Okej, oczy mi już się uspokoiły, więc chyba mogę w spokoju opisać moją podróż. Ziarenek mieliśmy wprawdzie niedużo (gdyby to policzyć, to na dwie osoby wyszłoby dwie, może dwie i pół łyżeczki nie czubate, takie od herbaty), ale za to smak miały wystarczająco okropny (bardzo podobny do A.Nervosa).
Po oficjalnym spożyciu odczekaliśmy jakieś pół godziny i wyruszyliśmy na podbój miasta. Od razu po wyjściu na ulicę zauważyłem, że nie czuję swojego ciała. Idąc w zupełnej ciszy jakieś 15 minut kolory otaczających mnie neonów i innych świecidełek zaczęły się zmieniać. Od jaskrawo-zielonego, przez niebieski na czarnym kończąc. Jestem pewien, że normalnie te znaki nie zmieniaja kolorów. Potem zaczęliśmy gadać. Rozmowa była tak niesamowicie dziwna, że trudno ją opisać. Idę sobie z boku, gadam z kumplem, który nagle pojawia się za mna. Ja wciąż myślę, że stoi obok mnie, więc spoglądam i... widzę go. Potem patrzę do tyłu - jest drugi! Spojrzałem jeszcze raz w bok, ale już go nie zobaczyłem. Został jakies 20 metrów za mną, koło kiosku.
Po jakiejś godzinie od zażycia zaczęło się najfajniejsze. Widziałem się jak w grze TPP-zza pleców. Słyszałem, jak moje ciało fizyczne gada i całkiem mnie to śmieszyło. Pamietam że strasznie dużo mówiłem, ale nie potrafiłbym powiedzieć o czym. Ja się po prostu nie sluchałem. Wolałem pogrążyć się w myślach. Przypominało to takie pseudo-przebudzenia. W pewnym momencie przerwałem myślenie, bo ktoś natrętnie mi przeszkadzał. Za chwilę zdałem sobie sprawę, że to ja sam. Szliśmy przez miasto, a ja wciąż myślałem. Doszedłem do wniosku, że tak mogłbym żyć - bez ciała fizycznego. Że to tylko zbędny ciężar. Myślałem jak zostać w takim stanie na zawsze - moje ciało robiłoby wszystko, co robi do tej pory, ja zaś - poświęciłbym się myśleniu i dążył do doskonałości. Myśli, które wtedy przemknęły mi przez głowe były tak pokręcone, że moja psychika wyparła się ich - nie pamiętałem o nich już po zakończeniu jazdy. Wiem, że były maksymalnie dziwne. Chciałbym móc powiedzieć, że były mądre, głupie albo bezsensowne, ale nie mogę, gdyż trudno zamknąć je w tych kilku słowach. One nie oscylowały w tych kategoriach - były kategorią samą w sobie.
Po dwóch - trzech godzinach postanowiłem wrócić do ciała. To, co działo się z moim wzrokiem przechodzi ludzkie pojęcie. Patrząc na przypadkowych przechodniów mogłem zobaczyć i poczuć (w smaku) ich myśli. Patrzę na jakiegoś żula i widzę, że gość ma przesrane - jak wróci do domu to żona go wywali. Pozostawia sobie nadzieję, że ma gdzie wrócić. Tylko to trzyma go przy życiu. A jeśli wróci i żona go wywali z domu - nie będzie miał już gdzie wracać. Beznadziejne no nie? Napomnę jeszcze tylko, że myśli tego człowieka były bardzo kwaśne. Myśli większości starszych osób były gorzkie, zaś młodych ludzi - słodkie, ew. lekko goryczkowate. Była jedna osoba, której myśli smakowały inaczej. Był to mój kumpel, również po zażyciu. Nie potrafię powiedzieć, jaki to był smak. Coś jakby połączenie cynamonu z goździkami i... bezsmakowością. Zauważyłem wtedy, że istnieje coś takiego jak bezsmakowość. Jeśli coś nie ma smaku, to czuć właśnie ten smak - obrzydliwa bezsmakowość. Nie zauważaliście tego, no nie? Jest to najobrzydliwszy smak, jaki kiedykolwiek poczułem.
W międzyczasie działo się ze mną jeszcze bardzo wiele innych rzeczy, które trudno byłoby opisać. Np. czułem się sercem. Widziałem swoje wnętrzności i co chwila łapały mnie skurcze. Czułem się taki malutki i zatraszony... Fajne były też zmiany twarzy na początku podróży. Powiększające się oczy, dziwne usta i malutkie uszy. I tablice rejestracyjne. Nagle zauważyłem, że otaczają mnie tablice rejestracyjne. Jest ich tak strasznie dużo, wszystkie są w zmowie i mnie nienawidzą. Jeśli producent tablic zamontowałby do każdej małą pluskwę, to mógłby słyszeć właściwie wszystko, co dzieje się na świecie. A jeśli zamiast pluskwy zamontowałby bombę? Nie ufajcie tablicom rejestracyjnym! Cały czas czuję się skołowany. Jestem jednak pewien, że gdyby nie problemy ze wzrokiem na drugi dzień byłby to najfajniejszy trip mojego życia.
Było naprawdę bardzo odkrywczo. Boję się spróbować jeszcze raz - co ja bym powiedział rodzicom, gdybym zupełnie oślepł? Zdrugiej strony - może następnym razem uda mi się zapamiętać kilka fajnych rzeczy, które podrzucała mi pod-, a może nawet nadświadomość...
Komentarze
Powiadacie ze taka nie zla jazda jest po biluniu ? Ja zas slyszalem ze wiele osob skonczylo na pogotowiu po tej roslince ozdobnej. Chcialbym tego sprubowac, ale powiedzcie czy to jest bezpieczne i w jakich dawkach, niech ktos odpisze
siema all niedawno pare dni temu wypilem herbatke z bielunia pol szyszki i bylo tak hujowo jak nigdy dotad ciagle sie balem ze to mnie juz zawsze bedzie trzymalo bardzo sie balem jeszcze nigdy czegos tak mocnego nie bralem chociaz w sprawach dragsuw troche wiem praktycznie nie poklecam tego ludzie to jest dziadostwo narka
siema all niedawno pare dni temu wypilem herbatke z bielunia pol szyszki i bylo tak hujowo jak nigdy dotad ciagle sie balem ze to mnie juz zawsze bedzie trzymalo bardzo sie balem jeszcze nigdy czegos tak mocnego nie bralem chociaz w sprawach dragsuw troche wiem praktycznie nie poklecam tego ludzie to jest dziadostwo narka
jakie dziadostwo toszto swieta roslina grzeszniku ! polecam przed namasowaniem zapenienie sobie ochrony najlepiej takeij ktora mogla by wrazie potrzeby dojebac w rylo :D no i najlepiej spisac jakies fajne shizy marzenia na kartce i dac "ochraniazowi" niech ci je wkreci - milej jazdy ! :D
no nie mogę... twój opis mnie rozśmieszył tylko. wierzę w dużo lepsze zastosowanie tej rośliny niż zarzycie i latanie po mieście...
czytałem inne Twoje dragowe wyznania (nie da się tego nazwać podróżami), więc myślę, że masz jako takie obeznanie, ale źle się do tego zabierasz. Halucynogeny to nie zabawa na impezę albo na tygodniowy wyjazd starych z domu...
proponuję przywiązywać większą wagę do otaczającego świata, przyrody, a także doświadczeń duchowych...
oj cicho hubi trzeba się zabawić nie>jak ty miałeś takie przeżycie to nieznaczy że inni też tak będamieć nie?no ale fajnie że się wyraziłeś bo ja sama się lekko wacham zatrucie ale jednak te fazy i kurwa już sama nieiwem mam 14 lat i jak rodzice się skapują to do końca zycia mam przejebane
oj cicho hubi trzeba się zabawić nie>jak ty miałeś takie przeżycie to nieznaczy że inni też tak będamieć nie?no ale fajnie że się wyraziłeś bo ja sama się lekko wacham zatrucie ale jednak te fazy i kurwa już sama nieiwem mam 14 lat i jak rodzice się skapują to do końca zycia mam przejebane
oj cicho hubi trzeba się zabawić nie>jak ty miałeś takie przeżycie to nieznaczy że inni też tak będamieć nie?no ale fajnie że się wyraziłeś bo ja sama się lekko wacham zatrucie ale jednak te fazy i kurwa już sama nieiwem mam 14 lat i jak rodzice się skapują to do końca zycia mam przejebane
eee... ludzie nie radze wam tego brać... ja mam 14 lat dokładniew czoraj to na lekcji rano wzięłam bez zadnej herbaty tak a łyżeczke nie czubata do herbaty... to jest ochydne poprostu. Myslałam ze nahaftuje. Chciało mi sie cholernie spac i kompletnie nie widziałam co pisze. Ani czytac nie umiałam. Sama mgła. Nie miałam takiej kapy zeby nie pamietac co robie bo wziełam tego mało ale jest to najbardziej ochydna rzecz jaką w zyciu jadłam. Po tym miałam strasznie sucho w buzi i tak chocby piane. Zatkało mi cos w gardle i nie umiałam nic połknąc zadnego jedzenia. Wszystko miało taki obrzydliwy kwasny smak. Poprostu masakra dlatego nie polecam tego. Przeszło mi to dopiero po 14 h choc nie do konca bo mam rozjebane całe źrenice i strasznie mnie oczy bolą:/
Najlepsze jest to że kumpela przyniosła pół małej reklamówki biekunia do budy i tak myżlałyśmy na początku co z tym zrobic.Ochote na to miałam już wtedy od dawna.Zamykałyśmy sie w kiblu co przerwe żeby zjeśc po pare ziarenek.Cholernie gorzki smak-suchy pysk-wzmożone przgnienie-->to były moje objawy zjedzenia tego.A co sie potem działo......niewiem czy mogłabym sie rozpisać aż tak dużo.Niedość że prawie nic z polskiego nie pamietam ,to lepsze dopiero na drugi dzień dowiedziałam sie jak wróciłąm do domu :) Ps: Doda,Pati,Bizacko i inni -dziękuje wam ;) To co z tego że 3 razy potrąciłby mnie samochód. Ale na przyszłość dam małą radę dla ciekawskich spróbowania triperów :
" Zawsze włóż na siebie więcej ubrań - nie rozbieraj sie w miejscu publicznym "
" nie pokazuj sie lepiej matce na oczy "
" nie wchodz do mieszkania sąsiadów "
reszte domyśl sie sam :P
Co do mieszania bielunia i grzybów to raczej nie jest dobre połączenie ponieważ ich "duchy" niezbyt się kochają.
Co do reszty to się zgadzam-łatwo zauważyć, że większość konsumentów bielunia to skrajne przygłupy szukające po prostu fajnej "fazy" żrący te nasiona garściami a potem "płacz ratuj bieluń to ścierwo nie polecam och jaki ten bieluń zły i w ogóle chlip chlip."
Swoją drogą nie wiem czemu wszyscy tak namiętnie jedzą bielunia skoro moim zdaniem taki lulek jest z dwojga złego "bezpieczniejszy" w uzyciu z racji mniejszej ilości alkaloidów.
O kurwa ty glupcze. Mnie jak lepiej zyc pokazaly grzybki, ktore wlasnie do tego sa, bielun nie jest nawet klasyfikowany jako narkotyk, a jako trucizna, do tego sluzy, zeby komus podac i go zabic a nie miec hehe faze i poznac lepiej zycie i siebie. Jak jestes na tyle gimbo cpunem, zeby nie moc zalatwic sobie prawdziwych nauczycieli, jak grzyby, czy dmt (a kazdy glupi moze, od czego jest tor), tylko bierzesz sie za bielunie, to niech cie lepiej sponiewiera smiertelnie, jednego durnia mniej... Takie rzeczy jak bielun moga jesc tylko gimby, ktore nie sa w stanie zdobyc niczego lepszego, jesli nie jestes w stanie zdobyc niczego lepszego, to nie jestes dosc dobry, zeby sie za psychodele brac. Lysiczki polaczone z bieluniem... ja pierdole ty durniu, odpusc lysiczki, wez sie za cubensisy, zjedz na prawde duza ilosc, ale tylko grzybow, a nie "dla tych dojrzalszych...", bo nikt dojrzalszy od przecietnego, stereotypowego gimbo nie wezmie bielunia do ust.
zjadlem pol szyszki nasionek i lezalem 2 dni z bardzo realnymi schizami. nie polecam
ten kto sie nie bedzie umial poddac takiej korbie to poprostu ma przejeb...,shizy ,lęki...idzie sie zalatwic na amen.
Przez 8 dni bralem dzien w dzien po jakiejsc dawce w dodatku sam sobie je suszylem co dawalo wieksza moc jednego dnia w dodatku palilem kilka nasion wiec te 8 dni w moim zyciu jest najbardziej zagadkowych i.. szalonych bo nie wiem co bylo czego nie. Wzialem bardzo duzo i skutki mialem na koncu po tych dniach ból brzucha przekraczal moje mozliwosci chciwlem dzwonic po pogotowie ale nie moglem i wilem sie w domu.. dalem rade na szczescie. Tu opisze jeden z dni z czego kazde kolejny byl jeszcze bardziej pokurwiony i chory.
Wchodzę do pokoju, siadam do stolu patrze na psa na podlodze zaczynam sie z nim bawic, tzn draznie go misiem nagle slysze szczekanie psa z gory a w domu jest jeden, patrze w drzwi wbiega pies ja trzymam misia a psa z ktorym sie bawilem nie ma, jak zwykle siadam na lozko wlaczam tv klade sie i ogladam, cos mi nie pasi wiec wstaje patrze, tv juz nie ma wiec co to bylo, co ja ogladalem, wystraszylem sie, klade sie znow i patrze na moja dziewczyne lezaca obok przytulam ja mowiac ze nie wiem co sie dzieje nagle chwila trzezwosci i patrze ze trzymam koldre a jej nie ma, wystraszony wstaje, klade sie znow rozpalam szluga i slysze ze ktos wchodzi, kuzyn, siada zaczynamy gadac ja pale, zorientowalem sie ze cmik sie nie konczy i nagle znikl tak samo jak cala paczka odwracam sie do niego, bach.. rozszedl sie jak dym. mowie o ja pierdole. wychodze. Ide ulica, straszna suchosc w ustach i gardle, az boli wiec przelykam sline, padam na ugietnych nogach bo mam wrazenie ze spadam ( takie jak czasem gdy sie spi ) mowie o ja pierdole, wstaje robie trzy kroki przelykam sline i znowu potem znowu potem znow, za kazdym przelknieciem sliny, nie ogarniajac ide dalej z kumplem odwracam sie w jego strone a on przezroczysty zbudowany z miliarda malych gwiazdek odwracam glowe w jego strone znowu jakbym wczesniej tego nie zrobil i juz go nie ma, nagle jestem 20km dalej w innej miejscowosci, stoje z kumplami na boisku i rozpalam szluga pale pale nagle znika, siadam, caly obraz ktory obejmuje moj wzrok porusza sie zminiajac kąt, jakbym go chwycil z prawej lewej i poruszal, przelykam sline, spadam znow, staram sie nie przelykac ale jest ciezko bo gardlo puchnie, nagle jestem przed lustrem skrajnie powiekszone zrenice, mefedron kwas, extasy to chuj, nigdy takich nie widzialem, nawet na zdjeciach w necie, nie wierzylem poprostu, przejsc przez lusto? mowie nie jeszcze nie teraz.jestem u siebie klade sie spac, nie moge zasnac siadam, nagle ocknalem sie w progu, a prowadzila mnie pielegniarka blondynka w bialym stroju w spodniczce ja patrze na swoje jeansy mnostwo fraktali poruszajacych sie, wiec mowie: siostro popsulem spodnie, ona: nie szkodzi, no ale siostro popsulem sodnie, nagle śpie, ciezko bylo to stwierdzic bo jak nie spalem tez w nim bylem ale jednak jakas roznica byla, ocknalem sie, polowa dnia nastepnego. szukam wiecej poprawiam dawke i ide na dwor.. i kolejny dzień, szalenstwa..”