
10 lat więzienia i dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów - to prawomocny już wyrok w sprawie 23-letniego Kamila J., który ponad rok temu pod wpływem dopalaczy i marihuany spowodował śmiertelny wypadek drogowy w Zawadzie niedaleko Częstochowy.
10 lat więzienia i dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów - to prawomocny już wyrok w sprawie 23-letniego Kamila J., który ponad rok temu pod wpływem dopalaczy i marihuany spowodował śmiertelny wypadek drogowy w Zawadzie niedaleko Częstochowy.
Sąd Okręgowy w Częstochowie utrzymał wyrok sądu rejonowego. Poza karą pozbawienia wolności i zakazem prowadzenia pojazdów zasądził wypłatę 90 tys. zł nawiązek na rzecz żony i dzieci ofiary - powiedział w czwartek PAP rzecznik częstochowskiej prokuratury Tomasz Ozimek.
Do tragedii doszło w sierpniu 2016 r. w miejscowości Zawada niedaleko Częstochowy. Młody kierowca, jadący seatem leonem od Mstowa w stronę Koniecpola, w Zawadzie zignorował linię ciągłą na jezdni i ograniczenie prędkości do 50 km/h i zaczął wyprzedzać kilka samochodów naraz. Zderzył się czołowo z jadącym z naprzeciwka volkswagenem golfem. Kierowca tego auta - sołtys wsi Mokrzesz - zginął na miejscu w wyniku ciężkich obrażeń głowy i klatki piersiowej.
Biegły z zakresu ruchu drogowego nie miał wątpliwości, że bezpośrednią przyczyną wypadku było naruszenie przez Kamila J. podstawowych zasad bezpieczeństwa w ruchu drogowym - w trakcie wyprzedzania kierowca nie zachował bowiem szczególnej ostrożności i pomimo zbliżania się do wierzchołka wzniesienia i nie zaniechał manewru. - Z opinii biegłego wynika, że Kamil J. w chwili zderzenia jechał z prędkością nie mniejszą niż 144 km/h - poinformował prok. Ozimek.
Sprawca wypadku był trzeźwy, ale badanie toksykologiczne krwi wykazało, że znajdował się pod wpływem marihuany i dopalaczy. Już podczas przesłuchania w prokuraturze J. przyznał się do spowodowania wypadku. Twierdził, że marihuanę palił dwa tygodnie przed wypadkiem. Jak mówił, brał lekarstwa na przeziębienie i zawroty głowy.
- W uzupełniającej opinii toksykologicznej biegły uznał, że stężenie narkotyku we krwi Kamila J. było wysokie i w chwili zdarzenia był on bezsprzecznie pod wpływem środka odurzającego. Ponadto biegły stwierdził, że ujawnione we krwi środki odurzające nie są składnikiem lekarstw - zaznaczył Ozimek.
Zdecydowałem się w końcu pokrótce opisać parę moich przygód z DMT. Przy czym od razu zaznaczę, że każde kolejne doświadczenie z tą substancją było dopełnieniem i rozwinięciem poprzednich co nigdy wcześniej nie zdarzyło mi się przy jakiejkolwiek innej substancji.
humor jak zwykle, poranne lenistwo i nudy; dom, przed kompem
Wstałem, wrześniowy dzień. Słonecznie i ciepło. Budzę się, choć pospał bym jeszcze parę ładnych godzin, wstaję jednak, włączam TV. Oglądam powtórkę Pogromców Mitów jednocześnie jedząc przygotowany przez mamę śniadaniowy twaróg. Najedzony udaje się pod poranny prysznic. Wycieram się, ubieram i zastanawiam się co ze sobą zrobić.
Niewiedza o halucynogennym działaniu Zolpidemu.
Zawsze po mefedronowym rajdzie łykałem zolpidem, aby pójść spać jak dziecko. Zawsze bardzo dobrze coś takiego działało. Lecz nie tym razem. Po wieczorze poświęconym mefedronowi, łyknąłem 1.5 tabletki zolpidemu tj. 15mg.
Tym razem nie zasnąłem, a świadomy tego, że nie zasnę i tak dociągnąłem kolejną linę mefedronu, aby przetrwać jakoś noc. Warto dodać, że nigdy nie słyszałem o możliwych efektach ubocznych zolpidemu, jakimi są omamy lub halucynacje.