Intymny schowek na prochy

(...) próbowała przemycić 40 gramów narkotyków dla swojego męża, siedzącego w więzieniu. Zapakowała je w prezerwatywę i ukryła w... intymnym miejscu

Anonim

Kategorie

Źródło

Gazeta Wyborcza

Odsłony

5365
- To się w głowie nie mieści - komentują strażnicy z kryminału w Wołowie. - W głowie nie, ale... Służby więzienne zelektryzowała niedawno wiadomość o kobiecie, która próbowała przemycić 40 gramów narkotyków dla swojego męża, siedzącego w więzieniu. Zapakowała je w prezerwatywę i ukryła w... intymnym miejscu

ŻYCIE W KRYMINALE. Przemycają narkotyki i telefony

Kilka tygodni temu młoda atrakcyjna kobieta przyszła na widzenie z mężem, który siedzi za przestępstwa narkotykowe. Spokojna, elegancka - nie wzbudziła podejrzeń strażników. Ale pies przeszkolony do wykrywania narkotyków zaczął się jakoś dziwnie koło niej kręcić. Pytana przez służbę więzienną, czy ma przy sobie środki odurzające, zaprzeczyła. Wezwano więc strażniczkę, żeby ją skontrolowała, bo kobietę może przeszukać tylko inna kobieta.

Naćpane więzienie

Wynik kontroli był szokujący. Kobieta miała przy sobie sporo narkotyków - 30 gramów amfetaminy i 10 gramów marihuany. Można by z tego przygotować 310 działek i obdzielić jedną szóstą więźniów w Wołowie. Zapakowała środki odurzające w prezerwatywę i schowała je w pochwie. Prawdopodobnie zamierzała wyciągnąć zawiniątko dopiero w toalecie znajdującej się obok sali widzeń i dać mężowi. To wersja jednego ze strażników.

Natomiast Robert Kuczera, rzecznik kryminału w Wołowie, twierdzi, że do kontroli osobistej nie doszło, a kobieta sama się przyznała, iż ma przy sobie narkotyki, kiedy strażnicy posądzili ją o próbę przemytu. - Poprosiła, żeby na chwilę zostawili ją samą w pokoju, wyciągnęła narkotyki ze skrytki i oddała nam - mówi Kuczera.

A gdzie je schowała? - Nie wiem. Naszych ludzi nie było przy tym, kiedy je wyjmowała. Ale należy się spodziewać, że nie ukryła ich w kieszeniach.

Straż więzienna wezwała policję, a ta zatrzymała niedoszłą "przemytniczkę" i przewiozła do komendy. Gdyby prezerwatywa, w którą były zapakowane środki odurzające, pękła, prawdopodobnie kobieta zmarłaby od tak dużej ilości amfetaminy.

- Narkotyki są w więzieniu takim samym towarem jak jedzenie czy papierosy. Dlatego zdarza się, że znajdujemy środki odurzające w celach osadzonych. Nie mogę powiedzieć, ile było takich przypadków, bo to tajemnica - mówi pracownik ZK w Wołowie.

Rodzinni kurierzy

- Najbardziej bulwersuje, że zwykle to rodziny przemycają narkotyki dla osadzonych. W jednym z więzień nieletnia córka przyniosła dla ojca dwie strzykawki z heroiną i morfiną - opowiada Luiza Sałapa z Centralnego Zarządu Służby Więziennej. - Pierwszą ojciec wstrzyknął sobie już podczas widzenia, a drugą schował pod worek mosznowy i w ten sposób chciał zanieść do celi. Ale po zażyciu narkotyku już na sali widzeń stracił przytomność i trafił na oddział szpitalny. Innym razem strażnicy znaleźli nafaszerowaną marihuaną bułkę u młodzieńca wracającego z rozprawy z sądu. Dostał ją od ojca podczas przerwy w rozprawie.

Przemycanie narkotyków w ciele wykryto w więzieniu w Wołowie po raz pierwszy. Znacznie częściej przemyca się je w paczkach z jedzeniem. Rodziny więźniów z Zakładu Karnego nr 1 przy ulicy Kleczkowskiej prześcigają się w wynajdywaniu coraz bardziej wymyślnych skrytek.

- Raz znaleźliśmy orzechy włoskie wypełnione amfetaminą - mówi Marek Łażewski, kierownik działu penitencjarnego. - Zostały rozłupane na pół, później ktoś wsypał do nich amfetaminę, a na koniec z powrotem zakleił i wysłał do więzienia. Narkotyki są przemycane również w butach. Skrytki robi się w obcasach. Kiedy założy się na obcas flek, nie sposób wykryć, że w środku jest amfetamina czy marihuana.

Ale więzienni strażnicy mają swoje sposoby. W zakładach karnych są roentgeny do prześwietlania bagaży i paczek.

W Wołowie znaleziono zapakowaną w woreczek foliowy amfetaminę w pudełku z keczupem i w słoiku ze smalcem. W innym więzieniu więzień miał dostać paczkę z eklerkami posypanymi amfetaminą. Zdarza się, że narkotyki są chowane w wydrążonych kotletach mielonych lub w chlebie.

Ludzi na razie jeszcze nie można prześwietlać rentgenem, bo nie pozwalają na to przepisy. Dlatego może coraz częściej to właśnie ciała bywają skrytkami.

Moda na telefony

- Zdarza się, że oprócz narkotyków znajdujemy w celach telefony komórkowe - przyznaje Robert Kuczera. - Każdy skazany jest dokładnie przeszukiwany. Nie ma mowy, żeby udało mu się przemycić telefon do celi. Również paczki przychodzące do osadzonych są sprawdzane przez naszych funkcjonariuszy.

Strażnicy z więzienia przy ul. Kleczkowskiej we Wrocławiu znaleźli komórkę w celi gangstera z województwa lubuskiego. Niewykluczone, że aparat służył mu do kontaktów ze współpracownikami przebywającymi na wolności. Według kierownika działu penitencjarnego gangster miał dostać tę komórkę podczas widzenia od znanego zielonogórskiego adwokata Edwarda R., który kilka dni temu został skazany przez Sąd Okręgowy we Wrocławiu za współpracę z gangsterami.

- Niestety, kiedy przyłapiemy kogoś z rodziny na przekazywaniu telefonu komórkowego osadzonemu, to możemy co najwyżej ten aparat odebrać i przerwać widzenie - mówi Robert Kuczera. - Prawo nie daje możliwości ukarania takiej osoby, jeśli to jest rodzina, to nie można jej nawet skreślić z listy widzeń. Co innego, jeśli chodzi o narkotyki. Za przemycanie ich do zakładu karnego grozi od trzech lat więzienia.

Oceń treść:

0
Brak głosów

Komentarze

kazly (niezweryfikowany)

&quot;Innym razem strażnicy znaleźli nafaszerowaną marihuaną bułkę u młodzieńca wracającego z rozprawy z sądu. Dostał ją od ojca podczas przerwy w rozprawie.&quot; <br>Ja też chcę taką bułkę !!! <br>Najlepiej codzinnie na drugie śniadanie do szkoły :)
Anonim (niezweryfikowany)

<p>Co za kretyn a nie rodzic jak można własne dziecko truć dragami masakra sama mam 3 synów ich ojciec obecnie jest w ZK Wołów i musiałabym na głowe upaść żeby przemycać komuś kogo kocham kto jest mi światełkiem życia takie gówno jak dragi masakra jak tak można?????</p>
wid (niezweryfikowany)

ja pierdole co za debil pisał tego arta <br>z 30g fety i 10g trawy 310 kurwa jebanych porcji hahahhahahahhah ocipieć mozna jak sie coś takeigo czyta.
godmode (niezweryfikowany)

&quot;30 gramów amfetaminy i 10 gramów marihuany. Można by z tego przygotować 310 działek i obdzielić jedną szóstą więźniów w Wołowie&quot; <br> <br>30 + 10 = 310 dzialek :DDDD <br> <br>thebille
masakra (niezweryfikowany)

W polskich realiach uzyskanie 310 dawek z tej ilości narkotyku jest możliwe. Wystarczy dosypać rozmaitych śmieci (różne proszki i inne ścierwo w jakie dealerzy wzbogacają towar. To znacznie zwiększa ilość stuffu. <br>Gdyby narkotyki zostały zalegalizowane, ich skład byłby ściśle określony(skażone, &quot;ulepszone &quot; przez dilera <br> nie zostałyby dopuszczone do obrotu). Tylko całkowita zmiana dotychczasowej polityki narkotykowej może zagwarantować bezpieczeństwo użytkownikom tychże środków. <br>
Zajawki z NeuroGroove
  • LSD-25
  • Tripraport

Przeklinam matkę moją, Słońce

Myślę, że spora większość z nas odbyła chociaż jeden trip, który można określić jako 'Skrajnie Nieodpowiedzialny'. Zapraszam więc do zapoznania się z moim.

Siedziałem u mojego dobrego kolegi, choć w tamtych czasach właściwie przyjaciela. Jego mały domek otoczony polami i lasami był naszą bazą matką w okresie największej degeneracji. Wpadliśmy tam raz na jakiś czas, między spaniem na pustostanach i graniem małych koncertów żeby zażyć kąpieli albo zjeść coś bardziej tresciwego niż kolejna piguła albo frytki.

  • Bad trip
  • Grzyby halucynogenne

Nastrój bardzo dobry, okoliczności przyrody piękne.

 

//Trip miał miejsce trzy lata temu, ale został spisany na świeżo. Łapiącym schizy nie polecam.//

 

  • Grzyby halucynogenne
  • Przeżycie mistyczne

Nastawienie pozytywne z chęcią przeżycia czegoś nowego. Chyba podświadomie nawet oczekiwałam, że przeżyję/zobaczę coś co da mi wiarę w życie.

Zaczęliśmy razem z chłopakiem o 18:00. Znajomy chłopaka raz/dwa razy w roku ma dostawę, tym razem wypadła w połowie listopada. Przypominam sobie, że moje pierwsze bliskie spotkanie z kapeluszami odbyło się dwa lata wcześniej w podobnym czasie. "To nie może być przypadek!"- myślę i żuję każdego grzybka z osobna - dokładnie jak za pierwszym razem, kiedy żołądek nie poradził sobie i część tripa wisiałam na toalecie. Przy kolejnych razach do spożycia potrzebowałam jakiejś przegryzki. Poszatkowane nadzieniem do tosta lub posypka na bułce + kleks z  ketchupu, który skutecznie zabija smak. 

  • Bad trip
  • Marihuana

Dobre nastawienie, mieszkanie na wynajmem kolegi, parę ziomkow w tym najlepszy kolega. Ogólnie wszyscy pozytywni i nakreceni. Choć mieszkanie miało mało mebli co mi akurat przeszkadzało.

Przeszliśmy do kolegi, wszyscy w dobrym nastroju, zapalismy najpierw po lufie. Nikomu z nas nic nie było więc zaczęliśmy robić wiadro. Po okołu 40 minutach walnalem wiadro jako ostatni. Zdusiło mnie w płucach, strasznie bolało aczkolwiek po chwili ból ustał i zaczęło mi się bardzo chcieć sikać. Do kibla oczywiście była kolejka więc czekałem już mocno porobiony, zacząłem sobie wkręcać że zaraz się zesikam, wszystko było tak spowolnione że ledwo trzymałem się na nogach.

randomness