Witam wszystkich bardzo serdecznie.
Długo zastanawiałam się, czy to co miałam w głowie nadaje się wgl do opisania, i przede wszystkim czy będę potrafiła to opisać w sposób należyty. Obiecuję, że będę się bardzo starać :)
Sorry, Dzień Pański, nie ma przeproś ;)
Biskupi, wzywając do trzeźwości, budzą w nas poczucie, że każdy ochrzczony jest odpowiedzialny za innych - także tych, którzy wpadli w sidła uzależnienia, powinniśmy otaczać troską i modlitwą.
Trzeźwe spojrzenie na wezwanie do trzeźwości. Co dobrego wynika z listu biskupów?
Ci z nas, którzy systematycznie uczęszczają do kościoła, na pewno pamiętają list biskupów sprzed paru tygodni, w którym hierarchowie zachęcali katolików do trwania w trzeźwości, a nawet podjęcia dobrowolnej abstynencji na okres sierpnia - miesiąca trzeźwości. Jako że jesteśmy istotami ze wszech miar ostrożnymi (a niekiedy nawet sceptycznymi), na ogół nie wierzymy w to, że czyjekolwiek słowa i dobra wola mogą uleczyć społeczeństwo czy jednostkę z poważnej choroby - a alkoholizm bez wątpienia taką właśnie jest. Czy zatem butnie sądzimy, że wezwanie biskupów do trzeźwości jest pozbawione sensu? Ależ skąd! Naszym zdaniem list episkopatu może przynieść bardzo dobre owoce:
"Sąsiad pije, ale mnie to nie dotyczy" - takie myślenie jest nieobce wielu Polakom, a jednocześnie… zupełnie niechrześcijańskie. Kościół jest wspólnotą, której członkowie mają za zadanie się nawzajem wspierać i o siebie dbać. Biskupi, wzywając do trzeźwości, budzą w nas poczucie, że każdy ochrzczony jest odpowiedzialny za innych - także tych, którzy wpadli w sidła uzależnienia, powinniśmy otaczać troską i modlitwą.
Jeśli na słowo "asceza" przypominasz sobie legendę o św. Aleksym i ciarki przechodzą Ci po plecach, możesz odetchnąć z ulgą. Nie chcemy nikogo namówić do porzucenia swojego domu lub zamieszkania na słupie, jak uczynił jeden ze świętych Szymonów.
W naszym chrześcijańskim życiu powinny być jednak obecne choćby "okruchy" wyrzeczenia, czyli właśnie ascetycznego żywota. Zrezygnowanie z alkoholu na okres miesiąca może przynieść bardzo dobre duchowe owoce - jeśli na przykład ofiarujemy to wyrzeczenie w jakiejś intencji.
W rodzinach, gdzie występuje choroba alkoholowa, częściej dochodzido przemocy i problemów finansowych, a wzajemne relacje nie wyglądają tak, jak powinny. Osoby, których rodzice (lub rodzic) nadużywali alkoholu, mają problemy nie tylko w dzieciństwie, ale także w dorosłym życiu - uzależnienie opiekunów kładzie się cieniem na ich pewności siebie, sposób budowania związków czy możliwości zaufania drugiej osobie. Psycholodzy nazywają takie osoby Dorosłymi Dziećmi Alkoholików i starają się im pomagać w ramach terapii - biskupi słusznie podkreślają zaś, że osoba, która pije, niszczy nie tylko siebie.
Niewielka ilość wina podczas rodzinnego obiadu czy piwa podczas grilla ze znajomymi nikomu nie wyrządziła krzywdy. Hierarchowie słusznie przypominają jednak, że alkohol jest czwartym narkotykiem pod względem siły oddziaływania. Napoje wyskokowe mogą poprawić nam humor, ale także przyczynić się do spowodowania groźnego wypadku samochodowego, jeśli prowadzimy "pod wpływem", spowodować wyniszczenie organizmu i rozpad więzi społecznych. Alkoholizm jest przecież chorobą, którą trzeba leczyć - a jeszcze lepiej jej zapobiegać, poprzez rozsądne korzystanie z alkoholu.
Ja, Katolwica, jako psycholog z zawodu, bardzo się cieszę, że biskupi "rozprawili się" z naszym wyobrażeniem o osobie nadużywającej alkoholu. Kiedy myślimy "alkoholik", często wyobrażamy sobie zaniedbanego człowieka w średnim wieku, który stoi pod sklepem i prosi każdego napotkanego "kierownika" o parę złotych.
Tymczasem problem z alkoholem mają także osoby wykształcone, dobrze zarabiające, przynależące do obu płci - tak, wśród "kobiet sukcesu" również zdarzają się alkoholiczki! Co więcej, po alkohol nierzadko sięgają także dzieci. Zwrócenie przez biskupów uwagi na powszechność problemu może sprawić, że wielu z nas "otworzy oczy". Tego właśnie wszystkim życzymy.
Nastawienie: Bardzo wyluzowane, pełen chill, do tego dodakowe endorfiny wynikające z przyjazdu do nowego kraju oraz tzw. zakochania. Okoliczności: Spotkanie z kilkoma znajomymi J., mała impreza z okazji przyjazdu do Holandii, oraz planowania nowej drogi życia. Otoczenie podczas głównego tripu: Mały pokoik, łóżko, obok J. stojący na straży mojej bani, pilnujący aby nic się nie stało, Las Vegas Parano lecące w tle, dodam, że J. nie jadł ze mną grzybów.
Witam wszystkich bardzo serdecznie.
Długo zastanawiałam się, czy to co miałam w głowie nadaje się wgl do opisania, i przede wszystkim czy będę potrafiła to opisać w sposób należyty. Obiecuję, że będę się bardzo starać :)
Napisał dr Dezydery Prokopowicz
le catoblepas
czarny byk z głową świni opadającą do ziemi, którą łączy z tułowiem wąska, długa i płaska szyja, jak opróżnione jelito
Nikt, Antoine, nigdy nie widział moich oczu, a ci, którzy je widzieli, nie żyją. Gdybym podniósł swoje różowe i obrzmiałe powieki, umarłbyś natychmiast
antoine
Substancja: Pridinol, metanosulfonian pridinolu
Lek: Polmesilat
Dawka: różne, od 8 do 32mg
Kiedy?: październik 2005
Doświadczenie: MJ, amfetamina, efedryna, DXM, benzydamina, aviomarin, allobarbital, kodeina, tramadol, clonazepam, butaprem, zolpidem, MDMA, Salvia Divinorum, Kanna i parę innych.
Notatka z pamiętnika:
Dobry chumor. Nadzieja na miły odjazd, pierwszy w życiu.
Piątek
Komentarze