Opisane wydarzenia miały mejsce w Holandii, dokąd pojechałem z kumplem w celach zarobkowych na wakacje. Pewnego razu wybraliśmy się po pracy na krótką wycieczkę do Amsterdamu z której wróciliśmy m.in. z 20x ekstraktem szałwii wieszczej.

Połączone badanie naukowców z kanadyjskiego Uniwersytetu Lavala i Greenseal Cannabis Company, producenta medycznej marihuany, potwierdzają ścisły związek pomiędzy intensywnością oświetlenia i wysokością plonu w uprawie konopi indoo
Połączone badanie naukowców z kanadyjskiego Uniwersytetu Lavala i Greenseal Cannabis Company, producenta medycznej marihuany, potwierdzają ścisły związek pomiędzy intensywnością oświetlenia i wysokością plonu w uprawie konopi indoor.
Chcieliśmy zrozumieć związek pomiędzy intensywnością światła i rozwojem rośliny. A znamy już optymalną ilość światła dla innych roślin, ponieważ uprawiamy je od bardzo długiego czasu i przebadaliśmy je dokładnie.
Nie znamy go jednak dla konopi, ponieważ wszelkie badania były dotychczas zabronione, więc wszyscy przeprowadzali swoje izolowane eksperymenty w piwnicy, posługując się sobie tylko wiadomymi metodami
– powiedział James Eaves, szef zespołu badawczego.
Klony odmiany Green Crack, na których eksperymentowano, były uprawiane aeroponicznie/hydroponicznie w Kanadzie, w czterech grupach: pod lampami HPS 1060W, białymi lampami LED o standardowym spektrum użytkowym, lampami LED o spektrum “różowym” oraz lampami LED do uprawy roślin o pełnym spektrum.
Najważniejszym wnioskiem badaczy jest to, że plon w uprawie konopi indoor rośnie wprost proporcjonalnie do intensywności promieniowania fotosyntetycznie czynnego, które w uprawach komercyjnych wynosi przeciętnie 300-750 µmol/m2, co zostało określone w raporcie jako niewystarczające. Dla znacznego zwiększenia plonu rośliny potrzebują bowiem przynajmniej 1,500 µmol/m2.
Innym ciekawym wnioskiem jest to, że standardowe oświetlene LED (znane jako SMD) nie odbiega znacząco skutecznością od specjalistycznych lamp do uprawy o pełnym spektrum (więcej pasma niebieskiego i czerwonego), które mają znacznie wyższą cenę rynkową. W raporcie nie wykluczono jednak, że mogą mieć one wpływ na poziom kannabinoidów czy profil terpenowy.
Jak podsumował Eaves:
Wydaje mi się, że to zmieni przemysł, ponieważ już skontaktowało się ze mną wiele firm uprawiających konopie, zadając wiele pytań. Część z nich prosi o pomoc w zaprojektowaniu znacznie intenstywniejszego oświetlenia. Stopniowo wywrze to nacisk.
pokój hotelowy, podekscytowanie z lekkim niepokojem
Opisane wydarzenia miały mejsce w Holandii, dokąd pojechałem z kumplem w celach zarobkowych na wakacje. Pewnego razu wybraliśmy się po pracy na krótką wycieczkę do Amsterdamu z której wróciliśmy m.in. z 20x ekstraktem szałwii wieszczej.
Mój pierwszy kontakt z grzybami halucynogennymi miał miejsce dość spontanicznie. Już od pewnego czasu chciałem się z nimi spotkać, ale jakoś niespecjalnie czyniłem w tym kierunku starania... Stwierdziłem, że `jak przyjdzie, to będzie`. Dla jasności chciałbym jeszcze tylko dodać, że jestem zwolennikiem jedynie naturalnych środków zmieniających świadomość.
Set: Podniecenie z powodu nadchodzącego nowego roku, pierwszy psychodeliczny sylwester w moim życiu. Dom i grupka znajomych. Setting: Pomimo kilku wpadek owego dnia pozytywnie. Oczekiwałem mocnego rżnięcia umysłu.
Witam w moim drugim raporcie, noworocznym!
Trzech nas było, na kwasie: (J)a, (M)ors i (R)ak.
Dwoje ich było, na winie: (S)okół i (P)apuga
I on jeden, na dropsie: (A)mbroży
Słowem wstępu:
R miało dzisiaj z nami nie być, ale kosmicznym zbiegiem okoliczności nie wrócił do siebie. Mieliśmy propozycję prywatnej imprezy psytrance, ale ja i M nie chcieliśmy nigdzie jechać, padło więc na dom, ewentualne wyjście na fajerwerki o 12. Jeśli ktoś nie ma ochoty czytać prologu - trip właściwy zaczyna się od 23:40.
Ahoj!
Umilenie wieczoru na nudnych zajęciach, oraz forma spędzenia czasu ze znajomymi na późniejszej imprezie.
To był bardzo długi (i bardzo nudny) zimowy, piątkowy wieczór. Piątki jeszcze do niedawna śmiertelnie mnie męczyły, gdyż perspektywa prób orkiestry w godzinach 15-18:30 była przerażająca. Tego dnia nie było mowy nawet o tym, żebym się z tych zajęć jakkolwiek wymigała. Świadomość, że wszyscy już dawno mogą cieszyć się weekendem poza mną nieustępliwie nasycała moje rozżalenie już w pierwszych minutach próby. Godzina 17:00: w 20-minutowej przerwie postanowiłam się przewietrzyć i automatycznie skręciłam do nieopodal znajdującej się apteki.