Więcej informacji: Beta-ketony w Narkopedii [H]yperreala
Rosenbaum pisze:Czy możecie mi doradzić, jak się wspomóc w niełatwym okresie po odstawieniu ?
Ale nie licz, że od razu będzie lepiej, albo że po czasie będzie zajebiście i żyć - nie umierać. Narobiłeś sieki, to teraz swoje musisz wycierpieć.
Najpierw była marihuana ("bo to się zwykle tak zaczyna"), ale nigdy nie była dla mnie problemem, z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że rekreacyjnie przez 2 lata bez ciśnień popalałam, potem zaczęłam próbować twardszych substancji (amfetamina, MDMA, LSD, metoksetamina, nawet kodeina) ale zawsze przygodnie, okazyjnie, nigdy nie czułam nagłej potrzeby zażycia. W lutym tego roku (idzie już ósmy miesiąc Oo) wciągnęłam pierwszą kreskę pentedronu, o rety, co to był za stan, nie do powtórzenia (choć łudzimy się, że może ta następna kreseczka), pierwsze moje trzy kontakty (oczywiście z racjonalnymi kilkutygodniowymi przerwami) były wspaniałe, z wycofującej się zazwyczaj introwertyczki stałam się duszą towarzystwa, co za elokwencja, błyskotliwość, abstrakcyjny humor, czysty, klarowny umysł, szał! lecz były to tylko te trzy razy, na których należało poprzestać, ale jak oprzeć się tej tęsknocie, kiedy ja już cała chodziłam podniecona widząc ludzi, którzy mnie wtedy częstowali, no jak się nie oprzeć skoro znowu sypią na stół? nie wiedziałam wówczas jeszcze co to było, ale szybko rozpoczęłam wywiad, a jak zorientowałam się jak prosto można nabyć ową przyjemność popłynęłam, a ze mną wszystkie moje oszczędności, relacje, ambicje. Przez trzy miesiące brałam regularnie (z kilkudniowymi przerwami), tolerka oczywiście wystrzeliła, częstotliwość kresek rosła (nawet co 15 minut i to błędne koło, może teraz, może teraz), a ja marniałam w oczach. Nie potrzebowałam towarzystwa do ćpania, ani afiszowania się tym, kochałam cieszyć się moją substancją w samotności (a w pracy częściej wymykałam się do toalety - bo mam chory pęcherz nie?), odsunęłam się zatem od ludzi (widując ich jeno w miejscu pracy). Smsy od przyjaciół (co się z tobą dzieje, martwimy się, coś jest nie tak, daj proszę znać, jak możemy ci pomóc itp) doprowadzały mnie do szału, wszystko doprowadzało mnie do szału (mój spokój wtedy, to ja, pente, mój pokój), nocny tryb pracy w klubokawiarni tylko pogarszał sytuację, dochodziło regularne chlanie wódy i inne stymulanty (3mmc, 3-4dmmc), ja jednak byłam wierna zawsze pentagramowi, a jak już nic nie było apteka i tjokodin. Z mojego organizmu ten syf zaczął wydostawać się każdym możliwym ujściem. Stan mojej cery okrutnie się pogorszył, zawsze miałam gładką i nigdy żadnych problemów, tak ciągi wykwitały czerwonymi krostami na plecach, czole, głowie (strasznie fiksowałam na ten temat, ale nałóg był silniejszy), schudłam 6 kg (przy mojej wadze to ogromna różnica), doszło drętwienie kończyn i permanentne mdłości. Zmienił się zapach mojego ciała, pot walił chemią, wszystkie ciuchy i pościel pente, portfele do dziś mi tym jebią. Trzy tygodnie temu doprowadziłam się do stanu zagłady, mieszając w jedną noc pente z 3mmc, 3-4dmmc, połówką extasy i marihuaną, wyszłam z pracy nie mówiąc nic nikomu i poszłam do domu, tam zaczął się psychiatryk, dodam tylko, że ten ostatni miesiąc grzania ostro wjechał mi na psyche, bałam się ludzi, na każdy szmer reagowałam gwałtownie i ciągle spuszczałam wzrok, słowem tknęła mnie lekka psychoza, ale wracając, uciekłam z tej roboty, wlazłam do domu i oszalałam. Łaziłam w bieliźnie po chacie (mieszkam sama:P) i od lustra do lustra, szukałam swojego odbicia, bo to co widziałam nie było mną, byłam przerażona! Brak tęczówek, a źrenice jak spodki, zaniepokoiłam się o swój stan fizyczny, czułam się odrealniona maksymalnie i zaczęłam panikować, dzwoniłam siedem razy po karetkę, bełkocząc do słuchawki, rzucając kluczowe hasła w kółko, że chyba umieram, że muszą mi pomóc, nie wiem co się dzieje, jestem sama, boję się itp. Rozłączałam się gdy łączyli mnie z dyspozytorem (choć dwa razy podałam adres, chuje nie przyjechali, a powinni), przy ostatnim połączeniu rozmawiając trzeci raz z tą samą kobietą (wiedziałam, że to ona serio), która wmawiała mi że pierwszy raz z nią gadam, zaczęłam rzucać połamane i spowolnione, spazmatyczne bluzgi, żeby nie traktowali mnie jak psychiczną ćpunkę, że to się dzieję naprawdę i niech chociaż przyślą ludzi z kaftanem, bo oszaleję, albo umrę, po czym się rozłączyłam. Leżałam 15 minut na środku mieszkania, gapiłam się w sufit i próbowałam poukładać sobie głowę i uspokoić się, mitręga to była wielka uwierzcie mi, jak minęła mi panika i poczułam powiew trzeźwości, odetchnęłam z ulgą (nie mogłam sobie przypomnieć kiedy ostatnio tak cieszyła mnie rzeczywistość). Popatrzyłam na tą całą akcję z boku i myślałam, że rzygnę sobie w twarz (co ty robisz sobie dziewczę!?) ubrałam się w pierwsze lepsze łachy i jak w filmie pod napierdalającym deszczem nocą polazłam na dworzec, kupiłam bilet do domu i stwierdziłam, że bez uświadomienia najbliższej rodziny nie wyjdę z tego nigdy, najtrudniejszy był pierwszy krok (płacze, obiecywanie, przepraszania i cały ten rodzinny melodramat) potem poszło błyskawicznie, terapia, psychiatra, podwójna diagnoza, antydepresanty, przeprowadzka do rodzinnego domu, nowenowenowe łał! Wszystko najpiękniej się układało, dostałam nową pracę, złożyłam wniosek o wznowienie studiów (po dwóch latach) siłownia, teatr, pies - bajka! I co? Tydzień temu weszłam na stronę rcków zamówiłam trzy gramy pentagonu (świadoma, że to prowadzi do zgonu:)), ukradłam!! (pierwszy raz w życiu) pieniądze rodzicom z portfela, przelew, paczkomat i bum! Dziś piszę to dzień po odebraniu paczki, mam za sobą nieprzespaną noc (pentepentepente) i 5 minut temu wciągnęłam kolejną (ostatnią taktak) kreskę. Straciłam do siebie szacunek, choć ciągle się oszukuję, że to przecież jednorazowo, że już nie zamówię na pewno nie nie nie, ale paczki tej co mam teraz nie wyrzucę, nie ma opcji (doćpam resztę i koniec taktak jasne). To właśnie KURWA ketony robią z ludźmi - szmaty!
ciąg dalszy nastąpi.
to co napisałas pod wieloma względami jest mi bardzo bliskie. Oprócz tego, że ja również ćpałam głównie pentedron, uderzyła mnie ta lawinowa katastrofa;), dosłownie tuż po pierwszej kresce - ja też uzależniłam się błyskawicznie i tak jak Ty, w zaledwie kilka miesięcy zdażyłam przejść tyle, ile zapewne spora część osób nadużywających subst. psychoaktywne zalicza w parę lat. Takie gwałtowne i nagłe rozwalenie sobie życia, w dodatku w sposób tak spektakularny (używam tego słowa w znaczeniu pejoratywnym!), że mało kto nie słyszał jeszcze o moim upadku :P ciekawe kiedy przestanę funckjonować wśród znajomych (dalszych) jako "narkomanka"...
aha, kiedy czytałam Twojego posta, ani przez chwilę nie pomyślałam, że jesteś szmatą, upodliłaś się, a akcje typu wzywanie pogotowia itd. były upokarzające. Musisz mieć silne tendencje autodestrukcyjne, które dają o sobie znać w sytuacjach jakichś Twoich kryzysów emocjonalnych. Jaką dostałaś diagnozę oprócz uzależnienia? Chad, border czy może jeszcze coś innego?
trzymaj się w każdym razie. Niezależnie od tego, co stało się tydzień temu, pamiętaj, że w dowolnym momencie możesz zatrzymać to narkotykowe szaleństwo i nie dopuścić do powtórki z masakry. Trzymaj się mocno.
primum non nocere
ohYeah pisze: ciekawe kiedy przestanę funckjonować wśród znajomych (dalszych) jako "narkomanka"...
no, ew. będziesz 'tą, co ćpała' albo 'tą co się lubiła mocno bawić'
trafiłaś! burdellajn, a skłonności autodestrukcyjne mam odkąd pamiętam, a wiadomo dragi pogłębiają tego typu tendencje, u mnie to już jest ocean bez dna.
a nie pomyślałaś o mnie krytycznie, bo sama przez to przechodziłaś, ale spójrz na to z boku i przywołaj sobie obrazy, gdzie desperacko czyściło się zakamarki szuflad, po raz nasty wywijało portfel na lewą stronę, torebkę, kieszenie itd., żeby uzbierać marną kreskę złożoną w siedemdziesięciu procentach z kurzu i paprochów, a i tak się wciągało, takie historie można mnożyć i dla trzeźwo myślącej osoby może być to uwłaczające.
czytając Twojego posta wnoszę, że jesteś czysta? Jeśli tak, mogę spytać jak długo? i żeby nie odbiegać od tematu, czy zmiany psychofizyczne w Twoim przypadku okazały się odwracalne?
u mnie totalna przepaść, na trzy doby walenia, udało mi się jakieś dwie godzinki przespać, dzięki temu że rano przypadkiem znalazłam tjokodin, który w końcu mnie uśpił, a że rano do pracy nie udało się nadrobić niedoboru snu i utrzymuję ciąg pente. Trudno się pracuje z takim pustostanem w głowie, jestem totalnie odrealniona, przygnębiona i pozbawiona nadziei. Fizyczne objawy - Mrowienie kończyn, mdłości (o rety i to jakie) fale zimna i gorąca, dreszcze. Postanowiłam właśnie, że dam się zamknąć w ośrodku uzależnień, nie widzę innej możliwości, bo totalnie straciłam kontrolę, idę zatem wbić moim rodzicom kolejny nóż w serce, trzymajcie kciuki!
ciąg dalszy nastąpi.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/cannaheart.jpg)
Marihuana zwiększa ryzyko rozwoju chorób serca
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/cognitivemarijuana.jpg)
Długotrwałe używanie marihuany może mieć wpływ na zdolności poznawcze
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/aptekadyzurna.jpg)
Rewolucja w receptach na opioidy przyniosła skutek? Przepisy miały uderzyć w receptomaty
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/chimpanzees-sharing-fruit.jpg)
Szympansy biesiadują? Sfilmowano je, gdy dzieliły się owocami zawierającymi alkohol
Ludzie od dawna spożywają alkohol i od tysiącleci odgrywa on rolę we wzmacnianiu więzi społecznych. Nowe badania wskazują, że nasi najbliżsi krewni – szympansy – mogą wykorzystywać alkohol w podobnym celu. Po raz pierwszy udało się sfilmować szympansy, które dzielą się sfermentowanymi owocami, w których stwierdzono obecność alkoholu.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/lotnisko-w-pyrzowicach-.jpg)
Przemytnicy kokainy z Kolumbii skazani. Pachnące mentolem narkotyki przylatywały na Śląsk
Gliwicki sąd skazał sześciu członków grupy przestępczej, która drogą lotniczą przemyciła na Śląsk kilkadziesiąt kilogramów kokainy. Przewożona ją w paczkach z napisem "Rolls Royce".
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/image-1-1038x692.png)
Największa w historii analiza potwierdza: marihuana skuteczna w leczeniu objawów nowotworowych
W ciągu ostatnich miesięcy świat nauki zyskał dostęp do największej metaanalizy dotyczącej zastosowania marihuany w terapii nowotworów, przeprowadzonej przez Whole Health Oncology Institute we współpracy z The Chopra Foundation i opublikowanej w prestiżowym czasopiśmie Frontiers in Oncology. Wyniki są jednoznaczne – istnieje przytłaczający konsensus naukowy, że medyczna marihuana skutecznie łagodzi objawy choroby nowotworowej i poprawia jakość życia pacjentów.