Konopny biznes Liroya to żyła złota. Raper chwali się 50 mln zysku

Firma kieleckiego rapera LiRoyal zajmująca się sprzedażą produktów konopnych m.in. olejków CBD, odzieży oraz suszu zamknie rok z 50 milionami zysku.

pokolenie Ł.K.

Kategorie

Źródło

glamrap.pl

Komentarz [H]yperreala: 
Tekst stanowi przedruk z podanego źródła. Pozdrawiamy!

Odsłony

126

Firma kieleckiego rapera LiRoyal zajmująca się sprzedażą produktów konopnych m.in. olejków CBD, odzieży oraz suszu zamknie rok z 50 milionami zysku.

Liroy od wielu lat walczy o legalizację marihuany. Będąc jeszcze w Sejmie udało mu się doprowadzić do wprowadzenia na polski rynek medycznej marihuany. Raper konpnym biznesem zajmuje się od dawna i idzie mu to bardzo dobrze.

– W tym roku zamkniemy rok z 50 milionami złotych zysku. Zobaczymy, jak sytuacja się rozwinie, ale jesteśmy w paru nowych państwach. Rusza kilka naszych nowych produktów. Jako jedyni w Europie mamy tak dużą kolekcję odzieży konopnej. Wchodzimy w każdy aspekt życia obywatela. Spokojnie zamkniemy ten rok z dobrym wynikiem – ujawnił autor „Alboomu” w rozmowie z Pudelkiem.

Liroy wciąż stara się przekonać ludzi do produktów konopnych twierdząc m.in., że w naszym codziennym życiu są obecne dużo groźniejsze narkotyki. – Cukier żremy w wielkich ilościach, a to jeden z największych narkotyków – ocenił.

Firma rapera LiRoyal zajmuje się sprzedażą m.in. bluz, czapek i koszul, które powstają w 100% z konopi. Cena konopnych ciuchów nie jest jednak najmniejsza. Za koszulę trzeba zapłacić ok. 330 zł, a za bluzę 380 zł. Ponadto raper sprzedaje susze, oleje konopne tłoczone na zimno oraz olejki CBD.

Oceń treść:

Brak głosów
Zajawki z NeuroGroove
  • Amfetamina

Raport, który zaraz przeczytasz nie będzie raportem konkretnej jazdy. Będzie raczej zestawieniem ich wszystkich, czyli krótkim narko-rysem.



Może najpierw trochę o mnie. Chodzę do LO w niemałym mieście, jestem typem idealistki i romantyczki. Szkoła:: przeważnie bez problemów. Dom:: jak każdy inny, ale nie narzekam :). Mam wielu znajomych, jednak prawdziwych, zaufanych przyjaciół na palcach jednej ręki da się policzyć.

  • Dekstrometorfan

raz mialem badtripa po dxm - dawka 900mg (30 tussidexow)


na poczatku wkrecilem sie ze jestem postacia z gry komputerowej i bylo fajnie


"W..... stawiaj portal do M."


po nieudanych probach oswojenia tramwaju (dzikiego ostarda)


wbilem do metra (to chyba mnie zabilo)


jechalem metrem do kolegi (do M.)


kiedy wyystrezlilo mnie na powierzchnie ziemi byly juz tylko pytania typu


"W.... czy to jest rzeczywistosc? W.... czy ja zyje?"

  • Bad trip
  • Grzyby halucynogenne

Ostatnimi czasy dość często używałem substancji takich jak 4-HO-MET czy 25C-NBOMe, zawsze w towarzystwie, choć nigdy lekkomyślnie. Gdy po tych "zabawach" sięgnąłem po grzyby, okazały się działać słabiej niż zawsze, dlatego postanowiłem zrobić przerwę od psychodelików. Przy okazji obiecałem sobie również nigdy więcej nie używać substancji psychoaktywnych laboratoryjnego pochodzenia i korzystać wyłącznie z darów natury. Akurat tak się złożyło, że w trakcie tej przerwy rozstałem się ze swoją jedyną kobietą, co było dla mnie ogromnym ciosem. Od jakiegoś czasu myślałem o grzybach, wydawało mi się, że jestem już gotowy. I tak mnie tchnęło, akurat w najgorszy dzień, kiedy byłem najbardziej przybity i zdewastowany emocjonalne, żeby odbyć podróż. Wiedziałem, że S&S wykluczają cokolwiek pozytywnego, co mogłoby się zdarzyć podczas tripu. Mimo wszystko, postanowiłem sobie dokopać, spróbować coś zrozumieć, obrać nową drogę, a przede wszystkim stawić czoło największemu bólowi w najbardziej niesprzyjających warunkach. Stało się. Wieczorem, w swoim pokoju, zjadłem 4g suszonych łysiczek. Nigdy wcześniej nie przekraczałem 2,5g. Z głośników rozbrzmiewały Carbon Based Lifeforms, jako tło podróży.

Łysiczki skonsumowałem około godziny 23, w postaci proszku zapitego wodą, zmielone wcześniej w młynku do kawy. Zwykle pierwsze efekty działania grzybów odczuwam po 25-30 minutach. Tym razem początkowa fala otarła się o mnie po niecałych dziesięciu. Już wtedy wiedziałem, że będzie to coś nietypowego, wcześniej mi nieznanego. Kolejne 10' było podsycaniem ciekawości, wzrastaniem podniecenia nowym doświadczeniem. Minęło 25 minut od konsumpcji, a ja miałem już dość. Musiałem bezpowrotnie wyłączyć muzykę.