T+0 (23:50)
Pomysł wzięcia 4-ho-meta właśnie teraz, wpadł mi do głowy spontanicznie, niecałe pół godziny temu. Siedziałem na gg i pisałem z dwoma kumplami. Miałem zdawać im relację z tripa, który za chwilę się zacznie. Wszystko już było gotowe. Strzykawka z 2 ml roztworu leżała na biurku. Trochę się bałem, bo miało to być moje pierwsze w życiu podanie i.v. Dominowała jednak ekscytacja na myśl o zbliżającej się podróży.
- 4-HO-MET
- Pozytywne przeżycie
Pokój na piętrze w moim domu. Noc. Rodzice śpią piętro niżej. Ekscytacja na myśl o tripie, połączona z lekką obawą przed pierwszym w życiu podaniu i.v.
- DMT
- Pierwszy raz
Październik 2014. Zaciszny leśny zakamarek. Ekscytacja, obawa przed nieznanym.
Dimetylotryptamina - zawarta w połyskującej żywicy koloru sraczkowatego błota - miała tego dnia inwokować duchowe doświadczenie najwyższej klasy, drastycznie zmienić jakość mej świadomości, a i być może dopuścić mnie do wielkiego misterium psychodelicznej paschy, odsłonić kotarę codzienności, ukazać co się kryje pod spódnicą matki Ziemi...
- 4-HO-MET
- Odrzucone TR
- Pierwszy raz
Park na obrzeżach, wiosna, słoneczko, plecaczek.
W słoneczną niedzielę udałem się tramwajem do parku na obrzeżach miasta. Tam szukając w miarę bezpiecznego miejsca gdzie mógłbym przeleżeć trip - bo w zasadzie chciałem doznać intesywnego doświadczenia, położyłem się gdzieś między ścieżkami w trawie skąd chwilę obserwowałem spacerujących w ten leniwy dzień homo sapiens. Po chwili łapczywie dobrałem się do samarki z 0,25g Mahometa, o którym sporo wcześniej przeczytałem i tak, tak, wiedziałem, że 40ug to już dobra fazka.
- Gałka muszkatołowa
- Pozytywne przeżycie
Piątek. 15-02-2013 Godzina 15.00. Dzwoni ziomek z którym umówiliśmy się na palenie słodkiej baczki. Cały uśmiechnięty mimo złej pogody wyszedłem na spotkanie. Chociaż na zewnątrz było bardzo wilgotno i deszczowo w naszych okolicach okazało się być bardzo SUCHO. Zupełnie tak jak by dzień wcześniej cały świat wypalił stuff od wszystkich pobliskich zielarzy . Zdemotywowani tym faktem poszliśmy w strone sklepu celem wypicia napoju gazowanego, z dodatkiem chmielu oraz 6% zawartością etanolu. Po krótkiej przechadzce pomiędzy żelbetonowymi blokami, które rażą swoimi pstrokatymi kolorami wpadłem na pomysł odwiedzenia słodkiej krainy. Udaliśmy się więc do sklepu samoobsługowego, w którym zakupiłem dwa opakowania Indonezyjskiej gałki KAMISIA, oraz bardzo pyszny jogurcik o smaku wielu owoców leśnych. Kilka chwil później siedziałem w swoim cieplutkim pokoju mieszając drinka na wieczór, w proporcjach jedna paczka uśmiechu do połowy szklanki jogurtu. Zjedzenie tego zajęło mi mniej więcej 20 minut, ponieważ ten smak skutecznie mnie odrzuca od tego specyfiku, ale nie dałem się, zjadłem całą paczkę. Została mi jeszcze jedna, którą zalałem wrzątkiem a do kubka wpakowałem dwie saszetki czarnej herbaty. Tym razem wypiłem sam wywar, plus mniej więcej dwa łyki pestkowej mielonki. Smak herbaty dość dobrze zamaskował smutną i gorzką stronę gałki.
Godzina 21:00
Mija druga godzina odkąd wypiłem wywar. Czułem się dużo lepiej niż wcześniej, stawało mi się coraz cieplej na ciele jak i na duszy. Humor znacznie mi się poprawił. Przez cały czas rozmawiam z moim bratem na skype. On też zaczyna zauważać zmiany w moim sposobie mówienia oraz zachowaniu.
Godzina 22:20
Komentarze
A czy oczysciles nasiona z ewentualnych srodkow chemicznych ? Producenci stosuja je zeby nasiona sie nie psuly itp. Moze lepiej byloby oczyscic je i wyekstraktowac lsa ?
Pozdrawiam
oczyszczanie chyba nie ma nic do rzeczy. jamialem to samo - czytaj "bad trip " by moonjava. hoffman pisze ze lsa111 jest bardziej dołogenne czyli ze powoduje depresje. byc moze zaw lsa jest zmienna - jedni dobrze sie bawili po powoju, a nam sie trafilo prawie samo lsa. peace
Jednak zdecydowałem się spróbować poraz klejny tych nasion. Tym razem wziąłem się za ekstrakcję. Wyglądało to nieco inaczej niż piszą na hyperrealu. Nie użyłem benzyny. Najpierw nasioa dokłądnie wymyłem , mieszałem w misce z ciepłą wodą, przelewałem etc. Później zmieliłem w młynku, ręcznym , nei elektrycznym. Zalałem wódką. Poczekałem 2 dni i wypiłem. Najpierw zadziałała wódka (jakieś 90 ml), dopiero później weszły nasionka, a raczej wywar (bez nasion). Wywar mieł żółto brązową barwę. Gdy już nasiona zaczęły działać, poczuem sięinaczej. Ściana zjeżdzała się z sufitem ,a otoczenie przyjęło barwy żółto pomarańcvzowo czerone. Dodatkowo włączyło się pozytywne myślenie. Euforia nie byłą tak silna, jak sięspodizewalem (pewnie dlatego, że zużyłem ok 230 nasion, a może troch więcej). Nie wystąpły tym razem żadne duszności, problemy z oddychaniem; czułe msiękomfortowo. Nie miały miejsca żadne bóle brzucha. Kompletny spokój. Reasumując, podobało mi się i postanawiam spróbować tego doświadczeniea ponownie, tym razem z 2, albo 3 krotnie większą dawką nasion. Bedzie kolorowo.
Pozdrawim wsdzystkich miłośników mocnych wrażeń. PS Grunt to pozytywne myśleni ,o czym sam się przekonałem. Narqa !!!
oczyszczanie chyba nie ma nic do rzeczy. jamialem to samo - czytaj "bad trip " by moonjava. hoffman pisze ze lsa111 jest bardziej dołogenne czyli ze powoduje depresje. byc moze zaw lsa jest zmienna - jedni dobrze sie bawili po powoju, a nam sie trafilo prawie samo lsa. peace
stary trza bylo pierw nasiona wymoczyc w goracej wodzie, to napewno te srodki grzybobojcze.
Hmm.. być może ta odmiana Tricolor wcale nie zawierała LSA, tak też się mogło zadrzyć...
--] "Poza dolegliwosciami fizycznymi coraz bardziej odczuwalne sa dolegliwosci psychiczne. Cos jak zblizajaca sie psychoza i niemoc wytrzymania z samym soba. "
Nie znam sie, ale czy to nie jest przypadkiem podobny stan do "krzywo " wkręcającego się kwasa?
--] gdybyś nie był sam mogło by być dobrze. Wiem, że nawet 100ka nasion starczy, tylko że klimat jest bardzo wahliwy - albo pojedziesz z nim i wskoczy z gamą efektów, albo zawalczysz i nie będziesz miał tego co powój może dać. Taka wysublimowana czuła równoważnia.
Ja równieżmiałęm straszny zjazd. Nasiona kupiłem w jakimś supermarkecie, chyba w (Auchan). Najpierw zjadłem 2 opakowania ok 19:00 i naswtępne 2 o 21:00. Dopóki nie zasnąłem było bardzo fajnie. Obraz za monitorem falował i jakby przesuwał się raz w prawo, raz w lewo. Gdy patrzyłem na drzwi wzorki falowały Zmieniły się nieznacznie kolory Po pewnym czasie zasnąłem. obudziłem się ok 1:30 Dostałem takich duszności, że chciałem wezwać karetkę pogotowia. Całe szczęście znalazłem w domu leki na uspokajające i na uczulenie Zanim zadziałały minęło ok 45 minut. W tym czasie próbowałem przewietrzyć pokój - t ojednak nic nie dało. Z czasem efekty ustępowały. Nie wiem czy zję jeszcze kiedyś te nasiona. Nigdy nie wiadomo jak zadziałąją na poszczególnych ludzi, nie wiadomo czy ine uszkodzą wątroby lub innych narządów wewnętrznych. Odradzam.
Jednak zdecydowałem się spróbować poraz klejny tych nasion. Tym razem wziąłem się za ekstrakcję. Wyglądało to nieco inaczej niż piszą na hyperrealu. Nie użyłem benzyny. Najpierw nasioa dokłądnie wymyłem , mieszałem w misce z ciepłą wodą, przelewałem etc. Później zmieliłem w młynku, ręcznym , nei elektrycznym. Zalałem wódką. Poczekałem 2 dni i wypiłem. Najpierw zadziałała wódka (jakieś 90 ml), dopiero później weszły nasionka, a raczej wywar (bez nasion). Wywar mieł żółto brązową barwę. Gdy już nasiona zaczęły działać, poczuem sięinaczej. Ściana zjeżdzała się z sufitem ,a otoczenie przyjęło barwy żółto pomarańcvzowo czerone. Dodatkowo włączyło się pozytywne myślenie. Euforia nie byłą tak silna, jak sięspodizewalem (pewnie dlatego, że zużyłem ok 230 nasion, a może troch więcej). Nie wystąpły tym razem żadne duszności, problemy z oddychaniem; czułe msiękomfortowo. Nie miały miejsca żadne bóle brzucha. Kompletny spokój. Reasumując, podobało mi się i postanawiam spróbować tego doświadczeniea ponownie, tym razem z 2, albo 3 krotnie większą dawką nasion. Bedzie kolorowo.
Pozdrawim wsdzystkich miłośników mocnych wrażeń. PS Grunt to pozytywne myśleni ,o czym sam się przekonałem. Narqa !!!
nie ma to jednak jak własna chodowla (jeśli się chce komuś czekać). ma się wtedy pewność, że nasiono nie są zaprawione jakąś chemią, jak choćby środkami grzybobójczymi.