ING Bank Śląski funkcjonuje na rynku już od 1991 roku. Dotychczas cieszył się pochlebną opinią, jednak ostatnio media obiegły niepokojące informacje, które sugerują, że spółka miałaby mieć coś wspólnego z praniem brudnych pieniędzy. Wszystko w wyniku domniemanej współpracy z zorganizowanymi grupami przestępczymi i kartelami narkotykowymi. Władze banku odmówiły komentarza w tej sprawie.
Gazeta Wyborcza przekazała informacje dotyczące domniemanego prania pieniędzy przez ING Bank Śląski. Podobno w grę miałoby wchodzić aż kilkaset milionów dolarów, pochodzących głównie z Rosji i Ukrainy. Dokumenty, na podstawie których wystosowano poważne zarzuty w stronę banku, miały być zbierane przez ponad 16 miesięcy, a sprawa nabrała charakteru międzynarodowego. Śledztwo było prowadzone przez dziennikarzy z blisko 110 redakcji z 88 krajów.
Pieniądze, o których mowa, według zebranych dowodów, miałyby pochodzić z karteli narkotykowych, zorganizowanych grup przestępczych i skorumpowanych przywódców. To sumy, które finansują siatki terrorystyczne, krwawe wojny i handel ludźmi. Sprawa wygląda naprawdę poważnie.
Z ustaleń śledztwa wynika, że z praniem pieniędzy miały do czynienia dwie spółki. Jedna z nich to Schildershoven Finance B.V., a także Tristane Capital B.V. Obie mieszczą się w Holandii. To właśnie z nich miały wychodzić ogromne przelewy zasilające liczne konta na Cyprze czy Kremlu.
Obie wcześniej wspomniane spółki miały konta właśnie w ING, co przyczyniło się do wciągnięcia banku w powstałe zamieszanie i poważne oskarżenia. To właśnie przez ING Bank Śląski w latach 2013-2014 miały wychodzić ogromne przelewy, których celem było wypranie pieniędzy. Podejrzewa się jednak, że ta współpraca trwała dłużej. Ostatni podejrzany przelew wykonano w 2016 roku. Co więcej, okazuje się, że nie jest to jedyny bank zamieszany w tę sytuację. Wiele międzynarodowych spółek również podejrzewa się o współpracę z przestępcami.
Władze banku nie chciały jednak wypowiadać się na ten temat, powołując się na zobowiązania związane z tajemnicą bankową.