czarodziej sztuk 1
wrzucilem do pyska okolo 20:20 i zaszedlem do kumpla, stare malzenstwo. wczesniej
wypilem dwa piwka.
do 24 kompletnie nic, wypilem zrezygnowany piwko i zabakalem z wodnej,
kwas ani drgnie, jednak w polaczeniu z ziolem zaczal powoli wchodzic
testy
- cevy - mizerne, porzucilem je od razu
- oevy - oj bylo ciezko, strasznie sie napracowalem (fizycznie i
psychicznie), skupilem sie na siatce wojskowej, efekty mizerne, leciutkie
znieksztalcenia i slabe wrazenie trojwymiarowosci, znajomy demon ledwo
wyjrzal i wygladal jak uspiony, jednym slowem nedza, ale nie
poddawalem sie przypalilem 4 razy fajeczke, pomoglo :) scian
zafalowala przyjaznie a pokoj nabral kwasnego klimatu :)
ale nie dane bylo mi sie odprezyc, wszystko wracalo po minucie po dwoch do normy,
jedynie klimacik sie utrzymywal. bylem juz bliski rezygnacji, zblizala
sie pierwsza godzina, kumpel ubakany jak swinka, w miedzyczasie
odpadla jego zona( heh palila 5 raz w zyciu, ale sadze ze w koncu
ziolo ja ruszylo, co prawda wymiotowala jak zwykle ale miala piekna
jazde) ja podjelem jeszcze raz heroiczna probe rozkolysania kwasika,
znowu 4 razy fajeczka, jest kwasik wszedl, ale doprawdy jak dziecina,
trzeba bylo bardzo uwazac, za duzy nacisk i odplywal, skupilem sie na
innym miejscu siatki, siatka ladna trojwymiarowa efekt stereogramu,
ale zanikala przy probie jakiejkolwiek manipulacji, kwasik nadal nie
chcial ruszyc :(, kazalem kumplowi zmieniac muze, od metalu po reggae,
nic, wkrecilem sie w rozmowe ktora prowadzil z zona, znowu fajeczka w
ruch, znowu fala na scianie, delikatna jak mgielka, heh,i nic wiecej no doslownie
bariera nie do przebycia.
dmuchalem, syczalem, jeczalem (aby sie jakos pobudzic, nie wspomne nic
o oczach ale lzy juz mi prawie ciurkiem lecialy od niemrugania i
wpatrywania sie w jeden punkt) oj kwasik jak niemowle, wyciagal swoje
maceczki ale takie niemrawe, takie delikatne, doslownie balem sie
poruszyc aby nie utracic chociaz tej namiastki, (zaczelem wydawac
przeciagle szhaaaaa niezapomniany dzwiek z jazd po kleju), pomagalo,
czarodziej sie budzil, w koncu wszedl, bardzo mieciutki i plastyczny
jakby przepraszal za tyle klopotow ;), doslownie ciezar spadl mi z
serca, by nie draznic juz maga bezwstydnie zapuscilem sie z nim w
taniec, ktory on prowadzil.
psyche:
leciutkie uczucie plyniecia i unoszenia,ulotne wrazenie unoszenia sie
pod sufitem, wici myslowe juz dobrze
rozpuszczone badaly wszechswiat jaki byl we mnie, dobre wydluzenie i
rozciagniecie w czasie nadrobilo strate czasu rzeczywistego,
wizualizacja slowa( tu bylo pozytywnie, kazdy dzwiek dobrze slyszalny,
rozbity do swojej energetycznej struktury, drobne zabarwienia). macki
myslowe osiagaly coraz wyzsze i odleglesze rejony swiata
energetycznego, do pewnego momentu w ktorym nastapilo stop.
fizyka ciala stalego:
przyjemne mrowienie w zoladku, duza plastycznosc dotyku, cieplo
podsumowanie:
mimo dlugiego wejscia, czarodziej nadrobil poprzez dobre wydluzenie
czasu, mile kolysanie przestrzenia, nie meczony i nie naciskany,
bardzo sprawnie zegluje i jak dobry przewodnik pokazuje w krotkim
czasie wszystko, gdy mam ochote (i gdy nie mam) sprawnie przytrzymuje czas aby
obejrzec i poczuc to co mi pokazal.
apogeum 1,5 h
wracam do domu (godz. 2:40) , jeszcze mnie kolysze ale czuje ze wyraznie dobijamy do
portu. ostaly sie jedynie wolno pedzace mysli ale to tylko rumaki na
brzegu morza, aby wyplynac w dalszy rejs trzeba zaplacic conajmniej
dwoma kwadratami.
Komentarze
Slowem wyglada na to ze czarodziej to raczej adept :P i niewiele potrafi
Autor tego textu widocznie nie jednego kwasa w zyciu zarzucil i umie go dobrze kontrolowac.. No, ale dobry kwas chyba powinien bardziej czlowieka poczesac.. Nigdy kwasa nie jadlem (wkrotce zjem :)) wiec tak mi sie tylko wydaje
jak wyglada obrazek czarodzieja? czy tzw. pajacyk to to samo?
Nie powinno to sięw dziale z kwasem znaleźć? Rozumiem że autor bardziej odczuł działanie gandki ale mimo wszystko..
Brakuje działu - dragowanie mieszane lub cuś//
Peyotl napisał
"dmuchalem, syczalem, jeczalem (aby sie jakos pobudzic, nie wspomne nic o oczach ale lzy juz mi prawie ciurkiem lecialy od niemrugania i wpatrywania sie w jeden punkt) oj kwasik jak niemowle, wyciagal swoje maceczki ale takie niemrawe, takie delikatne, doslownie balem sie poruszyc aby nie utracic chociaz tej namiastki, (zaczelem wydawac przeciagle szhaaaaa niezapomniany dzwiek z jazd po kleju), pomagalo, czarodziej sie budzil, w koncu wszedl, bardzo mieciutki i plastyczny jakby przepraszal za tyle klopotow ;),"
Boskie :)