Gangsterzy urządzili piekło mężczyźnie, który wynajął im dom

Prawdziwym koszmarem zakończyło się dla 34-letniego Polaka mieszkającego w Niemczech wynajęcie rodakom domu w miejscowości Linnich. Nie dosyć, że urządzili oni tam plantację marihuany, to po odkryciu jej przez policję uznali gospodarza za winnego poniesionych strat. Przez trzy lata groźbami i biciem wymusili od niego ok. 85 tys. euro. Koszmar skończył się, gdy mężczyzna zwrócił się o pomoc do CBŚP.

pokolenie Ł.K.

Kategorie

Źródło

TVP.INFO
Rafał Pasztelański

Komentarz [H]yperreala: 
Tekst stanowi przedruk z podanego źródła.

Odsłony

3107

Prawdziwym koszmarem zakończyło się dla 34-letniego Polaka mieszkającego w Niemczech wynajęcie rodakom domu w miejscowości Linnich. Nie dosyć, że urządzili oni tam plantację marihuany, to po odkryciu jej przez policję uznali gospodarza za winnego poniesionych strat. Przez trzy lata groźbami i biciem wymusili od niego ok. 85 tys. euro. Koszmar skończył się, gdy mężczyzna zwrócił się o pomoc do CBŚP.

W maju 2017 r. policjanci wkroczyli na teren jednego z domów w Linnich na terenie Nadrenii Północnej-Westfalii. Według okolicznych mieszkańców, zimą wprowadzili się tam jacyś nowi lokatorzy, a w okolicy posesji czuć było zapach marihuany .

Podczas przeszukania budynku funkcjonariusze odkryli profesjonalną plantację z ok. 300 krzakami konopi indyjskich . Znaleźli też ok. 15 kg suszu, zapakowanego w foliowe worki. Zatrzymano wówczas młodego Polaka, który przekonywał, że tylko doglądał posesji.

Okazało się, że właścicielem domu jest inny Polak: 31-letni mieszkaniec Mönchengladbach. Potwierdził, że wynajął on nieruchomość swoim krajanom, ale nie miał pojęcia, że powstanie tam plantacja marihuany. Niemieccy śledczy nie znaleźli żadnych dowodów zaprzeczających jego wersji.

Wydawałoby się, że mężczyzna uniknął poważnych problemów. Nic bardziej mylnego.

Naliczony

Właściciela domu w Linnich zaczęli nachodzić założyciele plantacji. Mieli do niego pretensje za zepsuty biznes. Przekonywali, że ponieśli duże straty finansowe i musi zapłacić za to „karę”. Gdy mężczyzna stwierdził, że nie ma nic wspólnego z działaniem policji i nie jest im nic winien, zaczęły się groźby.

Gangsterzy nie ograniczali się tylko do zastraszania właściciela domu. Grozili także jego rodzinie. Szybko przeszli od słów do czynu. Pobili mężczyznę. Po tym wydarzeniu zapłacił on im pewną sumę. Ale bandyci wciąż domagali się kolejnych pieniędzy. Wróciły groźby i bicie.

Koszmar ofiary gangsterów trwał do obecnego roku. Przez ten czas zapłacił on swoim prześladowcom ok. 85 tys. euro. W końcu zrozumiał, że gangsterzy nie odpuszczą, bez względu na to, ile im zapłaci. Zdecydował się więc poszukać pomocy u policjantów CBŚP.

Funkcjonariusze olsztyńskich „cebesiów” ustalili, że rzeczywiście mieszkaniec Mönchengladbach znalazł się na celowniku gangsterów. Byli to członkowie jednej z mazowieckich grup handlujących narkotykami. Na bazie ich ustaleń Prokuratura Okręgowa w Płocku wszczęła śledztwo.

Koniec koszmaru

Gdy śledczy uznali, że zebrali wystarczające dowody, zapadła decyzja o zatrzymaniu trzech bandytów. W Prokuraturze Okręgowej w Płocku przedstawiono im zarzuty m.in. rozboju , wymuszeń rozbójniczych, uprawy konopi inne niż włókniste oraz posiadania znacznych ilości środków odurzających.

Sąd aresztował całą trójkę. Prokuraturze udało się zabezpieczyć majątki podejrzanych na łączną sumę blisko miliona złotych.

Śledczy nie wykluczają kolejnych zatrzymań związanych z bardziej aktualną działalnością opisanych gangsterów.

Oceń treść:

Average: 5.7 (3 votes)
Zajawki z NeuroGroove
  • Muchomor czerwony

17.02.2007

Tym razem naprawdę doświadczyłem najpotężniejszego tripa w życiu, a jeśli miałbym go do czegoś porównać to raczej do historii w rodzaju śmierci klinicznej z wątkami pobocznymi, niż do działania jakiejkolwiek substancji... przy czym nie mam na myśli jakiegoś psychodelicznego harmidru nie do ogarnięcia i spamiętania. Po prostu nieprawdopodobnie potężna, logiczna, emocjonalna, euforyczna i przerażająca podróż do- i z- pewnego miejsca z którego nie chciałem wracać.

  • Dekstrometorfan
  • Przeżycie mistyczne

Stare, studenckie mieszkanie - niewiele mebli, ale wiele myśli. Współlokatorzy niemal zawsze nieobecni. Wszystkie gorączki zmysłów przebyte na gołym materacu pod ścianą.

Moje przygodne wędrówki z DXM skończyły się pare miesięcy temu, kiedy po dawce 800mg (15mg/kg) straciłem orientację otoczenia, połowę prochów zwymiotowałem na stół, a przechodząc z jednego pomieszczenia do drugiego zdawało mi się, że wchodzę do mieszkania sąsiadów. Ale wszystko po kolei. Poniższy raport jest próbą podsumowania natury wysokich plateau tego nieszczęsnego specyfiku na podstawie własnego doświadczenia dobrych i złych podróży.

  • Metoksetamina
  • Przeżycie mistyczne

Lekkie poddenerwowanie przed zażyciem substancji, ale ogólnie spokojnie w swoim mieszkaniu, z miłym towarzystwem wieczorkiem, w dobrych humorach i przy muzyce.

Jest to mój pierwszy Trip-raport, chciałbym zaznaczyć, że mam nikłe doświadczenie z dysocjantami, a z DXM miałem okazje poromansować z 2-3 razy, z czego tylko raz zażyłem w miare mocną dawkę.

Zaczynając, mamy 2 dni do sylwestra, wyluzowani, siedzimy w pokoju wieczorkiem i słuchamy muzyki. Na stole czeka grzecznie MXE i zaczynamy. Jest około 19. (Przepraszam w dalszej część za brak umieszczenia czasu, ale przy tej substancji on po prostu nie istnieje.)

  • Pierwszy raz
  • Szałwia Wieszcza

Setting: Mój pokój, wiosenny słoneczny dzień. Ale przy szałwii nie ma to znaczenia. Set: Nastrój podekscytowany i nieco niepewny.

 

Czytałem kiedyś opis działania szałwii, zaczynał się słowami „it was not long after my first time with acid, and I felt like I did LSD, so I can do everything”. Byłem w podobnej sytuacji, co autor tripraportu; to, że szałwia go zaskoczyła mocą, ostatecznie przekonało mnie do spróbowania boskiej rośliny.