|
LSD-25 (niem. Lisergid Saeure Diaethylamide), dietyloamid kwasu lizergowego.
Wyprodukowane po raz pierwszy przez dra Alberta Hoffmana, zatrudnionego
w firmie Sandoz w Bazylei, w roku 1938. LSD zostało zsyntetyzowane podczas
systematycznych prac badawczych nad pochodnymi alkaloidów sporyszu. Sam
zwišzek powstał już w 1938 roku, ale jego halucynogenne własności wyszły
na jaw dopiero 5 lat później, podczas powtórnego przeglądu tej grupy związków.
Numer 25 w nazwie oznacza że LSD było 25. z kolei związkiem w serii syntez.
Do odkrycia jego psychoaktywnych własności doszło w sposób przypadkowy.
Hoffman pracował nad oczyszczeniem uzyskanego produktu, gdy doznał dziwnych
wrażeń które tak potem opisał współpracownikowi, profesorowi Stollowi:
[za: Albert Hoffman, "LSD - My Problem Child" ]
"W ostatni piątek, dnia 16 kwietnia 1943, byłem zmuszony przerwać pracę
w laboratorium wczesnym popołudniem i udać się do domu dotknięty odczuwalnym
niepokojem i lekkimi zawrotami głowy. W domu położyłem się na łóżku i wszedłem
we wcale przyjemny stan, który przypominał trochę upicie i charakteryzował
niesłychanym pobudzeniem wyobraźni. W półśnie, z zamkniętymi oczyma (światło
dziennie wydawało mi się nieprzyjemnie rażące), oglądałem nieprzerwany
korowód fantastycznych obrazów, niezwykłych kształtów, zmieniających kolory
jak w kalejdoskopie. Po około dwóch godzinach wrażenia osłabły i zniknęły."
Werner Stoll (syn dyrektora firmy, Artura Stolla) był pierwszym badaczem
który opublikował raport o psychoaktywnych właściwościach LSD-25 ("Swiss
Archives of Neurology", 1947) - wywoływanych przez nie zaburzeniach percepcji,
halucynacjach i przyspieszeniu biegu myśli. Dwa lata później, w tym samym
czasopismie Stoll publikuje kolejny artykuł pt. "Nowy lek halucynogenny,
aktywny w bardzo małych dawkach".
Hoffman odkrył własności LSD przypadkowo, jednak w historii istniały
tropy, które mogły sugerować psychoaktywne własności pochodnych kwasu lizergowego.
Różne pochodne występują w naturalnej postaci w sporyszu - przetrwalnikach
grzyba, pasożyta zbóż, zwanego buławinką czerwoną (Claviceps purpurea).
Stąd też jest otrzymywany, gdyż synteza jest zbyt skomplikowana by była
opłacalna. Pochodne kwasu lizergowego występują także w roślinach Rivea
Corymbosa i Ipomea Tricolor (wilec trójbarwny).
Pierwsza z tych roślin, pnącze, była nazywana przez Azteków "oloiuqui"
i używana podczas rozmaitych rytuałów. Indianie meksykańscy używali nasion
wilca do przepowiadania przyszłości i stawiania diagnoz medycznych.
Średniowieczne wioski nawiedzała czasem gwałtowna plaga zwana "ogniem
św. Antoniego" lub "tańcem św. Wita", a obecnie pląsawicą. Wielu badaczy
tłumaczy jej masowe występowanie spożywaniem chleba, upieczonego z mąki
skażonej sporyszem. Powodowało to m.in. poronienia u ciężarnych kobiet.
Dziś wiadomo, że alkaloidy sporyszu działają silnie na mięśnie gładkie
macicy i są wykorzystywane jako lek w położnictwie.
Według książki "Dzień Ognia św. Antoniego" Johna C. Fullera, jeszcze
w 1951 roku zdarzył się niecodzienny wypadek zbiorowego szaleństwa setek
mieszkańców małej francuskiej wioski Pont-Saint-Esprit. Fuller przypisuje
to dziwne zdarzenie spożyciu zakażonego zboża.
Działanie sporyszu było znane także w Chinach oraz niektórych innych
krajach Wschodu, a według niektórych badaczy także w starożytnej Grecji.
LSD - syntetyczne i już nieco poznane - odegrało także rolę w wojnie
wywiadów. W roku 1942 generał William Donovan, szef OSS - instytucji wywiadowczej
po wojnie przemianowanej na CIA, rozpoczął ściśle tajny program badawczy.
Miał on na celu znalezienie uniwersalnego "serum prawdy", czyli środka
farmakologicznego znoszącego psychiczne blokady i ułatwiającego wydobywanie
tajemnic z opornych więźniów. CIA eksperymentowało z wieloma substancjami
psychoaktywnymi, by wymienić znane wcześniej: meskalinę, marihuanę, kokainę,
barbiturany i wiele innych. W październiku 1951 roku padła kolej na LSD.
Mimo że początkowe wyniki wyglądały na bardzo obiecujące, później okazało
się że LSD nie spełnia pokładanych w nim oczekiwań, gdyż nie prowadzi do
całkowitego ubezwłasnowolnienia przesłuchiwanego, a nawet wprost przeciwnie.
Odkryto bowiem, że LSD świadomie zażyte może działać jako "anty-serum",
czyli środek pozwalający na ołganie przeciwnika nawet gdy poda on więzionemu
inne środki farmakologiczne. Jak się później okaże, psychiatrzy CIA popełniali
błąd, wierząc że LSD zawsze i na każdego będzie działać tak samo. Można
jeszcze dodać, że podobne badania z użyciem LSD prowadzili równocześnie
Rosjanie i Chińczycy, choć jak zwykle niewiele wiadomo na ten temat.
Amerykanie badali też możliwości stosowania LSD-25 jako broni chemicznej,
bądź na dużą skalę - w pociskach, rozpylane z samolotów itp., bądź do sabotażu
- np. skażenia źródeł wody pitnej. LSD byłoby zatem bronią humanitarną,
nie powodującą śmierci lub kalectwa, lecz jednynie czasowe wyłączenie z
walki. Jednak prawdopodobnie nie jest możliwe wprowadzenie LSD do sieci
wodociągowej, bo zostałoby ono unieszkodliwione wskutek chlorowania wody.
W roku 1953 CIA nabyła od Sandozu 10 kilogramów (!) LSD, po czym podjęła
zakończone powodzeniem próby złamania metody syntezy tego związku (do tej
pory była ona tajemnicą szwajcarskiej firmy). Oczywiście, spora ilość LSD
została zużyta przez pracowników Agencji przy okazji "eksperymentów na
sobie" oraz "uodparniania się", jak np. w historii bożonarodzeniowego ponczu
CIA w 1954 roku. ;))) Ze szczegółami opowiada o tym książka "Acid Dreams"
Martina A. Lee i Bruce Schlaina.
Nieco później, na przełomie lat 50 i 60 amerykańskie Biuro ds Żywności
i Leków zezwoliło na stosowanie LSD-25 (oraz innych psychedelików) w ramach
eksperymentów medycznych. Psychedeliki nie były dostępne w publicznym obrocie,
lecz nie były także objęte prohibicją. LSD miało zastosowanie jako środek
pozwalający wywoływać kontrolowane psychozy w celach eksperymentalnych
oraz jako skuteczny lek wspomagający psychoanalizę. W tym drugim przypadku
LSD miało na celu złagodzenie stresów i obsesji oraz polepszenie kontaktu
lekarza z pacjentem. Początkową dawkę 25 ug LSD-25 zwiększano, aż do uzyskania
optymalnych efektów, a kolejne sesje odbywały się w odstępach tygodniowych.
Stosowano także wyższe dawki, w przypadkach niektórych psychoz oraz alkoholizmu.
Jedną z najbardziej znanych postaci, związanych z LSD jest dr Timothy
Leary, który miał ogromny wpływ na obraz LSD w Ameryce - cudownego, otwierającego
umysł środka, podchwycony przez młodzież lat 60 i "wynalazku Szatana,
zabójcy młodzieży", ukuty przez stronę przeciwną. Spotkanie Learego z psychedelikami
zaczęło się w Meksyku, w roku 1960, kiedy doktor, wówczas wykładowca na
wydziale psychologii na Harvardzie, potripował na grzybach kupionych od
szamana. Po tym zdarzeniu Leary, wraz z drem Richardem Alpertem, podjął
kilka projektów badawczych nad LSD i psylocybiną. Zespół Learego interesowały
bardzo odległe nieraz zagadnienia, a wśród nich resocjalizacja przestępców
stany mistyczne wywoływane przez psychedeliki stosowane w celach religijnych
a także wzrost kreatywności pisarzy i artystów pod wpływem LSD. Badanie
te prowadzono z naukową systematycznością. Wywiadów udzielili m.in. Aldous
Huxley, Artur Koestler i Allen Ginsberg. Leary w swoim entuzjazmie rozszerzył
stosowanie LSD daleko poza ramy pracy naukowej, rozdając go komu popadnie
i w rezultacie wyrzucono go z Harvardu. Pechowo, stało się to tuż przed
zrealizowaniem złożonego w Sandozie zamówienia na 100mg LSD-25 i 25kg psylocybiny,
opiewającego na 10,000 dolarów.
Po opuszczeniu uczelni Leary poświęcił się popularyzacji psychedelików,
m.in. założył kilka organizacji, w tym Międzynarodową Federację Wolności
Wewnętrznej (IFIF) oraz Ligę Odkryć Duchowych (LSD). W tej dziedzinie był
jednym z guru coraz popularniejszego ruchu beatników, a później hippisów.
LSD było coraz popularniejsze, stało się jednym z ważniejszych elementów
hipissowskiej kontrkultury. Rząd amerykański, pod naciskiem prawicowych
stronnictw w Kongresie ("...ten straszliwie uzależniający narkotyk to morderca
naszych dzieci...") zdelegalizował LSD w 1966 roku, wpisując go do I Rejestru
Substancji Kontrolowanych (I Rejestr obejmuje substancje silnie uzależniające,
bez żadnych zastosowań legalnych). Delegalizacja spowodowała ogromny rozwój
podziemnej produkcji LSD, który będzie zapewne trwał do końca prohibicji.
W Europie, w przeciwieństwie do Stanów Zjednoczonych, nie zaprzestano
całkowicie badań nad psychedelikami, głównie pod kątem zastosowań terapeutycznych
oraz poznawczych. Prowadzi się do dziś je m.in. na Uniwersytach w Leyden,
Gottingen, Brnie oraz Pradze. Szwajcarskie Biuro Leków i Narkotyków zezwoliło
na używanie LSD, psylocybiny, meskaliny i MDMA lekarzom prowadzącym prywatne
praktyki.
[będzie jeszcze i poprawione...]
|
|
Opisanie wrażeń będących udziałem podróżnika przyjmującego dawki od
100 ug wzwyż wykracza poza zakres możliwości naszego języka (to zdanie
należy uznać za kluczowe i właściwie jest to jedyna odpowiedź na pytanie
"no i jak było..?"; co zauważył S.T. Coleridge, spisując poemat "Kubla
Chan", zainspirowany opium, to to, że wspomnienia z tripu znikają bardzo
szybko po jego zakończeniu - jak sen rano, po przebudzeniu). Intensywność
tych wrażeń bywa porównywana do orgazmu, a ich charakter do rwącego potoku,
powodzi lub wodospadu bodźców bijącego w zmysły trippera. Kwasowy trip
to również wielkie doświadczenie w sferze emocjonalnej (co jest jest jedną
z poszlak, prowadzących do wyjaśnienia zjawiska fleszbeków - p. rozdział
FLESZBEKI).
Albert Hoffmann tak opisuje działanie 250 ug LSD-25, przyjętego przez
siebie dla potwierdzenia jego właściwości:
"Fantastyczne, kalejdoskopowe obrazy falowały we mnie, zmienne i różnobarwne,
rozkwitały i zamykały w kołach i spiralach, eksplodując, przekształcając
się i rozwijając ciągłym strumieniem. Wyjątkowe było to że wszystkie wrażenia
dźwiękowe, jak trzaskanie drzwiami czy przejeżdżający samochód były zamieniane
na efekty wizualne. Każdy dźwięk powodował powstawanie żywo zmieniającego
się obrazu o indywidualnej formie i kolorystyce."
Pierwsze zdania wskazują na następny dość charakterystyczny efekt -
przestrzeń staje się dwuwymiarowa "jak tafla wody" i zaczyna falować. Z
kolei uprzestrzennieniu ulegają płaskie, lecz koniecznie bogate w szczegóły
obrazy - mapy, zdjęcia. Falują również, niemal od razu, wszystkie pokryte
zawiłymi deseniami geometrycznymi powierzchnie. Można tego doświadczyć
obserwując np. wschodnie, fantazyjnie zdobione dywany, makatki itp.
W relacji Hoffmanna pojawia się jeszcze jedno ciekawe zjawisko - synestezja,
polegająca na zamianie zmysłów - kolory zyskują swe odpowiedniki w świecie
dźwięków, a dźwięki ulegają wizualizacji.
Niemożliwością jest opisanie całego spektrum kwasowych wrażeń. Jego
zakres jest w takim stopni uzależniony od indywidualnych predyspozycji
i preferencji, że nie poddaje się on żadnym dogłębniejszym klasyfikacjom
(p. badania S.Grofa). Można jedynie wyróżniać grupę częstszych i szczególnie
wspominanych przez podróżników doświadczeń.
Nasuwa się jednak jedno spostrzeżenie: Hoffmann w opisywanym przypadku
musiał leżeć na łóżku jak kłoda przez większość tripu. Podróż którą odbył,
mogłaby stać się o wiele bogatszą, gdyby tylko wyszedł na dwór i przespacerował
się po mieście czy ogrodzie (w tym przypadku przeczytaj jednak rozdział
ZAGROŻENIA). Należy również przypomnieć, że zacytowany fragment opisuje
wrażenia Hoffmana już po przejściu głównego nasilenia podróży, podczas
którego wcale nie czuł się on tak dobrze (miał zaczątki psychozy). Patrz
również ZŁE TRIPY.
Hoffman zauważył jeszcze jeden fenomen związany z działaniem LSD:
"Jeszcze jednym zdumiewającym aspektem LSD było spowodowanie tak głębokiego
i silnego odurzenia bez pozostawiania śladów kaca. Wprost przeciwnie, na
drugi dzień po eksperymencie byłem, jak to już opisałem, w doskonałej kondycji,
zarówno fizycznej jak i psychicznej."
Czeski psychiatra, Stanisław Grof, prowadził badania nad właściwościami
i terapeutycznym zastosowaniem LSD. Pracę kliniczną zaczął w 1965 roku
w Instytucie Psychiatrycznym w Pradze. W latach 1967-73 kontynuował ją
w Centrum Badań Psychiatrycznych w Maryland, USA. Grof osobiście przeprowadził
ponad 3000 sesji z użyciem LSD, oraz sprawdził raporty z kolejnych 2000
takich sesji przeprowadzonych przez innych badaczy.
Wywiad z Grofem przeprowadził Fritjof Capra (autor m.in. książek "Tao
fizyki", "Punkt zwrotny").
[fragment opublikowany w NaGłosie 9-10/93]
"- Co to jest LSD i na czym polega jego zasadnicze działanie na umysł
i ciało człowieka? - To jest pytanie kluczowe, które zadawałem samemu sobie
przez wiele lat - odpowiedział Grof. - Poszukiwanie typowego, swoistego
działania farmakologicznego LSD było ważnym apektem mojej pracy analitycznej
nad danymi dotyczącymi LSD. I wynik tych badań, które trwały przez wiele
lat, był wysoce zadziwiający. Przeanalizowałem ponad trzy tysiące raportów
z sesji z użyciem LSD i nie stwierdziłem ani jednego objawu, który byłby
absolutnie swoistym i niezmiennym składnikiem doświadczenia LSD. Nieobecność
jakiegokolwiek wyraźnie specyficznego działania tego środka oraz ogromny
zakres zjawisk, które występują podczas tych sesji, utwierdziły mnie w
przekonaniu, że LSD jest potężnym niespecyficznym wzmacniaczem czy też
katalizatorem procesów umysłowych, który pomaga w wyłonieniu się nieświadomych
treści z różnych poziomów psychiki ludzkiej. Pozwala to też na wyjaśnienie
tegoż bogactwa i ogromnej różnorodności doświadczenia związanego z użyciem
LSD, a to na mocy faktu, że decydującą rolę odgrywa tu cała osobowość podmiotu
i struktura jego lub jej nieświadomości. - Wniosek ten diametralnie zmienił
moją perspektywę - ciągnął Grof. - Uświadomiłem sobie z wielkim poruszeniem,
że zamiast studiować specyficzne działanie tego psychoaktywnego środka
na umysł, mógłbym raczej używać LSD jako potężnego narzędzia badawczego
pomocnego w odkrywaniu ludzkiego umysłu. LSD i inne psychedeliki mają zdolność
wydobywania inaczej niewidocznych zjawisk i procesów; tkwią w nich niepowtarzalne
możliwości dla badań naukowych. Nie wydaje mi się czymś przesadnym porównywanie
ich znaczenia dla psychiatrii i psychologii do znaczenia mikroskopu dla
medycyny lub teleskopu dla astronomii."
|
|
FLESZBEKI
LSD nie odkłada się nigdzie w organizmie, by po jakimś czasie nagle
się rozpuścić, powodując fleszbeki. W rzeczywistości LSD jest metabolizowane
i wydalane w ciągu kilku godzin. Fleszbek jest zjawiskiem mającym podłoże
psychologicznym, i nie jest bynajmniej jakimś strasznym, narkoleptycznym
(co może sugerować nazwa) nawrotem halucynacji, który nadchodzi gdy nie
znasz dnia, ani godziny. Patrz rozdział FLESZBEKI.
USZKODZENIA CHROMOSOMALNE
LSD nie uszkadza chromosomów.
[za: Michael Gossop, "Narkomania - mity i rzeczywistość", PWN 1993,str.
135]
"Widmo uszkodzeń genetycznych przyplątało się po raz pierwszy do LSD
w 1967 r. po artykule, który pojawił się w piśmie `Science. Pisano, że
kiedy ludzkie komórki zostały poddane działaniu LSD, wykazały pewien rozpad
chromosomów. W ciągu kilku zaledwie dni to niepokojące acz z innych względów
raczej niejasne i mało konkretne odkrycie, zostało zamienione przez gazety
i telewizję w niezaprzeczalny `fakt. Porównywano to do tragedii z thalidomidem
i pojawiły się nieprzyjemne sensacyjne doniesienia łączące artykuły na
temat LSD ze zdjęciami zdeformowanych dzieci."
Nietrudno się domyślić, że podobne skojarzenie (z thalidomidem) skutecznie
hamuje wszelkie próby racjonalnego ocenienia wartości przedstawionych badań.
Zauważmy też sposób prowadzenia badań: wyizolowane komórki są poddawane
in vitro działaniu stężonego roztworu soli LSD. W takich warunkach, nie
mających nigdy miejsca w naturze, dziesiątki innych uznanych za nieszkodliwe
substancji powodowałoby silniejsze nawet uszkodzenia komórek (w podobnych
warunkach wykazano, że równie "szkodliwe" działanie ma np. mleko krowie).
Nic więc dziwnego, że pięć lat później, w tymże samym "Science" (30.03.72,
Vol.172, Nr.3982, str.431-440) ukazał się artukuł Normana I. Sishotskyego,
Williama D. Loughmana, Roberta E. Mogara i Wendella R. Lipscomba pt. "LSD
i uszkodzenia genów - czy LSD powoduje uszkodzenia chromosomów, raka lub
mutacje?". Autorzy zbadali 68 przypadków oraz raporty opublikowane w latach
1967-1972, konkludując:
"Na podstawie własnego doświadczenia oraz literatury, jesteśmy przekonani
że czyste LSD przyjmowane w przeciętnych dawkach nie wywołuje uszkodzeń
chromosomów, ani nie jest mutagenem czy kancerogenem w organizmach istot
ludzkich."
Na zdrowy rozum, nader wątpliwe jest by psychedelik wprowadzany do organizmu
sporadycznie, w ilościach mikrogramowych (sic!) oraz nie kumulujący się
w nim, mógł wywierać jakikolwiek zauważalny fizjologiczny wpływ na organizm.
PRZYPADKI OŚLEPNIĘCIA
Między bajki należy włożyć również opowieści o spowodowanych przez LSD
oślepnięciach, pochodzące z amerykańskich liceów, gdzie były opowiadane
przez ostrzegających przed narkotykami funkcjonariuszy. Ot, na przykład,
dowiadujemy się że:
"Siedem osób pod wpływem LSD patrzyło się na Słońce i oślepło w 90%!"
Morał jest oczywisty: to LSD spowoduje, że zaczniesz patrzeć na Słońce
i oślepniesz...
"Nastolatek aresztowany pod wpływem LSD wydłubał sobie gałki oczne na
podłogę celi i nie czuł bólu!"
Zagadką jest kto w tym przypadku brał LSD? Nastolatek, czy policjant,
który to widział?
TATUAŻE
Do innej kategorii mitów należą kierowane do rodziców ostrzeżenia przed
"zatrutymi" LSD wodnymi tatuażami, które podstępni dealerzy rozdają dziatwie
w celu jej uzależnienia. Przykład podobnej histerii mieliśmy kilka lat
temu w Polsce, gdy "Gazeta Wyborcza" opublikowała utrzymany w podobnym
tonie artykuł o zatrutych tatuażach. W tej historii LSD dodatkowo zyskało
cudowną zdolność przenikania przez skórę. Ktoś w końcu musiał jednak dostrzec
kompromitującą głupotę sensacyjnego doniesienia, bo wkrótce ukazało się
sprostowanie. W Internecie natomiast od parunastu lat z irytującą regularnością
wybuchają epidemie "ostrzeżeń dla rodziców" przed takimi samymi tatuażami
o nazwie Blue Star.
Historie tego rodzaju są niezwykle frapujące. Dla osoby mającej pewne
pojęcie o sprawie brzmią one być może niedorzecznie (jak można w ten sposób
uzależnić od LSD?), ale dla większości tzw. szarych obywateli są one bardzo
sugestywne i mogą stanowić jak najpoważniejszy argument dla wykazywania
niebywałej szkodliwości LSD, a w konsekwencji oczywiście ustanawiania jak
najcięższych kar dla osób go używających oraz łożenia coraz to większych
pieniędzy na służący temu aparat przymusu.
Nie powstrzymają tego żadne sprostowania, gdyż siłą takich opowieści
jest właśnie ich niedorzeczność.
|
|
ZAGROŻENIA ZWIĄZANE ZE WŁAŚCIWOŚCIAMI LSD-25
LSD-25 nie jest cudownym środkiem, dającym tylko bezpieczne i przyjemne
tripy. Trzeba pamiętać, że jest to psychedelik o dużej sile, więc i jego
działanie może być czasem skrajne (skrajnie przyjemne lub skrajnie nieprzyjemne).
Musisz to wziąć pod uwagę.
Zagrożenia bezpośrednio związane z działaniem LSD są całkowicie psychologiczne,
fizycznie nieszkodliwe. Niebezpieczeństwo i okoliczności sprzyjające indukowaniu
psychoz lub depresji opisane są poniżej (patrz ZŁE TRIPY).
Zagrożeniem dla fizycznej jednorodności podróżnika mogą być za to nieodpowiedzialne
zachowania, spowodowane błędną oceną odległości, czasu i własnych możliwości,
np. przekonaniem o posiadaniu tajników latania lub mocy Supermana. Wiele
zagrożeń czyha w miastach, bowiem zdarzały się prawdopodobnie przypadki
tripperów rozjechanych przez samochody lub wypadających przez okna. A także
wiele innych, mniej tragicznych, a nieraz nawet komicznych, zdarzeń.
Doświadczeni podróżnicy zebrali następujące przykazania:
1) Samochody mogą ci zrobić krzywdę. 2) Nie umiesz latać. 3) Nigdy nie
warto umierać. 4) Zdejmowanie ubrania przyciąga uwagę niewtajemniczonych
ignorantów. 5) W miejscach publicznych trzymaj mordę na kłódkę. 6) Podróżując
noś ze sobą tylko klucze, coś na zmianę oraz adres schowany w bucie. 7)
Nikt nie może powiedzieć ci że już jesteś na tripie, dopóki sam tego nie
stwierdzisz. 8) Niezależnie od tego co się dzieje, możesz być spokojny
- każda jazda kończy się miękkim lądowaniem. 9) Powstrzymuj się od pisania
głupot do znajomych w przekonaniu że czują się tak samo jak ty obecnie;
prawdopodobnie jesteś w błędzie i możesz się o tym przekonać, gdy zadzwonią
nazajutrz z pytaniami.
Brzmi głupio? Zmienisz zdanie gdy wyruszysz w podróż... ;)
Brak zasadniczych różnic między psychozami indukowanymi przez LSD i
występującymi samoistnie, sugeruje że LSD jako takie nie jest bezpośrednią
przyczyną zaburzeń. Należy raczej sądzić, że LSD w tych (złych) przypadkach
jedynie wyciąga na powierzchnię ukryte zaburzenia psychiczne. Wskazuje
na to między innymi fakt, że odsetek osób dotkniętych psychozami pod wpływem
LSD, a mających rodziców-alkoholików, był znacznie wyższy niż w odpowiedniej
grupie osób pochodzących z normalnych rodzin (Vardy i Kay, Arch-Gen-Psych,
1983, 40(8):877-883).
Inny badacz, Sidney Cohen, w pracy opublikowanej w Journal of Nervous
and Mental Diseases z 1960 roku przebadał 5000 osób, które łącznie przyjmowały
LSD 25000 razy (sic!). Stwierdził średnio 1.8 przypadków psychoz, 1.2
prób samobójstwa i 0.4 uskutecznionych samobójstw na każdy 1000 przyjętych
dawek. - Biorąc pod uwagę niezwykle szerokie spektrum doznań psychicznych
które LSD wywołuje, twierdzi Cohen - jest ono zdumiewająco bezpiecznym
narkotykiem.
Z wywiadu z Albertem Hoffmannem:
"Zapytałem dra Hoffmana (wynalazcę LSD) o zagrożenia związane z LSD.
- Nie ma żadnych dowodów na to, by LSD uszkadzało mózg, odparł bez wahania.
- Zatem zagrożenie może być rozpatrywane tylko w aspekcie psychiki? Hoffman
przytaknął. - A jeśli warunki psychiczne będą sprzyjające, niebezpieczeństwo
to może byc wyeliminowane? kontynuowałem. - Na to wskazują badania, odrzekł."
Hoffman przestrzegał przed stosowaniem LSD w celach nienaukowych, bez
odpowiedniego przygotowania i opieki medycznej. Podkreślał przeciwskazania
w stosowaniu LSD:
"Eksperymentów z LSD absolutnie nie powinno się przeprowadzać u osób
o niestabilnej psychice i skłonnych do reakcji psychotycznych. W takich
przypadkach szok spowodowany uwolnieniem ukrytych psychoz może spowodować
długotrwały uraz psychiczny.
Za niestabilną (w sensie niedojrzałości) należy również uznawać psychikę
osób bardzo młodych. W każdym wypadku uderzenie potężnego strumienia nowych
i dziwnych doznań uwolnionych przez LSD stanowi zagrożenie dla wrażliwej,
ciągle rozwijającej się psychiki."
Należy to wziąć pod uwagę przy podejmowaniu decyzji o spróbowaniu LSD.
Hoffman jest w tych sprawach autorytetem, któremu spokojnie można zaufać.
RYZYKO UZALEŻNIENIA
Brak możliwości fizycznego uzależnienia. Niezależnie od częstotliwości
przyjmowania, organizm nie włącza LSD do metabolizmu, co implikuje brak
objawów głodu i syndromu odstawienia. W działaniu LSD nie ma także nic
co powodowałby, byś chciał to wkrótce powtórzyć. Wprost przeciwnie - podróż
dostarcza tak wielu i tak silnych wrażeń, że nawet najbardziej zapalonych
eksperymentatorów zadowoli, a czasem i zniechęci na dłuższy czas. Brak
również możliwości uzależnienia psychicznego (nieodpartej chęci przyjmowania
danego środka).
LSD wywołuje szybki wzrost tolerancji, co oznacza że kolejnym razem
ta sama dawka wywoła znacznie słabszy odlot. Tolerancja ta trwa do 3 dni
i zanika równie szybko jak się pojawiła, bez objawów głodu lub uzależnienia.
Zachodzi zjawisko tolerancji krzyżowej między LSD, a innymi halucynogenami
indolowymi (DMT, psylocybina), również na tych samych zasadach.
Zdarzają się przypadki stosowania LSD jako drogi ucieczki od nieprzyjemnej
rzeczywistości, lub w połączeniu z innymi narkotykami. W tej drugiej sytuacji
jest to zwykle część zespołu zachowań politoksykomaniakalnych. Przyczyny
leżą jednak w problemach z własną osobowością, a nie we właściwościach
tych narkotyków. Objawia się to eskapizmem (ucieczką od świata) i poczuciem
braku sensu życia. Dlatego tak ważna jest silna motywacja, uprzednie przygotowanie
i właściwe podejście przed podjęciem prób z LSD-25. W przeciwnym razie
grożą nam...
ZŁE TRIPY
Kwasowy podróżnik jest bardzo podatny na każdy rodzaj sugesti, w szczególności
autosugestię. W przypadku osób wrażliwych oraz mających problemy ze swoim
"ja" (patrz poniżej) nieprzyjemne bodźce mogą stopniowo urosnąć do horroropodobnych
doznań o różnej treści i natężeniu. Powstawaniu złych tripów sprzyja przygnębienie,
depresja, strach i silne podniecenie. Zły trip działa na zasadzie sprzężenia
zwrotnego. Im bardziej się go boisz, tym szybciej narasta. Skutecznym środkiem
zaradczym w takiej sytuacji jest usunięcie nieprzyjemnych bodźców, przeniesienie
podróżnika do spokojnego i komfortowego otoczenia, oraz po prostu zapewnienie
że wszystko jest w najlepszym porządku. Gdy podróżnik wpada w paranoiczne
przekonanie, że traci zmysły i stan ten będzie od tej pory permanentny,
należy włożyć możliwie dużo wysiłku w przekonanie go, że jest to zjawisko
przejściowe i krótkotrwałe, gdyż tak też jest w rzeczywistości. Pewne działanie
terapeutyczne może mieć w takich wypadkach muzyka, spokojna i koniecznie
optymistyczna.
Determinacja i świadomość, że to co się dzieje w Twoim umyśle jest tylko
wynikiem działania związku chemicznego ułatwiają poradzenie sobie ze złym
tripem. Musisz pamiętać że raz rozpoczętego tripu nie da się tak po prostu
przerwać, gdy zacznie robić się nieprzyjemny. Nie ma z niego bezpiecznej,
bocznej furtki dla asekurantów. Oczywiście, nic nie trwa wiecznie i każdy
trip wkrótce mija, ale chodzi również o to, by w międzyczasie nie zrobić
sobie czegoś złego.
Najlepszym środkiem zaradczym przeciwko złym tripom jest niedopuszczenie
do ich powstania. Dlatego tak ważne jest, by nie tripować w pojedynkę.
Istnieje bowiem realne zagrożenie, że doprowadzony do ostateczności pechowy
podróżnik może próbować targnąć na swoje życie by uciec od wyjątkowo strasznych
doznań.
Stosowanie farmakologicznych środków antypsychotycznych jest ostatecznością,
jeśli się dobrze na nich nie zna (w ulotce towarzyszącej LSD Sandoz zaleca
stosowanie chlorpromazyny (Thorazin, torazyna), która szybko kończy nieprzyjemne
doznania). Dopóki "bad trip" nie przybiera niebezpiecznych rozmiarów, najlepszym
środkiem jest spokojne, sugestywne mówienie.
Don Juan - szaman, bohater książki Castanedy - śpiewa kołysankę swojemu
uczniowi, gdy ten, podróżujący na halucynogennych grzybach, wpada w złość.
[Carlos Castaneda, "Nauki Don Juana"]
"Pozostało już tylko jedno - przemożny gniew na don Juana, który znajdował
się zaledwie kilka cali ode mnie. Chciałem go rozszarpać. (...) Usłyszałem
przemawiającego do mnie don Juana. Jego głos był miękki i kojący, a także
- jak to odczułem - niesłychanie miły. (...) Ogarniała mnie fala ciepła.
Było to ciepło płynące z serca i uczuć. (...) Agresja, jaką wcześniej odczuwałem,
ustąpiła"
Oto jak radzą sobie ze złym tripem uczestnicy Acid Testu, opisanego
przez Toma Wolfa w "The Electric Kool Aid Acid Test":
[fragment opublikowany w NaGłosie 9-10/93]
"Potem jednak Romney mówi: - Czy ktoś ma jakieś środki uspokajające,
bo jedna osoba w sali obok ma lekkie problemy. Na podłodze w sali obok
siedziała dość ładna dziewczyna, tylko twarz miała strasznie powykrzywianą,
totalnie zaćpana. Te rzeczy się zdarzają - do akcji wkracza Brygada Weteranów
Kwasowych, Romney, Norman, Hassler i Babbs, aby udzielić jej odlotowych
porad fachowych: ...nie walcz z tym... ...poddaj się nurtowi... ...płyń,
lecz nie walcz... ...jesteśmy z tobą... ...jesteś w rękach fachowców...
- fachowców - Romney daje jej Thorazin, środek uspokajający, który dobrze
robi na wypadki przy pracy z LSD (...)"
Sensacje związane z ciałem (rozpływanie, wsiąkanie, rozciąganie lub
odpadanie kończyn itp.) są jak najbardziej normalne i całkowicie nieszkodliwe.
LSD jako takie może u niektórych osób wywoływać nieprzyjemne objawy
somatyczne. Jednym z nich są mdłości, które jednak mają łagodny charakter
i szybko przechodzą. Innym objawem tego rodzaju jest działanie pobudzające,
wspomniane powyżej.
Jeszcze o złych tripach:
[ Rick Strassman "Adverse Reactions to Psychedelic Drugs", Journal of
Nervous and Mental Disease, 172(10):577-595. ]
"Najczęściej spotykanym negatywnym efektem działania psychedelików jest
przejściowa (krótsza niż 24 h) psychoza - tzw. `zły trip. Symptomami sš
przerażające halucynacje (wzrokowe lub/i słuchowe); przybijający niepokój,
aż do paniki; agresja; depresja z samobójczymi przemyśleniami lub usiłowaniami;
strach do granicy paranoidalnych wizji.
Reakcje trwające dnie lub miesiące i wymagające leczenia szpitalnego
określane są jako `psychozy LSD. Odznaczają się określonym zespołem symptomów.
Mimo że brak jest ścisłych reguł, skłonności do takich reakcji występuje
pośród osób słabo przystosowanych, mających za sobą leczenie psychiatryczne,
przyjmujących bardzo często wysokie dawki narkotyków psychodelicznych,
brak przygotowania [do doświadczeń psychedelicznych], politoksykomanie
lub silne naciski środowiska."
Przy odwoływaniu się do tego cytatu proszę zwrócić uwagę na różnicę
między stwierdzeniami: "najczęściej spotykanym efektem", a "najczęściej
spotykanym _negatywnym_ efektem", oraz przeczytać jeszcze raz początek
bieżącego podrozdziału. Dużo nieporozumień i prasowych sensacji pochodzi
właśnie z przekręcenia naukowego opisu, tak że zjawiska patologiczne (jakimi
są rzadko występujące złe tripy) uznaje się za powszechne i charakterystyczne
dla danego środka. Powyższe pozwala raczej sądzić, że zdrowy i dojrzały
człowiek po zażyciu LSD pozostanie zdrowy, zaś chory psychicznie może pogłębić
chorobę.
Bardzo ważne jest to, co napisał jugosłowiański badacz:
[S.P. Petrovic "Narkotyki i człowiek"]
"Niedorzeczne jest więc oczekiwanie, aby narkotyk z osoby bez talentu
uczynił twórcę. Narkotyk nic nie tworzy - ani dobrego, ani złego. Pomaga
jedynie wydobyć na zewnątrz to, co człowiek nosi w sobie. Dlatego jest
bardzo niebezpieczny i często jest kijem o dwóch końcach. Osobowość uboga
duchowo w konfrontacji ze swoim prawdziwym ja, nie mogąc się pogodzić
z prawdą, która uraża jego egoizm i wymyślony własny obraz może popaść
w depresję. (...) Narkotyk nic nie poprawia, ani nie psuje. Człowiek kreatywny
przeżyje bogaty w treści trip, który może spowodować, że później będzie
malował nowe tematy i w inny sposób. Człowiek pozbawiony idei po zażyciu
narkotyku czuje się jeszcze bardziej pusty."
Narkotyki, dzięki związanej z prohibicją propagandzie, której korzenie
sięgają Ameryki lat 30, są ogromnie zmitologizowane, zarówno pozytywnie
jak i negatywnie. Dziennikarze, pisarze i publicyści tak samo przedstawiają
za pewnik mit "marihuany, zabójczego zielska", jak i wspaniałych "sztucznych
rajów", które kryją się w małym papierku nasączonym LSD. Papierek nie kryje
nic ponad to, co sam masz w głowie. To tak jakby sądzić (i wmawiać innym!)
że to w teleskopie siedzi Księżyc, planety i całe, pełne gwiazd, niebo.
Jak powiedział Grof, LSD jest tylko narzędziem, takim właśnie jak ten teleskop.
ZANIECZYSZCZENIA
Konsekwencją nielegalnej dystrybucji narkotyków jest ich nieznana czystość
i stężenie w produkcie końcowym. Na szczęście, w związku z niską ceną produkcji
i dużą siłą działania, stosunkowo bezpieczną formą przyjmowania LSD są
bibułki, które albo zawierają czyste (do 96%) LSD, albo nie zawierają go
wcale (w przypadku oszustwa). Trudno jest natomiast wyrokować w przypadku
proszków, pigułek lub płynów, deklarowanych jako LSD, gdyż mogą one stanowić
mieszaniny najprzeróżniejszych egzotycznych substancji.
Jeśli chodzi o stężenie, w obecnych czasach zawartość aktywnego LSD
w jednej dawce waha się w granicach od 50 do 100 mikrogramów. Należy przyjąć,
że jedną dawkę dla bibułek stanowi pojedynczy wydzielony perforacją kwadracik,
nawet jeśli nadrukowane wzory obejmują ich więcej.
[ "Psychedelic Chemistry", M.V.Smith, wydanie II, str.5 ]
"Na temat czystości psychedelików powstało wiele przesądów, podczas
gdy w rzeczywistości ewentualne zanieczyszczenia powstałe podczas syntezy
nie mają praktycznie żadnego wpływu na jakość podróży. Wynika to z faktu,
że nawet jeżeli mielibyśmy LSD czyste w 50%, to w przykładowej dawce 200
mikrogramów byłoby drugie tyle zanieczyszczeń. Jednak 200 ug zanieczyszczeń
to ilość która nie może mieć żadnych zauważalnych efektów, potrzebne byłoby
ich sto, a nawet tysiąc razy więcej. Nawet meskalina, której działanie
jest stosunkowo specyficzne, wymaga tysiąckrotnie większej dawki [by było
ono zauważalne]."
Pozwala to przy okazji uzmysłowić sobie, jak niezwykle mała jest dawka
skuteczna LSD-25.
Jeśli chodzi o zamierzone dodatki o psychoaktywnym działaniu, przeciw
nim przemawiają dwa argumenty:
1) na skrawku papieru (w przeciwieństwie do tabletki) fizycznie nie
da się zmieścić znaczącej ilości takich substancji, podczas gdy jest to
powierzchnia całkowicie wystarczająca dla efektywnej ilości LSD
2) takie dodatki kosztują.
Pomimo to, najprawdopodobniej zdarza się czasem dodatek amfetaminy oraz
narkotyków autorskich (designer drugs) w stylu TMA czy MDA do LSD (być
może również do papierków).
Z analiz ponad 500 różnych produktów, rozprowadzanych jako LSD w latach
1972-74 wynika, że: papierki zawierały zawsze LSD, oprócz 2 przypadków
(kiedy zawierały czyste STP oraz LSD z dodatkiem PCP); inne produkty -
tabletki, płyny i żele zawierały zazwyczaj LSD, w kilkunastu przypadkach
z dodatkami: STP, PCP, MDA i amfetaminą. W kilkunastu przypadkach próbka
nie zawierała nic (a raz w przypadku papierka).
Pomimo krążących tu i ówdzie plotek, w LSD nie można znaleźć strychniny.
Jest to mit, oparty być może na autentycznym przypadku z roku 1970, kiedy
jedna osoba zmarła w wyniku zatrucia strychniną podaną jako LSD. Żaden
zbliżony do strychniny związek nie bierze udziału w syntezie LSD. Aby się
o tym przekonać, wystarczy spojrzeć na wzory strukturalne obu substancji.
Również, nie jest możliwe zmieszczenie śmiertelnej dawki strychniny (ani
większości innych trucizn) na papierku, zawierającym skuteczną dawkę LSD.
Dawka śmiertelna strychniny zaczyna się od 15 mg, czyli o cały rząd wielkości
więcej, niż dawka skuteczna LSD.
|
|
Fleszbek (ang. flashback) to zjawisko polegające na ponownym doświadczeniu
wrażeń doznanych podczas podróży, mające miejsce dłuższy czas po jej odbyciu.
Fleszbeki wbrew pozorom nie są związane wyłącznie z psychedelikami. Ich
źródłem może być każde silne przeżycie emocjonalne (a trip LSD do nich
z pewnością należy), jak śmierć bliskiej osoby, wypadek itp. Zdarzają się
także u ofiar wojen i świadków różnych przerażających wydarzeń. Bezpośrednią
przyczyną ich powstawania jest najczęściej zmiana w funkcjonowania umysłu
- silny stres, zmęczenie, środki odurzające (p. dalej), a nawet medytacja.
Sen jest również jednym z odmiennych stanów świadomości. Stosunkowo częstym
ubocznym skutkiem działania psychedelików jest wzbogacenie i zwiększenie
intensywności hipnagogów, czyli marzeń pojawiających się tuż przed zaśnięciem.
To również można rozpatrywać w kategoriach fleszbeku.
[L. Grinspoon, J.B. Bakalar, "Psychedelic Drugs Reconsidered", 1979]
"...Badanie fleszbeków jest trudne do przeprowadzenia, ponieważ brak
jest jednoznacznej i ścisłej definicji tego pojęcia. W powszechnym znaczeniu
jest to przejściowy nawrót emocji i wrażeń zmysłowych oryginalnie doznanych
pod wpływem środków psychedelicznych. Może trwać sekundy lub godziny. Może
odzwierciedlać każdy z licznych aspektów odbytej podróży. Może wreszcie
być ekstatyczny, interesujący, nieprzyjemny lub przerażający. Większość
fleszbeków to epizody zaburzeń wizualnych, poczucia czasu, symptomów fizyczych,
trwające od kilku sekund do kilku minut. Zwykle nie są one niczym kłopotliwym,
zwłaszcza że osoby używające narkotyków przeważnie mają pełną świadomość
co się dzieje. Można je nawet lekko potraktować jako "mimowolne podróże".
Czasami trwają one dłużej, a w znacznej mniejszości przypadków przechodzą
w powracające serie nieprzyjemnych obrazów lub myśli. Zazwyczaj ich liczba
i natężenie zmniejsza się szybko, a rzadko zdarzają się później niż kilka
miesięcy po oryginalnej podróży."
Jak pisałem, wrażenia z tripu mogą pojawiać się również we śnie, gdy
zwykłe sny przyjmuja wyrazistość, intensywność i szczegółowość kwasowych
podróży. Takie spontaniczne nawroty wrażeń psychedelicznych we śnie (często
bardzo przyjemne) nazywa się "odlotowymi snami" ("high dreams" - Tart 1972).
Marihuana jest prawdopodobnie najczęstszą, bezpośrednią przyczyną powstawania
fleszbeków. Wg badań Stantona (1976) jedynym czynnikiem, związanym z narkotykami,
wpływającym na częstość powstawania fleszbeków była właśnie częstotliwość
palenia konopii.
Jak często powstają fleszbeki? Odpowiedź na to pytanie bardzo zależy
od tego, jak je zdefinujemy. Według przytoczonej, popularnej, definicji
zdarzają się często, prawdopodobnie co czwarty użytkownik psychedelików
miał z nimi do czynienia. Ankieta przeprowadzona wśród 2256 żołnierzy (Stanton
i Bardoni, 1972), nie precyzuje definicji fleszbeku, pozostawiając interpretację
tego terminu respondentom. Jej wyniki wskazują, ze 23% osób które brało
LSD, miało fleszbeki.
W ankiecie przeprowadzonej wśród 235 osób używających LSD 28% oznajmiło
że miało fleszbeki (M.P. Naditch i S. Fenwick, 1972). 11% z tej grupy (siedem
osób w sumie) określiło je jako przerażające, 32% jako nieprzyjemne, 36%
jako przyjemne, a 21% jako bardzo przyjemne. 64% powiedziało że fleszbeki
nie miały żadnego wpływu na ich życie, natomiast 16% (4% całości) szukało
pomocy psychiatry (Fenwick i Naditch, 1977).
Badania przeprowadzone wśród 247 osób, które zażywały LSD podczas psychoterapii,
znaleziono 36 przypadków fleszbeków, z których tylko jeden był poważny
(McGlothlin i Arnold, 1971). McGlothlin, wąsko definiując fleszbeki jako
"nawroty przerażających wizji, pojawiające sie pomimo prób ich powstrzymania",
wykazuje ze doświadcza ich około 5% osób często używających psychedelików.
Stosunkowo mało badań odpowiada na pytanie - kto jest najbardziej podatny
na fleszbeki? Badania przeprowadzone w 1974 (R.E. Matefy, R. Krall) nie
wykazały żadnych różnic w osobowościach lub biografiach tych którzy mieli,
i tych którzy nie mieli fleszbeków. Najczęstszą przyczyną ich powstawania
były stres i silne emocje. Około 35% tych, którzy ich doświadczyli, uznała
je za mniej lub bardziej przyjemne i potrafiła je kontrolować.
Naditch i Fenwick stwierdzili ponadto, że istnieje istotny związek między
ogólną liczbą fleszbeków (przyjemnych i nieprzyjemnych), a liczbą oraz
natężeniem złych tripów. Test porównawczy nie wykazał natomiast żadnych
znaczących różnic w osobowościach między tymi, którym fleszbeki się podobały,
i tymi, których one przerażały.
Istnieje kilka teorii tłumaczących powstawanie fleszbeków. Wg jednej
z nich psychedelik osłabia bariery wyobraźni i fantazji oraz powoduje,
że w mniejszym stopniu podlegają one kontroli świadomości. W innej wersji
tej hipotezy fleszbeki powstają na skutek zwiększenia uwagi poświęcanej
pewnym aspektom doświadczeń psychedelicznych znanym z podróży (oraz częściowo
narzucanym przez środowisko tripperów w postaci legend, mitów i popularnych
wizji). Taka czujniejsza (choć mimowolna) obserwacja własnych zmysłów może
ułatwić przechwycenie i ewentualnie wzmocnienie wrażeń charakterystycznych
dla psychedelików.
Inne wyjaśnienie traktuje fleszbeki jako przykłady przypominania sobie
zdarzeń, związanych z określonymi stanami pobudzenia umysłu. Innymi słowy,
według tej teorii pamięć o danym doświadczeniu najłatwiej jest odzyskać
wówczas, gdy umysł znajduje się w stanie najbardziej zbliżonym do tego,
w jakim to doświadczenie zostało zarejestrowane. Dlatego też fleszbek -
czyli przypomnienie specyficznych wrażeń, charakterystycznych dla tripu,
jest najbardziej prawdopodobne wtedy, gdy stan umysłu jest zmieniony przez
narkotyki, stres lub różne stadia snu.
|
Komentarze
Bierzcie więcęj tego gówna to będzie was mniej... hehehe
to jest chyba wyczerpujacy text o LSD
to jest chyba wyczerpujacy text o LSD
możesz brać lsd , a 5 minut później dmt . To 2 różne rzeczy . Jedno nie wywołuje tolerancji na drugie i na odwrót ;) to dlatego , że dmt jest tryptaminką
Zgadzam się w 100 procentach.
Brakuje mi tu dokładnego opisania jak lsd działa na mózg
Jako ze mam zajecia w szpitalu udalo sie kiedys mi i kumplowi zakrecic TRAMAL.Wewalismy sobie dozylnie jednego dnia po pol ampilki bo sie balismy-nasze pierwsze doswiadczenie.Nic nie dzialalo to dodalismy piwo.Tez nic.Pozniej tam kiedys jako ze zapas nam zostal wewalilismy sobie po 100 mg.Kumpel prawie nic.Mi bylo dobrze.Czulem sie jakby przytulala mnie mama,bylo mi dobrze,rozplywalem sie i fajnie sie chodzilo.A na wykladach po Tramalu jest zajebiscie bo kiedys tam probowalismy w kropelkach.Generalnie biorac duzo mozna uwalic sie jak morfina bo dzialanie jest takie samo.
Ale nic nie ma polotu do DEXTRO!Ja pierdole!
Takie jazdy, filmy,nie idzie chodzic,muza wchodzi,pomaga rzucac palenie.Zajebisty
Teraz juz wiem ze szpital to bedzie miejsce niezwykle ekscytujace-napalone pielegniary i leki jakie chcesz...
Tak ludzie..bierzcie;żyjcie krótko ale pełną parą...lepsze to niż...jakieś ochydztwa albo rumianek sprzedawany zamiast ganji w torebce palstykowej.Naprawde warto a jazdy na tripach są zajebiste i boskie.....zastosujcie sie do mojej rady i LECCIE...!!!!!!!!!!!
Nara
Jako ze mam zajecia w szpitalu udalo sie kiedys mi i kumplowi zakrecic TRAMAL.Wewalismy sobie dozylnie jednego dnia po pol ampilki bo sie balismy-nasze pierwsze doswiadczenie.Nic nie dzialalo to dodalismy piwo.Tez nic.Pozniej tam kiedys jako ze zapas nam zostal wewalilismy sobie po 100 mg.Kumpel prawie nic.Mi bylo dobrze.Czulem sie jakby przytulala mnie mama,bylo mi dobrze,rozplywalem sie i fajnie sie chodzilo.A na wykladach po Tramalu jest zajebiscie bo kiedys tam probowalismy w kropelkach.Generalnie biorac duzo mozna uwalic sie jak morfina bo dzialanie jest takie samo.
Ale nic nie ma polotu do DEXTRO!Ja pierdole!
Takie jazdy, filmy,nie idzie chodzic,muza wchodzi,pomaga rzucac palenie.Zajebisty
Teraz juz wiem ze szpital to bedzie miejsce niezwykle ekscytujace-napalone pielegniary i leki jakie chcesz...
Ludzie, Durogesic 50ug rzadzi swiatem! Jak dorwieta to bierta, naprawde warto!!! Nigdy w zyciu takowyj bomby ni miolem!
Bardzo nieodpowiedzialne podejście. Jak już chcesz coś brać, to mądrze. "Teraz juz wiem ze szpital to bedzie miejsce niezwykle ekscytujace-napalone pielegniary i leki jakie chcesz..." Żałosne
"Teraz juz wiem ze szpital to bedzie miejsce niezwykle ekscytujace-napalone pielegniary i leki jakie chcesz... " Kurwa ale koles. jak chcesz zamoczyc to idz do burdelu a jak chcesz sie nacpac to kup se ziolo. a nie bedziesz po szpitalach biegal...
pszekonaliscie mnie :)
Ludzie, Durogesic 50ug rzadzi swiatem! Jak dorwieta to bierta, naprawde warto!!! Nigdy w zyciu takowyj bomby ni miolem!
ej tylko nie wiem ile sie laduje do glowy :(
Dzieki! Swiety artykul. Szykuje sie do pierwszego tripu od jakiegos roku, w to lato w koncu bede mial okazje. Bardzo mi pomogles uzupelnic braki wiedzy.
Pozdrawiam :)
Po jakim czasie można ponownie zjeść lsd tak aby organizm przestał być odporny na niegio i by ta sama dawka dawała identyczny efekt??
tu nie ma zadnych plusow to smierdzace gowno o bardzo silnym dzialania nie polecam ludziom inteligentnym bo chec wrucenia do normalnego myslenia prowadzi do szalenstwa
Konkretny artykuł:)
Bardzo pomoże mi w pisaniu mojej pracy zaliczeniaowej na ten temat.
Dla mnie LSD to wyjątkowa historia. Dzięki podróży dowiedzialam się bardzo wiele o sobie. Powiem szczerze, że czasem trudniej mi okiełznąc fazę po bace, niż tę po kwasie ;)
Pozdro
Ogolnie zgadzam się z artykułem. Jest dobrze i rzeczowo napisany. Ale nie wyobrażam sobie, żeby był dostępny tak jak to miało miesce w stanach w latach 50-60. Chyba miłość nie jest najważniejsza dla ludzi hehe. Ale jest jedna rzecz która wzbudziła moje wątpliwości
LSD nie odkłada się nigdzie w organizmie, by po jakimś czasie nagle się rozpuścić, powodując fleszbeki. W rzeczywistości LSD jest metabolizowane i wydalane w ciągu kilku godzin.
RYZYKO UZALEŻNIENIA
Brak możliwości fizycznego uzależnienia. Niezależnie od częstotliwości przyjmowania, organizm nie włącza LSD do metabolizmu, co implikuje brak objawów głodu i syndromu odstawienia. W działaniu LSD nie ma także nic co powodowałby, byś chciał to wkrótce powtórzyć.
pzykazania lda tripowcow byly najlepsze,zarzuce sobie te zlotko na mayday ibedzie to z pewnoscia jazda jakiej nie przezyje po dro[pach!!!!!!ha ha ha!!!
A jak kwas wpływa na tknake miesniową i ogolnie mase. Traci sie ją jak po Amfie?.
Tak ludzie..bierzcie;żyjcie krótko ale pełną parą...lepsze to niż...jakieś ochydztwa albo rumianek sprzedawany zamiast ganji w torebce palstykowej.Naprawde warto a jazdy na tripach są zajebiste i boskie.....zastosujcie sie do mojej rady i LECCIE...!!!!!!!!!!!
Nara
hej świrusy!
a ile wrzucacie? ja najwięcej 6 kwasków - po tym to jest jazda, dobre kotki, panoramki i wszystko pod kontrolą w dzień i w nocy .
Czekam na wasze rekordy.
zwróćcie uwagę na jedyną krytyczną, ale jakże poważną wypowiedź pero, czasem nie warto powtarzać błędów innych kosztem własnego zdrowia
Jak to jest z prowadzeniem samochodu po kwasie ?? Bo po pixach jest zajebiscie pomozcie
pytanie moje odnosi sie do sposobow przechowywania lsd.
Czy chowanie do lodowki autentycznie cos daje ?
W artykule napisane jest "Dostępne bibułki nasączone roztworem LSD mają trwałość kilku tygodni do kilku miesięcy."
Jak waszym zdaniem najlepiej jest przedluzyc zycie takiemu kwadracikowi?
Ja jak narazie tylko ziółko i shrooms, ale nie powiem... zainstalowałbym sobie hoffmana. :D
Już niedługo...
tzn mozna prowadzic czy nie bardzo ???
Po przeczytaniu tego artykułu mam ochotę spróbować LSD ale w przyjemnym klimacie i z kumplami :-) Wiem czego nie robić i co robić zobaczymy :-) PozdraWiaM
Tak ludzie..bierzcie;żyjcie krótko ale pełną parą...lepsze to niż...jakieś ochydztwa albo rumianek sprzedawany zamiast ganji w torebce palstykowej.Naprawde warto a jazdy na tripach są zajebiste i boskie.....zastosujcie sie do mojej rady i LECCIE...!!!!!!!!!!!
Nara
Tak ludzie..bierzcie;żyjcie krótko ale pełną parą...lepsze to niż...jakieś ochydztwa albo rumianek sprzedawany zamiast ganji w torebce palstykowej.Naprawde warto a jazdy na tripach są zajebiste i boskie.....zastosujcie sie do mojej rady i LECCIE...!!!!!!!!!!!
Nara
Warto dodać, że ci goście od Matrix a <o swojsko brzmiącej nazwie> pisali swoje scenariusze na kwasie, nie tylko Matrix a. :D
fascynujace przezycie ale ostry cyrk na bani, duzo zalezy od klimatu :))))) poczytajcie troche zanim ... hehe
zajebista fazaaaaaaaaa nie aznam nic lepszego oprócz antka spróbujcie !!!!!!
Po przeczytaniu tego artykułu mam ochotę spróbować LSD ale w przyjemnym klimacie i z kumplami :-) Wiem czego nie robić i co robić zobaczymy :-) PozdraWiaM
Najwazniejsze to unikac samochodow i nie chodzic po miescie,najlepiej do lasu czy cos...
Tak slyszalem bo nie jadlem..Moze w piatek to sie zmieni:)
Kwas kwasowi nierówny i jazda po nim także, moim zdaniem najważniejsze towarzystwo w którym zarzucasz. Nie raz miałam jazdę skrzywioną, bo albo koleś zarzucił po raz pierwszy a potem świrował, że umiera, albo drugi doprawił chloroformem ( nieumiejętnie) i też o mało w Straszęcinie nie wylądował. A moje tripy przy nich, no cóż papier był zajebisty, ale jazda skrzywiona na maksa.
hej świrusy!
a ile wrzucacie? ja najwięcej 6 kwasków - po tym to jest jazda, dobre kotki, panoramki i wszystko pod kontrolą w dzień i w nocy .
Czekam na wasze rekordy.
XTC + LSD zamierzam to wyprubowac w walentynki w instytucie- ciekawe jaki bedzie efekt :)
to bym rowniez nie polecal siadac za kolkiem , aczkolwiek juz po wszystkim i 3 godzinkach snu jazda samochodem cieszy samym faktem poruszania sie do przodu ;) mimo to dalej sa problemy z koncetracja. pozdro
pytanie moje odnosi sie do sposobow przechowywania lsd.
Czy chowanie do lodowki autentycznie cos daje ?
W artykule napisane jest "Dostępne bibułki nasączone roztworem LSD mają trwałość kilku tygodni do kilku miesięcy."
Jak waszym zdaniem najlepiej jest przedluzyc zycie takiemu kwadracikowi?
Ja jak narazie tylko ziółko i shrooms, ale nie powiem... zainstalowałbym sobie hoffmana. :D
Już niedługo...
Powiem jedno, dowiedziałem sie tego co chciałem !!! Nigdy jeszcze nie próbowałem LSD ale znając siebie moja psychika mi nie pozwoli długo czekać napewno przyjdzie czas, że to zazyje, a ten Temat o LSD opisany w tym dziale mnie do tego jeszcze bardziej zachecił ;) . Jedni uczą sie na błędach inni nie, ja naleze do tych pierwszych. Pozdrowienia dla wszystkich skwaszonych ziomków haha
widze, ze jednak sporo pacanow siega po dragi. przeciez caly ten artykul jest wlasnie po to aby swiadomie podjac decyzje (tak/nie) i ew. jesli jest to tak odpowiednio sie do tego przygotowac i zszamac w sprzyjajacych okolicznosciach.
a nie lykne 2 dropsy, dorzuce kwacha, moze jeszcze woody i pokicam do swiatelek na jakims techno-wyćpasie. taka wypowiedz dokladnie swiadczy o tym, ze osoba ktora ja napisala nie powinna siegac po psychodeliki, bo jeszcze do nich nie dojrzala (i byc moze nigdy nie dojrzeje).
Zgadzam się w 100% z Jelopy. Jak czytam wypowiedzi niektórych łepków na temat LSD pod tym artykułem, to w sumie nie dziwię się że substancja ta jest zdelegalizowana. ;/ Aż strach pomyśleć co by było, gdyby każdy miał dostęp do tego. Nadal za dużo jest osób które traktują to stricte rozrywkowo, prymitywnych prostaczków szukających nowych wrażeń (choć to nie ta kategoria używek) a mniej osób, które chcą dzięki temu wspiąć się o poziom wyżej w swoim rozwoju i duchowym i emocjonalnym i w każdym innym jaki im przyjdzie do głowy. Kwestia umiejętnego wykorzystania potencjału swojego umysłu, jaki otwiera się po zażyciu LSD. Ja osobiście polecam łono natury, dużo przestrzeni, mało ludzi (albo najlepiej wcale), słuchawki na uszach i trip z osobą, której można pod tym względem zaufać (albo trip w samotności, jeśli mamy już takie doświadczenia i sami sobie ufamy). Często wystarczy zadbać tylko o odpowiednie miejsce i towarzystwo żeby było OK i żebyśmy coś wartościowego wynieśli z takiego doświadczenia.
Akurat w moim przypadku, dzięki LSD oraz wykorzystaniu odpowiednich nagrań audio, afirmacji itd., w ciągu zaledwie paru miesięcy zacząłem zarabiać w miesiąc tyle, ile 99% Polaków nie zarobi w ciągu roku. :) Kto mądry, ten podchwyci temat i będzie mu się wygodniej żyło... ;)