Co z tą marihuaną? Chory prosi, lekarz się boi

„Nasza pani doktor nie stosuje” - mówią w toruńskim hospicjum o medycznej marihuanie. Podobnie jest w setkach przychodni i gabinetów w kraju. Czego boją się lekarze? I czy mają co przepisywać, skoro wciąż są problemy z dostawą towaru?

pokolenie Ł.K.

Kategorie

Źródło

Express Bydgoski
Małgorzata Oberlan
Komentarz [H]yperreala: 
Tekst stanowi przedruk z podanego źródła.

Odsłony

292

„Nasza pani doktor nie stosuje” - mówią w toruńskim hospicjum o medycznej marihuanie. Podobnie jest w setkach przychodni i gabinetów w kraju. Czego boją się lekarze? I czy mają co przepisywać, skoro wciąż są problemy z dostawą towaru?

Miała legalnie uśmierzać ból ludzi cierpiących na nowotwory, pomagać chorym na oporną na leki padaczkę, przynosić ulgę w strasznych bólach fantomowych, stwardnieniu rozsianym i nie tylko. Miała, ale choć jest w Polsce legalna od listopada 2017 roku, to tak naprawdę stosowana jest bardzo rzadko. Dlaczego?

Na „receptę narkotyczną”

Na samą nazwę wielu, tak lekarzy, jak i pacjentów, reaguje nerwowo. „Marihuana” - i skojarzenie jest jednoznaczne. Narkotyk. Dilerka. Podziemie. Uzależnienie. Wyrok.

Medyczna marihuana, w świetle prawa, jest w Polsce legalna od 1 listopada 2017 roku. W aptekach pojawiła się później i do dziś bywa w nich rzadko „na stanie”. Nie ma potrzeby, by leżała na półkach. Z receptą na nierefundowany susz konopny, którego gram kosztuje 65-70 zł (nie ma refundacji) pacjent zgłasza się naprawdę sporadycznie.

- Jak się zdarzy, to zamawiamy w hurtowni. Jeśli mają, to dostarczają nawet na drugi dzień - tłumaczy pani magister farmacji z apteki w Kujawsko--Pomorskiem („Tylko bez nazwisk. I żadnej nazwy apteki” - zaznacza).

Termin medyczna marihuana odnosi się do marihuany stosowanej w celach leczniczych. Jest produkowana z konopi siewnych, które w odróżnieniu od konopi indyjskich, charakteryzują się dużą zawartością substancji o nazwie CBD o cennych właściwościach leczniczych. Jednocześnie nie zawierają one dużo THC, dzięki czemu nie mają działania psychoaktywnego, które jest charakterystyczne dla indyjskiej odmiany konopi.

Wskazania do stosowania? No, właśnie... Polskie prawo „zapomniało” je wymienić, zostawiając decyzję w rękach lekarzy. Wiadomo, że medyczna marihuana może pomóc m.in. chorym nowotworowo, cierpiącym na stwardnienie rozsiane, padaczkę oporną na leki, pacjentom z bardzo silnymi bólami oraz chorym na szereg schorzeń neurologicznych i psychicznych. O skuteczności konopi pisze się też w kontekście jaskry, parkinsona, alzheimera, anoreksji, AIDS, a także zespołu Tourette'a.

Zgodnie z polskim prawem, medyczną marihuanę przepisać może każdy lekarz, oprócz weterynarza. Sam decyduje o wskazaniu i dawkowaniu. Wypełnić jednak musi tzw. receptę narkotyczną. A to oznacza, że dysponować musi specjalnymi drukami Rpv, do których dołączona jest dodatkowa dokumentacja.

Według oficjalnych danych, w Polsce recepty Rpv wystawia około 4,5 procent lekarzy. Medyczną marihuanę przepisują najczęściej onkolodzy i psychiatrzy.

„Chory pyta, krewny prosi”

Toruń, 200-tysięczne miasto w Kujawsko-Pomorskiem. Działa tu jedna poradnia leczenia bólu przewlekłego, przyjmująca pacjentów na NFZ - w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym na Bielanach.

Przyjmujący w niej doktor Janusz Zawadzki, anestezjolog, mówi wprost: - W tej poradni nie stosuje się marihuany leczniczej. Nie ma takiej potrzeby. Nie przepisuję jej pacjentom, a jestem tutaj jedynym lekarzem. Powód? Wskazania do przepisania tego typu specyfiku są bardzo ograniczone - mówi dr Zawadzki.

Lekarz szybko kończy rozmowę. Ma kolejkę cierpiących pacjentów. „Każdy jest tu poza kolejnością” - podkreśla. Dodajmy, że poradnia zajmuje się m.in. pacjentami ze złośliwymi bólami nowotworowymi, bólami fantomowymi i neuropatiami, jak również z neuralgiami.

Medyczna marihuana nie uśmierza też bólu pacjentom w toruńskim Hospicjum „Światło”. Dlaczego?

- Nasza pani doktor z poradni opieki paliatywnej jej nie przepisuje. W ogóle nasza poradnia jej nie stosuje - oględnie rzecz ujmuje pracownica hospicjum. Dodaje, że pacjenci i poruszeni ich cierpieniem krewni często jednak pytają o leczniczą marihuanę. Wtedy można zainteresowanych najwyżej lekko pokierować...

A kierunek to dzielnica Koniuchy, gdzie od pewnego czasu działają gabinety lekarskie, w ramach większej sieci „Canformed. Specjalistyczne gabinety lekarskie oraz Instytut Medycyny Konopnej”. Przyjmują w nich m.in. neurolodzy i psychiatrzy.

Konsultacje lekarskie kosztują tu 100 zł, wizyty - w zależności od specjalności - od 200 do 260 zł, a samo wypisanie recepty 60 zł (podajemy na podstawie cennika na stronie internetowej). Można więc zapłacić, nie czuć się źle z pytaniem o poszukiwany specyfik i receptę dostać.

Czy toruńska rzeczywistość to wyjątek? Nie. Z całego kraju płyną od przynajmniej roku sygnały o tym, że „pacjenci poszukują otwartych lekarzy”.

Brakuje edukacji

Być może jednak nie chodzi tutaj o otwartość światopoglądową, tylko po prostu o otwartość na wiedzę. Aby w Polsce posiąść tę dotyczącą medycznej marihuany, trzeba po pierwsze bardzo chcieć i poszukać źródeł.

Wprowadzając nowe prawo, ustawodawca zapomniał o tym, że w ślad za nim warto by zorganizować szkolenia. Takich - pod auspicjami resortu zdrowia - w kraju nie było i nie ma. Organizują je pozarządowe podmioty, albo też zaangażowani lekarze.

Trudno się zatem dziwić, że nawet onkolodzy czy specjaliści od przewlekłego bólu z dystansem czy wręcz niechęcią podchodzą do konopi.

Ale całą sytuację można też odwrócić. Bywa, że sami pacjenci boją się leczenia medyczną marihuaną. - Powiedziałem pacjentowi z zaawansowanym nowotworem, który cały czas pali papierosy, że mógłby je zamienić na palenie marihuany. W odpowiedzi usłyszałem, że przez 15 lat nałogowo pił on alkohol i nie chce być uzależniony od kolejnej używki - mówił „Polityce” dr Jacek Cieżkowicz, specjalista chirurgii klatki piersiowej z Dolnośląskiego Centrum Chorób Płuc („Legalizacja bez edukacji” 26.01.2019).

A gdzie towar, ministrze?

Problemem, który pojawił się na początku bieżącego roku, okazał się też kłopot z dostawą marihuany - towar przestał docierać do Polski.

Niestety, medyczna „maryśka” nie jest rodzimej produkcji. Sprowadzana jest nad Wisłę m.in z Kanady przez firmę Spectrum Cannabis z Torunia, należącą do kanadyjskiej grupy kapitałowej Cannabis Growth.

- Zauważamy, że popyt zdecydowanie przewyższa naszą podaż - mówił w rozmowie z „Gazetą Pomorską” Tomasz Witkowski, menedżer w Spectrum Cannabis. Importer zapewniał, że jeszcze w lutym do Polski trafi największa jak dotąd dostawa suszu konopnego.

Interwencję w tej sprawie podjęły posłanki partii Razem: Marcelina Zawisza i Magdalena Biejat. Ministrowi zdrowia zadały kilka ważnych pytań.

„Z czego wynikają przerwy w dostępie do leku dla chorych? Kiedy chorzy mogą spodziewać się powrotu leku do sprzedaży? Jak długo w tej chwili trwa procedura dopuszczenia do obrotu w Generalnym Inspektoracie Farmaceutycznym, biorąc pod uwagę dane od 2019 roku? Czy Ministerstwo Zdrowia podjęło kroki, by zdiagnozować przyczynę i jak najszybciej rozwiązać problem braku dostępu do medycznej marihuany?” - pytają posłanki. I czekają na odpowiedź Łukasza Szumowskiego.

Sklepy jak grzyby po deszczu...

...wyrastają w centrach miasta i galeriach handlowych. Jakie? „Konopne”. Najczęściej oferują konopny susz, waporyzatory (do inhalacji), kosmetyki, kawę, herbatkę oraz olejki CBD.

Warto wiedzieć, że to konopna galanteria o innym składzie niż medyczna marihuana (nie zawiera nawet śladowych ilości THC). Co, rzecz jasna, wcale nie wyklucza jej pozytywnego działania na samopoczucie, skórę czy włosy.

Oceń treść:

Average: 9 (1 vote)
Zajawki z NeuroGroove
  • Grzyby halucynogenne
  • Przeżycie mistyczne

Znajduje się w raporcie

Dawno mnie tu nie było i jakoś nie miałem ochoty zabrać się za raporty ale mam trochę czasu więc opowiem wam moje doświadczenia z wojownikami psylocybami. Opiszę tu 6 tripów - 3 samotne i 3 z towarzyszami oraz to jak na mnie wpłynęły.

Pierwsza wycieczka: 2G

  • Lophophora williamsii (meskalina)
  • Pierwszy raz

Pozytywne nastawienie, radość, osoba zdecydowana do brania substancji, planowała to dużo wcześniej. Tolerancja zerowa/ bardzo niska. Otoczenie przyjazne, znane osobie; jej własne mieszkanie, z jej ulubioną muzyką - nad ranem otoczenie jej domu.

Zacząć muszę od przyznania się, że nie byłem bezpośrednio obok osoby podczas spożywania przez nią substancji. Informacje podane w raporcie mogą więc lekko odbiegać od rzeczywistości. Całość raportu była mi składana przez telefon, od etapu planowania do wieczora następnego dnia, gdy przeżywała efekty "po". Mimo to, zdecydowałem się dodać raport przez braki w informacjach o przeżyciach z meskaliną na stronie, tym bardziej w takim miksie

  • LSD-25
  • MDMA
  • Pozytywne przeżycie

Pozytywna atmosfera po spaleniu małego jointa ze znajomymi. Setting: w raporcie

Urzedzam, że raport jest z tych klasycznych, długich tl;dr lol. Podzielę więc go na dwie części dla dobra tych, którzy nad używkami refleksji nie podejmują (nie neguję i nie szydzę, to prawo każdego).  Pierwsza będzie więc normalnym trip raportem dotyczącym stricte przeżyć na miksie LSD + MDMA  , druga zaś będzie połączeniem moich przemyśleń przed, w trakcie oraz po miksie i próbą krytycznej polemiki z psychodeliczną cywilizacją kwasu, a także przy okazji innych używek.

  • 4-HO-MET
  • Pozytywne przeżycie

Dobry humor, lekka obawa przed nową substancją.

Trip na którejś z tryptamin planowałem od dłuższego czasu, ale przedłużająca się sesja egzaminacyjna spowodowała odkładanie go w czasie. Już zdążyłem porzucić ten pomysł, ale mimo to zakupiłem kapsułkę 10mg z "prorokiem". Ku mojemu zaskoczeniu i zadowoleniu, w otrzymanej przesyłce były dwie :)

Otwierało to zupełnie nowe możliwości, ale dalej nie byłem pewien, kiedy je spożyć, myślałem nad którymś z kolei weekendem.

randomness