Dopalacze spłynęły w WC?

"Dla dystrybutora spuszczenie towaru w WC to żadna strata, bo koszt wyprodukowania trucizny, w składzie której jest nawet tłuczone szkło, jest znikomy. "

pokolenie Ł.K.

Kategorie

Źródło

epiotrkow.pl
A.Stańczyk

Odsłony

523

Grupka gówniarzy okupuje klatkę schodową, piją, palą, zażywają dopalacze - na to skarżą się mieszkańcy Piotrkowa z ulicy Dąbrowskiego, gdzie nadal funkcjonuje sklep z dopalaczami. Ludzie skarżą się, że strażnicy miejscy z interwencją przyjeżdżają zazwyczaj za późno, a policja umywa ręce. Czy rzeczywiście tak jest

W wakacje zamknięty został punkt z dopalaczami przy ul. Słowackiego (niedaleko wieży ciśnień). Właściciel kamienicy wypowiedział umowę najmu „sklepikarzowi”. Co z tego, skoro kolejny sklepik wyrósł przy Dąbrowskiego. We wrześniu wkroczyła tam policja z sanepidem, zabezpieczono towar, sklep został zaplombowany. Następnego dnia znów działał.

Po raz ostatni sanepid wraz z policjantami przeprowadzali kontrolę przy Dąbrowskiego 12 października. Niestety niewiele z niej wynikło. Stojąc przed drzwiami punktu, gdzie sprzedawane były dopalacze, pracownicy sanepidu usłyszeli dźwięk… spuszczanej w toalecie wody. - Domyślamy się, że dopalacze trafiły do kanalizacji – mówi Wiesława Kozińska z piotrkowskiego sanepidu. - Wiemy, że cały czas odbywa się tam sprzedaż, teraz podobno w prywatnym lokalu na wprost wcześniejszego punktu. Policja miała obserwować to miejsce.

Punkt został ponownie zaplombowany. - Wiemy, że te plomby są zaraz zrywane, ale nasze środki naprawdę są ograniczone. To syzyfowa praca - dodaje Kozińska.

Policja potwierdza - była kontrola, ale niczego nie znaleziono. Funkcjonariusze, z powodów oczywistych, nie chcą informować o szczegółach swoich działań, zapewniają jednak, że czynności w tej sprawie trwają.

Dla „dystrybutora” spuszczenie towaru w WC to żadna strata, bo koszt wyprodukowania trucizny, w składzie której jest nawet tłuczone szkło, jest znikomy.

Mieszkańcy tymczasem muszą zmagać się z dolegliwościami prowadzonej „działalności gospodarczej”. - W klatce bramy pod nr 16 ponownie zbierają się amatorzy tego towaru i alkoholu. Klatka zasyfiona jak w najgorszej melinie. Porzucane torebeczki po dopalaczach, pety i butelki po alkoholu oraz inne śmieci. Ponadto smród moczu – skarży się mieszkanka Piotrkowa. - Często odwiedzam rodzinę, która mieszka na drugim piętrze w tej nieszczęsnej klatce i widzę jak to wygląda. Nieraz bałam się przejść obok grupki gówniarzy okupujących klatkę schodową.

Kobieta twierdzi, że interwencje wzywanej przez mieszkańców Straży Miejskiej nie przynoszą rezultatu. Mówi, że patrol przyjeżdża albo za późno (kiedy nikogo już nie ma), albo kończy się na spisaniu, co niczego nie zmienia. - Policja umywa ręce twierdząc, że od takich interwencji jest Straż Miejska i kółeczko niemocy się zamyka - dodaje. - Właściciele kamienicy, a raczej jeden, bo ta klatka należy do niego, pomimo że mieszka po drugiej stronie vis a vis, ma to wszystko serdecznie gdzieś. Nawet nie chce mu się wstawić drzwi, które zdemontował ponoć 3 lata temu do malowania. Gdyby były założone, lokatorzy mogliby założyć zamek, podzielić się dorobionymi kluczami i trzymać klatkę zamkniętą i byłby spokój. Może ktoś ma pomysł jak zaradzić tej sytuacji? Ja osobiście doradziłam sprowadzenie TVN albo Polsatu, ale to już decyzja lokatorów. Warto nadmienić, że problem dopalaczy dotyczy też innych miejsc w Piotrkowie.

Tylko we wrześniu i październiku strażnicy interweniowali 12 razy przy Dąbrowskiego i najbliższym sąsiedztwie. Zgłoszenia dotyczyły zakłócania porządku publicznego, zaśmiecania, spożywania alkoholu, ludzie skarżyli się, że na klatce schodowej zażywane są dopalacze.

- Za każdym razem strażnicy docierali na miejsce w ciągu 5 - 20 minut, bo bywa tak, że nie zawsze mogą zjawić się natychmiast - mówi Jacek Hofman, komendant Straży Miejskiej w Piotrkowie. - Wylegitymowanych było 6 czy 7 osób. Strażnicy nie stwierdzili jednak naruszania prawa, bo obecność na klatce schodowej czy podwórku osoby będącej pod wpływem alkoholu czy dopalaczy to nie jest żadne wykroczenie. Strażnicy nigdy nawet nie byli świadkami zaśmiecania, aby móc postawić komukolwiek zarzut. Z alkoholem z kolei sytuacja wygląda w ten sposób, że w Polsce picie zabronione jest na placach, na ulicach i w parkach.

Czy rzeczywiście policja odsyła mieszkańców do Straży Miejskiej? - Nie sadzę, żeby tak było – twierdzi J. Hofman. - My uzupełniamy się z policją. Dla nas jako służb mundurowych najgorsza jest ta bezsilność, bo tak naprawdę nie możemy pomóc mieszkańcom. To tak jakby strażak patrzył na pożar i nie mógł nic zrobić. Jedyne rozwiązanie jest takie, aby mieszkańcy tej kamienicy zebrali się wszyscy i wskazali palcem sprawców picia alkoholu i zakłócania porządku. Bo my jedziemy na miejsce i… nie mamy świadków. Co strażnicy mają wówczas zrobić? Jedynie wylegitymować, w dodatku ludzi, których już dobrze znają, bo to nie są kosmici, ale osoby dobrze nam znane, wcześniej już karane za różne wykroczenia.

Jacek Hofman radzi, aby właściciel nieruchomości założył, bramę, drzwi czy zamontował kraty, aby lokatorzy czuli się bezpieczniej.

Oceń treść:

Average: 9 (1 vote)
Zajawki z NeuroGroove
  • 1P-LSD
  • Pierwszy raz

Nie wiem czego oczekiwać, pozytywne nastawienie na dobre przeżycie(?), załatwiony kumpel do tripsitu. Pogoda średnia - zachmurzone i mokre, ale nie pada.

Był to mój pierwszy raz z jakimikolwiek psychotropami i tak zlansował mi mózg, że nie mam słów.

 

Zacznijmy od początku, godzina koło 13. Wyjeżdżamy z kumplem spod centrum handlowego gdzie kupiliśmy sobie ulubioną potrawę na później - gdybym zgłodniał. Kurczak w specyficznym, dość kwaśnym sosie. Kolega prowadzi. Jedziemy gdzieś nad pobliskie jezioro. Wkładam karton pod język.

T: 0:00 - godz. 13

Jedziemy nad jezioro. Nic szczególnego. Trzymam karton bez smaku pod językiem. Czekam aż coś się wydarzy.

T: 0:10

  • 2C-P
  • Tripraport

Pozytywne nastawienie, troche chodzenia po mieście + impreza u znajomych.

T+0 

Godzina 16:00 zarzucamy z kumplem po 12mg 2C-P. Po zarzuceniu postanawiamy pójść do sklepu po winko, co by poczekać aż się załaduje i coś w tym czasie porobić. (później mieliśmy iść na impreze).

T+1

  • LSD-25
  • Pierwszy raz

Latanie po lesie w ciepły, choć grudniowy dzień z dwoma ziomkami. Byłem przygotowany na jedzenie 25I-NBOME, a że miałem miłe wspomnienia z 25B-NBOME, to byłem bardzo pozytywnie nastawiony.

Na ten dzień czekałem bardzo długo. Od mojej ostatniej psychodelicznej podróży minęło grubo ponad pół roku, więc zdążyłem zatęsknić za kolorami, fraktalami, wyginaniem wszystkiego wokół i abstrakcyjnym myśleniem. Niebawem pojawiła się okazja - mój kumpel P. miał przywieźć kilka kartonów z odległych krain i zaproponował wrzucenie tego razem. Do zabawy zwerbowaliśmy M., który po moich licznych opowieściach również poczuł chęć przeżycia kwasowej przygody, a także drugiego ziomka, który z pewnych przyczyn nie mógł się zjawić, więc ostatecznie fazowaliśmy we trzech.

  • Etanol (alkohol)
  • LSD-25
  • Marihuana
  • MDMA (Ecstasy)
  • Pozytywne przeżycie
  • Tytoń

Mój pierwszy TR więc proszę o wyrozumiałość

Wcześniej brałem MDMA (truskawki) tylko raz, minimum 3 km od jakiejkolwiek cywilizacji, teraz razem z innym kumplem (niech będzie B) , odważyłem się na miasto (średnia wielkość, żadna metropolia).

B brał dwie (też truskawki) dzień wcześniej w związku z czym jego "zwała" opóźniła trochę zabawę i umówiliśmy się na 20 pod okoliczną żabką razem z dwoma innymi ziomkami (M i L) którzy mieli nam towarzyszyć na trzeźwo (L opiekował się mną też podczas kwasowego tripa).