Mój pierwszy kwas...

by Shymen

Anonim

Kategorie

LSD

Odsłony

2633
Caly dzien chodzilem troche nakrecony faktem ze to DZISIAJ po raz pierwszy sie zkwasze..
Wieczorem pojechalem do qmpla spalilismy troche gandzi izaczelismy ciuckac kawalek papierku z wizeruniem diabla tasmanskiego - wtedy ogarniala mnie niepewnosc jak cos tak malego ma mnie tak konkretnie zponiewierac ale co tam...joosh z kwasem w gembie poszlismy do sklepu po kilka pivek & cos do zarcia - bo gastrofaza po gandzi dokuczala nam dosc konkretnie..wtedy bylo nas 3. Ja i qmpel na kwasie + jeszcze jeden koles ktory tylko palil grass. kolo 8 wieczorem zaczelo nas konkretnie czesac - poczatkowo ciarki na plecach- czylem jakby mnie cos wykrecalo - bylo dziwnie & przyjemnie. Postanowilismy cos zjesc i napic sie wkoncu tego piwa... Osobiscie mialem problem z ukrojeniem kromki chleba bo noz ktory lezal na stole jakos "nie chcial" zebym wziol go w reke :) na szczescie kumpel nie mial takich problemow. Otwozenie piva tez bylo mala przygoda jakoz ze nie moglismy znalesc otwieracza - i wtedy zobaczylem napis
"Twist off" - wystarczy przekrecic - LOL - dluzsza chwile rozmawialismy o tym jak zajebiscie ktos wymyslil taki odkrecane butelki piwa. W miedzeczasie zostalem sam w pokoju ipostanowilem odsluchac nagranie na sekretarce telefonu komurkowego - dzwonek profilaktycznie wylaczylem zeby przypadkiem nie odebrac telefonu od matki itd..
Zadzwonilem na poczte i tu pojawila sie niespodzianka ....- odebrala moja mama -tak przynajmniej mi sie wydawalo -zaczolem sie tlumaczyc ze nic nie bralem idt. - malo sie nie poplakalem :) - jakos udalo mi sie wylaczyc telefon i uciec do kumpli zeby o tym zcizie nie myslec.. Rozmawialismy jeszcze przez chwile o budowie samolotow -szlo nam calkiem niezle - ale nadszedl czas zeby wyjsc po jeszcze jednego kolesa co mial z nami kwasic. przez 10 min czegos tam szukalismy - gdyby nie chwilowy przeblysk swiadomosci jednego z nas krzatali bbysmy sie tak chyba bez konca :)
Wyjscie na dwor - LOL - byla jakas 21-22 - calkiem ciemno ale jakos niczego sie niebalismy poczekalismy chwilke na tramwaj i wsedlismy - te 2 przystanki byly najbardziej niesamowite w moim calym zyciu - migajace swiatla, dzwiek jadacego tramwaju + spojzenie kilku jadacych z nami pasazerow = w polowie drugiego przystanku chcialo mi sie krzyczec :P ale jakos sie powstrzymalem... z tym kolesie msie minelismy wiec trzeba bylo wracac z powrotem. teraz joosh bez tkich sensacji w tramwaju ale i tak czule msi ejak w rakiecie albo Formule1 :) w koncu spodkalismy tego kolesia -on wciol kwasa i przypalilismy ziela. nie pamietam c odzialo sie przez nastepne 30-40minut -ale poterm postanowilismy w 4 (3 na kwasie , 1 zjarany) wyruszyc na jakis spacer... przejscie przez osiedlowy park bylo dosc ciekawym doswiadczeniem -dzungla to mala pestka w porownaniu z TYM. na szczesci park nie byl duzy itrafilismy na plac zabaw -wbilismy sie w 4-ech na chustawke -i w miare jak chustalismy sie coraz wolniej ja przysypialem... nie wiem dokladnie ile to trwalo bo na kwasie zdawalo mi sie ze cos trwalo z godzine a w zeczywistosci 10min. jak sie obudzielem zdecydowalismy sie wejsc na gore ktora jest na tym osiedlu - i oto na szczycie spodkalo nas wielkie zaskoczenie b okazdy z nas - zupelnie niezaleznie zobaczyl na jej szczycie pentagram (ja widzialem 2 ale postanowilem sie z tym nie ujawniac - w sumie tonie wiem czemu :) troche to wszystkich przestraszylo wiec udalismy sie na baze... byla (dobrze to pamietam ) 23.50 a ja postanowilem wracac do domu -rowerem jakies 4km przez 2 dzielnice :) Sama jazda na rowerze nie byla problemem -byl na tomias inny duzo wiekszy, a polegal na tym ze : kiedy jechalem jakas ulica - a wlasciwie chodnikiem bo stwierdzilem ze jechanie ulica w stanie zchodzacego kwasu moze byc calkiem niebezpieczne wszystko bylo OK. Jednak kiedy dojezdzalem d ojakiego kolwiek skrzyzowania to natychmiastowo mialem pustke w glowie - niewiedzialem z kad przyjechalem gdzie jestem, dokad jade -bylo to wqrzajace bo na kilku kolejnych skrzyzowaniach musialem przypominac sobie cala dotychczasowa droge i kilka razy wracac sie z powrotem... potem zostal mi dosc dlugi ale za to prosty kawalek drogi - zapieprzalem na nim zdrowo - jazda rowerem sprawiala mi niesamowita przyjemnosc, czylem wiatr na twarzy itd. cala droge pokonalem w czasie 35 min - co jest absolutnym rekordem bo zwylkle jade kolo godziny. W domu kuzynka zapytala mnie gdzie tak dlugo bylem - z najwyzszym trudem zdolalem opanowac sie przed wylaniem z siebie potoku slow :).. potem czekalo mnie jeszcze kilka zadan: -spakowac sie bo nastepnego dnia mialem jechac na oboz -troche mi to nieszlo zastanawialem sie nad ludzmi ktorzy wyprodukowali te ciuchy idt. - o wielu zeczach zapomnialem :) - zasnac- postanowilem przed snem posluchac muzy - album Prodigy "Expirience" -takiej muzy trzeba sluchac - zajebiscie sie jej slucha

Nastepnego dnia bylem wypoczety i mialem nowe zdanie na temat swiata - podobno troche wolno kontaktowalem o czym do mnie ludzie mowili :) - ale co tam bylo warto -na pewno jeszcze kiedys sie zkwasze :)

Zajawki z NeuroGroove
  • Marihuana

Ten raporcik miałem napisać od razu po sylwku, ale nie chciało mi się. Nie ważne, teraz się zmobilizowałem, więc zaczynajmy.

  • Efedryna


-->Wiek: 22/K/169cm/50kg



-->Poziom doświadczenia:

mj - sporo jako nastolatka, a więc parę latek temu, ostatnio -

sporadycznie

pixy - kilka ale to nie było mistrzostwo świata, a z dwojga

złego preferuję czystą amfę

feta - zaczęłam 3-4 m-ce temu, minimum 1-2 x w tyg., odstawiłam

miesiąc temu

aha, sporo alkoholu od wieku "nastoletniego" do okresu z fetą

od miesiąca - zero ćpania, zero alkoholu - mam wakacje od syfu :D

  • 2C-E
  • Dekstrometorfan
  • Tripraport

Nastawienie na mocne przeżycie, sam w domu.

 

Około 3 w nocy spożyłem 450mg DXM. Pół godziny wcześniej zjadłem także 3 ząbki czosnku i 7,2 gram lecytyny. Faza była lekka, brak OEV i lekkie CEVy. Prawdziwa faza zaczęła się dopiero później.

O 7 rano tego samego dnia wziąłem kolejne 300mg DXM, poprzedziłem to zjedzeniem 3 ząbków czosnku i 3,6 gram lecytyny. Odczekałem dwie godziny i spożyłem 40mg 2C-E. Była godzina 9 rano i to uznaje za początek tripa.

  • Klonazepam
  • Pozytywne przeżycie
  • Tramadol

Ogólnie to wczoraj w miarę udana randka... zwieńczona pójściem spać koło 3:30. Obudziłem się około 8 rano zniszczony i wczorajszy (jednakże bez kaca) udałem się do domu. Koło 14 poszedłem się jeszcze na moment przespać gdyż muliło. Obudziłem się chwilę po 17 no i to tyle... Nastawienie pozytywne - humor na poziomie 70% w domu ciepło bez żadnej ewentualności na przypał... just chill. :)

Witajcie kochani, raport będzie miał charakter pisanego na żywo i jest to mój pierwszy wpis, tak więc z góry dziękuję za wyrozumiałość.

18:20 - rozgniecenie oraz rozpuszczenie w 70/100ml zimnej wody 7 tabletek Tramalu Retard 100

18:26 - wypicie roztworu 700mg tramadolu (przyznam się szczerze że w smaku nieprzyjemny ale nie na tyle aby wywołać odruchy wymiotne - choć to tylko moja skromna opinia)

18:29 - spożycie 2mg clonazepamu drogą oralną w postaci tabletki bez rozgryzania

randomness