Zaciągam się 2 razy mieszanką zrobioną na AKB48. Od razu coś delikatnie się zmienia. Jednak właściwie działanie pojawia się dopiero po sześciu/dziesięciu minutach. Substancja jest faja. Sprawia, że uśmiech sam ciśnie mi się na buzię.

Dekarboksylacja marihuany brzmi dość zagadkowo, ale jest to proces dość prosty, w wyniku którego przekształcamy nieaktywne dla naszego organizmu kwasy karboksylowe takie jak THCA czy CBDA w ich aktywną wersję: CBD i THC.
Dekarboksylacja marihuany brzmi dość zagadkowo, ale jest to proces dość prosty, w wyniku którego przekształcamy nieaktywne dla naszego organizmu kwasy karboksylowe takie jak THCA czy CBDA w ich aktywną wersję: CBD i THC.
Proces dekarboksylacji zachodzi pod wpływem ciepła i tlenu. W jego trakcie usunięta zostaje grupa karboksylowa (kodowana przez chemików jako COOH) i uwolniony zostaje dwutlenek węgla, co sprawia, że możemy się cieszyć efektem terapeutycznym czy rekreacyjnym kannabinoidów.
Tak naprawdę, w momencie gdy podgrzewamy lub podpalamy zioło – używając waporyzatora, jointa, bonga czy innych wynalazków – automatycznie je dekarboksylujemy. Jest to więc normalny krok towarzyszący konsumpcji marihuany w formie dymu czy pary, które mają natychmiastowy efekt na nasz mózg.
Pomimo tego, wiele użytkowników marihuany woli ją przyjmować dożołądkowo w formie produktów jadalnych takich jak: ciastka, cukierki, oleje czy kapsułki, co sprawia że działa ona dłużej, silniej, a przy okazji oszczędzamy nasze płuca i oskrzela, co ma wyjątkowo znaczenie jeśli stosujemy marihuanę regularnie (np. z powodu przewlekłej choroby).
By miała ona jednak efekt psychoaktywny w formie jadalnej, musimy ją wcześniej poddać dekarboksylacji, którą przeprowadzić można w domowych warunkach, używając w tym celu piekarnika.
Dobrze wysuszoną marihuanę rozdrabniamy ręcznie przy pomocy grindera lub blendera elektrycznego.
Nastawiamy piekarnik na 105-120°C (to w zupełności wystarcza do dekarboksylacji THC i CBD).
Pokruszone szczyty przesypujemy do metalowej formy lub naczynia żaroodpornego wyłożonego papierem do pieczenia lub folią aluminiową, które wstawiamy do nagrzanego piekarnika.
Przy temperaturze 105°C pieczemy zioło około 30-45 minut, przy temperaturze 110°C 20-30 minut, a przy temperaturze 115-125°C około 15-20 minut, co kilka minut mieszając je przy pomocy jakiegokolwiek narzędzia kuchennego, żeby się nie przypaliło.
Można próbować dekarboksylacji w wyższej temperaturze, ale należy wtedy skrócić czas pieczenia zioła i cały czas czuwać, żeby się nie przypaliło.
Wyjmujemy naczynie z piekarnika i sprawdzamy czy marihuana jest gotowa (kolor powinien być brązowy, a konsystencja krucha).
Zdekarboksylowana marihuana po wyjęciu z piekarnika
Zdekarboksylowaną w ten sposób marihuanę można stosować po ostudzeniu do przygotowywania potraw obiadowych, deserów, olejów. Można ją także zmiksować na drobny proszek i stosować w formie kapsułek.
Marihuana w tej formie jest wyjątkowo mocna! Należy więc być wyjątkowo ostrożnym w jej dozowaniu, zawsze zaczynając od najniższej możliwej dawki i odczekując na efekt do 2 godzin po jej przyjęciu.
Dom najpierw mój potem kolegi. Substancję postanowiłem przetestować pod wpływem namów L. oraz C., chociaż osobiście nie przepadam za kanabinoidami.
Zaciągam się 2 razy mieszanką zrobioną na AKB48. Od razu coś delikatnie się zmienia. Jednak właściwie działanie pojawia się dopiero po sześciu/dziesięciu minutach. Substancja jest faja. Sprawia, że uśmiech sam ciśnie mi się na buzię.
Zimowe popołudnie. Razem ze znajomym, w towarzystwie Kurwika mam skonsumować swojego pierwszego kwasa. Lekki niepokój.
To już ponad 3 lata od tego pamiętnego dnia w którym poznałem świat psychodeli. Opisuję je jeszcze raz, z punktu widzenia osoby, która już się zadomowiła w psychodelicznych wymiarach, również dlatego, że stary TR gdzieś zaginął. W związku z tym, że miało to miejsce, chronologia może być nieco zaburzona, ale to raczej mało istotna sprawa, gdy czas jest równie plastyczny co cała reszta rzeczywistości. :)
Hi! od niedzieli do wtorku znów byłem w naszym "ośrodku wypoczynkowym" w podmoskiewskim Sokolsku... przyjechałem wieczorem ok. 20.00, połknąłem pigułkę i 60 grzybów - stwierdziłem, że tym razem trzeba działać z umiarem... wiele się nie zmieniło - na parterze trance... jeden z lepszych rosyjskich zespołów transowych - Paranoic Sensations (Parasense), czyli Alex&Zolod zgodzili się dla nas zagrać live... muszę powiedzieć, że bardzo mi się podoba połączenie grzybów z XTC - grzyby tracą wówczas swoje dołujące właściwości (dla mnie dołujące) i cały trip jest cudownie barwny...
Bez oczekiwań, wyluzowanie, spontan. Spokojne miejsce, domowe zacisze.
Długo zwlekałam z opisaniem moich doznań pod wpływem - według mnie - ciekawej substancji - benzydaminy. Jakiś czas interesowały mnie takie substancje, ponadto chciałam poczuć się inaczej, chciałam troszkę oderwać się od rzeczywistości.