Marihuana sp. z o.o.

Bossowie holenderskiego narkobiznesu założyli w Polsce kilkanaście plantacji konopi indyjskich.

Anonim

Kategorie

Źródło

Wprost, nr 921 (23 lipca 2000)
Violetta Krasnowska

Odsłony

6078

Wysokiej jakości marihuana pojawiła się nagle w polskich barach, jednostkach wojskowych, na dyskotekach i w szkołach. Policja pół roku szukała kanału przerzutowego. Nie podejrzewała, że tak szlachetne konopie można wyhodować w Polsce. Nie sądziła, że w pełni skomputeryzowana, największa i najnowocześniejsza w Europie plantacja marihuany mieści się w Bydgoszczy.

Prowadziła ją polsko-holenderska spółka narkotykowa. Holendrzy przekazali maszyny i nasiona, a polscy przestępcy znaleźli lokum, mieli nadzorować hodowlę i ochraniać biznes przed konkurencją. Kilka tygodni te-mu policjanci z Centralnego Biura Śledczego zlikwidowali plantację. Polscy udziałowcy, chcąc odzyskać utracony dochód, porwali dla okupu brata holenderskiego wspólnika. Żądali 2 mln marek. O uwolnieniu Holendra informowała telewizja, ale nikt początkowo nie kojarzył go z narkotykowymi interesami.

Z ustaleń policji wynika, że bydgoską hodowlę marihuany (o powierzchni ok. 700 m kw.), zorganizowaną w starej pieczarkarni, założyli miejscowi gangsterzy do spółki z Holendrem Antonem V. Nie wiedział on o wpadce kompanów, toteż przyjechał do Polski (wraz z bratem), by odebrać należne mu pieniądze. Zanim dotarli na umówione spotkanie, zostali porwani i uwięzieni. Porwanie zlecili ich polscy wspólnicy, a akcję przeprowadzili przestępcy z Lipna, zajmujący się napadami na tiry, kradzieżami samochodów, rozbojami. Wkrótce porywacze wypuścili Antona V., ale zatrzymali jego brata - do czasu aż Anton przywiezie pieniądze. Sprawa porwania prawdopodobnie nigdy by się nie wydała, gdyby na granicy nie zatrzymano Antona V. - jego nazwisko figurowało w komputerze straży granicznej. Sprawców porwania zatrzymano jednak dopiero po ośmiu tygodniach dochodzenia. Wtedy też uwolniono porwanego Holendra.

- Polska stała się dla holenderskich producentów marihuany wielką plantacją, gdzie dodatkowo można się bez problemów kontaktować z hurtownikami, załatwiać transakcje i prać narkotykowe pieniądze - mówi wysoki funkcjonariusz wydziału narkotykowego Centralnego Biura Śledczego. A sami Polacy okazali się bardzo dobrymi klientami. Marihuana jest dziś najpopularniejszym narkotykiem we wszystkich większych miastach w kraju. Dla holenderskich pośredników jest to jeden z najatrakcyjniejszych rynków w Europie. Nic dziwnego, że tak chętnie dają sprzęt i wykładają pieniądze.
Policjanci szacują, że w Polsce istnieje co najmniej kilkanaście dużych plantacji założonych przez Holendrów. Tylko w tym roku zlikwidowano trzy z nich - w województwach świętokrzyskim, kujawsko-pomorskim i dolnośląskim. Wszędzie wzrost roślin kontrolowały komputery, nawożono je specjalnymi preparatami. Urządzenia i nasiona przywieziono z Holandii. Holendrzy zapewniali także fachowe doradztwo oraz sprowadzali do Polski specjalistów od tego typu upraw.

Holenderscy goście współpracowali nie tylko z gangami, ale proponowali też wspólne interesy polskim rolnikom. - W jednej z podradomskich wsi założyli na przykład spółkę joint venture. Ich polski partner miał wysyłać - na wskazane przez nich adresy na całym świecie - faksy z zamówieniami na materiały budowlane czy nawozy. Kiedy towar docierał do siedziby firmy w gospodarstwie wspólnika, Holendrzy zabierali deski ze skrzyń. W wydrążonych deskach ukrywano narkotyki: najczęściej kolumbijską kokainę, przerzucaną potem z Polski do Amsterdamu. Tylko w jednym zatrzymanym przez policję transporcie znaleziono 7 kg czystej kokainy.

W 1996 r. oferty założenia spółek joint ventures otrzymali od Holendrów hodowcy pieczarek z różnych stron Polski. Gdy kilku hodowców przekazało dostarczone im przez Holendrów grzyby do sprawdzenia służbom sanitarnym, okazało się, że są to halucynogeny. Jednej z polskich firm farmaceutycznych biznesmeni z Holandii zaproponowali z kolei wspólną produkcję paszy dla świń. Główny technolog zakładów natychmiast się zorientował, że zleceniodawcom chodzi o syntezę narkotyku znanego pod nazwą extasy. Dyrektor zakładów zawiadomił policję. Holendrzy - jak później ustalono, bossowie narkobiznesu o międzynarodowym zasięgu - nie pokazali się jednak więcej.

Policjanci szacują, że w naszym kraju może działać nawet 50 polsko-holenderskich spółek narkotykowych. Dyplomatyczne zapewnienia Hagi, że Polska jest dla Holendrów strategicznym rynkiem w sektorze rolnym, nabierają całkiem nowego znaczenia.

Oceń treść:

0
Brak głosów

Komentarze

Później (niezweryfikowany)

Ale żeby 700m2? Kurna to jest kilkanaście sredniej wielkości mieszkań w pełni wypełnionych pełnowartościowymi konopiami:) Niezły interes robili. <br> <br>WOLNOŚĆ DLA KONOPII <br> <br>LEGALIZE IT
qwe (niezweryfikowany)

&quot;Polska stała się dla holenderskich producentów marihuany wielką plantacją &quot; - czegoś tu nie rozumiem - przecież w Holandii mogą sobie legalnie hodować i sprzedawać do coffeshopom? Po co więc mieliby hodować ziele w Polsce? <br>
urlis (niezweryfikowany)

&quot;Polska stała się dla holenderskich producentów marihuany wielką plantacją &quot; - czegoś tu nie rozumiem - przecież w Holandii mogą sobie legalnie hodować i sprzedawać do coffeshopom? Po co więc mieliby hodować ziele w Polsce? <br>
xil (niezweryfikowany)

gdyby była legalizacja holendrzy nietrzepali tak wielkiej kasy z mj w polsce bo każdy miał by krzak w domu [i tak dużo osób ma :)]
triple og (niezweryfikowany)

teraz juz wszystko wiem. mniej wiecej od początku roku jest u nas w miescie zawsze zajebiste zielsko. na serio jak nie wymóżdżone to kosmiczne, kiedyś takie materiały chodziły znacznie żadziej, wiec sie sam dziwiłem (cieszylem sie dziwiąc) . a wogle to dobrze ze napisali ze jest w Polsce od zajebania takich spółek , bo jak przeczytałem ze zamknęli tamtą, skojarzyłem fakty, to sie troche zdołowałem.
Junior (niezweryfikowany)

ej no ludzie patrzcie z którego to jest <br> &quot;Wprost, nr 921 (23 lipca 2000) &quot;
Moja obawa... (niezweryfikowany)

A może to nasi kochani Niderlandowcy zapłacili za przepchnięcie ustawy antynarkotykowej żeby umocnić swoją pozycje na rynku? <br> <br>Jeśli tak jest, to od dziś w lufke wbijam tylko przemysłówke!!! <br> <br>[u] nie pamietam kto &quot;nasza demokracja to dziwka i bardzo tanio sie sprzedaje &quot;
.chudy. (niezweryfikowany)

gdyby była legalizacja holendrzy nietrzepali tak wielkiej kasy z mj w polsce bo każdy miał by krzak w domu [i tak dużo osób ma :)]
Pio-K (niezweryfikowany)

ucieszyl mnie ten news ..... aby wiecej takich placowek robilo sie w naszym kochanym kraju ;p
kHasHmir (niezweryfikowany)

ciekawe, wlasnie pod takim tytulem wchowdzi 16 maja film do kin, opowiadajacy o kobiecie hodujacej w domu ziolo.
Zajawki z NeuroGroove
  • Marihuana
  • Mefedron
  • Pierwszy raz

Nie planowałem tego kompletnie, do późnego wieczora nie wiedziałem w jaki sposób będzie mi dane spędzić dzisiejszą noc. Po 6 godzinach snu i całym dniu palenia skuna (łącznie ok 1g w godzinach 14-21). Ogólne samopoczucie - bardzo dobre. Czas i miejsce: 23:00, sam w domu.

Całkiem spontanicznie miałem okazje mieć trochę mefa. Moje podejście do walenia po nosie jest jednoznaczne — od zawsze mnie to brzydziło. Straciłem przez to bliskie mi osoby (one popłynęły z tematem). Parę lat temu koledzy sobie kupili matiego na spróbowanie. Kiedy dostali to do rąk, usłyszeli „do zobaczenia za pół godziny“. Wtedy jeszcze nie wiedzieli, o co chodziło i co ich czeka. Po 30 minutach zadzwonili po drugie tyle. Taka wstępna anegdotka z życia.

 

  • Tramadol

nazwa substancji: jakies tabletki z 10 mg morfiny + tramadol


dawka: 10x10mg + 800-900mg tramalu

  • Cytyzyna
  • Pierwszy raz

I: Ciąg kofeinowy, brak snu, odprowadzanie dziewczyny na pociąg, działka, mieszkanie. II: Set: Jestem w dobrym nastroju, choć zmęczony. Ostatnio prawie ciągle czuję zmęczenie, może to przez to, że 5 dni temu odstawiłem kofeinę po ciągu, a może dlatego, że dużo zadań na siebie biorę, może przez pogorszenie odżywania, nie wiem. Nie jadłem nic od około 3 godzin. Jestem po pracy, z moją dziewczyną, Ajlo. Setting: Jesteśmy nad rzeką, w najbardziej naturalnych terenach, w które możemy dojść na spokojnie z buta z domu. Jest popołudnie. III: Set: Lekko niewyspany. Czuję się dobrze, lekko zmęczony ciężką drogą tutaj oraz rozmawianiem przez telefon o ciężkich rodzinnych sprawach. Jestem na czczo. Setteing: Jestem na krańcu naturalnej wyspy na rzece. Jest przed południem i jest ciepło.

Pierwszy raz wziąłem Desmoksan będąc na fazie w ciągu kofeinowym, na dużych niekontrolowanych dawkach i na braku snu. Wziąłem 3 tabletki i jedyne, co zaobserwowałem, to mocniejsze czucie serca, założyłem więc, że to optymalna dawka.

 

//Około 2 tygodnie później//

 

Substancja: Desmoksan 3 tabletki = 4,5 mg Cytyzyny = ~0.08 mg/kg. Postanowiłem wziąć taką dawkę po poprzednim doświadczeniu i przeczytaniu całego tematu na hypie oraz informacji w internecie.

 

  • Grzyby halucynogenne
  • Przeżycie mistyczne

w raporcie

"Z każdego drzewa tego ogrodu możesz jeść, Ale z drzewa poznania dobra i zła nie wolno ci jeść, bo gdy tylko zjesz z niego, na pewno umrzesz." I Moj. 2: 16-17

Z perspektywy lat widzę jasno: decyzja o spożyciu wynikła ze znudzenia i próżności. Dzień czy dwa wcześniej uraczyłem się srogo gałką muszkatołową, zejście było niemiłosierne. Przy końcu wzraz ze Współtowarzyszem wypiliśmy po piwie, może dwóch. W końcu wpadłem na pomysł wspólnego tripu. Sięgnęłem po zapas suszonych grzybów zbieranych w ubiegłym sezonie 2008 roku.