Pukając do kleju bram - part 3 - czyli ciemna strona mocy.
Action Bronson skończył w kajdankach swój ostatni koncert na festiwalu Sunny Hill w Kosowie. Lokalnej policji nie spodobało się to, że raper, jak gdyby nigdy nic, odpalił sobie jointa na scenie.
Action Bronson skończył w kajdankach swój ostatni koncert na festiwalu Sunny Hill w Kosowie. Lokalnej policji nie spodobało się to, że raper, jak gdyby nigdy nic, odpalił sobie jointa na scenie.
Action Bronson przeżył na koncercie w Kosowie kilka nerwowych chwil. Raper jest znany z tego, że lubi zapalić sobie jointa - problem jednak w tym, że nie w każdym miejscu na świecie można robić to bezkarnie. Bronson był w zeszły weekend jednym z headlinerów Sunny Hill Festivalu w Kosowie i po wykonaniu jednego z numerów wyjął z kieszeni skręta i zapalił go na scenie.
Policja obstawiająca festiwal nie była zachwycona gestem rapera i gdy tylko ten zszedł ze sceny - został zakuty w kajdanki i aresztowany. Raper niedługo później został jednak zwolniony z aresztu - prawdopodobnie zapłacił kaucję, lub też dogadał się z funkcjonariuszami w jakiś inny sposób.
Wiemy, że wśród raperów jest wielu ancymonów, którzy również lubią skopcić sobie co nieco na scenie, tak więc ostrzegamy - takie rzeczy nie zawsze uchodzą na sucho, a my wolimy oglądać was na scenie niż na mug shotach.
Podejście jak zwykle piękne. Jedyne co mogło mi przeszkadzać to obecność domowników.
>>>Tam, gdzie rodzi się pomysł<<<
Po mojej pierwszej przygodzie z acodinem nie zraziłem się i postanowiłem spróbować jeszcze raz, tym razem czyste tabletki, bez mieszania z imbirem (według mojego doświadczenia imbir wzmacnia, ba, zmienia działanie narkotyków!) I postąpiłem prawidłowo, ponieważ ten trip przebiegł bardzo pomyślnie i przyjemnie. Dekstrometorfan pokazał mi swoją sympatyczną stronę, lepsze oblicze.
Pogoda: Pierwszy naprawdę słoneczny i ciepły dzień roku Miejsce: środek lasu Nastawienie: raczej dobre, niewielki stres spowodowany oczekiwaniami i podnieceniem Ludzie: z przyjacielem
Prolog
Z G. Spotykam się wieczorem nad rzeką. Odpalamy jointa aby lepiej nam się planowało jutrzejszy wyjazd.
- Las? – pyta G.
Od dłuższego czasu obiecaliśmy sobie hometa w lesie. W sumie to ja zawsze na to naciskałem bo obawiam się psychodelików w mieście. Miasto jest królestwem paranoi, hałas, smród, zamknięci, smutni ludzie – samo w sobie jest złym set and settings. Co innego las – natura, miliony bodźców, miliony kolorów.