Miejsce akcji:
Miasteczko w Holandii, mój dom a także moja głowa.
Czas akcji:
Czas trwania akcji obejmuje wieczór i noc podczas której spałem.
Bohaterowie:
Ja - Gryby
Komar
Antek
"Kreatywność przemytników narkotyków nie zna granic" - tak policjanci z brazylijskiego Sao Paulo skomentowali próbę przewozu kokainy w arbuzie "udającym" ciążowy brzuch.
"Kreatywność przemytników narkotyków nie zna granic" - tak policjanci z brazylijskiego Sao Paulo skomentowali próbę przewozu kokainy w arbuzie "udającym" ciążowy brzuch.
Oryginalny sposób przemytu narkotyków wybrała jedna z obywatelek Brazylii. Kobieta próbowała przewieźć kokainę w fałszywym ciążowym brzuchu z arbuza - poinformowała policja miasta Sao Paulo.
Udająca stan błogosławiony przemytniczka zamierzała przetransportować narkotyki autobusem do Rio de Janeiro. Policja otrzymała jednak donos i przeszukała pasażerkę.
Ku zaskoczeniu funkcjonariuszy, "ciążowy brzuch" kobiety wykonany był z arbuza, a w środku - zamiast dziecka - znajdowało się blisko dwa kilogramy kokainy.
Jak zeznała zatrzymana, narkotyki pochodziły z Paragwaju. Za przewiezienie kokainy kobieta miała otrzymać 500 brazylijskich reali, czyli około 350 polskich złotych.
"Kreatywność przemytników nie zna granic" - tak policja skomentowała fałszywy brzuch z arbuza.
Niewyspany i zmęczony, już miałem iść spać.
Miejsce akcji:
Miasteczko w Holandii, mój dom a także moja głowa.
Czas akcji:
Czas trwania akcji obejmuje wieczór i noc podczas której spałem.
Bohaterowie:
Ja - Gryby
Komar
Antek
Jest jakoś jedenasta rano, wpadam do kumpla co by go wyciągnąć do lasu wspinaczkowego. Otwiera, nie chce wpuścić, ale i tak wchodzę. W środku syf, ubrania na podłodze, stolik zajebany nawet nie wiem czym.
Na szafce obok kanapy — tacka. A na niej BARDZO dużo kokainy.
- To nie moje — mówi T. Mógł się chociaż wysilić na jakieś lepsze kłamstwo.
- No hehe nie twoje, ale leży tutaj u ciebie.
- Chcesz, to bierz.
- A ile mogę?
- Bierz, ile chcesz.
Subst: E, MJ, efe
Doswiadczenie: efe, alko, #, MJ, E, dxm
Nastawienie: Jazaaaaa!
Po 2 dni wcześniejszym zapoznaniu mnie z benzydaminą przez kumpla (po 1,75 na głowę) i ciekawych, delikatnych lotach byłem żądny przygód po większej dawce. Nastawienie pozytywne,byłem podekscytowany przed seansem 5D ;) Miałem wielką nadzieję zobaczyć jakąś postać. Towarzyszył mi kolega, który na swoje barki wziął niebanalną dawkę 4,4 g(90kg). Pokój niedoświetlony, lekki półmrok, wiele przedmiotów w zasięgu wzroku, w lewej ręce jogurt pitny ( polecam, zmniejsza prawdopodobieństwo pawia ) w drugiej latarka na wszelki wypadek( daje poczucie bezpieczeństwa, chociaż żałuję że z niej korzystaliśmy ).
Po godzinie od zażycia poczułem lekkie ogólne znieczulenie i odrętwienie, poruszając ręką zobaczyłem za nią ciemną poświatę, doświadczyłem też efektu nieostrości widzenia. Litery w czasopiśmie zmieniły się w chińskie znaczki, które po 20 minutach były nie do odczytania nawet przy maksymalnym świetle. Po spojrzeniu na sufit, na żyrandol, zaczął on wyciągać w moją stronę swoje listki i powolutku pełznąć po suficie, odebrałem to jako przyjacielski gest przytulenia się .