Echa skandalu w bułgarskim parlamencie

W Bułgarii szeroko komentowany jest wczorajszy skandal w parlamencie - wielu posłów znalazło w swoich skrzynkach pocztowych, jak przypuszczano, narkotyki. Po ekspertyzie okazało się jednak, że skręty z rzekomą marihuaną zawierały tytoń fajkowy.

Skręty podrzuciła trójka dziennikarzy z miejscowego magazynu ilustrowanego. Celem było, jak oświadczyli, sprowokowanie debaty społecznej na temat kontrowersyjnej decyzji parlamentu o uznaniu za przestępstwo posiadania jednorazowej dawki narkotyku. Kilku posłów rządzącej większości, którzy byli inicjatorami surowych regulacji antynarkotykowych, wyzwało dziennikarzy od smarkaczy i idiotów, zarzuciło im rozpowszechnianie narkotyków i zapowiedziało wniosek do prokuratury.

Dziennikarzy, wśród których był redaktor naczelny czasopisma, na kilka godzin zatrzymała policja, a skręty z rzekomą marihuaną wzięto do zbadania. Później dziennikarze oświadczyli, że w papierosach był tytoń, czyli środek uznawany przez Światową Organizację Zdrowia za substancję narkotyczną.

Od niedawna w Bułgarii za posiadanie skręta z marihuaną można otrzymać karę od 3 do 15 lat więzienia, lecz do tej pory nikt jeszcze nie został skazany. Znawcy tematu twierdzą, że wzrosły jedynie łapówki dawane policjantom przez przyłapanych na posiadaniu narkotyków.