
Wspólna operacja amerykańskich i australijskich organów ścigania doprowadziła do zatrzymania międzynarodowego siatki narkotykowej po przechwyceniu 2,4 tony kokainy na pokładzie statku u wybrzeży Ameryki Południowej.
Wspólna operacja amerykańskich i australijskich organów ścigania doprowadziła do zatrzymania międzynarodowego siatki narkotykowej po przechwyceniu 2,4 tony kokainy na pokładzie statku u wybrzeży Ameryki Południowej.
Kokaina o wartości 677 milionów dolarów została powiązana z meksykańskim kartelem. Narkotyki te odpowiadają połowie rocznej konsumpcji w Australii, co czyni konfiskatę jedną z największych, w jakich brała udział tamtejsza policja.
Stanowa policja Australii Zachodniej oznajmiła w sobotnim oświadczeniu, ujawniając po raz pierwszy szczegóły operacji, która rozpoczęła się w listopadzie ubiegłego roku, gdy amerykańska agencja U.S. Drug Enforcement Administration (DEA) przechwyciła statek, że dwunastu podejrzanych zostało aresztowanych i postawionych w stan oskarżenia.
28 grudnia zachodnioaustralijska policja zastąpiła ładunek identycznie zapakowaną imitacją kokainy i zrzuciła go około 40 mil morskich na zachód od stolicy stanu, Perth.
Trzech podejrzanych członków "australijskiego ramienia syndykatu narkotykowego" z 1,2 tonami fałszywej kokainy zostało aresztowanych 30 grudnia, po tym, jak rzekomo odbyli trzy wyprawy przez wzburzone morze, aby odzyskać paczki.
Do 13 stycznia dokonano kolejnych dziewięciu aresztowań, w tym zatrzymania na autostradzie Great Eastern Highway, około 600 kilometrów na wschód od Perth, gdzie funkcjonariusze znaleźli ponad 2 miliony dolarów w gotówce.
Wychwalając sukces „Operacji Beech”, australijski komisarz policji, Col Blanch, podkreślił w oświadczeniu: „Operacja wysyła wiadomość do międzynarodowych handlarzy narkotyków – wasze śmiercionośne narkotyki nie są tu mile widziane”.
Ilość: 1 kartonik
Doświadczenie: alkohol, amfetamina, dxm, amanita muscaria, marihuana
Wiek: 21 Waga: 76 kg
Nastawienie pozytywne. Po towar do rodzinnego miasta - łącznie 2h drogi. Trochę się jednak cykam i źle mi z myślą, że złamałem kolejną granice jaką sobie ustawiłem - nie tykać RC. Feta to miał być mój ten "najgorszy" drug z mojej listy używek. I miałem zostać przy "tradycyjnych" i aptecznych okazjonalnie.
Często zarzucając fetę wieczorem, bo clearhead świetnie mi się sprawdza w pracy naszła mnie ochota na białe. Właściwie moją drugą połówkę. On jest strasznie podatny na uzależnienia więc muszę trzymać rękę na pulsie. No, ale jak już mu zmotam to jak tu nie skorzystać? Ale moje obydwa źródła przez dwa dni puste. Po przetrzepaniu forum i biciu się z myślami porzuciłem moje postanowienie o nie tykaniu substytutów tradycyjnych dragów i bum - mam RC. Czyli sięgamy coraz głębiej. Nie dobrze.
Nastrój świetny, piękna pogoda, natura, przyroda, spokojne miejsce,. Idealny moment na psychodeliki.
To moje drugie podejście do 4-HO-MET i do pisania tripraportu o tej substancji. Nie byłam szczególnie zachwycona pierwszym zażyciem, było to 25 mg, ale sytuację zapamiętam jako rzecz przyjemną i miłą. Tyle, że nie tak głęboką jak po LSD. Bardzo dużo radości, śmiechu, jak po gandzi, ale troszkę bardziej duchowo-energetyczne doznanie.
To było w marcu. Od tamtej pory prócz marihuany i raz amfetaminy nie było nic, aż znalazł się dostęp do 4-HO-MET. Zakupiłam od razu 250 mg, na pół z współlokatorką. Konsystenacja mąki, tak zwany fumaran, czyli biały, drobny pyłek/proszek.