!) : <br>1.Lecialem w kosmosie na łóżku i mijałem różne gwiazdy. <br>2. Bylem w oceanie chyba ze 2 km pod wodą,moglem oddychac i pływać gdzie tylko chcialem... <br>W miare upływu czasu filmy zaczely stawać się coraz bardziej nieprawdopodobne: <br>3. Nagle znalazłem sie na dachu pędzącego pociągu wraz z grzybiem(byla kiedys taka konsola jak pegazus a na nią gra Mario Bros a w niej takie grzybki jak muchomorki...) z gry ,który tańczył w takt muzyki... a ja razem z nim. <br>ALE TO JESZCZE NIC... BO NAGLE: <br>4. Znalazłem sie wewnątrz żarówki (!) po jakimś czasie spostrzeglem ze jestem jej światłem i moge swiecić gdzie tylko chce.... <br>(czyli w jakimś pomieszczeniu ,ale teraz dokładnie go nie kojaże). <br>Po calej masie filmów zaczlo sie zajebiste spadanie przez jakieś nieprawdopodobne światy,wymiary,poziomy...(nie wiem jak to nazwać. :P) <br> <br>W końcu wszyscy sie obudzilismy i opowiadaliśy sobie nawzajem nasze tripy... (kumpel we wszystkich tripach znajdowal sie w srodkach lokomocji (autobusy,tramwaje,pociągi...)) <br> <br>POLECAM SPRÓBOWANIE KAzDEMU... ALE UWAZAJCIE BO CO ZA DUZO TO NIE ZDROWO:)
dycha (niezweryfikowany)
autor: Dycha <br>nazwa substancji: <br>dxm <br> <br>-poziom doświadczenia użytkownika (pierwszy raz, doświadczony etc.): <br>pierwszy i ostatni raz to byl lsd wczesniej grzyby jeszcze wczesniej amfetamina - mialem z nia czas w ktorym bardzo ja szanowalem, a najwczesniej alkohol a jeszcze najwczesniej faja czyli jointy <br> <br>-dawka, metoda zażycia (doustnie, dowcipnie, doodbytniczo etc.): <br>doustnie 300mg / na 60 kg masy ciala wypilem pod postacia ACODNIU 30 <br> <br> <br>-czy dane doświadczenie zmieniło Cię w jakiś sposob: mysle ze moje zycie zmienilo sie aczkolwiek niewiecie a wrecz myslicie ze jesetescie najmadrzejsi a ja bylem tak wyjebany, strasznie, wyjebany, bardzo strasznie wyjebany ze wasze mozgi, umysly nie sa w stanie tego ocenic, bo poprostu wy jestescie dla mnie tym razem bo poprzednio, mysle ze owo dxm daje satysfakcje ktora w dzisiejszym zyciu, w dziesiejszych czasach jest czyms czym, jest tylko, slowem ktore uwaza sie za tzw. dobra jazde potocznie mowione slowo przez dzisiejsza mlodziez. <br> <br> <br> Przejdzmy do faktow - nie interesuje mnie to slowo ktore wymysliliscie w swojej psychice a to jest tylko slowo, nie interesuje mnie duma ktora sie szczycicie uzywajac owo dxm, aczkolwiek nie wierze ziomkowi ktory zarzyl owo dxm w dawce 600 mg czy tez wiecej, dla mnie ten ziomek jest ziomkiem ktory usprawiedliwia sie sam , ktory usprawiedliwia swoja wlasna psychike w ten sposob ze i tu przejdzmy do rzeczy prawdziwych, TO ! jest zwykle, normalne, udowodnione, a ty jestes jebniety zatrucie sie lekiem, byc moze sprawujacym dobre tzw. jazdy, aczkolwiek to jest to co napisalem wczesniej, nie mysl sobie zoimek ze to jest tak jak myslisz poniewarz to jest calkowiecie inaczej. Isntnieja dwie, i teraz to jest dla ciebie , poprostu ktore wymawiasz , poprostu, istnieje slowo ktore istnieje jak dobra rada raczej ostrzezenie przed wszystkim zlym ! to jest to co jest niewyobrazalne przez ciebie , wyobraz sobie ZLO !!! jezeli kiedykolwiek przyjdzie ci taka mysl iz zjem czy tez wypije owo dxm bede mial piekne satysfakcje ktore sa dla mnie satysfakcjami prawdziwymi, DXM ktore jest oznaczeniem slowa prawdziwego !!! ostrzegam wszytkicg ze to zwykly lek to jest poprostu lek ktory wy rozkminiacie jako lek ktory sprawia iz rokminiacie to ze jesetescie w swiecie dragow ACZKOLWIEK o jest ZLE, a tak woogole to siedzimy sobie w kafejce i chcielinysmy jestescie YO, rozkmincie swoje zycie nie oceniajcie nas. I wszystko to Z.I.P zip sklad, KOCHAM CIE SOKOL rymuje tez a ty jestes dla mnie sokol, kocham cie Z.I.P sklad , WWO to wszystko dla ciebie kamilem szanuje cie bardzo jest dla mnie vooo dooo lalka ktora teraz sobie poczytala wyobrazila aczkolwiek nie byl to tekst do ciebie aczkolwiek BAUNS
Fookacz (niezweryfikowany)
Moj debiut to byly 2 paki Tussalu czuli 20 tabletek po 15mg zwizku, czyli w sumie 300mg DXM. Na poczatku sie wkurwialem bo nic sie nie dzialo. Zaczelo lekko wchodzic dopiero gdzies po godzinie. Mialem takie jakby zawroty glowy, wszystko takie troszke zmazane bylo tak jak powiedzmy po alkocholu. Ale zadnych rewelacji. W sumie faza sie nasilala tak w miere srednio ;-). Az tak gdzies po kolejnej godzinie, za huj nie wiedzialem co sie dzieje dookolo. Do tego doszedl jeszcze bol brzucha i zbieralo mi sie troche na wymioty. Centralnie nie wiedzialem co jest grane. Wiec sobie siadlem na lancuchu (takie co sa miedzy slupkami na chodniku) i siedz i sie tak lekko chustam. Goraco mi sie zrobilo jak skurwysyn, troche sie zaczalem pocic, ale w sumie sie nie schizowalem (pozatym bylo kurewsko goraca... chyba z 35 stopni celcjusza w sloncu). I tak siedze moze z 15 minut, i mi obraz zaczal skakac, troche to bylo hujowe. Bol brzucha i ochota na zyganie nie mijaly, ale troszke sie chyba juz ustepowaly. Wkurwiajace bylo to wirowanie mozgownicy... bez kitu czulem takie jakby... hmmm... jakby dreszcze przechodzace przez mozg czy cos takiego... ogolnie nie za przyjemny. Posiedzialem jeszcze na tym lancuchu tak z 10 minut i poszedlem sobie do parku, usiadlem w laweczce na cieniu... znaczy na odwrot :) na laweczce w cienu ;-), rozlozylem sie jak najwygodniejno i zaczal sie prawdziwy lajt... Poczulem taka dziwna przyjemnosc i jednoczesnie totalne zobojetnienie w stosunku do otoczenia... bez kitu nie zareagowalbym nawet jakby pies mnie zaczal oblewac :). Wszystko mialem totalnie w dupie. Drzewka byly ladne, slonko lade. I takie dziwne uczucie przy oddychaniu... tak jakos kurwesko lekko sie oddychalo... jakbym pluca mial z gabki czy cos takiego... az sie balem wzias glebokie wdychy bo myslalem ze mi sie roztargaja czy jakos tak... Bylo to nawet przyjemne i trwalo mniej wiecej do konca fazy. Faza zeszla gdzies kolo 15 (zaczela sie o 12 jakos). Caly dzien potem bylym troche skolowany, do tego leeka deprecha doszla, ale wiedzialem ze to na pewno przez DXM wiec nie dalem sie jej poniesc, tylko przyjalem raczej z zobojetnieniem... troche dziwne ale spoko. W domku wypilem pol litra mleka, zaparzylem sobie Yerbe i ogolnie wroocilem prawie do calkowitej formy. Wieczorkiem jeszcze zajaralem i juz bylo ogolnie dobrze... <br>Wlasciiwie moja DXMowa faze moge podzielic na dwie czesci... faze wejsciowa i faze wlasciwa. Faza wejsciowa to te zawirowania, skaczacy obraz, wirowanie w brzuchu, chec rzygania - ogolnie nieprzyjemna bardzo, Faza Wlasciwa zas to bylo to... to chyba jest najlepsze w DXM. Naprawde w tym parku mialem taki odlaot ze az kurwa ja pierdole. Ale ogolnie faza wejsciowa tak mnie styrala ze stwierdzilem ze faza wlasciwa nie jest tego warta. <br>DXM probowalem po raz pierwszy i nie sadze zebym siegnal po niego jeszcze raz... Ogolnie faza, choc na koncu bardzo przyjemna, to jednak nie bardzo mi odpowiadala. Napewno sa osoby ktorym tego typu odjazd na pewno by sie spodobal i DXM jest przeznaczone wlasnie dla nich... dla mnie to nie badzo. Wogole po tym zdarzeniu odczulem straszny respekt dla drugow naturalnych, takich jak mj, grzyby, szalwia itp. Nie sadze zebym siegnal juz po jakikolwiek fazowy lek czy jakies chemiczny drug. Jedynie na kwasa moge sie skusic i wlasnie szukam szukam, ale narazie nigdize nie mozna dostac (albo mam za slabe dojscia).
Gypsy (niezweryfikowany)
Poniższy tekst jest próbą przelania na papier doznań, jakie przydarzyły mi się po zażyciu tabletek na kaszel &amp;#8222;TUSSIDEX&amp;#8221;, zawierających magiczną substancję DXM. <br> <br>Był czwartek 10-ego lipca 2003 r., kiedy to wraz z grupą przyjaciół pojechaliśmy na Mazury. Słoneczny dzień, kilka godzin jazdy samochodem i byliśmy na miejscu. Tuz przed wyjazdem zakupiłem kilka winek marki &amp;#8222;Komandos&amp;#8221; (których jestem fanem), natomiast mój kumpel Jimmi załatwił dla nas dwa opakowania Tussidexu. Planowaliśmy przykwasić, ale nic z tego nie wyszło. Nie sądziłem, że tego dnia przeżyje najlepszy odlot w moim dotychczasowym życiu. <br> <br>Dokładnie nie pamiętam godziny, ale było tak około 16ej kiedy to łyknąłem pierwsze dziewięć tabletek. Akurat byliśmy w pewnej jadłodajni na świeżym powietrzu, kiedy to po 15 minutach zacząłem odczuwać pocenie w dłoniach. Zaraz potem ruszyliśmy w stronę działki. Po kilku minutach zaczął nachrzaniac mnie żołądek. Miałem ochotę się położyć. Ulokowałem się w namiocie. Głowa mi pękała. Poczułem, że zaraz zwymiotuje, więc wyszedłem z namiotu i oparłem się o płot. Próbowałem zwymiotować, ale nie bardzo miałem czym. Po wypluciu sporej dawki śliny położyłem się pod płotem. Akurat przyszła reszta ekipy, usiedli obok i cos tam gadali. Wtedy zarzuciłem kolejnych 6 tabletek. <br> <br>To chyba pomogło, bo odruchy wymiotne stawały się coraz rzadsze. Pojawiły się za to problemy ze słuchem. Co jakiś czas jedno z nich wyłączało się, a drugie słyszało parokrotnie lepiej. Miałem spore problemy ze zlokalizowaniem osoby mówiącej do mnie. Co więcej, trudno mi było całkowicie otworzyć lewa powiekę. Obraz przesuwał się dziwnie, tak jakbym miał za mało pamięci RAM. Spróbowałem wstać, poruszać się trochę ale bardzo mnie wyginało. Byłem w szoku i czułem, że te 15 tabsów Tussidexu to trochę za duża dawka. Przynajmniej dla takiej osoby jak ja, która wcześniej nie miała okazji brać takich rzeczy. <br> <br>Pozytywnie zaskoczył mnie brak czasu. Każda sekunda stawała się minuta, każda minuta - godziną. Płynąłem. Był to zaledwie pierwszy dzień na Mazurach a czułem się, jakbym tam mieszkał od dziecka. Po prostu czułem wieczność wszechrzeczy. Z jednej strony bałem się, że tak mi zostanie do końca życia. Z drugiej zaś, chciałem utrzymać ten stan jak najdłużej. <br> <br>Gdy zaczęło się ściemniać, razem z Jimmi&amp;#8217;m i Filipem (który był na softcie) poszliśmy na swego rodzaju pustkowie, taki step. Tam dopiero zrozumiałem, co oznacza trywialne stwierdzenie: &amp;#8222;poczuć jedność wszechświata&amp;#8221;. Naprawdę to poczułem. Takie doznania jakby poszerzają świadomość, mądrość. Trudno to ująć słowami. <br> <br>Inną rzeczą, która mnie zaskoczyła było to, iż jeżeli miałbym ustalić wartość niektórych rzeczy w życiu, to dxm spowodował, iż wiara, rodzina itp. zajmowałyby ostatnie miejsce. Trudno powiedzieć co byłoby na pierwszym miejscu. Może przyjaźń, może autodestrukcja?! <br> <br>Fazę miałem aż do momentu położenia się spać, czyli tak do mniej więcej północy. Ale z czasem stawała się mniej intensywna. Uderzały we mnie takie fale ciszy i ekstazy. Rano żadnych objawów. Ale... głęboka chęć powtórzenia tego w niedalekiej przyszłości. <br> <br>Podsumowując, dxm ma niesamowita moc. Polecam, ale z umiarem. DxM Takers &amp;#8211; respect!!! <br> <br>P.S. Let&amp;#8217;s reinvent the ghosts of the 70&amp;#8217;s. <br> <br> <br>
Lucas (niezweryfikowany)
Jasna sprawa tussidex jest tanszy, zawiera wiecej dxm w kapsulce. Pozwole sobie opowidziec faze z dnia 16.09.03 kiedy to szykowalo sie ognisko klasowe, a ja wraz z kumplem planowalismy wrzucic po 675 mg dxm + jakies palenie. Wrzucilem 23 tabsy tussidex-u w przeciagu 1 h. Niestety nie mialem herbaty zeby przepic ew. niesmak, tylko jakas tania kolorowana woda. Po wrzucie jak to wzykle bywa po dxm zaczyna sie dezorientacja, rozkojarzenie, platanina jezyka, uposledzony sposob poruszania sie. Wtedy wlasnie dopalilem sie gniotem dobrego skunka, nie wiedzialem wtedy jakie to bedzie mialo skutki (przy wiekszych ilesciach gandzi juz wczesniej zauwazylem stany lekowe przy dxm). Mniej wiecej po 30 min zaczalem odlatywac, odczepiac sie od ciala, prawie nie kontaktowac. Przewracajac sie na byle czym staralem zlapac rownowage, odganiac sie od &quot;nieistniejacych rzeczy &quot;. W koncu dostalem bani, a mianowicie wkrecilem sobie ze umre ( jeden ze znajomych wczesniej zazartowal sobie ze to bedzie moje ostatnie ognisko w zyciu). Chodzilem przez 40 minut wokol ogniska rozmawiajac z bogiem, wyimagowanymi istotami, patrzac sie tylko przed siebie, cierpiac, prawie placzac. Czulem straszny bol psychiczny, nie do opisania, scisk miesni, problemy z oddychaniem. Bylem niemal pewny ze zejde, mialem tez mysli ze jesli przezyje to uposledze sie psychicznie i trip pozostanie na zawsze!!!. Potykalem sie wciaz o te same przeszkody lezace mi na drodze. Nie dostrzegalem nic poza sciazka wokolo ogniska, ani ludzi, ani ognia. Ciagle smiechy, pytania &quot; czy aby napewno jest okej? &quot;, &quot;moze pojedziemy do szpitala? &quot; doprowadzaly mnie do szalu . Fakt faktem chcialem oddac sie jakiemus specjaliscie, myslalem o tym zeby isc do szpitala. Nie moglem jednak zboczyc ze sciezki, nie moglem nawet popatrzec sie w inna strone niz pod siebie, cos mi przeszkadzalo. Trip skonczyl sie po tym kiedy to kumpel zaczal ze mna krazyc, rozmawiajac ze mna. trzymajac za reke, uspokajajac. Wtedy to zatrzymalem sie i dopiero wtedy zobaczylem ludzi ktorzy siedza przy ognisku. dopiero wtedy zobaczylem ognisko!!! Moglem swobodnie rozgladac sie co przed chwila bylo niemozliwe. Bania zniknela. poczulem niesamowita radosc, euforie dalej przy mocnej fizycznej fazie. Przez nastepne (jakies) 2 godziny poruszalem sie jak bez konczyn, lecz z w miare trzezwym umyslem, rozumiejac co sie dzieje wokol. Szczyta fazy okreslam jako conajmniej PRZERAZAJACY!!!. Nigdy w zyciu nie chcialbym tego powtorzyc, to bylo porpostu STRASZNE. To co napisalem nie oddaje w pelni tego co przezylem. Wiem ze na drugi dzien podziekowalem bogu za to ze zyje, choc za katolika sie nie uwazam.
el_borbah (niezweryfikowany)
Substancja: dekstrometorfan <br>Doświadczenie: małe - dxm po raz pierwszy, wcześniej tylko thc i etanol <br>Dawka: 450mg na 80kg wagi (15 tabletek tussidexu) <br>Set&amp;setting: stan umysłu - lekki dół <br> intencje - oderwanie od rzeczywistości, doświadczyć nowego przeżycia <br> miejsce spożycia - mieszkanie, sam <br>efekty: <br>20:30 łykam pierwsze pięć magicznych czerwonych tabletek:) <br> siedzę przed komputerem, gra muzyka (trip hop) póki co nic się nie dzieje... <br>20:50 następne pięć... czekam, ale prawie bez efektów. Choć powoli zaczynam czuć coś w głowie. <br>21:45 miało być 300, będzie 450:) zarzucam ostatnią piątkę. <br>22.15 zaczyna się <br>/wyciąg z notatek/ <br>22:17 buja mną, czuję się dziwnie... o dziwo nie ma swędzenia, tylko jakoś dziwnie się siedzi i obraz się rozjeżdża <br>22:18 trochę zaczyna krecic w brzuchu <br>22:24 zaburzenia poruszania i pisania ale jak leże niewiele czuję... <br>22:33 niewiele sie zmienia... ale mam wielkie zrenice:) <br>22:45 zaczyna sie matrix - kładę się na łóżku na lozku i wydaje mi się że leżę na łożku wodnym... czy raczej plywam... nie, ja latam! na dywanie:)! czuję podmuchy ciepłego wiatru pode mną <br>22:51 nie śpie a czuję się jakbym śnił ... czas spowolniony... delikatnie swędzi szyja, ale nie przeszkadza. jest naprawde przyjemnie... <br>23:03 przechadzka do kibla to ciekawe doświadczenie... minęło 12 minut a ja mam wrażenie ze od ostatniego wpisu jest już z pół godziny... <br>23:13 jest mi lekko, jest mi przyjemnie.. o to chodzilo... muzyka jakby trochę stłumiona ale przyjemnie się jej słucha, pojawiają się wyrażne dźwięki których wcześniej nie zauważałem, mam wrażenie że momentami słyszę zupełnie inną melodię, jakby muzyka nagle spowalniała. Gdy zamykam oczy mam coś jak wizualizacja w winampie tyle że 3D:) <br>23:16 już konkretnie rozjeżdża mi się obraz, zarzucam mocniejszą muzykę(już na słuchawkach, co by sąsiad z dołu nie przyleciał:)) - prodigy, transik, drum n bass i break beaty i idę do łóżka:) <br>00:09 niesamowita wkręta... każdy utwór tworzy coś nowego, nowy klimat,nowe przeżycia... niestety tylko gdy leżę i mam zmknięte oczy... ale za to jakie efekty - podróże tunelami, figury zmieniające się w rytm muzyki... przez głowę przelatuje mi sporo myśli, ale nie mogę się skupić na jednej. Gdy leżę nieruchomo to po pewnym czasie przestaję &quot;odczuwać &quot; swoje ciało, tylko umysł odbywa podróż... <br>00:17 chyba faza zaczyna powolutku słabnąć... ale jest dobrze... ciągle. dobrze ze komp jest koło łóżka... <br>00:58 odbiór muzyki i wizualizacja są fantastyczne... ale czuję się trochę zmeczony. wyłączam muzę, kompa i idę spać... <br>/koniec relacji na żywo/ <br>08:52 wstałem pół godziny temu... cóż... spóźnię się na zajęcia:) jestem jeszcze odrobinę zmulony ale jest już w porządku. po pójściu do łózka nie moglem zasnąć, gdy zamykałem oczy pojawiały się jakies abstrakcyjne &quot;sny &quot;, z ktorych mogłem łatwo wyjść... Byłoby to całkiem przyjemne gdyby nie to, że gdy wychodziłem z jednego po chwili włączał się nowy a byłem już zmęczony i chciałem normalnie zasnąć... trzymało mnie to jeszcze ok 2-3 godziny. samopoczucie z rana nie najlepsze bo jestem nie wyspany ale ogólnie cieszę się że spróbowałem, bo wrażenia były naprawdę niesamowite. Mimo wszystko z powtórką jeszcze zaczekam... <br> <br>Dxm mnie nie zmienił (tak mi się przynajmniej teraz wydaje:), ale pokazał mi coś zupełnie nowego, intrygującego. Mam do niego(chyba mogę tak mówić) respekt bo mimo niedużej dawki nie miałem pełnej kontroli nad sobą (vide zasypianie...) i trochę się obawiam tego co mogę przeżyć na wyższym plateau...
toksykomaniak 666 (niezweryfikowany)
fajna stronka :) <br>
sE3r (niezweryfikowany)
...dla tych wszystkich, ktorzy niewiedzą, czy chcieliby przeżyć swoją samotną przejażdżkę z tajemniczym toważyszem podróży jakim jest DXM... <br> <br> <br>...day one...time 19 40...360mg dxm... <br> <br>20 00 <br> <br> Wracając po schodach po przed chwilą przeżytej kąpieli nadal rozmyślałem nad słusznością mojej decyzji dokonania eksperymentu. Teraz siedząc na łóżku zajadając orzeszki ziemne spisując jeszcze systematycznie i sensownie przychodzące myśli, czekam, jak na nieuniknioną egzekucję, na pierwsze efekty będące znakiem rozpoczęcia procesu. W tle muzyka jak zawsze ta sama towarzysząca mi w podróżach z DXM. Gładko falująca w powietrzu lekka techniawka, oprawiona pięknym żeńskim głosem, sama wprawia myśli w lekkie falowanie (muzyka powinna być słuchana przez słuchawki, wtedy czuje się większe zespolenie ze słyszanymi dźwiękami-dosłownie). Doświadczenie nie jest niczym nadzwyczajnym. Nie raz i nie dwa poddawałem się działaniu DXM, lecz teraz chcę wpełni (o ile będę w stanie) relacjonować tą podróż. <br> <br>20 05 <br> <br> ...nadal jem orzeszki...ale dobre są. Takie ziemne w łupinkach. Heh, jak się pożygam to przeżute i niestrawione pięknie ozdobią łazienkę, lub, na co bardziej bym obstawiał, mój pokój, gdyż dojście do łazienki w moim wykonaniu po DXM pozostawia wiele do życzenia. Hm, polecam te orzeszki :). Trzeba je rozbierać to się nie napchamy zabardzo, pomoga odciągnąć się od myśli zapalenia, no i tłumi trochę chęć zbełtania się po połknięciu dwunastu kapsułek wielkości samych orzeszków...:)... <br> <br>20 25 <br> <br> ...ale syf po tych orzeszkach... <br> <br>20 28 <br> <br> ...zaczyna mnie mulić, ale to pewnie od tych orzeszków... <br> <br>20 30 <br> <br> Głowa zaczyna robić się ciut cięższa. Wracając na górę do pokoju po schodach, sunięcie prawym barkiem o ściane dawało lekką, lecz wyraźną ulgę mojemu poczuciu równowagi. Składanie zdań, wyszukiwanie słów i pisanie staje się wolniejsze, lecz dokładniejsze i bardziej przemyślane. Chyba... <br>Zaczynam się źle czuć. Nawpieprzałem się orzeszków to mam teraz. Myśl o wyglądzie wnętrza mojego żołądka jak dwanaście rozmemłanych kapsułek uwalniających syropek w nich siedzący mieszający się z orzeszkami nie nastraja do najlepszego samopoczucia. Dlatego w takich chwilach staramy sie zapomnieć o takich sprawach. Wczuć się w muzyczkę, przekierować tok myślenia na inną płaszczyznę. <br> <br>20 50 <br> <br> Wraz z konkretnymi zawrotami głowy zaczyna przychodzić jej swędzenie. Ostatnią rzeczą jaką powinniśmy robić to zacząć się drapać. Potem będziemy się jeszcze bardziej drapać, a potem jeszcze bardziej itd. Ja zawsze zakładam czapkę zimówkę i energicznie masuję głowkę (to jest dobry sposób na swędzenie). Ale swędzenie nie jest obowiązkowe. Już ciężko mi cokolwiek pisać więc bedę opisywał już tylko naprawdę ważne rzeczy. <br> <br>21 05 <br> <br> (tutaj rękopis zostaje poprawiony, gdyż trafianie w klawisze zaczęło sprawiać trudnosci, które z biegiem czasu się nasilały)...dopóki jesteś w stanie zobaczyć na zegarku wskazówkowym, która godzina to znaczy, że jeszcze DXM nie zawładnęło tobą. <br> <br>21 15 <br> <br> DXM skutecznie potrafi odłączyć cialo od umysłu. Kładąc się wygodnie i zamykając oczy umysł tworzy zupełnie nowe płaszczyzny, na których może operować wzrok, choć z poczatku wszystko jest czarne i bez kontur to wyczuwa się różnicę co widać bliżej czy dalej, a dopiero po chwili, którą trzeba poświecić na przyzwyczajenie się do nowego wymiaru postrzgania, będzie można zacząć widywać, rozróżniać i tworzyć własne obrazy. Tyle rzeczy dziejących się w jednej sekundzie, tyle myśli. Jakby świat swolnił, a umysł przyspieszył. Po zamnknięciu oczu czuję się jakbym był częscią kalejdoskopu schematycznie pruszajacą się wewnątrz urządzenia. Czuje jak ciało faluje, jak niematerialna powłoka chce odczepić się od reszty. <br> <br> <br>21 50 <br> <br> Ledwo co udaje mi się coś napisać, czy wogólę się poruszyć . Nie czuję się za fajnie. Złapanie fazy na DXM jest trudne jak złapanie pszczoły w locie, a sama faza jest jak kulig. Jedziesz i jest super, ale wytastarczy jeden błąd, chwila rozstrojenia i resztę drogi suniesz po ziemi aż do końca jazdy. Czas nadal wydaje się być zwolniony, czuję się więźniem DXM... (w tym momencie kontynuowanie dzinnika stało się niemożliwe, więc postaram się zretrasmitować to się później stało). <br> <br>bliżej nieokreślona godzina... <br> <br> Całe ciało zaczęło mnie swędzieć i szczypać. Wierciłem się, drapałem chciałem, żeby jak najszybciej to wszystko się skończyło. Otwierając oczy widziałem tylko jak cały mój pokój wiruje dookoła, co mnie zupełnie zdezoriętowało, nie wiedziałem gdzie się znajduję i kiedy. Czas stał się mi terminem nieokreślonym. Oprócz tego, że zupełnie straciłem jego poczucie to pomoc poprzez spojrzenie na zegarek też stało się niemożliwe. Te bliżej nieokreślone chwile przygnały do mej głowy te same myśli co zawsze, gdy biorę DXM. <br> <br>- Już nigdy więcej. Nigdy. Boże kiedy to się skończy. <br> <br>Nic się już nie liczyło, ani pisanie, ani czekanie na faze. Nic. Chciałem tylko zasnąć. Po czasie, podczas szamotania się z kołdrą, cały spocony (od DXM) zacząłem czuć, pomimo fizycznego cierpienia, jak mój umysł odlatuje. Poprostu opuszcza ciało. Jakby zaprogramował drapanie się i wiercenie, a sam rozpoczął swoją własną wędrówkę co tylko pogłębiło moje zdezroiętowanie. Po wielkich mękach jednak wytrwałem do końcowego efektu. Widziałem teraz wszysko w ciemnościach oczami umysłu. Byłem w stanie zobaczyć i sworzyć przed sobą co tylko chciałem, lecz nie mogłem na tyle kontrolować własnego umysłu, który sam prowadził mnie w nieznane bawiąc się mną. Nie będę opisywał co widziałem czy co się działo, gdyż niektórych rzeczy nie da się opisać słowami, niektórych nie pamiętam, a co najważiejsze nie piszę tego by je opisywać tylko chciałem opisać uczucia mi towarzyszące. <br> <br> DXM wprowadza cię w zupełnie inny świat. Otwiera twój umysł i wyciąga nawet te rzeczy, o których nie wiedziałeś i nie chciałbyś wiedzieć. Stajesz się niewolnikiem własnego umysłu i jeżeli będziesz chciał będzie się tobą bawił jak tylko zechce.
Zajawki z NeuroGroove
  • Marihuana




Cała akcja miała miejsce w lato, bodajże 2 lata temu. Poszliśmy

z kolegami nad rzekę w takie fajne miejsce, gdzie spotykała się

punkowa młodzież. Wielu rzeczy nie pamietam z racji tego ze to

bylo dawno temu. Wzieliśmy ze sobą mary jane. Wtedy paliłem

jeszcze rzadko, więc po każdym upaleniu miałem...super stan:) Tego

dnia mialem jednak trip życia:} Pamietam że jakiś czas po

spaleniu zioła, zrobiło mi sie trochę słabo. Postanowiłem więc

  • Katastrofa
  • Marihuana
  • Tytoń

Set: Dobre samopoczucie z nastawieniem na rozerwanie się na mieście, względny brak zmartwień na tamtą chwilę. Setting: park miejski, godzina 20:00 , ok. 10 stopni Celsjusza.

Chce żebyście pomogli mi ustalić pewną rzecz, mianowicie mam obawy że jestem nadwrażliwy na THC. Jednak być może po prostu nie mam doświadczenia gdyż palę ekstramalnie rzadko, ilość paleń w moim życiu mogę policzyć na palcach obu rąk lub obu rąk i jednej nogi. Nie wkręcam sobie żadnej fazy, przeciwnie - zazwyczaj podchodziłem do tego z nastawieniem że "to mnie nie ruszy". Niestety za każdym razem rusza a ostatnim razem chyba było apogeum. W piątkowy wieczór wyszliśmy z kolegami rozerwać się na miasto. Przed udaniem się do pubu skoczyliśmy na skręta.

  • Gałka muszkatołowa

Spróbuję streścić tę całą historię jak tylko się da. O gałce muszkatołowej wiedziałem tyle że trzeba zjeść tego dużo i że jest coś na kształt LSD tripu.


Tak więc było to na wyjeździe ze znajomymi do Czech (nie załatwiłem kwasu) i postanowiliśmy z kolesiem zarzucić gałę. Poprosiliśmy więc dziewczyny żeby kupiły nam 10 opakowań. Te spełniły naszą prośbę i kupiły 10 x 15 gram czeskiej gałki.


  • DMT
  • Pierwszy raz

Pozytywne nastawienie. Pierwsza psychodeliczna podróż z oczekiwaniem na bardziej enteogeniczne klimaty. Miejsce tripu: Las. Osoby: Ja + jeden znajomy np. X.

W tym trip raporcie pomijam opis miejsca tripu i przeżyć X. Skupię się tylko na tym, czego sam doświadczyłem w podróży z DMT, choć tak naprawdę nie miałem pewności co było w kapsułkach i w jakiej ilości. Jednak doświadczenia opisane poniżej raczej potwierdzają, że to co się wydarzyło to zasługa DMT. Dzięki temu przeżyłem pierwszą w swoim życiu, a być może nie ostatnią psychodeliczną podróż.

randomness