marihuana - pierwszy raz
Prokuratura zdecydowała się ujawnić, że przy zatrzymanej pod koniec listopada policjantce z Legnicy znaleziono...
Prokuratura zdecydowała się ujawnić, że przy zatrzymanej pod koniec listopada policjantce z Legnicy znaleziono 0,82 g amfetaminy oraz 8,42 g. suszu marihuany. Aby uniknąć posądzeń o stronniczość, sprawa została przekazana do prowadzenia Prokuraturze Regionalnej w Lubinie.
Amfetaminę znaleziono w torebce policjantki, podczas przeszukania przeprowadzonego na terenie legnickiej komendy. Później w mieszkaniu zabezpieczono również marihuanę. Te informacje podał portal sluzby-ratownicze.pl, powołując się na rzeczniczkę Prokuratury Okręgowej w Legnicy Lidię Tkaczyszyn.
W orzecznictwie sądów przyjmuje się, że porcja (działka wystarczająca do odurzenia jednej osoby) to od 0,1 do 0,2 g amfetaminy oraz 1-2 g marihuany. W takim przypadku w sprawie Izabeli B. zabezpieczono 4-8 działek amfetaminy oraz 4-8 działek marihuany. Nie są to ilości znaczne, jak sugerowały niektóre media po zatrzymaniu policjantki.
Przypomnijmy, że zatrzymania policjantki dokonało Biuro Spraw Wewnętrznych Komendy Głównej Policji. Kobieta usłyszała zarzut posiadania narkotyków i przyznała się do zarzucanego jej czynu. Odmówiła składania wyjaśnień. prokurator zastosował wobec niej środki zapobiegawcze w postaci poręczenia majątkowego w kwocie 3 tysięcy złotych, natychmiastowego zawieszenia w czynnościach służbowych oraz dozoru policji.
krysztalek byl wysmienity, zjadlem jakies 2/3, nie wiem dokladnie, bo
przy przecinaniu sie pokruszyl. moze nawet niepotrzebnie go
kroilem. od razu wyszedlem na miasto, okolo 18.00, bylo jeszcze bardzo
slonecznie i radosnie. przechodzilem kolo filharmonii, cos dzialo sie
w srodku. wchodze, a tam wyklad o globalizacji i makdonaldyzacji
(po angielsku). usiadlem sobie w ostatnim rzedzie, ale
niestety slowa ukladaly mi sie w ciagle niezrozumiale buczenie, w ogole
Dzikie, rozkopane pole nad rzeczką, gdzieniegdzie wielkie, betonowe studnie nazywane mariobrosami, wszechogarniający sceptycyzm z nutką wewnętrznego podjarania, sam na sam z kumpelą.
20:15 zjadłyśmy po 15 tabletek. Po upływie pół godziny zaczęła mnie swędzieć głowa, nogi miękły. Wrażenie wchłaniania się w ziemię. Lekko przerażona wdrapałam się na 1.5 metrową studzienkę. Zajebiście kołysało. Przeszyła mnie fala gorąca, zrzuciłam szalik, kurtkę i sweter. Słońce paliło mi skórę. Wypłynęłam w rejs. Ja na pokładzie statku, wraz ze mną całkiem spora załoga (miałam wrażenie, że otacza mnie grupa bardzo bliskich mi osób, chociaż w rzeczywistości byłam sam na sam z A.). Od tego kołysania zaczęło mnie mdlić. Choroba morska?
Komentarze