nazwa substancji- Ayahuasca(Peganum Harmala + Mimosa tenniflora)
poziom doświadczenia użytkownika - mj, #, benzydamina, dxm, xtc, lsd, salvia d.
set & setting- moje mieszkanie, pozytywny nastrój, strach przed nieznanym + dobry znajomy, który czuwał gdyby coś poszło nie tak.
Chemofilia, czyli uwielbienie chemii
...wywiad z Alexandrem Shulginem (twórcą ponad 100 nowych narkotyków, z których tylko kilkanaście jest jak dotychczas nielegalne...) i jego psychodeliczną żoną Ann...rarytas!
Tagi
Źródło
Odsłony
26197Chemophilia
z udziałem
Alexandra i Ann Shulgin
Autorzy: David Jay Brown oraz Rebecca McClen NovickAlexander (Sasha) oraz Ann Shulginowie tworzą forpoczte sił uderzeniowych kreatywnej neurochemii na zamówienie, produkując miriady cudownych farmakologicznych kluczy, otwierających różnorodne aspekty ukrytych potencjalnych możliwości mózgu. Znani są powszechnie jako autorzy bestsellerowego podziemnego wydawnictwa PIHKAL: A Chemical Love Story (PIKHAL: Chemiczna Opowieść Miłosna - agquarx), książki, której tytuł jest akronimem od "Phenethylamines I Have Known and Loved" (Fenetyloaminy, Które Poznałem i Pokochałem - agquarx). Sasha jest dobrze znanym i poważanym badaczem-chemikiem z UC Berkeley i profesorem farmakologii. Zdobył doktorat z Biochemii na UC Berkeley w 1954 roku i jest autorem 150. prac naukowych, 20. patentów i 3. książek. Sasha często mówi o swojej walce przeciwko tak zwanej Wojnie Z Narkotykami, ale zdarzało mu się być konsultantem naukowym dla takich organizacji fundowanych przez rząd jak National Institute on Drug Abuse (Narodowy Instytut d/s Nadużywania Dragów - agquarx), Lawrence Radiation Laboratory oraz Drug Enforcement Organization (DEA).
Prywatnie jednak, spędził ostatnie trzydzieści lat w swoim licencjonowanym laboratorium badawczym zajmując się dyskretnym, aczkolwiek legalnym, projektowaniem setek nowych substancji psychoaktywnych, szczególnie psychodelików. Razem ze swoją żoną, Ann, oraz małą, ale pełną zapału grupą badawczą wypróbowują każdy nowo zaprojektowany narkotyk. Przy pomocy ostrożnego zwiększania dawki odkrywają i sondują zakres działania każdego nowego dragu, eksperymentując z przeróżnymi aspektami ich psychologicznego lub także duchowego potencjału. Większość ze stworzonych przez Sashę psychoaktywnych cząsteczek nie jest znana powszechnie, ale kilka z nich takich jak 2-CB (analog MDMA) oraz DOM (lepiej znana jako STP) stały się narkotykami dostępnymi powszechnie na rynku. Badania są przez nich kontynuowane po dziś dzień i w ich wyniku powstała nowa książka - TIKHAL "Tryptamines I Have Known and Loved" (Tryptaminy, Które Poznałem i Pokochałem - agquarx) - wkrótce będzie dostępna w księgarniach. Ich poprzednia książka, PIHKAL opisuje szczegółowo ich z pewnością godne zapamiętania przygody oraz, jeśli posiadasz, drogi potencjalny czytelniku, solidną podstawe w wiedzy chemicznej, ezoteryczne receptury opisujące sposób powtórzenia syntez setek mistrzowsko zbudowanych przez Sashe magicznych molekuł.
Sasha i Ann tworzą razem bardzo dobrany zespół badawczy - dopełniają się nawzajem i ich związek odzwierciedla głębokie poświęcenie zadaniu zgłębiania wewnętrznych przestrzeni. Są wyjątkowo ciepłymi ludźmi i bardzo chętnie podzielą się z Tobą tym, czego nauczyli się eksperymentując. Przeprowadziliśmy wywiad z Sashą i Ann w ich domu, położonym na wschód od Berkeley, w Północnej Kaliforni, 19 maja 1993 roku. Ann wygląda na osobę silną, koherentną i mocno stojąca nogami na ziemi, jakby połączoną z nią. Mieszkała w czterech różnych krajach zanim jeszcze została nastolatką i później przeprowadziła się do Północnej Kaliforni, gdzie pracowała jako pomocnik medyczny w UCSF Medical Center. Ma trójkę dzieci z jungowskim psychoanalitykiem Johnem Perry (z poprzedniego małżeństwa), a obecnie zajmuje się psychoterapią.
Wydaje się, że jakiś dziki prąd elektryczny buzuje w systemie nerwowym Sashy, czego świadectwem są białe włosy na jego głowie i twarz, nastroszona i wyrażającą gwałtowny entuzjazm, gdy coś wyjaśnia. Laboratorium badawcze Sashy jest położone zaledwie o kilka kroków od domu, wypełnione skomplikowanym labiryntem przecinających się butli, szklanych kurków, plastikowych rurek, chłodnic i niezliczonych butelek - wygląda dostatecznie imponująco by wystąpić w hollywoodzkim filmie. Niestety, jedynymi związkami chemicznymi jakich spróbowaliśmy były kanapki z serem, które spożyliśmy na lunch zanim rozpoczeliśmy wywiad. Mimo to, odkryliśmy, że tego popołudnia znajdujemy się w odmiennym stanie świadomości.
Wywiad ten jest skróconym wyborem z kolekcji wywiadów współautorów Mavericks of the Mind, Davida Jaya Browna i Rebecci McClen Novick, zatytułowanej Voices from the Edge, która zostanie opublikowana na jesieni przez Crossing Press of Freedom, CA. Oprócz słów państwa Shulgin, kolekcja zawiera pełne głębi wywiady z Jerrym Garcią, Jaron Lanier, Mathew\'em Foxem, Annie Sprinkle, Marija Gimbutas, Johnem Robbinsem, Jean Houston, Ramem Dassem i wieloma innymi osobami.
David: Co było inspiracją do napisania PIKHAL?
Alexander: Zostałem zainspirowany częściowo przez historię Wilhelma Reicha. Odkryłem, że w ostatnich latach swojego życia zagłębiał się on w bardzo niezwykłe i nie akceptowane powszechnie regiony hipotez, takie jak powodowanie deszczu przy pomocy dział elektrostatycznych i inne działania tego typu.
FDA przeprowadziło pozew przeciwko niemu w sądzie za promowanie radykalnego oprzyrządowania, które nie zostało przez tą organizację dopuszczone do użytku. Wsadzili go do więzienia i w tym więzieniu umarł. Po jego śmierci FDA przywłaszczyło sobie jego książki i papiery laboratoryjne i spaliło je. Jednym z powodów dla których napisałem PIKHAL było to, że chciałem opublikować mnóstwo informacji w taki sposób, że po prostu nie da się jej w całości zniszczyć.
Ann: Nie mogła bym sobie wyobrazić, by Sasha mógł napisać te wszystkie zabawne rzeczy bez mojej pomocy. Byliśmy już wcześniej współautorami jednej pracy badawczej i dowiedziałam się, jakim wspaniałym sposobem na podbudowanie ego jest napisanie czegoś dobrego (nigdy wcześniej niczego nie opublikowałam). Stało się to dla mnie najbardziej zajmującą rzeczą na świecie, szczególnie dlatego, że było to działanie przeciwko Systemowi.
Moim autorytetem i bohaterem, na którym chciałabym się wzorować jest Castaneda, ale chciałam także zdobyć coś osobistego, czego jemu nie udało się zdobyć - małżeństwo, dzieci, miłość, zupę - codzienną rzeczywistość. Nasze podejście do psychodelików można wyrazić tak: jeśli używasz ich we właściwy sposób, wzbogacą twoje codzienne życie. Nauczysz się myśleć w inny sposób o zwyczajnych rzeczach, które oglądasz na codzień.
Rebecca: Co do jest fenetyloamina? Dlaczego poświęcacie im tak wiele uwagi? Jaka rolę pełnią one w waszych badaniach?
Alexander: Istnieje pewien zbiór neurotransmiterów w mózgu i ich dwie największe rodziny to fenetyloaminy i tryptaminy. Jak się okazało w czasie, gdy zainteresowałem się tą dziedziną, w latach 50\' i 60\', wszystkie znane psychodeliki były albo fenetyloaminami albo tryptaminami. Jak się teraz wydaje, jest to bardzo dobry wskaźnik. Natura powiedziała: "Oto są dwie podstawowe cegiełki i jeśli zamierzacie coś zrobić z mózgiem, to musicie spróbować jednej albo drugiej".
David: Dlaczego użyliście fikcyjnych imion w książce, skoro historia opisana w niej jest w oczywisty sposób autobiograficzna?
Ann: Pośród opisywanych przez nas dragów były takie jak LSD, które jest nielegalne. Ryzykowne było już napisanie tej ksiązki. Nie wiedzieliśmy jakiej reakcji Systemu można się spodziewać, o ile jakaś reakcja by wystąpiła. Istniała możliwość nocnej wizyty wesołych chłopców z bejzbolami rozbijających laboratorium w drobny mak. Użycie fikcyjnych imion dawało nam możliwość zaprzeczania wszystkiemu.
Drugim powodem było to, że mogę teraz powiedzieć dzieciom, że seks opisywany w książce nie odbywa się z naszym udziałem. Nie chcieliśmy też narazić naszej drugiej książki. Do tej pory nie trafił w nas piorun z jasnego nieba, ale skoro DEA jest jednym z naszych najlepszych klientów, łatwo można się domyśleć dlaczego wtedy się tym martwiliśmy.
Alexander: Jedną z rzeczy, które zrobiłem, było wysłanie kopii książki do ludzi z DEA z notatkami na okładce w stylu "Oto książka, która dostarczy wam mnóstwo informacji i może być dla was użyteczna".
David: I co oni na to?
Ann: Spodobała się im bardzo. Jeden z wyższej kasty administratorów z DEA z Waszyngtonu powiedział: "Moja żona i ja przeczytaliśmy waszą książkę i jest świetna!".
David: Sasha, jak doszło do tego, że zostałeś chemikiem?
Alexander: Miałem doktorat z biochemii, ale odkryłem, że nie ma w niej tej magii i muzyki jaka zawiera się w zwykłej chemii. Zwykłem pytać moją klasę w Berkeley: "Ilu z was wybiera się na chemie organiczną?" - w odpowiedzi słyszałem jęki. Dlaczego? Ponieważ typowe zadanie wyglądało tak: "Przeczytaj strony z podręcznika od 83 do 117 i w poniedziałek będzie test". Ludzie tego nie cierpieli! Chemia jednak to sztuka, to muzyka, to styl myślenia. Orbitale są dla matematyków, chemia jest dla ludzi, którzy lubią gotować!
Niektórzy z moich kolegów, gdy coś poszło źle i nie osiągneli celu eksperymentu, próbowali znaleźć powód i sposób w jaki jednak mogliby go osiągnąć. Moim zdaniem, jeśli coś poszło źle, to cudownie - w ten sposób wydarzy się coś niespodziewanego. To sprawiło, że zapałałem zainteresowaniem w kierunku tego jak działa umysł, zainteresowanie to jeszcze się zwiększyło po tym jak spróbowałem po raz pierwszy meskaliny.
Narkotyki nie robią nic same z siebie - one tylko pozwalają tobie coś zrobić. To nie jest siła skierowana z zewnątrz. Ludzie zwykli mówić: "Co ten drag ze mną robi?" albo "Jak ten lek zrobił to co zrobił?" albo "Wziąłem narkotyk i on zrobił ze mną to i to". W każdym z tych przypadków pozbawiają się mocy na rzecz nieżywego białego proszku. Narkotyk katalizuje i umożliwia, ale sam nic nie robi. To pozwala na spojrzenie z pewnej perspektywy. Nie trzeba składać hołdu narkotykowi.
David: To także skłania do wzięcia odpowiedzialności za siebie.
Alexander: Zdecydowanie. Nie da się bez tego żyć.
Rebecca: Czy czasami zdarza się wam mieć wrażenie, że to co odczuwacie to wynik właściwości narkotyku, a nie cech waszej psychiki?
Alexander: Jeśli tak się stanie, to takie doświadczenie będzie z pewnościa do niczego! Spójrz na siebie w lustrze, to jest dobry sposób na katharsis. To ja i narkotyk. To połączenie, które jest dostępne dla każdego. Każdy ma możliwość przeżycia jakiegoś rodzaju ekstazy, w każdej chwili, bez narkotyków, może nawet w warzywniku na rogu. To jest coś!
Ann: Gdyby chodziło tu o właściwość narkotyku, to byłby odpowiednik bomby atomowej! Bardzo nam się przydaje to, że metabolizm Sashy jest tak bardzo inny od mojego jak to tylko możliwe. Przeżyłam trwające tydzień załamanie, które zostało spowodowane przez 40mg czegoś, co potem okazało się całkowicie nieaktywne. To efekt placebo, który może zajść w przypadku każdego leku. Ale często się zdarza, że on weźmie jakiś narkotyk i zdaje się świetnie bawić na poziomie dawki aktywnej, tymczasem ja biore go i mam straszne przeżycia!
Rebecca: Czy czasem nie odkryliście, że te dragi maja pewien specyficzny charakter - tendencję do wyodrębnienia pewnego konkretnego fragmentu psyche?
Ann: Narkotyk ma efekt fizyczny, to pewne, i to jak moja indywidualna chemia organizmu i metabolizm użyją tego związku może być całkiem inne od reakcji organizmów innych osób.
David: Jak sądzisz, czy stany świadomości wywoływane przez wasze molekuły mogą zostać wywołane przez endogeniczne neurotransmitery znajdujące się w mózgu, czy też stany jakie wywołujecie są unikalne i nigdy nie były i nie będą wywołane bez narkotyku?
Alexander: Myśle, że są one głeboko wbudowane w ludzkie zwierzę.
David: Jak rozpoczęło się twoje konstruowanie narkotyków i skąd macie tyle odwagi by wprowadzać nieznane substancje do swojego ustroju?
Alexander: Tu nie jest potrzebne znowu tak wiele odwagi. Nie jesteśmy głupi. Nie bierze się całej łyżeczki do herbaty czegoś tylko po to, by przekonać się, że dostanie się po tym niestrawności. Zaczynasz od rozsądnie oszacowanej dawki, która wydaje ci się być dawką efektywną i dzielisz tą dawke przez tyle, na ile pozwala ci wiedza i osobisty osąd.
David: Mimo to przecież zagłębiacie się w nieznane obszary.
Alexander: Zgadza się - pierwszy raz jest zawsze podróżą w nieznane, ale zaczynasz od poziomu, na którym trudno by było uwierzyć, że w ogole odczujesz jakiś efekt. Prawie nigdy nie zostajesz zaskoczony, a kiedy zostajesz - to cie czegoś nauczy.
Ann: To co wymaga prawdziwej odwagi to wyjscie na ulice albo na rave i tam ktoś daje ci mały pakiecik czegoś i nie jest na tym napisane co to jest ani ile tego jest.
David: No cóż, niekórzy ludzie nazwali by to raczej głupotą niż odwagą.
Alexander: Ludzie nazywają głupotą także to co ja robię, ale ja wiem, w czego posiadaniu jestem, znam tego czystość i wiem ile mogę wziąść nastepnym razem.
Rebecca: Masz także system liczbowy, który pomaga ci w mierzeniu swojej reakcji na narkotyk. Zdecydowanie daje to przewage nad przeładowanym przymiotnikami opisem tego co sie dzieje.
Ann: Tak, i to pomaga także grupie badawczej. Każdy wie, kiedy to nie jest po prostu plus 2. Może to plus 2.65.
Alexander: Ma to wartość o tyle, o ile stwarza możliwość odniesienia nie tylko do psychodelicznych leków, ale czegokolwiek od stymulantów do leków uspokajających. Na pierwszym poziomie masz świadomość, że coś się dzieje, ale nie jesteś świadomy tego, jak długo to potrwa. Na kolejnym poziomie masz świadomość tego jak długo to trwa, ale nie jesteś w stanie nazwać tego co się dzieje. Na trzecim poziomie, niezależnie od tego czy wiesz jak długo to trwa i czy możesz to nazwać, nie decydujesz się wyjść z tego i zrobić coś innego, ponieważ nie jesteś całkowicie we władzy swoich zdolności fizycznych i umysłowych. Każdy z tych poziomów charakteryzuje się odmiennym stopniem akceptacji działania narkotyku.
Rebecca: Jakie właściwości terapeutyczne odkryłeś w leku MDMA i dlaczego go zdelegalizowano?
Ann: Pracowałam przez dwa lata jako współterapeuta u świetnie wyszkolonego hipnoterapeuty, jeszcze zanim MDMA zostało zdelegalizowane, ale psychoterapia z użyciem jakiegokolwiek leku psychoaktywnego nie była wtedy akceptowana powszechnie w społeczności medycznej. Wielu terapeutów używających go nie publikowało nic, bo nie było to coś powszechnie znanego i akceptowanego przez kolegów.
Jednym z powodów nadania MDMA statusu Schedule I (leki niebezpieczne dla zdrowia i życia i całkowicie nieprzydatne do zastosowań medycznych - agquarx) w takim pośpiechu było to, że DEA odkryła go w laboratorium, w którym produkowano też coś innego , nielegalnego, no i zdecydowano o jego konfiskacie razem z całą resztą klamotów. Nic nie wiedzieli na jego temat.
Alexander: Jedną z racjonalizacji nadania statusu niebezpiecznego leku była grupa w Chicago, która badała efekty MDA i odkryła zmiany w niektórych neuronach serotoninoergicznych w badanych zwierzętach. Członek tej grupy był na konferencji w Donahue i mówił na ten temat. Natychmiast ogłosili, "No cóż, jeśli to się dzieje po MDA, MDMA ma prawie taką samą nazwę, więc jest prawie takim samym związkiem, więc pewnie też ma negatywny wpływ". W raporcie który wydano stwierdzono, że istnieje wiele podobieństw między tymi dwoma lekami i to była wymówka dla natychmiastowego, przyspieszonego zdelegalizowania tego leku.
David: Ale przecież faktycznie istnieją pewne dowody na to, że MDMA powoduje degenerację dendrytów.
Alexander: Tak. Czasową. Skutki tego nie są jeszcze poznane. Jest to także zależne od gatunku - dzieje się u małp, u szczurów, ale nie u psów i nie u myszy, a efekty u ludzi są nieznane.
David: A zatem można podać w wątpliwość to jak dokładne były badania płynu rdzeniowego, które wykazały obniżony poziom serotoniny.
Alexander: Wyniki są sprzeczne. Istnieją dwa główne badania. Jedno z nich wykazało, że nie ma żadnych mierzalnych zmian. Wszyscy ci ludzie podobno użyli niedawno narkotyku, ale nie sprawdzono ich jednak pod kątem tego, czy w ich ciele znajdują się jego ślady. Jeśli śladów nie ma, można uzyskać wynik działania czegoś, co zalega od tam od dłuższego czasu i wcale nie musi być MDMA. Drugie badanie wykazało brak mierzalnych różnic, ale było "sugestywne".
Rebecca: Opisz nam niektóre z zastosowań MDMA.
Ann: Najcenniejszym efektem działania MDMA jest to, że umożliwia ono wgląd. Pacjent albo klient może traktować możliwość uzyskania wglądu w głąb siebie jak coś co mu bardzo zagraża. Jednym z problemów prześladujących ludzi jest podejrzenie, że samo jądro, istota tego kim są w głębi siebie to potwór. Istnieje ten ogromny lęk przed tym, że kiedy dotrzesz do tej esencji, wszyscy odkryją, że jesteś zgniłym śluzowatym pokurczem z duża ilością macek.
MDMA, w jakiś sposób, którego nie rozumiemy, usuwa ten strach. Pozwala ci nie tylko głęboko wejrzeć w siebie, w to jaki jesteś naprawde, ale także pokazuje ci, że jesteś połączeniem aniołów i demonów i jedne i drugie mają swoje miejsce. Oprócz usunięcia lęku, narkotyk ten pozwala ci także odczuć pewną przepełnioną dobrym nastrojem akceptację. To uwiarygodnienie ja jest przeżyciem cudownym i oszałamiającym. MDMA nie usuwa zwykłego poziomu czujności - nadal nie przejdziesz przez drogę na czerwonym świetle - ale ten głęboko zakorzeniony lęk znika.
To także wspaniałe narzędzie pozwalające na odkrywanie wypartych wspomnień. Kiedy rozpoczęłam terapię, bardzo wielu z moich pacjentów było kobietami, które były specjalistkami w dziedzinie wykorzystywania dzieci. Zadziwiająca ich liczba rozpoczeła kształcenie w tym kierunku nie wiedząc, że same były wykorzystywane seksualnie w dzieciństwie. MDMA wyciągneło te wspomnienia na wierzch. To wybitny odkrywca, ale odkrywa ono w sposób delikatny, współczujący, utwierdzający i akceptujący.
Pracowaliśmy też z małżeństwami. To co MDMA zdaje sie robić dla dwojga ludzi, którzy mają problemy, to to, że pozwala im na zapomnienie obronnego "to ty to powiedziałeś pierwszy!" "nie, wcale nie!", tego typu rzeczy. Mogą to wszystko odrzucić i spróbować odnaleźć w sobie na nowo uczucie miłości.
Jedną z najbardziej poruszających rzeczy, która sie wydarzyła, gdy Sasha i ja podaliśmy MDMA pewnej parze, było to, gdy wzieli się ponownie za ręce i byli w stanie upewnić się nawzajem, że ich związek nadal trwa. Dwa tygodnie później u ich starszego syna zdiagnozowano leukemię. Umarł cztery lata temu. Powiedzieli mi, że gdyby nie mieli tej sesji z MDMA, nie byli by pewnie w stanie wspierać sie nawzajem w tym ogromnie trudnym okresie. Jedną z rzeczy, które chce zawrzeć w naszej następnej książce, TIKHAL, to psychoterapia przy pomocy psychodelików.
Po tym jak MDMA zostało zdelegalizowane, wszyscy terapeuci, którzy go używali stwierdzilii, że nigdy nie przestaną tego robić. Oczywiście, cała metodologia tego użycia musiała zostać zmieniona. Musieli poznać pacjenta przez przynajmniej rok zwykłej terapii zanim w ogóle o tym wspomnieli. Pacjent także musiał sprostać temu, że to co zrobi to przestępstwo. Używam frazy: "MDMA to penicylina dla ducha", ponieważ to dokładnie wyraża myśli terapeutów. Już teraz używa się jej legalnie do terapii w Szwajcarii.
Rebecca: MDMA wydaje się działać bardzo odmiennie w porównaniu do tradycyjnych leków terapeutycznych. Torazyna została zaprojektowana po to, by wyciszyć to co dzieje się w umyśle pacjenta, MDMA natomiast wyciąga to wszystko na wierzch.
Ann: Wymaga także od terapeuty innego rodzaju wyszkolenia. Opiekowanie się psychiką jakiejś osoby przez sześć godzin to zupełnie coś innego niż robienie tego przez piętnaście minut.
Rebecca: PCP ma złą reputacje, ponieważ wielu ludzi stało się ekstremalnie agresywnymi pod jego wpływem. Czy istnieje narkotyk, który waszym zdaniem zdolny by był przemienić Dalai Lamę w toczącego pianę socjopatę?
Alexander: W moim przypadku PCP nie spowodowało wyzwolenia żadnych agresywnych skłonności.
Rebecca: Skąd zatem pochodzi ta reputacja? Czy jest może bardziej prawdopodobne, że spowoduje ono agresję niż, na przykład, marihuana?
Alexander: PCP, jak ketamina, jest lekiem znieczulającymm - ludzie nie mają informacji zwrotnej o bólu. Nie wiedzą, że przekraczają normalne możliwości swoich mięśni. A zatem znieczulające właściwości tego leku mogłyby umożliwić agresywne zachowanie, po prostu dlatego, że dana osoba nie jest w stanie odczuć konsekwencji tej agresji.
David: Spędziłem wiele lat pracując w szpitalach psychiatrycznych i kiedy ktoś do nas trafiał z epizodem psychotycznym wywołanym przez LSD (taka sytuacja występowała bardzo nieczęsto), był on o wiele mniej poważny niż ten wywołany przez PCP.
Alexander: Mamy tu doczynienia z całkowicie innym działaniem na system nerwowy. Większość psychodelików - tak jak większość stymulantów - jest zwykle uznawana za sympatykomimetyki - imitują one działanie sympatycznej części naszego układu nerwowego. PCP, ketamina i bieluń są parasympatykolitykami. Zamiast uczestniczyć aktywnie w pobudzaniu jednej ze stron systemu nerwowego, nie pobudzają drugiej strony, podczas gdy obie strony znajdują się w równowadze. Bilans przesuwa się więc w jakimś kierunku albo dlatego, że ktoś ciągnie w odpowiedni sposób albo dlatego, że ktoś rozluźnia hamulce, powstrzymujące od przesunięcia w drugą stronę.
Analogia jaką mogę zaproponować to rozszerzenie oczu. Źrenica jest rozszerzona z dwóch, przeciwstawnych powodów. Po pierwsze, są rzeczy, które rozwierają ją, oraz sprzężone mięśnie, które próbują utrzymać jej zamknięcie. A zatem, jeśli poda się stymulant lub psychodelik, aktywuje on mechanizm rozwierający i oko się rozszerza. Sprzężone mięśnie nie doznają szkody, po prostu są trochę zbyt mocno naciągnięte. Jeśli zaświecisz w oko tej osoby, spowodujesz odruchowe zwężenie źrenicy, a potem otworzy się ona znowu.
Jeśli natomiast podasz tej osobie coś co rozluźnia mięśnie zamykające , na przykład ketaminę, oko się rozszerzy, dlatego, że mięśnie otwierające rozwierają je, a zamykające nie mają dość siły, by utrzymać jego zamknięcie. Jeśli błyśniesz światłem w oko tej osoby, nie zamknie sie ono, ponieważ mechanizm zamykający nie działa.
Rebecca: Dlaczego parasympatykolityki - Datura, Belladonna, PCP, ketamina - mają reputację mrrrocznych i dziwacznych w porównaniu z innymi członkami psychodelicznej rodziny?
Alexander: Zapominasz to co się wydarzyło. To jest podobne do snu. Wiesz co się dzieje, ale detale ci umykają.
Ann: Nigdy nie przeżyłam czegoś co mogłabym nazwać halucynacją. Bardzo nie lubimy słowa halucynogen.
Alexander: Rozmawiałem z ludzmi, którym się to przydarzyło, ale to samo można powiedzieć o odnalezieniu Chrystusa na spotkaniu rekolekcyjnym. Nie było i nagle, jest!
Ann: Jestem uprzedzona w stosunku czegokolwiek co powoduje amnezję. Po co coś takiego brać? Jeśli nic nie pamiętasz, to niczego się nie nauczysz!
Alexander: Była pewna osoba, która opisywała swoje przeżycia podczas, gdy była pod wpływem ketaminy. Zaraz zanim całkiem przestał mówić, powiedział "Myślę, że to jest to, chyba to wreszcie mam, tak, faktycznie, mam to, to jest całkowicie jasne, to oczywiste...". To trwało godzinami, a okazało się, że chodziło o podeszwe czyjegoś buta!
Ann: Podoba mi się twoje pytanie: "Czy istnieje narkotyk, który jest w stanie przemienić Dalai Lamę w socjopatę?". Podejrzewam, że Dalai Lama wykształcił własną świadomość w dostatecznym stopniu, by okiełznać to zwierzę wewnątrz. A zatem on już dokonał wyboru. Podczas terapii psychodelicznej musisz w samej rzeczy spotkać się z potworem i poznać go lepiej. Jungiści posuwają się do tego, że spoglądają na niego i akceptują jego obecność. To co my robimy, to wejście w niego i spojrzenie jego oczyma, stanie sie nim.
Najgorszy strach jaki moim zdaniem może spotkac ludzką istote to ten, który spotyka ją, gdy to robi, ponieważ wszyscy boimy się tego, że utwimy w tym demonie na zawsze. To z czego musisz sobie zdać sprawe, to to, że już dokonałeś wyboru co do tego po której stronie staniesz na resztę życia. Już właściwie wybrałeś, czy będziesz kimś opiekuńczym czy raczej niszczycielem i tak dalej.
Kiedy znajdziesz się we wnętrzu demona, pierwsza rzeczą jaką odczujesz jest całkowity brak strachu i wtedy zaczniesz pojmować, że to jest także ta część twojej istoty, która walczy o przeżycie. To część, która opiekuje się tobą. Kiedy rozpoczyna ona przemianę, rozpoznajesz zalety totalnego egoizmu - ono będzie chronić ciebie i nikogo innego, prawda? Jest twoim sprzymierzeńcem. Wtedy zaczynasz pojmować jego pozytywne aspekty.
David: To interesujące, ponieważ część procesu terapeutycznego u ludzi z rozszczepieniem osobowości stanowi proces zrozumienia , że każda z tych osobowości ma określoną funkcję.
Ann: Zdecydowanie. Oto dlaczego wierzę, że wszelkie użycie psychodelików, nawet na rave, to część duchowych poszukiwań. Podejrzewam, że psychodeliki zyskają akceptacje, o ile to kiedykolwiek nastąpi, tylko wtedy, jeśli zacznie się je postrzegać jako narzędzia duchowego rozwoju. Problem w tym, że Zachód w zasadzie traktuje podświadomość jak wroga - tak jakby można było tam znaleźć tylko Kubę Rozpruwacza. Na Boga, musisz to wyprzeć!
David: Ponieważ użycie narkotyków może powodować poważne problemy, każde społeczeństwo potrzebuje dobrze przymyślanego prawa narkotykowego. Skłonność amerykańskiego rządu do przedstawiania użytkowników narkotyków jako celu dla wymiaru sprawiedliwości sprawiła, że trzeźwo patrząc, ponieśliśmy całkowitą klęskę w dziedzinie walki z nadużyciem leków i poważnie nadwątlone zostało wiele z naszych konstytucyjnych praw. Co twoim zdaniem jest powodem tej fanatycznej Wojny Z Narkotykami i jaki rodzaj prawa narkotykowego twoim zdaniem powinno przyjąc tolerancyjne społeczeństwo przyszłości?
Alexander: Och, widzę dwie konieczne zmiany - jedna z nich to to, że prawo musi zostać zmienione, druga to to, że musimy wymagać uczciwej edukacji i dystrybucji informacji na temat narkotyków i ich działania. To w jaki sposób używa się obecnie terminu "nadużycie" jest nadużyciem - oznacza każde użycie leku, na którego użycie nie daje się zgody.
David: Przez długi okres czasu myslałem, że wszystkie narkotyki powinny być legalne i dostępne dla każdego, ale potem przeczytałem książkę Marka Kleimana "Against Excess". Jego głównym argumentem są koszty dla podatników wywołane nadużywaniem leków.
Alexander: No cóż, jeśli ktoś ma problem narkotykowy i wymaga opieki medycznej , czy jest to gorsza sytuacja od tego, gdy ktoś ma problem narkotykowy i siedzi w więzieniu, co także powoduje obciązenia dla podatników? Jednym z powodów tego, że nie można racjonalnie obalić idei łagodzenia szkód jest ten, że nie da się zmierzyć tego typu szkód. Jakie szkody odniosła osoba używająca leku nie aprobowanego przez społeczeństwo? Jedna osoba - prawie żadnych, inna, której syn własnie umarł w wyniku przedawkowania - ogromne.
A zatem nie da się nadać szkodom policzalnej wartości. Co za tym idzie, jeśli chcemy te szkody zmniejszać (i to jest argument za Wojną Z Narkotykami), nie da się policzyć tego zmniejszenia. Na dodatek, to co robisz by zmniejszyć szkody, także powoduje szkody. Jeśli zlikwidujemy prawa antynarkotykowe, będziemy mieli dziesięć tysięcy bezrobotnych policjantów - i będą oni nasze działania postrzegać z zupełnie innej perspektywy. Z drugiej strony, na Florydzie uchwalono prawo, że jeśli korzystasz z opieki społecznej i w szpitalu, na oddziale opieki nad kobietami w ciąży, wykryją ci testem nielegalne narkotyki w organiźmie, mogą ci zabrać dziecko. Kobieta, zamiast narażać się na możliwą stratę dziecka, po prostu nie pójdzie do szpitala na badania płodu. Jakie to spowoduje szkody? Nie da sie tego obliczyć.
Jakie zniszczenia w społeczeństwie spowodowała by zmiana praw dotyczących narkotyków? Jeśli spojrzysz na to w jeden sposób, ujrzysz, że będą one straszliwe, jeśli spojrzysz w inny sposób, zobaczysz, że będzie to dla nas zbawienie.
Rebecca: Byłam w sklepie żelaznym i zobaczyłam ten wielki transparent, na którym napisano "Zapewniamy, że nasi pracownicy są testowani na obecność narkotyków". Poczułam sie jak w "1984". Co myślisz na temat testów moczu?
Alexander: Tego nie można tolerować! Nie ma żadnych podstaw dla testu moczu, o ile nie ma uzasadnionych podejrzeń, że dana osoba jest w jakiś sposób niekompetentna.
David: Nawet wtedy powinno się mierzyć efektywność pracy, a nie robić testy moczu.
Alexander: Dokładnie. Jeśli wjedziesz autobusem w grupę przechodniów i zostawisz autobus, a potem pójdziesz do najbliższego baru się napić, możemy mieć powód do zrobienia testu moczu. Jeśli ktoś zamierza pilotować samolot i zanim do niego wsiądzie pobierana jest od niego próbka moczu i wysyłana na Floryde do analizy, nie chroni to w żaden sposób pasażerów tego samolotu!
Nawet w dzisiejszych czasach nie zlikwidowano domniemania niewinności. Nie ma czegoś takiego w Konstytucji. Pobieranie próbek moczu to domniemanie winy.
Rebecca: Prawa dotyczące narkotyków nie zmieniły niczego w Konstytucji, więc czemu mamy to parszywe uczucie, że nasze prawa konstytucyjne są stopniowo likwidowane?
Alexander: To wynika ze sposobu w jaki są one interpretowane. Perwersyjne przeinaczenie praw, które zostały stworzone w dobrej intencji, ale którym pozwolono na erozję - to coś z czym Konstytucja nie może walczyć. Mogę ci pokazać orginalne zapisy prawa dotyczącego "social security number" (numer analogiczny do naszego numeru dowodu czy NIPu - agquarx), które wyraźnie głosi, że numer ten powinien pozostać do wiadomości danej osoby.
Orginalne prawa dotyczące podatku dochodowego głoszą, że twoje zeznanie podatkowe składane w urzędzie skarbowym powinno być traktowane jak prywatna korespondencja. Nie musze mówić, że zostało to wykreślone. Teraz biora od nas odciski palców, by wydać prawo jazdy, ale prawo Stanu Kalifornia mówi, że odciski palców mają jedna i tylko jedna funkcję - identyfikację osoby, która skazano za przestępstwo kryminalne. Skala tych przeinaczeń jest przerażająca.
Rebecca: Pisałeś w PIKHAL o tym, że rasizm jesst jednym z korzeni uprzedzenia wobec różnych narkotyków.
Alexander: Tak jest. Połaczenie między rasizmem i narkotykami powstało w publicznej świadomości w czasie budowania Kolei Trans-Kontynentalnej. Aby oszczędzić na kosztach pracy, zatrudnialiśmy Chińczyków, imigrantów i przywieźliśmy z nimi praktyke użycia opium. Powstawało coraz więcej i więcej praw, by ograniczyć to i przejąć kontrolę nad dostępem do opium, które było wkrótce uważane za coś w rodzaju socjalnego zła skończonego. Prawa dotyczące marihuany zostały wprowadzone by kontrolować Meksykanów, przybywających zza granicy, a kokaina jest obecnie w większym stopniu łączona z Murzynami z gett.
Rebecca: Jakie korzyści odnieśliście oboje z zażywania psychodelicznych substancji?
Alexander: Myślę, że nauczyłem się czegoś na swój temat spoglądając na siebie od wewnątrz i nauczyłem się traktować siebie mniej poważnie. Nauczyłem się także nie traktować wszystkiego co usłysze jak pismo święte - nawet jeśli są to słowa, które ja sam wypowiadam!
Ann: Psychodeliki pozwoliły mi nie tylko na podróże do swojego wnętrza i nie tylko rozszerzyły moją świadomość w nieogarniony sposób, ale dały mi też coś innego - czuję, że zaczynam rozumieć czym tak naprawde jest ludzka świadomość. Czuję także pragnienie zrozumienia tego, czym jest świadomość wszechświata - sięgajmy najwyżej jak możemy! Poznawanie świata nigdy się nie nudzi.
Jest tak wiele rodzajów wiedzy, a rodzaje wiedzy, które mają największe znaczenie są niewytłumaczalne. Mimo to próbuje ująć w słowa niepojęte rzeczy, które odkrywam. Te same przeżycia znajdują się w psychice każdego człowieka, ale jeśli znajdę właściwe słowa, może będę w stanie wywołać jakiś rodzaj reakcji w podświadomości czytelnika i może uda mi się nakłonić ludzi by mniej bali się poznawania samych siebie.
Rebecca: Co byście powiedzieli komuś, kto twierdzi, że użycie narkotyków to forma ucieczki od rzeczywistości?
Ann: Zdumiewa mnie fakt, że ludzie używają słowa "ucieczka" w połaczeniu z psychodelikami. Odkryłam, że zmuszają one do nieprawdopodobnie ciężkiej pracy i nigdy nie "uciekłam" w wyniku żadnego przeżycia psychodelicznego.
Alexander: To samo można by powiedzieć o przejściu się na koncert orkiestry symfonicznej albo słuchanie koncertów muzyki popularnej czy chodzeniu do kościoła. Te działania także można by nazwać "ucieczką".
Ann: Fakt, że słowo "ucieczka" używane jest w ten sposób wskazuje na to, że wszyscy w tej kulturze traktują to co nazywamy rzeczywistościa jako coś ponurego i pełnego rozpaczy.
Alexander: Przedrostek "eu" oznacza "normalny". "Euthyroid" oznacza, że twoja tarczyca pracuje normalnie. Słowo "euforia" oznacza, że to jest stan uczuć jaki powinien być dla ciebie normalny. Jeśli nie czujesz się tak jak powinieneś się czuć, to jesteś "dysforyczny".
Ann: A to społeczeństwo traktuje stan euforii jak cos nienormalnego!
Rebecca: Czy któreś z was miało problemy z uzależnieniem?
Alexander: Miałem taki problem z nikotyną, ale nie z żadną z innych substancji, które zdarzyło mi się używać.
Ann: Istota idei brania psychodelików to trening samego siebie w odczuwaniu w inny sposób, które to stany potem powinno się być w stanie osiągać bez użycia narkotyków. Większość nauczycieli duchowych twierdzi, że powinieneś osiągać stany zmienionej świadomości w "naturalny" sposób, nie używając do tego narkotyków. Sasha na to, że jest to mniej więcej tak jakby ktoś powiedział, że nigdy nie powinieneś chodzic na koncerty symfoniczne ani słuchać muzyki z nagrań - masz tworzyć muzykę sam i nie używac do tego żadnych narzędzi oprócz swojego ciała.
A to dopiero! Życie jest interesujące dlatego, że przyjmuje tak wiele kształtów. To cudowne, być w stanie spiewać i grać na flecie samemu - ale cudowne jest także sluchanie orkiestry symfonicznej.
Rebecca: Nie musisz być zdyscyplinowany i mieć silnej motywacji do tego, by wywołać jakiś stan kiedy nie jesteś pod wpływem działania jakiegoś narkotyku.
Ann: Właśnie. Musisz mieć w sobie zamiar rozwinięcia swoich własnych zdolności. Wewnętrzny wzrok to coś czego się nauczyłam. Możesz się nauczyć obserwacji własnych myśli. Powoli zmieni się twoj punkt odniesienia w stosunku do upływu czasu i siebie samego. Do tego nie potrzeba narkotyków, ale narkotyki mogą pokazać ci właściwą drogę.
Rebecca: Czy, mimo że oboje jesteście zdecydowanymi zwolennikami legalizacji, jesteście zdania, że musza istnieć jakieś przepisy co do użycia narkotyków?
Alexander: Zdecydowanie. Podanie narkotyku osobie, która nie jest dostatecznie rozwinięta w opinii ludzi, którzy mieli z nim doczynienia, podanie narkotyku bez zgody danej osoby, rozpowszechnianie fałszywych informacji na temat narkotyku - to powinno podlegać kontroli.
Ann: Chciała bym dokonać raczej oczywistego porównania psychodelików z seksem. Nikt o zdrowych zmysłach nie twierdzi, że seks jest dla nas szkodliwy, ale nikt także nie radziłby spróbowania go komus poniżej pewnego wieku. Są pewne etapy rozwoju, które trzeba przejść zanim będzie się gotowym na jedno i drugie.
David: Terence McKenna twierdzi, że w niektórych roślinach psychodelicznych drzemie duch lub też świadoma inteligencja. W PIKHAL wspominasz, że czasami czujesz obecność jakiegoś stworzenia lub siły kierującej twoją pracą. Czy twoim zdaniem ma to jakiś związek z tym o czym wspomina Terence? Jak wyjaśniasz ten fenomen?
Alexander: Myślę, że to coś na obraz kierowanego intuicją przejścia przez zaciemniony pokój i dotarcia do drzwi bez możliwości ich zobaczenia. Nie widzisz w ciemności, ale mimo to wiesz, gdzie są drzwi. Kiedy stajesz się coraz bardziej doświadczony w pracy nad roślinami i pracy w laboratorium oraz tworzeniu nowych struktur, zaczynasz czuć czym one są i jakie są naprawdę.
Jednym z pięknych aspektów chemii organicznej jest to, że nie można powiązać w sposób liniowy zmiany w jakimś miejscu i jej wyniku. Nie da się ekstrapolować zachowania jednej molekuły na inna, nie bardziej niż można ekstrapolować zachowanie jednej rośliny na inną. A zatem zaczynasz przypisywać temu z czym pracujesz określone właściwości. Czy to ekwiwalent rozmów z gnomami? Nie. Ale ma to pewien tego posmak.
Ann: Myślę, że istnieje forma energii, którą niektórzy ludzie widzą jako elfy lub wróżki. To, czy widzą je, czy nie, zależy w gruncie rzeczy od tego z jakiej kultury pochodzą i czy ta kultura zezwala na widzenie takich rzeczy. Irlandczycy są z tego znani. Czy jest to wywoływane przez jakiś rodzaj energii zawartej w naturalnych rzeczach przekładającej się telepatycznie na akceptowalną i widzialną dla ludzi formę? To pytanie pozostaje otwarte.
Alexander: W jaki sposób odkrywasz sposób działania cząsteczki? Kiedy cząsteczka powstaje, jest jak dziecko. Nie ma osobowości. Kiedy dziecko się rozwija, twój związek z nim także sie rozwija i w końcu powstaje coś co ma swój własny kształt i charakter.
Kiedy pierwszy raz zrobiłem MDOH destylowałem ją jak zwykle gdy robię jakąś sól. Odkrylem, że jej dawka aktywna zaczyna się od około 80mg, ale widziałem, że coś przeoczyłem. Przeprowadziłem kilka testów i stwierdziłem, że kiedy przeprowadzałem destylację MDOH ogrzałem ją dostatecznie mocno by oddzielić grupę hydroksylową. Zrobiłem roztwór z materiału bez grupy hydroksylowej, który wziąłem za MDOH, a który był oksyquinoliną. To co co otrzymałem, to było MDA. Przez przypadek ponownie odkryłem właściwości MDA.
Zacząłem od początku i zrobiłem ponownie MDOH, tym razem utrzymując niższą temperaturę w pompie próżniowej i otrzymałem całkowicie nowy związek, którego przedtem bym nie otrzymał. A więc nie miałem wyjscia, musiałem cofnąć się troche i ponownie napisać raport ponieważ to z czym się spotkałem nie było tym z czym się spotkałem. Takich rzeczy się nie odkrywa, współpracujesz z nimi i tworzysz je razem z nimi. Jeśli chcesz umieścić w tych substancjach elfy, nie ma problemu, ale tak czy siak istnieje pewien rodzaj związku.
Rebecca: To brzmi bardzo podobnie do tego jak postrzegali swoją pracę alchemicy.
Alexander: Jak najbardziej. Sluchałem Terence McKenny wiele lat temu w Esalen. Mówił o tym, jak to niby kiedy narkotyk pochodzi od przyrody to jest w porządku, ale kiedy pochodzi z laboratorium, to jest podejrzany. Nagle zdał sobie sprawę, że siedzę na widowni. W skrócie, powiedziałem: "Terence, jestem tak naturalny jak to tylko możliwe. Dla mnie nie ma żadnej róznicy miedzy zrobieniem chemikalium w laboratorium od nowa, z którym współpracujesz i o którym się uczysz, a interakcją z rośliną".
David: A John Lilly powiedział: "Rośliny to także chemicy".
Ann: Dokładnie - i niektóre z nich mogą cie zabić. To, że coś jest naturalne, wcale nie znaczy, że jest nieszkodliwe.
Alexander: Poznałem odrobinę alchemii i przede wszystkim chodzi w niej o informację zwrotną. Co za różnica czy stopisz i zostawisz do zestalenia ołow, choćby nawet dziesięć tysięcy razy? Pod koniec tej operacji nie otrzymasz nic innego niż dziesięć tysięcy razy stopiony i zestalony ołów. Ale sama ta czynność to rodzaj medytacji.
David: Widzisz jakiś związek między alchemią i szamanizmem?
Alexander: Tak. Obie są nauczycielami. Szaman to osoba, która pozwala ci się wyleczyć poprzez współpracę z samym sobą, alchemia kroczy tą samą drogą.
Rebecca: Rupert Sheldrake proponuję taką ideę: związek chemiczny rozwija się wraz z upływem czasu tworząc pole morfologiczne, które wywiera wpływ na wszystkie podobne obiekty. Z powodu tego pomysłu ludzie tacy jak Terence McKenna sugerują, że nowo stworzone narkotyki są bezduszne w porównaniu z czymś w rodzaju psylocybiny, która była używana przez szamanów prawdopodobnie od tysięcy lat. Co ty na to?
Ann: To jakby powiedzieć, że nowo narodzone dziecko jest pozbawione duszy. Dusza jest obecna, musi tylko nauczyć się kontaktu ze światem.
Alexander: Początkowo byłem naukowo sceptyczny w stosunku do teorii Ruperta, ale widziałem jak ją stosuje i zaczęła mi się podobać. Jest tak delikatny i uczciwy. Próbuje znaleźć rzeczy, które nie pasują do jego teorii - to mi się podoba.
Rebecca: Czy zdarzyło ci się kiedyś odkryć coś równolegle z kimś innym?
Alexander: Sekretność to przekleństwo. Należy dzielić się wszystkim co robisz z innymi. Pamiętam jednak, że kiedy pierwszy raz zagłębiłem się w związki siarki, nic mi nie wychodziło oprócz czarnej smoły i okropnego zapachu. Pracowałem z człowiekiem z Indiany nad tymi samymi rejonami i prawie jednocześnie wytworzyliśmy różne psychodeliki. To było prawie jakby gwiazdy stanęły w porządku.
Rebecca: Oboje stawiacie nacisk to by spoglądac na rzeczywistość w sposób wszechstronny, zamiast ściśle subiektywny lub ściśle obiektywny.
Alexander: Czytam teraz wspaniałą książke, która opowiada o tym jak aż do czasów Galileusza istniało całkowite połączenie ortodoksyjnej religii i nauki ponieważ była ona kontrolowana przez Kościół. Odzieliły się z powodu odkryć Galileusza i Kopernika, a teraz w pewnym sensie wróciliśmy do syntezy Genesis i Wielkiego Wybuchu, które to dogmaty wszyscy biorą na wiarę. Nikt nawet nie myśli by się im sprzeciwić!
Rebecca: Przeprawadzałam wywiad z głową Flat Earth Society (Stowarzyszenie Płaskiej Ziemi - agquarx) i odkryłam, jak duża ulgę przynosi pozwolenie sobie na kwestionowanie czegoś tak fundamentalnego jak kulistość Ziemi! W twojej książce oboje opisujecie wiele rozszerzających świadomość doświadczeń, podczas których wytworzyliście w sobie wyczulenie na święte siły życiowe. Co, będąc ich świadomymi, sądzicie o wiwisekcji?
Alexander: Wierzę, że są przypadki, kiedy jest ona konieczna. Zwykłem przeprowadzać wszystkie moje badania na szczurach i psach, ale nie czyniłem dostatecznie dużych postępów by to uzasadnić, więc całkowicie tego zaprzestałem. Myślę, że gdyby było możliwe przedłużenie komuś życia za cenę życia zwierzęcia, było by to uzasadnione. Do niedawna świnie były konieczne by potrzymywać życie ludzi chorych na cukrzycę. Gdybyś była całkowitym wegetarianinem, czy hodowanie świń na insulinę było by uzasadnione, jeśli ratowałoby życie ludzi chorych na cukrzycę?
Rebecca: Nie, nie było by. Znam kobietę, która twierdzi, że kontroluje swoją cukrzycę bez użycia insuliny, jedząc coś co nazywa "gorzkim melonem", który rośnie wyłącznie na Sri Lance. Jest wiele dowodów na to, że istnieje ogromny repertuar nie wykorzystanych jeszcze możliwości dla medycyny w niewykorzystanych zasobach przyrody.
Ann: W jedna z książek Lauren Van der Post opowiada o rasie pigmejów z Afryki. Zanim zabiją oni zwierzę, przekazują mu oni serdeczne podziękowanie i wyrazy wdzięczności za to, prosząc by wybaczyło im ono fakt, że zamierzają je zabić. W pewnym sensie wchodzą w kontakt emocjonalny z tym zwierzęciem. Moje uczucia mówią mi, że eksperymentowanie na zwierzętach jest konieczne w kulturze w której żyjemy, ale wprowadziła bym prawo, które zezwalało by na pracę ze zwierzętami tylko ludziom, którzy je kochają. Jeśli kochasz zwierzę, nie będziesz w stanie wytrzymać tego, że sprawiasz mu ból.
W laboratoriach ludzi namawia się do tego, by unikali jakiegokolwiek przywiązania do używanych do eksperymentów zwierząt. Myśle, że powinno być na odwrót. Użycie bólu zwierząt do produkcji kosmetyków jest niewybaczalne, ale jeśli ma to ratować życie ludzi, myśle, że wtedy to co innego. Wierzę, że cały ruch ochrony przyrody powstał w latach 60\', gdy ludzie zaczęli brać psychodeliki, ponieważ pierwsze przeżycie jakie po nich masz, to uczucie jedności z naturą.
Rebecca: Czy wierzysz, że może istnieć teleologiczny powód dla obecności psychodelików w przyrodzie?
Ann: Pewnie. Jak ktokolwiek mógłby odkryć psychodeliczne właściwości kaktusa pejotlowego albo czegoś co jest aktywne tylko po wciągnięciu nosem? Czy kiedykolwiek próbowałaś jak smakuje pejotl? Twój instynkt mówi ci: "To jest trujące!". Dokładając do tego fakt, że tworzymy swoją rzeczywistość zmysłową, jakaś część nas mogła przydzielić pewnym roślinom zdolność do otwierania drzwi percepcji.
Alexander: Ewolucje królestwa zwierząt i roślin zdają się nawzajem się dopełniać, ale mimo, że początki ludzkiej rasy leżą w Starym Świecie, 90 procent psychodelicznych roślin pojawia się w sposób naturalny wyłącznie w Nowym Świecie. Zdecydowanie nie wynika to z niedostatecznie wytrwałych poszukiwań!
Rebecca: To interesujące. Jakie procedury stosujesz, jeśli testujesz nowy narkotyk, a przeżycia każdego po nim są inne?
Alexander: Kiedy testuję nowy narkotyk na sobie, używam ekstremalnie małych dawek, z dużym odstępem czasu pomiędzy poszczególnymi dawkami, aby wyeliminować efekt tolerancji. Potem, kiedy osiągam poziom, który jest moim zdaniem właściwy, ja i Ann bierzemy go razem, aby sprawdzić, czy nasze organizmy, w samej rzeczy, odpowiedzą w ten sam sposób. Potem podajemy go osobom wchodzącym w skład grupy badawczej.
Często stwierdzamy, że niektóre ze związków wywierają radykalnie różne efekty u poszczególnych osób z grupy. Musiałem porzucić badania nad całą rodziną związków , które nazwałem Alefami, ponieważ były zbyt nieprzewidywalne. Ktoś mógł mieć przeżycie nadmiernej stymulacji na 2mg, a ktoś obok nic nie czuł po zażyciu 7mg! Zdarzały się także okazjonalne wprowadzające zamęt róznice z dnia na dzień z tą samą substancją u tej samej osoby.
Jednym z takich związków nad którymi pracowałem i które porzuciłem była TMA-6. Nie zrobiłem tego dlatego, że nie był to związek interesujący. Badaliśmy go, ponieważ otwierał on nową rodzinę związków. Było jasne, że jest aktywny. Wiedzieliśmy, że jesteśmy w odmiennym stanie świadomości, ale nie byliśmy w stanie nadać mu nazwy ani określić jego charakteru. Nie odczuwaliśmy wytworów wzrokowych ani zaburzeń poczucia czasu - nic. Podałem więc go grupie badawczej i znowu trafiliśmy głową w mur! Kiedy poszedłem oddać mocz do łazienki, tapeta ze ściany wyszła do mnie i podała mi dłoń. Każdy z nas przeżył intensywne doświadczenie psychodeliczne.
Ann: Sashy przypada nudna część pracy - niewielkie ilości, zwiększane bardzo stopniowo przez kolejne tygodnie. Ja wchodzę do akcji, kiedy zaczyna być interesująco. Są rzeczy, które powodują, że po ich wykryciu zaprzestajemy badań nad substancją. Na przykład, jeśli doznajemy spłaszczenia uczuć, powoduje to natychmiastowe wydanie komendy "stop!". Także, jeśli nie jesteśmy zainteresowani dotykaniem się nawzajem i są jakieś problemy z systemem nerwowym, na przykład możliwość konwulsji.
Alexander: To analogiczne do sytuacji żołnierzy maszerujących przez most. Jeśli maszerują nierytmicznie, nie narażają mostu na rezonans, który mogłby spowodować katastrofę. Przeglądasz wzorce swoich myśli i zatrzymujesz je zanim coś się stanie. Potem zaczynasz inny wzorzec i także go zatrzymujesz. Jeśli nie pozwolisz swoim myślom się rozpalić, wkrótce rozproszą się i zdasz sobie sprawę, że już nie musisz tego robić. Innym sposobem jest fenobarbital, którego użycie jest znacznie prostsze.
Ann: Grupa nie otrzymuje żadnej z tych rzeczy, dopóki nie dojdziemy do plus 3 i zwykle zanim dojdziemy do punktu, gdzie doświadczenie jest już zbyt silne.
Tak więc wiemy na pewno, że narkotyk nie zaatakuje systemu nerwowego testującego.
David: Jakie byłyby podstawowe rady jakie dalibyście komuś, kto zamierza eksperymentować z psychodelikami?
Alexander: Posiąść wiedzę na temat wszystkiego czego tylko można się dowiedzieć o danym środku i trzymać się z daleka od informacji, które w oczywisty sposób usiłują postrzymać od jego użycia, lub też do tego użycia namawiać.
Ann: Odbyć swoje pierwsze doświadczenie psychodeliczne z bardzo zaufanym przyjacielem, który brał już przedtem tą substancje - to bardzo ważne. Tego rodzaju towarzystwo może zamienić silny bad trip w niosące wiele nauki doświadczenie. Twoja psychika bardzo pragnie byś się uczył nowych rzeczy i jeśli zdołasz wykształcić w sobie akceptację i spokój ducha, możesz pokonać wiele przeszkód.
David: Jakie waszym zdaniem będą typy narkotyków produkowanych w przyszłości i jak waszym zdaniem będą wyglądać narzędzia używane do rozszerzania potencjału ludzkiego w obszarze zdolności twórczych, inteligencji i duchowego pojmowania świata?
Alexander: Moim zdaniem wszystko co człowiek jest w stanie zrobić w tym kierunku przy użyciu umysłu jesteśmy w stanie wywołac farmakologicznie - tam na górze siedzi głownie chemia. Myślę, że wszystko od wewnętrznego wglądu do paranoi , od radości do strachu, może zostać wyprodukowane przy pomocy chemii.
Fakt, że istnieją specyficzne receptory dla konkretnych związków obecnych w naszym ciele, które wywołują reakcję identyczną do narkotyków podawanych z zewnątrz wskazuje na to, że receptory, na które działają te narkotyki są tam ponieważ ciało człowieka produkuje je dla tych samych celów.
Ann: Myślę, że możesz spowodować wzrost zdolności twórczych i wyobraźni, ale zależy to od tego w jaki sposób obchodzisz sie z danym psychodelikiem. W skrócie, musisz pozwolić sobie na użycie tych mocy. Nie znam żadnego szczególnie "tworczego" psychodeliku.
David: Ale można przecież stworzyć związki o większej specyficzności. Stworzyliście narkotyk, którego jedyną właściwością było powodowanie zniekształceń wrażeń słuchowych.
Alexander: Tak, to dobry przykład. Intryguje mnie on, ponieważ większość naturalnie występujących stanów schizofrenicznych ma charakter raczej słuchowy niż wzrokowy. Jeśli jest jakiś związek fizyczny między nim i schizofrenią, można by podać go jakiejś osobie i sprawdzić, gdzie się odkłada. Można by odgrywać tej osobie rózne dziwne dzwięki i sprawdzić, czy odkłada się szybciej czy wolniej.
Rebecca: Jak wiele psychodelików zsyntetyzowałeś?
Alexander: Około 100.
Rebecca: A ile z nich jest nielegalne?
Alexander: Około 15. Prawo dotyczące analogów substancji określa lek jako nielegalny jeśli jest istnieje "znaczące podobieństwo" do już istniejącego nielegalnego leku. Spytano mnie raz podczas sprawy o narkotyki odbywającej się w południowej częsci USA, czy dwa narkotyki są znacząco podobne. Powiedziałem, że pytanie to nie ma żadnej wartości semantycznej. Chemik, którego sprowadzili z laboratorium kryminalistycznego w Ventura County powiedział, że dwie rzeczy są znacząco podobne jeśli są w ponad 50% takie same. W tym momencie wszystko mi opadło. To stek bzdur!
David: W jaki sposób wasz związek wywarł wpływ na wasze psychodeliczne podróże?
Ann: Ideałem jest odbywać psychodeliczne badania z partnerem, który nadaje na tej samej fali. Oczywiście, nie muszę wspominać, że biorąc te substancje stajesz się bardziej wrażliwy i musisz całkowicie ufać tej drugiej osobie. Jedyną wadą tego rozwiązania jest to, że zdaje mi się, że podchwytujemy swoje odpowiedzi wzajemnie stanowczo zbyt szybko niż powinniśmy.
Jedno doświadczenie naprawde mnie zdumiało. Wstałam rano i poszłam umyć naczynia z poprzedniej nocy i nagle zdałam sobie sprawę, że nie znajduję się w normalnym stanie świadomości. To było miłe, ale zastanawiałam się co mogło spowodować ten stan? Wchodzi Sasha i pomyślałam, czy powiedzieć mu o tym, kiedy on stwierdził, że właśnie wziął rano próbke nowego narkotyku!
David: Czy myślisz, że mogłaś wydzielać jakieś feromony, które wywarły wpływ na drugą osobę?
Alexander: To możliwe, ale zwykle nie jesteśmy świadomi niezwykłej mowy naszych ciał. To jak ludzie się zachowują albo to w jaki sposób reagują na bodziec w ten sam sposób. No i jeśli Ann zmywa naczynia, to wiem, że mamy problem.
David: Nad czym teraz pracujesz?
Alexander: Nad tryptaminami.
tłumoczenie: agquarx
Komentarze
jestem drugi! Hehe :P
Kurcze - ta para moglaby byc moja rodzina - miec takich dziadkow :D
Ogolnie bardzo ciekawa rozmowa.
Ann zmywa naczynia - znaczy to, chciała by sprać brudy, przejżeć się w czystym zwierciadle czystego talerza.
Houston, we have a problem, my wife is cleaning talerze and szklanki now.
It was one small step into the kitchen, it s a big problem for my wife.
dobrze ze jest jeszcze ktos kto sie nie boi rozwijac.. a System nas osaczyl..
dobrze ze jest jeszcze ktos kto sie nie boi rozwijac.. a System nas osaczyl..
dobrze ze jest jeszcze ktos kto sie nie boi rozwijac.. a System nas osaczyl..
dobrze ze jest jeszcze ktos kto sie nie boi rozwijac.. a System nas osaczyl..
genialny wywiad. naprawde interesujacy
Ciekawy wywiadzik z ojcem Ekstazek i jego żonką. Fajne opisy tripów (Tapeta, która chciała mu podać rękę) i stanów psychicznych.
Witam wszystkich.
Byłem kiedyś narkomanem - ćpałem - kradłem - kłamałem i przeklinałem - jednym słowem czyniłem źle. Za tym wszystkim co złe kryje się Szatan czyli król ciemności; i to on nas zwodzi, niszczy nas i chce nas do siebie (piekło). Miałem bardzo dawno temu pod wpływem tabletki extazi wrażenie że zrozumiałem wszystko - od tego wszystko się zaczęło. Później zginął przyjaciel w wypadku samochodowym a ja prawie nie odebrałem sobie życia - to Bóg mi je uratował. Objawił mi się pod postacią Białej Gołębicy i wypełnił mnie sobą (duchem Świętym ). Jest to coś niesamowitego - coś nie do opisania - to Duch prawdy - miłości i pokoju. Od tego czasu już nawet nie potrzebuję trawy palić - fee po co to wszystko. Od tego momentu prawda zaczęła sterować moim życiem, z narkomana Bóg robi w jednym momencie swojego syna - który idzie do seminarium, króty się modli itd. To był cud - ale naprawde - kochajcie Go - nie zamykajcie serc przed Nim - On nas wszystkich Kocha i chce dla Nas dobrze - wyspowiadajmy się wszyscy i żyjmy w PRAWDZIE a nie w KŁAMSTWIE - żyjmy BOGIEM. NAprawde jest to piękne życie - pełne radości i pokoju. A NIEBO moi drodzy to nic innego jak wieczna Extaza - pozdrawiam Was - przyjaciele!
Byłem kiedyś narkomanem - ćpałem - kradłem - kłamałem i przeklinałem - jednym słowem czyniłem źle. Za tym wszystkim co złe kryje się Szatan czyli król ciemności; i to on nas zwodzi, niszczy nas i chce nas do siebie (piekło). Miałem bardzo dawno temu pod wpływem tabletki extazi wrażenie że zrozumiałem wszystko - od tego wszystko się zaczęło. Później zginął przyjaciel w wypadku samochodowym a ja prawie nie odebrałem sobie życia - to Bóg mi je uratował. Objawił mi się pod postacią Białej Gołębicy i wypełnił mnie sobą (duchem Świętym ). Jest to coś niesamowitego - coś nie do opisania - to Duch prawdy - miłości i pokoju. Od tego czasu już nawet nie potrzebuję trawy palić - fee po co to wszystko. Od tego momentu prawda zaczęła sterować moim życiem, z narkomana Bóg robi w jednym momencie swojego syna - który idzie do seminarium, króty się modli itd. To był cud - ale naprawde - kochajcie Go - nie zamykajcie serc przed Nim - On nas wszystkich Kocha i chce dla Nas dobrze - wyspowiadajmy się wszyscy i żyjmy w PRAWDZIE a nie w KŁAMSTWIE - żyjmy BOGIEM. NAprawde jest to piękne życie - pełne radości i pokoju. A NIEBO moi drodzy to nic innego jak wieczna Extaza - pozdrawiam Was - przyjaciele!
[/quote] pedał jebany :D
;)
naprawde ciesze sie.
usmiech Buddy dla Tych Państwa
prawdziwe poznanie daje wejscie do odchlani .