Indyjski rząd nakazuje restauracjom wylewać alkohol, który na półce stoi dłużej niż 8 dni

...bo nielegalny alkohol zalewa rynek

pokolenie Ł.K.

Kategorie

Źródło

Bezprawnik
Tomasz Laba
Komentarz [H]yperreala: 
Tekst stanowi przedruk z podanego źródła.

Odsłony

276

Podchodzisz do baru i niczym Harvey Specter z szelmowskim uśmiechem mówisz do barmana „poproszę szklaneczkę 12-letniego Macallan na lodzie”. Już wiesz, że ten wieczór będzie dobry. W końcu z chwilę podpiszesz ogromny kontrakt i dobrze jest to uczcić szklanką dobrej whisky. Ostatnie, czego możesz się spodziewać, to odpowiedź barmana „Przepraszam, ale musiałem wylać. Mam tylko taką sprzed tygodnia”.

Rządy i lokalne władze na całym świecie mają swoje pomysły na ograniczenie sprzedaży, a co za tym idzie konsumpcji alkoholu przez swoich mieszkańców. Z jednej strony wolność gospodarcza i obyczajowa, a w zasadzie co to kogo obchodzi, ile pijamy alkoholu. W końcu akcyza na alkohol to całkiem spory zastrzyk gotówki do państwowej kasy. Z drugiej strony alkoholizm to bardzo poważny problem społeczny i państwo nie powinno przykładać ręki do zachęcania ludzi do spożywania alkoholu. Oczywiście wszystko jest dla ludzi, ale niekoniecznie musi to oznaczać możliwość kupna butelki alkoholu w śmiesznie niskiej cenie w trzydziestu sklepach w promieniu 100 metrów od domu. Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze nielegalny alkohol, który paradoksalnie jest równie popularny.

Z tego powodu rządy mają różne pomysły na zbalansowanie tych dwóch, zupełnie sprzecznych interesów. Chociażby minimalna cena za alkohol, która zdaniem niektórych mogłaby korzystnie wpłynąć na spadek konsumpcji alkoholu. Prohibicja w Krakowie, pomimo samorządowych utarczek i czasowego zawieszenia uchwały miejskich włodarzy przez sąd, została de facto wprowadzona przez tamtejszych sprzedawców. Te rozwiązania wywołują wśród komentujących niemałe poruszenie i spore emocje. To jednak nic, w porównaniu z rozwiązaniem, które zaczęło właśnie funkcjonować w dalekich Indiach.

Władze Delhi nakazały tamtejszym hotelom i restauracjom zniszczenie alkoholu leżącego w barze dłużej niż 8 dni. Celem takiego dziwnego rozwiązania jest walka z kradzieżami i zapobieganie fałszowaniu alkoholu. Nielegalny alkohol jest ogromnym problemem nawet w najdroższych hotelach. W praktyce zapewne chodzi o zwiększone wpływy z akcyzy wymuszone większym obrotem i ograniczeniem szarej strefy. Z drugiej strony z pewnością ograniczy to dostęp do alkoholu w tych miejscach. Z biznesowego punktu widzenia serwowanie większości alkoholu przestało tam mieć jakikolwiek sens.

Według pomysłu tamtejszych władz, piwo, wino, szampan i gotowe drinki można składować maksymalnie przez trzy dni. Whiskey, gin, wódka, rum tequila o wartości poniżej 1500 rupii (ok. 80 zł) na barowej półce mogą stać maksymalnie przez pięć dni. Wszystkie alkohole o wartości od 1500 do 6000 rupii (80-350 zł) można składować maksymalnie przez 8 dni. Po przekroczeniu tego terminu alkohole trzeba zniszczyć. Restauratorzy przyłapani na nieprzestrzeganiu regulacji mają natychmiastowo tracić zezwolenia na sprzedaż jakiegokolwiek alkoholu.

Rozwiązanie w praktyce sprowadzi się do tego, że w barach będą dostępne wyłącznie te najpopularniejsze rodzaje alkoholu. Nikomu nie będzie się opłacało kupować alkoholi rzadszych, ale droższych, które do tej pory mogły być ozdobą baru. Tym samym uderzy to w klientów, którzy będą ograniczeni do najtańszego piwa czy wódki. Co ciekawe, idea stojąca za tym rozwiązaniem wcale nie jest tak krytykowana, jak mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka. W kraju zdarzały się przypadki nawet pięciogwiazdkowych hoteli, gdzie nielegalny alkohol był składowany w piwnicy i serwowany w barze. Najwidoczniej skala tego rodzaju oszustw była na tyle duża, że zdecydowano się wprowadzić tak drastyczne rozwiązanie.

Oceń treść:

Average: 8.5 (2 votes)
Zajawki z NeuroGroove
  • Inne
  • Pierwszy raz

Spontan. Nastawienie: mieszanka wielkiego przerażenia z jeszcze większą ciekawością. Start: piwnica w bloku Z, przejście długą drogą, dom T. Nastój: dobry, lekko przestraszona. Otoczenie: najlepszy przyjaciel (T) i jego kumpel (Z).

Lato, upał, oczekiwanie na ukochanego (był w Irandii). Nagle dzwoni telefon. T, ogarnia mnie, że ma coś dobrego i że chce pokazać mi coś czego nigdy pewnie nie będę miała okazji przeżyć. Jeśli chodzi o jakie kowiek doświadczenie na tamten czas to mogę powiedzieć, że często piłam alko i popalałam papierosy, więc ciężko było mi od razu zgodzić się na to by spróbować lub nie. Ciekawość jak zawsze zwyciężyła, było koło 20.30 więc poszłam szybko z domu by nikt mnie nie zatrzymał.

  • Grzyby halucynogenne

S&S: koniec października 2009r., las na przedmieściach, pogoda raczej pochmurna, nastawienie? Ciekawość i podekscytowanie

Wiek: ja 16 lat, towarzysz 17

Doświadczenie: Moje - mj nałogowo na chwilę obecną, haszysz, dxm, kodeina;

Towarzysza - mj również nałogowo, haszysz, lsd, szałwia.

Ilość: po 25 łysiczek, ja 65kg/180cm, towarzysz 75kg/188cm

Czas: 13:30 + 20:00

Był to pierwszy trip grzybowy, także bądźcie wyrozumiali.

PROLOGOS

  • Amfetamina
  • Katastrofa
  • Wenlafaksyna
  • Zolpidem

Samotny wieczorek w domu. Nic nie zwiastowało masakry.

Zachowana oryginalna pisownia, fatalny styl ukazujący rozkojarzenie myślowe i brak spójności (proszę porównać jakość z innymi TR), 2h po odzyskaniu świadomości. Raport, pomimo totalnej sieczki w głowie - napisał się sam. A brzmiał on tak...

 

  • 5-MeO-DMT

KOŃ - doświadczenie: wystarczajace. set & settings: spokój, cisza, spokój wewnętrzny.

15mg - palone

Zadziałało momentalnie. W pierwszych sekundach uśmiech, błogostan, wszystko mruga,żyje. Wsytraszyłem się że przesadziałem. Przy takich dawkach można sobie wkręcić bad tripa.Wszystko mruga, dźwięki się zlewają, chce mi sie żygać, poszedłem do kiba sie wybełtać. Nie mogłem. Wszystko mruga. Boję się. Czuję sie jak przed zrobieniem czegoś ważnego. Euforia przsączona strachem.

Sucho w gardle, bolą płuca. Mętlik w uszach. Powidok, smugi, Cev'y.