Data: 1 listopada 2002 (heh, nie, wcale nie chciałem, aby stało się i moim świętem :))
Już za niecałe dwa miesiące nakładem wydawnictwa niebieska studnia ukaże się Królestwo lęku> Huntera S. Thompsona. Książka zostanie opublikowana z obszernym wstępem tłumacza oraz ze specyficznym gonzo-kalendarium życia legendarnego pisarza.
Już za niecałe dwa miesiące nakładem wydawnictwa niebieska studnia ukaże się Królestwo lęku> Huntera S. Thompsona. Książka zostanie opublikowana z obszernym wstępem tłumacza oraz ze specyficznym gonzo-kalendarium życia legendarnego pisarza.
Królestwo lęku (oryg. Kingdom of Fear: Loathsome Secrets of a Star-Crossed Child In the Final Days of the American Century, 2003) to zbiór błyskotliwych esejów, analizujących wydarzenia polityczne mające miejsce w Ameryce na początku naszego wieku, z mocno zarysowanym kontekstem wspomnieniowym – zapisem wydarzeń, jakich pisarz był świadkiem od lat ’50 ubiegłego stulecia.
Tematy, które porusza Thompson, odnoszą się do kwestii oddziaływania rządu/państwa na życie szarego obywatela, sztuki, muzyki kontestacyjnej, rewolucji seksualnej, narkotyków, kultury psychodelicznej oraz całej schedy, jaką odziedziczyliśmy po kontrkulturowym zrywie lat ’60.
Nieprzerwanie, pojawia się tu również temat terroryzmu (książka ukazała się rok po zamachu na WTC) i lęku przed „Innym” (migrantami, osobami o innym kolorze skóry, odmiennym wyznaniu czy pochodzeniu), co czyni tę publikację wciąż niezwykle aktualną.
Dodatkowo, Królestwo lęku to pamiętnik z życia pisarza (a nawet swoista autobiografia), napisany w charakterystyczny dla jego „dojrzałej twórczości” sposób.
Dostajemy więc dużą dawką sarkazmu, ironii, rock’n’rollowych motywów i dobrego humoru, co sprawia, że jest to książka niezwykle atrakcyjna dla każdego, kto interesuje się gonzo, kontrkulturą, rock’n’rollem, współczesną polityką i literaturą amerykańską.
Całość tekstu wzbogacona została o liczne przypisy, czyniące publikację przystępną również dla czytelników niewtajemniczonych w historię amerykańskiej kontrkultury, czy w twórczość HST.
Jak stwierdził na łamach MGV Conradino Beb w swojej multi-recenzji:
Pomimo tego, że książka nie stanęła na wysokości trzech najważniejszych dzieł Thompsona, można ją bez wątpienia uznać za największe dokonanie pisarza od Fear and Loathing on the Campaign Trail ’72, jeśli Curse Of Lono uważać tylko za wypadek przy pracy.
Po kilku wpadkach, czy też mało interesujących literacko książkach, napisanych w latach ’80 i ’90, Królestwo lęku pokazuje nagle Huntera na czwartym biegu, który jak gdyby wiedział, że już mało ma przed sobą czasu.
Magazyn Magivanga obejmuje premierę książki patronatem medialnym!
średnio, nie miałem na głowie większych problemów, trochę dołująca pogoda, bez specjalnych przygotowań (decyzję o zarzuceniu podjąłem ad hoc), psychicznie i fizycznie wszystko w porządku
Data: 1 listopada 2002 (heh, nie, wcale nie chciałem, aby stało się i moim świętem :))
trip raport: ok.100 grzybow, wczoraj w okolicach polnocy.
sam poczatek to standard, uczucie odrealnienia, (tv off), muzyka,
puste mieszkanie.
czekalem, az wszystko stanie sie intensywne. na samym poczatku
pojawily sie halucynacje- lezalem na podlodze i patrzylem na sufit,
ktory pod wplywem oswietlenia wybrzuszal sie i falowal. na samym
srodku sufitu wisi czerwona lampa w postaci kwadratowego szkla.
wygladalo to wszystko jak motyl, ktory jest zbudowany ze swiatla. od
Ogólnie to że paliłem MJ z 3 kumplami było przypadkowe a z diazepamem była mała szansa lecz wszystko odbyło się bardzo pozytywnie:)
Zbierzność godzin jest przypadkowa(tzw.na oko) ale odstępy czasowe opierają się na faktach;)
Czas:16:00 jade odwieść rower(składaka;d) do wuja ok.3km drogi, trzeba było jechać przez osiedle gdzie dużo osub mnie zna a ten składak ma 40lat i chciałem przejechać szybko a tu nagle patrze kumpel N z kumplem B idą zjarani i mówią: ,,idziesz z nami na wąsa,dalej'' cuż miałem zrobić:D
Brak.
Spotkałem się z Panienką o godzinie 20:00, wspólnie ruszyliśmy alejami po czym gdzieś w trakcie tej polożyliśmy w buzi blotter.
Przeszliśmy kawałek od momentu zapodania substancji w międzyczasie rozkoszując się kwaskawym smakiem i efektem znieczulenia twarzy jak u dentysty. Tak o to rozmawiając i ekscytując się wyczekiwaniem na efekt od centrum miasta zaszliśmy na park po upływie jakiś 40 minut, tam już zrobiło się dobrze.