Piekło i Niebo

by cygan

Anonim

Kategorie

LSD

Odsłony

1625
Jakis czas temu , zdaje sie ze z rok postanowilem zrobic sobie uczte, kupilem 2 kwasy, mialem je zarzucic z kumplem ale zdaje sie ze mial jakies egzaminy, wiec przelezaly jakis tydzien, az pewnego wieczoru cos mnie podkusilo i zjadlem je sam. zaczelo sie jak zwykle ,lekkie naspidowanie itd. , puscilem pink floyd i po jakims czasie wszystko wygladalo jak choinka na boze narodzenie , cienie tanczyly, wzorki na tapecie i wykladzinie przesuwaly sie i zmienialy kolory, muzyka plynela jakby z wewnatrz mojej glowy, czulem tylko nieopisana radosc i szczescie. bardzo podobalo sie sie jak spojrzalem na moje nogi, byly one jakby dwa razy dluzsze i na dodatek falowaly w rytm muzyki, po jakims czasie lezac na kanapie z zamknietymi oczami (chyba latalem nad miastem, cos jak w big lebowski) zobaczylem kolorowy wirujacy napis LSD ktory przyblizal sie do mnie, gdy juz dotarl poczulem wtrzas jakbym spadl z paru metrow na ziemie byl on bardziej psychiczny niz fizyczny, od tego momentu moja swiadomosc ulotnila sie w niebyt, zaczolem sobie przypominac co onacza ten napis, wiedzialem ze jest to cos bardzo waznego ale nie moglem sobie za nic przypomniec co, mysl ta nie dawala mi spokoju mialem zamiar popytac sie moich sasiadow, bo oni by na pewno wiedzieli, cale szczescie ze nie poszedlem :), zaczolem sobie kojarzyc LSD z ksywka mojego dilera, doszedlem do tego ze lsd dostaje sie od przyjaciela ktory jest juz na wyzszym poziomie duchowym, wydawalo mi ze wszyscy moi przyjaciele stoja przed moimi drzwiami i czekaja na mnie az wyjde, a wtedy powitaja mnie jako nowo narodzonego, otwieram drzwi i wyobrazcie sobie moje zdziwienie kiedy nikogo tam nie zastalem, wiec sie ubralem i wyszedlem na poszukiwanie "klucza" (cokolwiek to bylo) doszedlem do parku ale szybko sie cofnolem bo drzewa zaczely sie zlowrogo uginac jak u tandetnym horrorze, stwierdzilem ze lepiej bedzie sie cofnac do domu , gdy wrocielm czulem sie jakby mi ktos odebral szanse wkroczenia do lepszego,wiekszego bytu, mialem to na wyciagniecie reki, wystarczylo ja tylko wyciagnac i poznal bym wszystkie tajemnice wszechswiata, strasznie mnie to dobilo i wtedy cos zaczelo sie psuc, dzialo sie to stopniowo, powoli, jakby ktos odlaczal kolejne wtyczki z mojego tripu, kolory zaczely bladnac, wzorki ustawac, sciany zaczely sie kurczyc do srodka, wszystko bylo stare, pokryte kurzem, wykoslawione, postanowilem zmienic muzyke ale to nie pomoglo, w jednym utworze pink floyd jest taki kawalek spokojnej i pieknej solowki na gitarze, wtedy wydawalo mi sie jakby to sama smierc grala na kompletnie rozstrojonym instrumecie (przesladowalo mnie to jeszcze przez jakies pol roku), zadzwonila do mnie kumpela, jak odebralem o malo bym zawalu nie dostal, miala glos stu letniej jedzy, tak sie przestraszylem ze rzucilem sluchawka i wyrwalem kabel z gnizadka, pamietam jak zapalilem papierosa to zamiast dymu z ust wylecial mi kurz, ogarnely mnie mysli samobujcze zycie nie mialo juz sensu, utracilem sens swojego istnienia mimo ze byl on tak blisko, chcialem skonczyc z glowa i kiblu (doslownie, prawdopodobnie i tak by mi sie to nie udalo :))) usiadlem i zaczolem sie zastanawiac DLACZEGO, w koncu doszedlem do wniosku ze widocznnie jeszcze nie jestem na to gotowy, ze przyjdzie to samo bez ingerencji z zewnatrz, a smierc i tak nie pomoze bo i tak bym musial swoje przeczekac w nastepnym zyciu (nie wierze w reinkarnajce i inne duperele) po jakim czasie zaczela wracac swiadomosc, bylem przybity az do nastepnego dnia do poludnia, pamietam ze zobaczylem jak slonce wychodzi za chmur i oblewa wsystko swoim blaskiem, ze trawa jest bardzuej zielona, ludzie weselsi a swiatlo jasniejsze i wtedy dopiero poczulem jakie zycie jest wspaniale.

no to by bylo na tyle, wszystkiego nie ma w tym opisie bo po prostu nie pamietam wszystkich szczegolow, jak ktos to powiedzial wrazenia z tripu znikaja szybko jak sen po przebudzeniu, byl to zarazem najlepszy jak i najgorszy trip w moim zyciu, ale wiele wnoiskow z niego wyciaglem szczegolnie na sprawy zycia i smierci , wiele sie o sobie dowiedzialem, wiele tez sie strachu najadlem :) na koniec wypada przytoczyc swiete slowa niejakiego H.Osmonda (chyba jego)
"To fathom hell or soar angelic,
Just take a pinch of psychedelic."

Zajawki z NeuroGroove
  • Benzydamina
  • Retrospekcja

Bardzo pozytywne, jak to zwykle z takimi substancjami- Sam w domu

Godzina 20:57- Przed sobą mam szklankę z kwaśnym sokiem w którym rozpuszczona jest Benzydamina. Znam ten smak, nic nowego, nic przyjemnego.

21:22- Właśnie skończyłem męczarnię z wlaniem w siebie tego ustrojstwa. Czuję już jak się ładuje- Narasta pisk w uszach, a ja czuję się dziwnie. Później narasta pisk jescze bardziej, pojawia się lekkie znieczulenie ciała. Jest póki co niepokojąco, ale tak jest zawsze ;)

21:33- Pojawiają się pierwsze smugi i halucynacje, a raczej omamy których nie ma wiele- z 10 na 5 minut, a w dodatku każda ta halucynacja była związana z pająkami...

  • Amfetamina

Doswiadczenie, ktore opisze jest moim najmocnieszym przezyciem zwiazanym z Amph. Wczesniej wciagalem pare razy, ale fazka byla lajtowa i nie zarywalem nocy. Kilka dni temu poczulem prawdziwa moc tego bialego proszku, ktorym teraz ze wszech miar gardze.

  • 2C-B
  • Ayahuasca
  • DOB
  • Grzyby halucynogenne
  • LSD-25
  • Marihuana
  • MDMA (Ecstasy)
  • Mieszanki "ziołowe"
  • Mimosa Hostilis
  • Opium
  • Powój hawajski
  • Retrospekcja
  • Ruta stepowa
  • Szałwia Wieszcza

Chcę podzielić się swoją wiedzą i doświadczeniem psychodelicznym.
Obecnie w Polsce z jednej strony rząd walczy z dystrybucją substancji psychoaktywnych, a z drugiej strony bardzo liczna część społeczeństwa zażywa takie środki lub jest nimi zainteresowana.

Już w wieku 16 lat szukałem kontaktu z psychodelią (urodziłem się w 1968 roku).
Mając 18 lat poznałem środowisko dające swobodny dostęp do Marihuany.
Jeden z kolegów w naturalny sposób uprawiał konopie indyjskie i uzyskiwał tak silny „towar”, że nawet raz należało zaciągać się nim ostrożnie.

  • Grzyby halucynogenne
  • Grzyby Psylocybinowe
  • Marihuana
  • Miks

średni, niespodziewane wieczorne spotkanie z kolegami, podczas dość słabego samopoczucia

Zaczęło się niewinnie. Niczego nie spodziewający się ja, wyszedłem o godzinie 20 na dwór z trzema kolegami. Średnio się wtedy czułem. Miałem dość przybite popołudnie, jakieś spadki nastroju i ogólne rozbicie. Nagle dowiedziałem się, że dwóch z trzech kolegów będzie jadło resztkę grzybów, które im zostały z lata. Mieli zjeść po 1.45 g, ale zagadałem i udało się rozłożyć to na trzy porcje, żebym też się załapał.

 

randomness