To czego pragnę do złudzenia przypomina zło...

Anonim

Kategorie

Odsłony

3916
by Alex Nazwa substancji: amfetamina Doświadczenie: amfetamina, tussipect, gałka, ketonal Dawka: Bliżej nieokreślona (jak czułam, ze zaczyna schodzić dodawałam do pieca) Set&Setting: Białą damę poznałam jakieś dwa lata temu… po krótkiej znajomości z tussim… Nie będę tutaj opisywać konkretnego razu, gdyż było ich naprawdę sporo… Pamiętam wiele nieprzespanych nocy podczas których byłam nowym człowiekiem… Amfetamina dawała mi przede wszystkim spokój psychiczny, którego nie miałam w domu… było ciężko, chwilami bardzo… stąd też niewielka ilość białego proszku stała się dla mnie odskocznią od rzeczywistości... zamazywała realia.. dawała nadzieję, odbierała rozum i czucie… Ale zacznę może od samego początku… moim dostawcą stała się moja przyjaciółka, która zabawiała się ścierwem od dłuższego czasu… jakoś za bardzo mnie to nie interesowało, gdyż wychodzę z założenia, że każdy ma swój rozum i swoje życie, robi co chce i sam powinien ponosić konsekwencje swoich czynów inaczej niczego się nie nauczy… Wracając do tematu pamiętam jak dziś, jak wyszłam z domu w zimowy wieczór i udałam się na przystanek na którym czekała na mnie A. Przywitałyśmy się, porozmawiałyśmy chwilę, nadjechał jej autobus… wcisnęła mi dealerkę (pół grama) do ręki, krzyknęła dziel na trzy i odjechała… Wróciłam do domu, usiadłam na łóżku i długo zastanawiałam się czy wziąć… miałam pewne obawy, byłam laikiem w tej kwestii i przed oczami przesuwały mi się obrazy z ekranizacji kultowej książki „My dzieci z dworca Zoo” … Po jakiejś godzinie zebrałam się w sobie, wysypałam zawartość saszetki na zeszyt od niemieckiego (do tej pory trzymam tę okładkę…sentyment)… podzieliłam według zaleceń i wciągnęłam nieporadnie kreskę… początkowo byłam zdziwiona, ze to nic na mnie nie działa… jednakże lekkie szczypanie w nosie i gorzki smak w ustach powoli zaczął mi się podobać… wchodziło miarowo, nie powiem, że czułam się jakoś rewelacyjnie… Może dlatego, ze nie wiedziałam wcześniej jak działa feta i spodziewałam się bóg wie czego… Było przyjemnie, lekkie mrowienie, wspaniały nastrój… około północy doprawiłam i wytrwałam do 7 nad ranem… zasnęłam, wydawało mi się, że śpię wyjątkowo długo… za godzinę wstałam i jak gdyby nigdy nic pojechałam do szkoły… Z perspektywy czasu uważam, że to był jeden z najlepszych okresów w moim życiu… wciąganie stało się dla mnie codziennością… jedynie za pomocą fety byłam w stanie funkcjonować w miarę normalnie. Pokochałam nieprzespane noce, podczas których wszystko było dla mnie takie interesujące… potrafiłam siedzieć i patrzeć się przez godzinę w ścianę… była taka przyjazna… Jednakże nie obeszło się bez gówien, raz dostałam towar, którego nie zapomnę do końca życia… od pierwszego spojrzenia w dealerkę wiedziałam, że coś jest nie tak… ale chęć obcowania z białym była silniejsza… w nocy zeszło mi pół grama… nawet nie pamiętam kiedy zasnęłam… jak zwykle poszłam do szkoły i około 10 zaczęło się ze mną dziać coś nie tak… zrobiłam się strasznie blada, musiałam trzymać się ściany idąc korytarzem, lał się ze mnie zimny pot i tak mnie nawalał brzuch, że chodziłam cały dzień skulona w pół… zeszło dopiero około północy… po tej wpadce miałam dość długą przerwę… potem zaczęłam brać tussipect, ale należę do osób, które nie mają umiaru, stąd tez musiałam zapomnieć o jego istnieniu… białe sreberka lecące z sufitu, anioły i koty biegające po pokoju to jedyne co pamiętam po przygodzie z tussim… Ostatni raz brałam fetę jakieś 4 miesiące temu i jak na razie mnie do niej nie ciągnie… ale wiem, że jak zasmakuję to na nowo wszystko się rozpocznie i trudno będzie mi się z nią drugi raz rozstać… Uważam, że amfa zmieniła moje życie… zmieniła mnie… przez pewien okres w moim życiu nie istniała dla mnie w ogóle hierarchia wartości, wiele ludzi się ode mnie odsunęło, chyba z tego powodu, że to ja podświadomie zrywałam z nimi kontakt… Wiem, że to ona doprowadziła mnie do takiego stanu w jakim się teraz znajduję, zniszczyła moją psychikę, ale… sama tego chciałam… Pozdrawiam...

Komentarze

Lowryder (niezweryfikowany)
Rozsądny TR DUŻY + za przemyślenia PS: Czyżby Neuro powracało do łask = ]
Anonim (niezweryfikowany)
Jesteś nudną psizdą. :-O
Alex (niezweryfikowany)
A mogę prosić o uzasadnienie tej jakże dobitnej tezy??
Czterdzisci i Cztery (niezweryfikowany)
Kreski to raczej syf... a kreski + kobieta to juz totalny syf ;)
hmmm (niezweryfikowany)
Moja zabawa z bialkiem zaczela sie podobnie, najpierw wszystko bylo spoko nikt nie wiedzial o co chodzi, oprocz znajomych ktorzy tez fukali.az tu kiedys jak sobie pojechalem 6 dni bez zejscia to tez mialem akcje z drgawkami i zimnym potem.od tamtego czasu jak biore to tylko jeden wieczor, staram sie nie robic ciagow kilkudniowych...pozdro
codeine (niezweryfikowany)
Najbardziej wkurzają mnie Anonimy które się tu wpisują i piszą "głupia pizda" bojąc się podać własnego nicka. Co do amfetaminy, to mam tak samo ale głeboko się w to wjebałem, co prawda jestem juz 6 miesiąc czysty (nie licząc jednej małej wpadki) i jest coraz lepiej :) Najgorsze co może ci się przytrafić to psychozy czego ci nie zyczę. Później będzie wpierdalanie neuroleptyków.
Alex (niezweryfikowany)
Mam nadzieję, ze się w to nie zagłębię... bo teraz już mnie jakoś do tego nie ciągnie, ale wiadomo, ze sa w życiu człowieka chwile, w których najchętniej ucieka w chemię... pozdro
Anonim (niezweryfikowany)
...nie pamiętam kiedy miałam ostatnią przerwe... Nikt się nie domyśla - czasem mam ochotę wyrzucić to z siebie i prosić bliskich o pomoc. Ale nie mogę. Uchodzę za taką odpowiedzialną, pewną siebie. Mam pod sąbą 20 pracowników; wprowadzam systemy motywacyjne...tylko siebie nie potrafie zmotywować. Jak zrobić przerwę? Nie mam odwagi spróbować, bo boję się, że nie potrafię.
Alex (niezweryfikowany)
Moze to zabrzmi płytko ale musisz uwierzyć, że bez tego też dasz sobie doskonale radę, ja brałam własnie dlatego, że wmawialam sobie, że bez fety nie będę funkcjonowac jak nalezy, że tylko dzięki niej jestem w "pionie"... Trzymam kciuki i wierzę, że jak bardzo chcesz to uda ci się zastopować !!!!
xdr (niezweryfikowany)
2 tyg urlopu i speparacja ( wyjazd zagranice , poznac nowe towarzystwo najlepiej starsze 40 i w gore i jeszcze niech po polsku nierozmawiaja :) Dasz rade ;) Pozdrawiam
Anonim (niezweryfikowany)
[quote=Anonim]...nie pamiętam kiedy miałam ostatnią przerwe... Nikt się nie domyśla - czasem mam ochotę wyrzucić to z siebie i prosić bliskich o pomoc. Ale nie mogę. Uchodzę za taką odpowiedzialną, pewną siebie. Mam pod sąbą 20 pracowników; wprowadzam systemy motywacyjne...tylko siebie nie potrafie zmotywować. Jak zrobić przerwę? Nie mam odwagi spróbować, bo boję się, że nie potrafię. [/quote]
Anonim (niezweryfikowany)
haha ja zarlem to gowno 2,5roku non stop o i sie nie chwalwe :/
A ... (niezweryfikowany)
czytając to co napisałaś czułam się tak jakbym czytała o sobie... kilka szczegółów nie pasuje ale reszta prawie identyczna... siostra A zmieniła moje życie całkowicie, czasem się zastanawiam czy warto było... ale nie żałuję, co przeżyłam to moje,bywało źle ale ciągło się dalej... na szczęście z etapu nieistnienia reszty świata juz wyszłam, lecz nadal jestem "wojowniczką białego pyłu"... tak juz 3 lata.. no cóż.
sparx (niezweryfikowany)
ale to juz bylo!!
ninioo (niezweryfikowany)
co do bialego. sorry za literowki i niestosowanie duzych liter- lenistwo:) biale scierwo hehe poczytalem komentty fakt, mozna sie wpieprzyc obecnie mam 24 lata pierwszy raz walnalem w nos w wieku 17 lat spodobalo mi sie to do tego stopnia ze lecialem na tym okolo 1 roku. najdluzszy ciag w jakim wytrwalem to 30 dni - dziennie po 1 1,5 g fety na 2 dziury:D mial miejsce na koncu mojej przygody z fetka tj kolo roku od 1go razu . dlaczego skonczylem? hmm moze dlatego ze posprzedawalem prawie wszystko z mjego pokoju, drukarki wzmacniacze, ale nie etylko ze wzgledow finansowych, schizy typu ze ktos mnie sledzi policja na kazdym rogu, najlepsza schiza jaka pamietam a bylo ich sporo to kurewski strach przed czyms co siedzi na zaluzjach, no i glowna przyczyna, feta wykonczyla mi watrobe, obecnie waze 68kg w ciągu spadlem do 48. biorac fete czlowiek zupelnie inaczej postrzega swiat, nie liczylo sie nic poza jazda i pieczeniem w nosie, aha sluzowki w nosie po roku wygladaja jak starte kolano po upadku na asfalt:D. nie powiem swiety nie jestem, pale thc wpieprzam pigsy , czasami walne w nos tak z 2 razy do roku, wniosek jest 1 jesli czlowiek wpieprza sie w biale , w koncu pierdolnie o dno, ja na szczescie sie odbilem, tamte czasy juz nie wroca:D . czy zaluje? hmm dobre pytanie wlasciwie nie ma odpowiedzi na nie:) jedno jest pewne , feta jest grozna:D . pozdro dla wszystkich ludzi kochajacych odmienne stany swiadomosci:) MaryJane4ever:D
AKNE (niezweryfikowany)
kiedyś wmówiłam sobie(to było wtedy, jak Krzysiek zobaczył mnie z innym na Woodstocku i się obraził), że nikogo mi nie potrzeba, że dobrze mi tak jak jest, że jestem samo wystarczalna, że wystarczy mi moje odbicie w lustrze i już będę szczęśliwa. Tak było przez długi czas, bo tak na prawdę nie byłam sama, zawsze była ze mną Amfetamina... to brzmi teraz jak "topiłam smutki..."Ale tak nie było, nigdy nie wciągałam jak byłam smutna(nie wiem czy wtedy bywałam smutna?)Nigdy nie byłam sama-wtedy- i to było cudowne. Słuchałam jak dziewczyny gadały o kłótniach w ich związkach, o problemach, które dla mnie od tej pory przestały istnieć:) Nie rozumiałam ich, ale udawałam, że jest inaczej.Ja po prostu nie chciałam cierpieć, bo zbyt wiele-jak na razie-spotkało mnie nieprzyjemności ze strony tych, których potrzebowałam, na których mi zależało , których pokochałam, od których się uzależniłam... Postanowiłam odejść od tego wszystkiego, zostawić to daleko za sobą i nie cierpieć już z czyjegoś powodu.Wychodziłam wtedy z założenia, że jak ma cierpieć to tylko ze swojego powodu!!!Udawało mi się przez dłuższy czas. Żyłam z dnia na dzień z moją Amfetaminą . Wszystkie doznania, które dane mi było przeżyć przez ten czas pochodziły tylko od NIej i były tylko pozytywne. Doszłam do takiej wprawy, że wiedziałam, kiedy mogę pociągnąć... Nie byłam jeszcze w ciągu i robiłam sobie przerwy, aby trzeźwo wszystko przemyśleć-dawałam sobie swego rodzaju drogę powrotu z tego, z czego zdołałam się uwolnić(bo Krzysiek kilkakrotnie próbował się ze mną skontaktować a mi ewidentnie na nim wciąż zależało), ale nie pozwoliłam sobie na powrót, bo przecież przez to wszystko cierpiałam. Ucieczka była trudna, bo dużo czasu zajęło mi znalezienie wyjścia, którym była amfetamina, NIE chciałam tego popsuć jednym nie przemyślanym posunięciem. Było mi dobrze i cieszyłam się, że potrafiłam znaleźć alternatywę. Wciągałam sobie i nadal było fajnie, nadal robiłam wszystko, co wcześniej, ale bez smutku i łez. Nie czułam sie samotna-byłam niezależna-to było w tym wszystkim najpiękniejsze!!! Jeszcze nie pożądałam kreseczki każdego dnia, grała ona rolę przyjaciółki, która jest na wyciągnięcie ręki I była!!!Raz stało sie, że było Jej za dużo-chyba wtedy straciłam kontrole za sprawą świetnego humoru i niby wszystko było normalnie i fajnie, ale w szkole serce waliło mi mocniej niż zwykle, oddychałam zbyt głęboko i bez przerwy chciało mi się pić...Obudziłam się w szpitalu... Potem były wizyty u psychologa i kontrole rodziców. NAjwiększym ciosem dla mnie było moje uzależnienie, nie mogłam zrozumieć, jak to się stało,bo przecież umiałam to kontrolować... Amfetamina zniewoliła mnie w jakiś sposób, ale zrobiła to bardzo subtelnie nie dając mi tego odczuć. Ani przez chwilę kiedy była ze mną nie czułam się od NIej zależna. Nie czułam też , że mi w czymkolwiek pomaga. dzięki Niej też czułam wyraźniej i wtedy tak na prawdę zrozumiałam, że to nie było tak jak sobie wymyśliłam, że nie odczuwałam smutku, samotności, cierpienia... Ja po prostu nauczyłam się wypierać uczucia, które mnie bolały; chciałam czuć tylko radość i to mi się udało...Przez krótką ulotną chwilkę było cudownie. Za to teraz muszę na nowo nauczyć się żyć, przyzwyczaić się do odczuwania cierpienia. Do tego, że te uczucia również istnieją i pogodzić częstotliwość ich występowania z tymi radosnym, które mnie otaczały... a te smutne bolą bardziej, czuję je intensywniej, chyba się kumulowały gdzieś we mnie i teraz dają o sobie znać. Wiem już, że Amfetamina nie była rozwiązaniem, że nie jestem samowystarczalna. Bo nie jestem. Ale wciąż ciągnie mnie ku Niej, to jest czasem silniejsze ode mnie... Boję się, że wszystko się może powtórzyć, że znów spodoba mi się to tak bardzo i wsiąknę w to bez końca na zawsze i już mi nikt nigdy nie zaufa, nikt nigdy nie pomoże... od tamtego czasu minęło 5 lat, czasami sobie jeszcze pociągnęłam, bo nadal sprawia mi to swego rodzaju przyjemność. Świat staje się lepszy, większy, barwniejszy, choć na chwilę, potem ciężko wrócić do rzeczywistości... to boli... Ale wracam, bo muszę, coś mnie woła.... Ostatni raz używałam Amfetaminy na początku marca tego roku-bo chciałam, zaraz potem poznałam prawdziwego narkomana(nie wiem czy ja byłam/jestem narkomanką, nikt mnie tak nie nazwał, nikt mi tego nie powiedział-brałam prawie rok...) chyba się zakochałam, ze wzajemnością!!!:) On się leczy w Ośrodku już trzeci raz... obiecałam Mu, że już nigdy nie wezmę! i Nie wezmę, obiecuję!!!!
FEARFUL (niezweryfikowany)
A gdzie uzasadnienie ostatniego zdania zdania?? Ogolnie to końcowe podsumowanie ma sie nijak do całego tekstu. A szkoda bo myslałem ze bedzie lepiej. Pozdrawiam
Anonim (niezweryfikowany)
nie widzę potrzeby uzasadniać ostatniego zdania... wiem, że nie wezmę, bo oprócz obietnicy danej temu Narkomanowi, obiecałam też sobie- a siebie okłamywać, to najgorsze, co można zrobić... nie biorę już 7 miesięcy... a kontaktu z nim nie mam od 4 więc... nie biorę dla siebie!!!!
kat (niezweryfikowany)
Kochana... nie marnuj sobie zycia ;( rzuc w pizdu to ścierwo... :(
Zajawki z NeuroGroove
  • Etanol (alkohol)
  • Marihuana
  • Marihuana
  • Przeżycie mistyczne

Dzięki temu tripowi pierwszy raz udało mi się znaleźć klucz to psychodelicznych marihuanowych wrót. Gdzieś tutaj na forum czytałem "bez przesady żeby rozkminiać po marihuanie", właśnie z takim nastawieniem NIGDY nie uda ci się zobaczyć czym tak naprawde jest marihuana. Nie bez powodu nie da się jej przedawkować. To znak że jak chce się ją poczuć w pełni to potrzeba więcej wypalić, chociaż w moim przypadku już nie koniecznie, bo rozumiem na czym polega jej moc ;). Możecie mówić że to strata towaru... bla bla bla. Dla was może to i strata, każdy lubi to co lubi.

  • LSD-25


dawka : 1/4 kwasa w papierku (moja pierwsza dawka) + troche grassu (lekko)


data : 21, grudnia 2001


inni ludzie : jeden lekko pijany, raczej nie zna się na drugach...


+ inni ludzie, z którymi nie spotkaliśmy się przez moje sensacje :(





dodam, że jechaliśmy na impreze, a jak chciałem spróbować czegoś innego, mój

wybór padł na kwasa, ponieważ już wcześniej chciałem spróbować tego

specyfiku (tutaj nastąpiło to dosyc spontanicznie).



  • Marihuana

Domek w lesie wraz z kumplem M, Pozytywne nastawienie , czysty umysł , ekscytacja nadchodzącym doświadczeniem

Dwa tygodnie przed tripem , będąc z kumplem porobieni znaczącą ilością MJ wpadliśmy na pomysł by przeżyć coś większego. Mieliśmy na myśli Domek w lesie w którym mieliśmy zamiar spędzić trip . Gdy dotarliśmy na miejsce zaczęliśmy spożywac manga , po jednym na głowie . Dzięki mircenowi zawartemu w owych owocach THC zyskuje całowicie inne działanie - głębsze, bardziej mistyczne oraz  wydłużony czas działania. 

  • 4-ACO-DMT

Wiek: 20 lat, ~65kg masy.

Substancja: ~25mg 4-ACO-DMT doustnie.

Doświadczenie: etanol, nikotyna, kofeina, konopie, syntetyczne kanabinoidy, XTC, mefedron, LSD, 2C-E, 4-HO-DIPT, 4-ACO-DMT (20mg).

S&S: Ładny wrześniowy dzionek, słonko świeci.



Drugi trip z 4-ACO-DMT. Tym razem 25mg, znaczna różnica w stosunku do 20mg. Efekty bardzo silne, godne polecenia.

randomness