(imiona zostały zmienione w celu ochrony danych osobowych)

Prawie wszystko o tym co robi wam "dobrze"...
Opisane w raporcie
(imiona zostały zmienione w celu ochrony danych osobowych)
Wiek Psychonauty: 23 lata
Przetestowane światy do kropki w kolejności: papierosy alkohol kawa, aco dxm, Ganja, przy własnym jaraniu brak petów i alkoholu, dlatego jestem za legalizacją zieleni!. DOI, Grzyby, Hasz, Salvia Susz, Amanita Muscaria, niewiadoma mi mieszanka ziół, szmata, przejrzały mak opiumowy wywar, bananina średnio przyrządzona trochę przypalona, leki niewiadomego pochodzenia, mózgi, książki, życie, muzyka, mixy, joint nieznanej mieszanki i mocy pierdolniecia.
Świeżo po przeprowadzce na drugi koniec kraju. W trakcie nieco trudnej aklimatyzacji do nowego miejsca, w obcym mieście, z dala od praktycznie wszystkich bliskich mi osób. Po trzech tygodniach nieskutecznych prób zapoznania się z ludźmi z nowych studiów, nareszcie koleżanka z roku zorganizowała dużą domówkę, w trakcie której miał miejsce cały trip. To, że znalazłem się na imprezie będąc na grzybowej fazie, było spontaniczne i niezaplanowane. Tego samego dnia z Bieszczad wracał kumpel - D, z którym wcześniej miałem okazję jeść grzyby. Chcąc upiec dwie pieczenie na jednym ogniu (spotkać się z D a jednocześnie nie ominąć imprezy) zgarnąłem go na domówkę do niejakiej M. Z D był również jego kolega, którego znałem z widzenia - W. Pod wpływem namowy D, zjedliśmy grzyby, które w założeniu miały nas puścić zanim pójdziemy do M. Stało się jednak inaczej.
Wprowadzenie: Niniejszy raport jest retrospekcją sięgającą ok. 3 lat wstecz. Po złotym okresie z psychodelikami trwającym dobrze ponad pół roku, podczas którego zaliczałem praktycznie same bardzo udane i zapadające w pamięć tripy, przyszedł czas na serię nieco gorszych podróży. TR opisuje pierwszy z serii już-nie-złotych psychodelicznych wypraw. Żadna z nich nie skończyła się bad tripem. Nie wspominam ich jako złych. Zwyczajnie nie były one najlepsze (w nie-eufemistycznym znaczeniu tego słowa).
Wszystkie próby badawcze dokonano we własnym pokoju (często nazywanym laboratorium). Testowano na szczurze. Łóżko; dobra muzyka na słuchawkach. Wieczór jako podstawowa pora badań. Aplikowano zwykle w okolicach 19-20 godziny.
Bazując na kilkukrotnym doświadczeniu z tryptaminami, badany obiekt postanowił swoje pierwsze doświadczenie spisać i zawrzeć w bardzo krótkim (after) trip reporcie. Będzie to TR z perspektywy szczura laboratoryjnego.
Próby badawcze zostały popełnione w 2010 roku w maju i wrześniu. Tekst oparto na podstawie zaobserwowanych, zapisanych, zapamiętanych odczuć w trakcie (i tzw. wrażeń „po”) psychodelicznej eksploracji.
Komentarze
Napisano:
inaczej THCV, jest krótszym 3-węglowym propylem zastępującym 5-węglowy łańcuch pentylowy. Związek ten jest odpowiedzialny za charakterystyczny zapach konopi. Wyższe temperatury powodują uwalnianie tego zapachu.
cut
hmmm:
THCV nie jest związiem lotnym.
tak samo jak THC dwa węgle nie robią aż takiej różnicy.
za zapach odpowiedzalne są zupełnie inne związki.
ps:
daleJ:
CBN posiada maksymalnie 10% psychoaktywnej mocy THC.
podobno nie pasiada żadnej mocy ;-)
[ ale to tylko podobno..;P]
CBN jest psychoaktywne, tylko że działa usypiająco i zamulająco.
a co do zapachu, to jak to jest? THC nie pachnie? mi się zawsze wydawało, że ten charakterystyczny haszyszowy zapach to w głównej mierze kanabinole.
CBN jest psychoaktywne, tylko że działa usypiająco i zamulająco.
a co do zapachu, to jak to jest? THC nie pachnie? mi się zawsze wydawało, że ten charakterystyczny haszyszowy zapach to w głównej mierze kanabinole.
CBN jest psychoaktywne, tylko że działa usypiająco i zamulająco.
a co do zapachu, to jak to jest? THC nie pachnie? mi się zawsze wydawało, że ten charakterystyczny haszyszowy zapach to w głównej mierze kanabinole.
Warto wspomnieć, że spory udział w tzw, mocy mają aktywne metabolity kanabinoidów (nie kanabinoli!), np. 11-OH-THC, szczególnie kiedy konopie sie je , a nie pali.
THC leczy głowy chore
Jaralem troche i na poczatku bylo Suuuper... lecz z czasem mialem wiecej doluw niz przyjemnych doznan wiec dalem luz...Nie wszyscy maja predyspozycje psychiczne.. tym ktozy maja takie dolujace odczucia odradzam bawienie sie w Marleya A tym co to sluzy nie przeszkadzam:)