Ciężko znaleźć handlarza?
NINA (27 lat, brała narkotyki od 15. roku życia): Bez żadnego problemu. Zanim trafiłam do ośrodka, wynajmowałam kawalerkę w wieżowcu na Grochowie. W tym budynku mieszkało kilku dealerów. Dodatkowo na podwórku zawsze kręciło się jeszcze ze dwóch handlarzy. Wystarczyło krzyknąć do nich przez balkon. Po kilku minutach pukali do drzwi z towarem.
A co z tymi, którzy dostarczają towar na telefon?
SZYMON (26 lat, brał narkotyki od 14. roku życia): Pracują całodobowo. Wszystko jedno kiedy się do nich zadzwoni, zawsze podjadą. Kiedyś sprzedawali każdemu, kto do nich zadzwonił. Teraz są ostrożniejsi. Boją się "psiarskich" (policyjnych - red.) prowokacji. Każdy nowy klient musi zostać polecony przez jakiegoś narkomana, który już się u nich zaopatruje. Przez telefon trzeba się na kogoś powołać.
A jeżeli jesteś na imprezie na drugim końcu miasta, bardzo potrzebujesz towaru, ale okazało się, że zgubiłeś numer do dealera, to co zrobisz?
SZYMON: Wystarczy wyjść na klatkę schodową lub na ulicę i znaleźć jakiegoś naćpanego. Narkoman zawsze pozna narkomana po specyficznym zachowaniu, po błędnym wzroku. W tym środowisku panuje solidarność. Można poprosić o pomoc w skołowaniu towaru. Taki nieznajomy narkoman zaprowadzi cię do swojego dealera albo go wydzwoni i poczeka z tobą, aż dostawca podjedzie.
Gdy dzwonisz do handlarza, to co mówisz? Porcję amfetaminy proszę.
NINA: Nie. Przez telefon nigdy nie wymienia się nazw narkotyków. Dealerzy są na to bardzo wyczuleni. Gdyby tak ktoś zadzwonił do nich i wyskoczył z takim tekstem, zaraz by się rozłączyli. Po prostu mówisz: Kasia z tej strony, umówmy się tam, gdzie zawsze, za pół godziny.
A skąd dealer wie po tak krótkiej konwersacji, kto tak naprawdę do niego dzwoni i jakiego narkotyku potrzebuje?
NINA: Handlarze poznają swoich klientów po głosie i dokładnie wiedzą, kto co bierze.
Zdarza się, że handlarze się spóźniają?
SZYMON: Jasne. Niektórzy (zwłaszcza ci, co sami biorą dragi) łapią paranoję, że ktoś ich śledzi albo szykuje zasadzkę. Ale taki niesłowny dealer długo w branży nie pociągnie. Wygryzą go punktualni, którzy zawsze przywożą narkotyki na czas.
Gdy narkoman zmieni dealera na bardziej punktualnego, to ten stary nie jest wściekły? Straszy, grozi byłemu klientowi?
SZYMON: Raczej przychodzi i prosi, żeby wrócił. Daje nawet towar na kredyt.
Zdarza się, że handlarz ćpa towar razem z klientem?
NINA: Bardzo często. Niektórzy organizują tzw. promocje. Wspólnie z klientem wciągną torbę amfy albo wypalą heroinę. Jeśli towar jest mocny, to leszcz szybko się uzależni. Wtedy mają większy zbyt. To taki "myk". Zdarza się jednak, że dealer, który sam bierze, przeholuje i wszystko przećpa. Wtedy zazwyczaj kończy w lesie z połamanymi nogami.
Gdzie w Warszawie najłatwiej kupić towar?
SZYMON i NINA: Na Targówku, na Grochowie w pobliżu pl. Szembeka. Na Pradze Północ na Szmulkach (najwięcej towaru mają tam Cyganie), w pobliżu Dworca Wschodniego. Przy pl. Wilsona na Żoliborzu. Na Mokotowie przy ul. Odyńca (tam najłatwiej jest kupić heroinę). W Śródmieściu od lat najbardziej znanym miejscem, w którym handluje się narkotykami, jest Dworzec Centralny. Ale dla każdego ćpuna wycieczka na tzw. Baizel to ostateczność. Tamtejsi handlarze oszukują. Sprzedają byle jaki towar drożej niż gdzie indziej.
Kto handluje narkotykami - dresiarze z blokowisk?
NINA: Dealerzy są różni na Szmulkach, w starych kamienicach mieszkają całe rodziny, które się utrzymują z narkotyków. Zdarza się, że pukasz na taki kwadrat, drzwi otwiera sześćdziesięcioletnia babcia w fartuszku; mówisz do niej "potrzebuję ćwiarę", a ona wyciąga towar zza obrazu Matki Boskiej. Najczęściej jednak narkotykami handlują nastolatki. Chłopcy, którzy mają mniej niż 17 lat , bo ich psy nie mogą "pokręcić" . Najmłodszy dealer, od którego kupowałam dragi na Gocławku, miał 13 lat.
Policjanci potrafią skutecznie walczyć z dealerami narkotyków?
SZYMON: Dokładnie wiedzą, kto na którym osiedlu handluje. Wolą jednak kolesia obserwować, żeby dotrzeć do tego, kto mu towar dostarcza. Im nie zależy na łapaniu płotek.
Czy taka strategia jest skuteczna?
SZYMON: Nie wiem. Ale jak na granicy jest wpadka i w telewizji mówią, że psy przejęły dużą partię np. heroiny, to później przez kilka dni nie można w całej Warszawie kupić tego narkotyku. Dealerzy, którzy mają zrobione zapasy, sprzedają towar po dziesięciokrotnej cenie.
Dużo zarabia taki dealer płotka?
NINA: Odliczając koszty komórki i benzyny, może zarobić na czysto ok. 1000 zł dziennie. Wiem, bo przez pewien okres sama handlowałam.
Komentarze