Chemia i Człowiek: Spidy

co publikowano n/t amfetamin i innych stymulantów, gdy jeszcze były legalne a wy dopiero przychodziliście na świat

Chemia i Człowiek: Spidy




CHEMICZNY DOPING

Zwolennicy sportu pamiętają z pewnością okres świetności Węgrów w piłce nożnej. Przyszedł jednak koniec legendy niezwyciężonej drużyny. W pamiętnym meczu z drużyną RFN Węgrzy przegrali i utracili mistrzostwo świata.

Sprawa z pewnością po pewnym czasie ucichłaby, gdyż -wiadomo- piłka jest okrągła i zmienia zwycięzców, ale świat sportowy zaniepokoiła wiadomość, że natychmiast po meczu cała drużyna niemiecka rozchorowała się. W sportowych kołach lekarskich powstało przypuszczenie, że zawodnicy niemieccy zażyli przed meczem tzw. środki dopingujące. Od tego czasu opinia publiczna coraz częściej była alarmowana tragicznymi w skutkach następstwami zażywania dziwnych substancji chemicznych, pomagających wprawdzie w odniesieniu sukcesu, lecz wywołujących potem ciężką chorobę lub śmierć. Stwierdzono z całą pewnością, że młody kolarz duński zmarł w czasie wyścigu po zażyciu dużej dawki środków dopingujących. Taka sama była przyczyna śmierci znanego włoskiego kolarza Fausta Coppi.

Czym są środki dopingujące? Medycyna zalicza je do tzw. leków psychotonicznych, pobudzających komórki mózgowe, zwłaszcza kory mózgowej, i wzmagających ich przemianę materii. Ułatwiają one i przyspieszają procesy myślowe, skracają czas reakcji na różne bodźce, zaostrzają uwagę, znoszą uczucie głodu i zmęczenia. Przyspieszają też akcję serca, podnoszą ciśnienie krwi i działają rozkurczająco na mięśnie gładkie. Po ich zażyciu odczuwa się chęć do wysiłku i przypływ sił.

Do najbardziej znanych środków dopingujących należy psychedryna (benzedryna) i perwityna. Już po zażyciu 15 miligramów psychedryny, a więc maleńkiej szczypty tego związku, przez człowieka zmęczonego, stwierdzono po upływie 30 minut wzrost siły, którą mierzono siłomierzem, utrzymujący się ponad godzinę. Taka sama dawka perwityny usuwała zmęczenie spowodowane długim marszem.

Badania przeprowadzone w roku 1959 przez amerykańskich lekarzy sportowych stwierdziły polepszenie wyników w biegach, pływaniu i rzucie młotem o prawie 80%.
Amerykański Komitet Olimpijski uznał jednak zażywanie środków dopingujących za czyn nieetyczny i zabronił ich stosowania. Zakaz ten przyjął cały świat sportowy z wielkim zadowoleniem. Obecnie przed zawodami międzynarodowymi przeprowadza się badanie moczu na zawartość środków dopingujących i po ich wykryciu dyskwalifikuje się zawodnika.

Środki dopingujące pomagają wprawdzie organizmowi pozbyć się uczucia zmęczenia, ale przesuwają znacznie granicę wytrzymałości, której przekroczenie grozi poważnymi komplikacjami dla organizmu. Sportowiec, który po wielkim wysiłku osiągnie tę granicę, automatycznie zwalnia tempo lub przerywa wykonywane czynności. Po zażyciu środków dopingującyh i przesunięciu granicy wytrzymałości organizm jest zmuszony do wykorzystania do końca zapasów energii, co doprowadza najczęściej do nieodwracalnych uszkodzeń.

Niekiedy bodziec psychiczny lub fizyczny działa w podobny sposób. Znane są często przypadki natychmiastowej śmierci po wyłowieniu rozbitków utrzymujących się długi czas siłą woli w lodowatej wodzie morskiej.

Choć chemia pozwala dość łatwo wykryć w moczu środki psychotoniczne, to jednak nie zawsze udaje się stwierdzić zastosowanie dopingu. "Działacze" klubowi są bowiem niezmordowani w pomysłach. Pobranie od zawodnika pewnej porcji krwi zmusza organizm do zwiększonej produkcji czerwonych ciałek krwi, co równocześnie zwiększa też sprawność fizyczną. Podobnie organizm reaguje po wprowadzeniu doń pewnych toksyn lub hormonów.

Te ostatnie były przyczyną tragedii dla niektórych sportowców. U mężczyzn pojawił się bowiem rak gruczołu krokowego, a kobiety traciły swe zewnętrzne cechy niewieście.

Chemiczne środki dopingujące próbowano stosować już w okresie II wojny światowej, aplikując je lotnikom odbywającym długie i trudne loty. Substancje te umożliwiały wydobycie z siebie ostatnich sił, wyzwolenie się od strachu, uczucia głodu i nękającego snu.

Oczywiście, praktyki te można było stosować jedynie w wyjątkowych przypadkach. Stałe stosowanie środków dopingujących równałoby się stracie lotnika na skutek ruiny jego zdrowia.

Istnieje jednak dozwolony doping naturalny.
Sportowiec zwiększa swe możliwości fizyczne spożywając specjalnie dobrane koncentraty ze zwiększoną zawartością witamin. Również ćwiczenia wykonywane na dużych wysokościach zmuszają organizm do większego wysiłku.

Istnieje podobieństwo w działaniu popularnych używek, kawy i herbaty, z oddziaływaniem środków psychotonicznych. Obydwa napoje zawierają alkaloid kofeinę pobudzający ośrodki mózgowe. Filiżanka czarnej kawy lub szklanka mocnej herbaty pobudza równomiernie korę mózgową, powodując szybszy przebieg myśli i reakcji psychicznych. Spostrzeganie i pamięć stają się lepsze, ustępuje zmęczenie psychiczne i fizyczne.

Kofeina nie jest narkotykiem, ponieważ nie działa nasennie, lecz rzeźwiąco. Ustrój nasz jest nastawiony na usuwanie kofeiny, toteż częste używanie czy też przypadkowe nadużycie kawy lub herbaty nie prowadzi do ciężkich zatruć lub uszkodzenia układu nerwowego.

Kofeina w postaci czystej ma postać białych, lekkich kryształków o kształcie igiełek z jedwabistym połyskiem. Jest gorzka w smaku, trudno rozpuszczalna w zimnej, natomiast łatwo w gorącej wodzie. Z garbnikami daje osady rozpuszczalne na gorąco w nadmiarze garbnika. Łatwo to można stwierdzić obserwując świeży napar herbaty zawierającej znaczną ilość garbników. Napar na gorąco jest przezroczysty, a po oziębieniu mętnieje.


Połączenie kofeiny z garbnikami i cukrami ma nieco inne działanie niż czysta kofeina.
Wiemy z doświadczenia, że po wypiciu dużej czarnej kawy wieczorem trudno nam usnąć, natomiast doskonale śpimy po szklance mocnej herbaty, choć wprowadziliśmy do organizmu taką samą, a nawet może większą dawkę kofeiny. Herbata zawiera 2 do 3,5%, a ziarno kawy 0,6 do 2,8% kofeiny. Podczas procesu prażenia ziaren następuje oddzielenie kofeiny od garbników, z których powstają wonne produkty charakterystyczne dla świeżo palonej kawy.

Grupa naukowców w USA zajmuje się badaniem... miłości. Twierdzą oni, że osoba zakochana czuje się podobnie, jak gdyby jej podano silny środek dopingujący - psychedrynę.

Uczucie zakochania, widok i obecność bliskiej osoby powodują bowiem, że organizm produkuje sam pewną odmianę psychedryny -fenyloetyloaminę. Kiedy jednak osoba zakochana zostaje pozbawiona obecności ukochanego czy ukochanej, organizm przestaje wytwarzać ów "hormon miłości". Wtedy taka osoba czuje się podobnie jak nałogowiec, któremu odebrano narkotyk. Naukowcy z Nowego Jorku zalecają więc, by przy cierpieniach miłosnych jeść czekoladę, która zawiera ponoć sporo psychedryny.

Młodość ma najlepsze środki dopingujące. Są nimi hart ducha, wytrwałość i silna wola.

Kategorie

Komentarze

"Kofeina nie jest narkotykiem, ponieważ nie działa nasennie, lecz rzeźwiąco. " <- no proszę, jak ładnie widać jak w ciągu kilkudziesięciu lat zmieniła się definicja.

"Ustrój nasz jest nastawiony na usuwanie kofeiny, toteż częste używanie czy też przypadkowe nadużycie kawy lub herbaty nie prowadzi do ciężkich zatruć lub uszkodzenia układu nerwowego. "
<- dobre ;)

Szkoda że te artykuły są aż takieogóle. Przydały by się takie szczegółowe np o koksie
(tego szukam!) no ale to i tak jest dobre.

To jak substancja nie powoduje senności to już nie jest narkotykiem?? Czyli amfa i koks to nie narkotyki, tak??

Wiedziałem, że w tej miłości jakis narkotyk tkwi, szczególnie te zjazdy, gdy jestem sam.....

Uczucie zakochania, widok i obecność bliskiej osoby powodują bowiem, że organizm produkuje sam pewną odmianę psychedryny -fenyloetyloaminę. Kiedy jednak osoba zakochana zostaje pozbawiona obecności ukochanego czy ukochanej, organizm przestaje wytwarzać ów "hormon miłości ". Wtedy taka osoba czuje się podobnie jak nałogowiec, któremu odebrano narkotyk. HEHEHE NIE MA OSÓB KTÓRE NIE ĆPAJĄ .-TO TYLKO NARKOTYKI MOGĄ BYĆ INNE

Szkoda że wiekszość tych madrych tekstów i artykułow zawiera błedy i bzdury

Szkoda że wiekszość tych madrych tekstów i artykułow zawiera błedy i bzdury

Bardzo dziękuję za dobry artykuł! Wszystkie materiały wspaniale przydały mi się w opracowywaniu lekcji! Pozdrowienia!

szczerze mówiąc nie tego szukałem,ale zawsze cos....(spodziewałem się lepszego artykułu)..pozdrawiam

Szkoda że te artykuły są aż takieogóle. Przydały by się takie szczegółowe np o koksie
(tego szukam!) no ale to i tak jest dobre.

Zajawki z NeuroGroove
  • 25I-NBOMe
  • Pierwszy raz

Jak zwykle wynajęty pokój. Dobry humor z okazji końca sesji.

25I-NBOME nie ma smaku, ale nie je się go dla kulinarnych walorów. Pozwala za to zostać fraktalem.

 

  • Grzyby halucynogenne
  • Tripraport

Ostatnie grzybienie w tym sezonie, mieszkanie kolegów, 2 osoby "trzeźwe" (względnie:] ) 7 grzybiarzy z różnym doświadczeniem.

Będę mówił o doświadczeniu które spotkało mnie i mojego towarzysza i jego dziewczynę, powiedzmy Kojota i Bekszę i jedzącego po raz 2 łysice Rombajrła ( myślę że będzie z niego dobry psychonauta do swojego kuzyna Ś potrafi czerpać z tripa). Reszta psychonautów chyba nie doświadczyła tego co my, nie zintegrowali się zbytnio z nami (tak przynajmniej mi się wydaje) ciężko jest mi zachować chronologię zdarzeń ale postaram się jak mogę.

18:30 T+00 popijam wodą około 50 większych suszonych łysiczek wcześniej pociętych na wiórki.

T+10 min dołącza do mnie K, zjada 105 sztuk

  • Hydroksyzyna
  • Kodeina
  • Morfina
  • Oksykodon
  • Retrospekcja

Własny pokój

Przygodę z substancjami zacząłem właściwie od kodeiny. Zachłyśnięty kulturą Amerykańską i podekscytowany opisem efektów przez użytkowników, spróbowałem 150mg tejże. Oczywiście nic nie poczułem - za drugim i trzecim razem też, więc stwierdziłem, że dam sobie spokój. Moją uwagę przyciągnęły następnie psychodeliki, nieco później dysocjanty.

  • 4-HO-MET
  • Klonazepam
  • Tripraport

Daleko od domu, tak jakbym po prostu wyszedł na spacer... Nastawienie psychiczne przed zażyciem bardzo pozytywne, ale chyba nie miało to wielkiego znaczenia.

To była bardzo nieodpowiedzialna akcja, która zaowocowała trudnym, aczkolwiek ostatecznie owocnym doświadczeniem...

T+???? : Noc, siedzę na przystanku autobusowym. "Co się, kurwa, stało?", mniejsza z tym. "Która godzina?", mniejsza z tym. Dookoła pusto, nic się nie dzieje. Wstaję, jestem w stanie chodzić. Przez chwilę, bo potem zauważam dziwne przyciąganie od strony wiaty przystanku. To grawitacja, ale wówczas o tym nie wiedziałem. Dziwne uczucie wywoływało poruszanie się dookoła wiaty będąc non stop do niej przyklejonym.

randomness