dzisiaj w nocy miałam znów sen // uciekałam przed wzburzonym tłumem // ubrana w suknie zdobną w tren // nie mogę objąć tego rozumem zbudziło mnie uczucie wolności // wszechogarniające spełnienie // gdy jestem fanką samotności // prowadzę naprzód moje marzenie marzę o świecie w którym zielsko // jest wolne i dostępne każdemu // taka już jestem skrzywiona diabelsko // morały prawisz ciału SWOJEMU wojna z dragami musi się skończyć // nie może być ścigany szczyt // ducha i ciała nie da się rozłączyć // oto kolejny [u]żywkowy hit ten wiersz nie jest po angielsku // bo znowu byście rzucali maciami // i nie jest tylko wyłącznie o zielsku // jakoś powiążę końce z końcami codzień też bywam bardzo naga // chociaż ubrana od stóp do głów // nie jestem żadna Baba Jaga nie puszczam się za kilka stów mam misję na tym świecie małym // walczę z logiką bezlitosną prawa // szaleństwo pleni się po świecie całym // chyba ja zaczę dragi rozdawać by ludzie mieli okazję przeżyć // to co jest udziałem Waszym // i nie napotkać i się nie zderzyć // z logiką bezlitosną sądowych maszyn ten wiersz zaczęłam pisać po angielsku // ale brutalnie przeszłam na polski // znam więcej rymów w swoim języku // noszę pończochy i podwiązki nie poddawaj się, bądź nieposłuszny // don't bogart this joint my friend // we will fight to overturn DEA-likes // up to the bitter end przepraszam za fragment w języku obcym // inna osobowość przejęła kontrolę // ta osobowość bardziej pasuje mi // Agnieszką jednak z grubsza być wolę mam na sobie suknię białą, letnią // zgadnijcie kolor moich majteczek // azaliż nie jestem poetką świetną? // czy wspominałam, że mam świetny tyłeczek? napiszcie co sądzicie o moich rymach // ale nie czytajcie tego completely sober // w oparach lulek, w jointów dymach! // chyba za chwilę pójdę na rower napiszę jeszcze jedną zwrotkę // bo wyszedł mi całkiem niezły kit // na pewno chcecie ujrzeć moją fotkę // czuję, że dzisiaj będzie wszystko git uniknę uczuć byle jakich // znajdę coś w sobie przy czym warto trwać // wielbię efedrę oraz maki // powinnam już od komputera wstać skłamałam, to nie był koniec jak widać // w tętnicach bije podziemny rytm // myśle co wynieść z domu co sprzedać // a moje płuca wypełnia dym dzisiaj jest dzień dobroci dla zwierząt // Ty, Czytelniku, skomentuj ten list // i nie poddawaj się gdy Cię pałują // gdy słyszysz bata bezlitosny świst to wszystko minie, w Kaliforni // jest teraz debata nad legalizacją // amerykanie butni i wytworni // prawo światowe stoi za tą nacją może już wkrótce spełni się sen // i będzie można palić sobie w parku // powinnam dodać jakiś refren // coś o pocięciu w tysiąc talarków jakbym zaczęła znowu angolić // to wiecie, że mam halucynacje // i muszę odstawić na chwilę dragi // zrobić od dragów sobie wakacje kocham Was wszystkich, bez Was jestem niczym // nie mam ostatnio dużego poparcia // w tym lesie jestem złym leśniczym // pochwały zależą od nóg rozwarcia ja nie fałszuję komentarzy // co to niektórzy ostatnio twierdzą // a gdy to mi się kiedyś zdarzy // to niech mi nogi potwornie śmierdzą jestem uczciwą starą ćpunką // a teraz znowu jestem ruda // śmierdzenie nóg zastąpmy biegunką // przytul się do mego kształtnego uda przesuń swą dłoń wyżej, aż do łona // poczuj mą wilgoć i gorąco moje // agquarx nigdy się nie podda i nie skona // otwieram teraz przed Tobą Pałacu podwoje drogi Czytelniku, jesteś dla mnie ważna // i nie zależy to wcale od wieku // i wykształcenie to rzecz mi nie straszna // po prostu bądź człowiekiem, Człowieku zbieram datki to prawda jest szczera // ale nikomu przecież nie każe // wpłacać ni grosza jeślim przechera // nie muszę wynosić się na ołtarze naprawdę liczę się z Waszą opinią // i czytam wszystkie komentarze // nie jestem betonem, partyjną linią // czasami nawet ja coś zajarzę jestem wariatką, to muszę przyznać // i na dodatek mam bzika sekszenia // po jednej nóżce zsuwa się bielizna // to obietnica Twojego spełnienia spoglądasz głeboko w moje oczy // wysuwam koniec zwinnego języka // to tylko szablon Agnieszki roboczy // wydostał się, gdy oko przymykam MAM PISAĆ DALEJ? BO MOGĘ TAK DŁUGO, ALE OSTATNIO CZYTELNICTWO SPADA ORAZ LUDZIE SIĘ SKARŻYLI, ŻE MOJE WPISY SĄ DŁUGIE, PONAD LUDZKIE NIEWSPOMAGANE AMFĄ SIŁY, WIĘC SIĘ DOSTOSOWUJĘ :-). Źródło: umysł POEETKI, tłumoczenie: zbędne. Redakcja: spóldzielnia Jakoś-Takoś. Datki można tutaj (im więcej tym lepiej, ale akceptujemy każdą sumę :-)): 07114020040000390221787095. W tytule wpłaty proszę wpisać "Tłumaczenie". A CO, JUŻ MYŚLELIŚCIE, ŻE PRZESTANĘ ŻEBRAĆ? ;-).
Komentarze