Gdzie ja jestem? Czy raczej -dokąd zmierzam i w jaki sposób? Nie posiadam żadnych wspomnień. Ogarnia mnie najsilniejsze w dotychczasowym życiu deja vu. Uczucie wyjścia z matrixa. Wpadłem w zagęszczenie rzeczywistości, jestem wtopiony w rozciągające się w nieskończoność kolorowe warstwy. Coś co uprzednio miało centymetr już po chwili stawało się metrem i nie przestawało się rozwijać. Nie mam kontroli nad swoim ciałem, czuję tylko jak się topi. Na niewiele zresztą przydałaby mi się nad nim kontrola - miejsce w którym się znajduję nie uznaje trójwymiarowości.
Kupił trefny towar, to go uratowało przed aresztem. "Był przekonany, że to amfetamina"
46-latek był już jedną nogą w areszcie. Dał się jednak oszukać przy zakupie narkotyków i to uratowało go przed poważnymi zarzutami. Mniej szczęścia miał jego kolega, który czeka teraz na proces przed sądem.mazowieckie,
Kategorie
Źródło
Odsłony
12446-latek był już jedną nogą w areszcie. Dał się jednak oszukać przy zakupie narkotyków i to uratowało go przed poważnymi zarzutami. Mniej szczęścia miał jego kolega, który czeka teraz na proces przed sądem.
Było około godziny 20, gdy ursynowscy mundurowi podczas patrolowania ul. Hawajskiej zauważyli przejeżdżające w pobliżu audi. Już wcześniej ustalili, że jadący nim mężczyźni mogą mieć ze sobą nielegalne substancje. Policjanci postanowili zatrzymać pojazd do kontroli.
- Kiedy funkcjonariusze dali znak do zatrzymania się auta, kierowca zatrzymał się, nagle wyszedł i wyrzucił w trawę woreczek z białą substancją - mówi podkom. Robert Koniuszy, rzecznik mokotowskiej komendy policji.
46-latek na pytanie, dlaczego to zrobił, odpowiedział, że się zdenerwował i musiał wysiąść. Do wyrzucenia woreczka jednak się nie przyznawał. Mundurowi zabezpieczyli leżącą nieopodal substancję. W czasie dalszej rozmowy z kierowcą audi wszystko wyszło na jaw.
- Przyznał, że to narkotyki, które zakupił. Nie umie jednak wskazać, kto był dostawcą, bo go nie zna - relacjonuje podkom. Koniuszy.
Szczęście w nieszczęściu
Uwagę policjantów swoim zachowaniem zwrócił również 44-letni pasażer audi. Był poddenerwowany. Gdy funkcjonariusze zatrzymali samochód, mężczyzna schylił się, jakby chciał schować coś pod fotelem. Mundurowi zajrzeli również tam.
- Wywiadowcy znaleźli tam woreczek z marihuaną. 44-latek tłumaczył, że to na własny użytek - wyjaśnia rzecznik mokotowskiej komendy.
Obaj mężczyźni zostali zatrzymani, a znalezione przy nich substancję przekazane do laboratorium. Znaleziony przy 46-latku biały proszek starczyłby na przyrządzenie 360 porcji. Taka ilość narkotyków kwalifikowałaby mężczyznę do tymczasowego aresztowania. Na szczęście dla niego wcześniej dał się oszukać.
- Testy przeprowadzone przez biegłego wykazały, że proszek, który nabył jeden z mężczyzn, jest mieszanką substancji pobudzających, ale takich, których posiadanie nie jest zabronione. Zabezpieczony środek nie był amfetaminą, chociaż sam jej posiadacz był o tym przekonany - opowiada podkom. Robert Koniuszy.
Po przesłuchaniu został wypuszczony. Inaczej potoczyły się natomiast losy pasażera audi. Znaleziona przy 44-latka marihuana rzeczywiście była marihuaną. Mężczyzna usłyszał już zarzuty. Grozi mu do 3 lat więzienia.
Komentarze