Legalizacja bez edukacji. Problemy lekarzy z medyczną marihuaną

W teorii każdy lekarz może wypisać receptę na medyczną marihuanę. W praktyce nieliczni mają na jej temat wystarczającą wiedzę. Ministerstwo Zdrowia nie kwapi się, aby pomóc to zmienić, więc środowisko lekarskie radzi sobie samo.

pokolenie Ł.K.

Kategorie

Źródło

Polityka
Marta Glanc

Komentarz [H]yperreala: 
Tekst stanowi przedruk z podanego źródła.

Odsłony

203

W teorii każdy lekarz może wypisać receptę na medyczną marihuanę. W praktyce nieliczni mają na jej temat wystarczającą wiedzę. Ministerstwo Zdrowia nie kwapi się, aby pomóc to zmienić, więc środowisko lekarskie radzi sobie samo.

Chociaż medyczna marihuana jest w Polsce legalna od listopada 2017 roku, dopiero od kilku dni można ją kupić w polskich aptekach. Na początek do kraju trafiło siedem kilogramów suszu – za gram pacjenci zapłacą ok. 65 złotych. Lek nie jest bowiem refundowany.

Według szacunków importera z terapii może skorzystać nawet 300 tys. chorych. Wśród nich są osoby zmagające się z chorobą nowotworową, stwardnieniem rozsianym czy padaczką oporną na leki. Zastosowanie u nich konopi łagodzi skutki choroby, podnosząc komfort życia pacjenta.

Pacjenci szukają „otwartych” lekarzy

O medycznej marihuanie rozpisują się media, rozbudzając zainteresowanie pacjentów. Ci z kolei wywierają ogromną presję na lekarzy. Sami zaś lekarze mają ostrożne podejście do leków z konopi. Według osób zajmujących się tym tematem wynika to przede wszystkim z braku wiedzy i przygotowania na kontakt z pacjentami zainteresowanymi medyczną marihuaną. A osób szukających specjalisty, z konkretną wiedzą, jest coraz więcej.

„Czy zna pan lekarzy z Wrocławia, którzy są na tyle otwarci, że są w stanie chociaż porozmawiać o medycznej marihuanie?” – taką wiadomość otrzymał Piotr Sokołowski, farmaceuta zajmujący się m.in. ziołolecznictwem. Przyznaje, że podobnych pytań dostaje więcej. – Marihuana kojarzy się przede wszystkim z ciemnymi zaułkami i dilerami. Także niektórym lekarzom. Nie chcą być postrzegani jako ci, którzy przepisują narkotyki – mówi Sokołowski.

Sytuację można też odwrócić. Czasami to sami pacjenci boją się leczenia medyczną marihuaną. – Powiedziałem pacjentowi z zaawansowanym nowotworem, który cały czas pali papierosy, że mógłby je zamienić na palenie marihuany. W odpowiedzi usłyszałem, że przez 15 lat nałogowo pił on alkohol i nie chce być uzależniony od kolejnej używki – mówi dr Jacek Cieżkowicz, specjalista chirurgii klatki piersiowej z Dolnośląskiego Centrum Chorób Płuc.

Medyczna marihuana dostępna w Polsce

Susz dostępny w polskich aptekach ma prawie 19 proc. THC i zaledwie 1 procent drugiej substancji czynnej konopi – CBD. THC jest więc na poziomie średnim – to właśnie ta substancja odpowiada za psychoaktywne właściwości marihuany, ale jednocześnie jest kluczowa m.in. w łagodzeniu bólu. Pacjent początkowo zaczyna od bardzo małych dawek, obserwując reakcje organizmu. Taka zawartość THC przy nieostrożnym stosowaniu może bowiem wywołać skutku uboczne jak napady lęku czy paniki. Ale przy zachowaniu ostrożności jest to produkt bezpieczny. Tym bardziej że jego śmiertelne przedawkowanie jest niemożliwe.

Nauka musi być sceptyczna

W przekonaniu się do medycznej marihuany lekarzom nie pomaga również brak badań klinicznych potwierdzających skuteczność marihuany w różnych obszarach medycyny. – Badań jest sporo, ale laboratoryjnych i naukowych. Gorzej jest z tymi prowadzonymi z udziałem ludzi. Między nimi istnieje ogromna przepaść – mówi dr Cieżkowicz.

– Medycyna jest nauką, musi opierać się na faktach i dowodach – dodaje dr Jerzy Jarosz z Fundacji Hospicjum Onkologiczne w Warszawie, który otworzył pierwszy w Polsce punkt informacji na temat medycznej marihuany. Lekarzy do wypisywania recept nie zachęca również fakt, że to praktycznie na nich spada cała odpowiedzialność za to, co będzie działo się z marihuaną w Polsce.

– Nie ma żadnych ograniczeń, rejestracji, podziału. Po prostu każdy lekarz ma prawo stosować marihuanę. A ci, którzy się na tym nie znają, w oczywisty sposób nie powinni tego robić. Tylko zacząć się kształcić w tym kierunku – zaznacza dr Jarosz.

Ministerstwo Zdrowia nie pomaga

Polski lekarz wiedzę na temat marihuany może zdobyć z konferencji i szkoleń. Organizują je sami lekarze, a także inni specjaliści, którzy zajmują się propagowaniem wiedzy na temat zastosowania konopi w medycynie. – Aktualny stan wiedzy na temat marihuany medycznej jest nie najlepszy. Ale myślę, że będzie się to zmieniało. Do mnie regularnie przyjeżdżają lekarze zainteresowani tym obszarem – mówi dr Cieżkowicz.

Przykładu z góry nie ma. Ministerstwo Zdrowia nie angażuje się w kształcenie lekarzy pod tym kątem. Dla przykładu ministerstwo w Izraelu wydało zieloną książeczkę, gdzie są wskazówki dla lekarzy, jak i w jakich sytuacjach można stosować medyczną marihuanę. Zamieszczone są w niej również najnowsze wyniki badań. – U nas o tym się nie myśli – zauważa chirurg.

Jego zdaniem ustawa legalizująca medyczną marihuanę została zrobiona na odczepkę. – Została skonstruowana tak, aby nikt nie zarzucił decydentom, że cierpiącym pacjentom zabronili ratowania się marihuaną – mówi dr Jacek Cieżkowicz.

Mimo wszystko lekarze coraz żywiej interesują się tematem medycznej marihuany i chętnie uczestniczą w organizowanych konferencjach i szkoleniach. Najbliższa – międzynarodowa – odbędzie się 30 stycznia w Warszawie.

Oceń treść:

Average: 9 (1 vote)
Zajawki z NeuroGroove
  • Benzydamina

godz. okolo 15.30:


zarzucam dwie saszetki tantum rosa rozpuszczone w szklance wody.smak jest SLONY[w 2 szaszetkach znajduje sie oprocz 1g chlorowodorku benzydaminy rowniez 17,6g soli.]radzilbym rozpuszczac dwie saszetki w dwoch szklankach.





godz. ok. 16.00:


wbijam do kumpla. pierwszy wirazyk wizualny-widzialem slad swojego nosa jak ruszalem glowa

  • Etanol (alkohol)
  • LSD-25
  • Tripraport

dobre nastawienie przychiczne, chęć przeżycia przygody na kwasie i sprzyjająca ku temu okazja z powodu wolnej chaty przyjaciela

Jakoś kilka tygodni temu zakupiłem cztery blotery LSD: po jednej dla mnie, dwóch przyjaciół i jednej przyjaciółki. Jeden z kumpli akurat wtedy miał na całą noc wolną chawirkę, więc szybko nadarzyła się okazja, żeby ten kwas przetestować. Początkowo kupujemy czteropak i idziemy do domu, gdzie połykamy blotery, które koło 20 wszystkim już się dobrze rozpuściły. Oglądamy Brickleberry i trochę się denerwujemy, bo upływa sporo czasu, a efektów nadal nie widać. Mija 40 minut i odczuwam potworny bodyload.

  • LSD-25
  • Pierwszy raz

Spokojny letni weekend poprzedzony lekturą na temat LSD. Chęć odkrycia substancji dla rzekomego duchowego działania (przy jednoczesnym - w miarę możliwości - wewnętrznym stonowaniu się, tj. bez żądzy wielkich obrazów i napalania się). Dwójka znanych towarzyszy, żadnych obaw o możliwe "dziwne biegi wydarzeń".

Wprowadzenie: Niniejszy raport został pomyślany jako druga część psychodelicznego tryptyku. Pomysł polega na tym, że każdy z trójki osób uczestniczących w podróży, napisał na jej podstawie TR opisujący wydarzenia sprzed 2,5 roku. Nie narzucaliśmy sobie żadnej odgórnej formy ani nie dzieliliśmy się tym, kto z nas opisze konkretnie wydarzenia a kto wstrzyma się od ich przytaczania pozostawiając je dla reszty. Na pewno część wątków będzie się więc powtarzała. Zamieszczam linki do pozostałych części tryptyku:

Set & Setting: Mała ciemna piwnica. Pokój w mieszkaniu na 2 pietrze. Ciemna, chlodna pazdziernikowa noc.

Substancja/ilość: 178 cm / 65 kg:

25 g Mirystycyny + 0.5 l zimnej wody.

0.5 g Mirystycyny spalone z odrobina tytoniu, sposobem przez wiadro.

Exp: To i owo.

Godzina 9:00:

Sobotni poranek. Za oknem zimno, w glowie mysl co by tu dzisiaj zrobic. . .

Leze spogladam na sufit i mowie mam! "Mirystycyna" hy hy hy.