Benzedryna, psychedryna, α-metylofenyloetyloamina
Więcej informacji: Amfetamina w Narkopedii [H]yperreala
ODPOWIEDZ
Posty: 10 • Strona 1 z 1
  • 4 / 1 / 0
Cześć.

Przeszukałem forum i nie znalazłem analogicznego wątku o tej konkretnej substancji, więc będę wdzięczny za odpowiedź, bo ewidentnie lepiej ogarniacie wszystkie procesy fizjologiczne związane z zażywaniem niż taki laik jak ja.

Opiszę dość szczegółowo, bo może właśnie któryś z tych niepozornych elementów wpływa na mój "problem".

Otóż parę lat temu zdarzało mi się zażywać amf rekreacynie parę razy w miesiącu, obecnie robię to naprawdę symbolicznie ok. 1 raz w miesiącu, za każdym razem 1 lub max. 2 kreski na zakrapianej imprezie w sumie głównie dlatego, że mam słabą głowę, a amfa pozwala mi zachować większą trzeźwość umysłu i lepiej czuć się ze sobą podczas zabawy.
Po impreze wrzucam symbolicznie benzo ok. 1,5mg, żeby lepiej spać i koniec.

No właśnie, moim subiektywnym zdaniem całość brzmi dość niewinnie, ale to jak się czuję przez kolejne ok. 3 dni jest dla mnie okropnie ciężkie: nie mam do niczego motywacji, pewności siebie, każda czynność przychodzi mi z trudem, czuję się cholernie depresyjnie.
Po ok. 3 dniach wszystko wraca do normy.

Stąd moje pytania:
  • Pierwsze (mniej ważne): jakie procesy w moim mózgu zachodzą, które powodują tak negatywne emocje?
  • Drugie (ważniejsze): skoro to zawsze mija po ok. 3 dniach, pewnie znaczy, że coś się "wypłukuje", a potem odbudowuje, czy można ten proces jakoś wspomóc/przyspieszyć?
Z góry dziękuję za przeczytanie mojego wywodu i odpowiedzi!
  • 30 / 8 / 0
Hej, opisujesz właśnie genezę uzależnienia od amfetaminy :P
Zjazd występuję prawie po każdej substancji, dla amfetaminy typowe są właśnie amotywacja, anhedonia, zmęczenie, pogorszenie nastroju itd.
Sama intensywność zjazdu jest mocno uzależniona od uwarunkowań genetycznych człowieka. No tyle tytułem wstępu, a teraz przejdę do pytań : P
1. amfetamina jest silnych stymulantem OUN (ośrodkowego układu nerwowego).
Pobudza działanie neuroprzekaźników (szczególnie noradrenalinę - uczucie pobudzenia i dopaminę - odczuwanie przyjemności, skupienie).
Najprościej rzecz mówiąc zmusza twój mózg do pracy na maksymalnych obrotach co oczywiście kiedyś musi się skończyć : P
2. Tak jak wspominałem wypłukuje się głównie dopamina i to ona jest najbardziej odpowiedzialna za zjazd. Jak można temu zaradzić? Najważniejsza jest odpowiednia suplementacja - produkty bogate w dopaminę, ale także suplementy diety (poczytaj o suplementach zawierających L-dopa).
Jak masz jeszcze jakieś pytania to wal śmiało : P
Nie ćpajcie dzieci, inaczej skończycie jak ja - trzydziestka na karku i dopiero zaczniecie cieszyć się życiem ;P
Ps. Jestem 30 letnim studentem XD
  • 4 / 1 / 0
Dzięki za odpowiedzi! Są one przejrzyste i zrozumiałe, ale pozwolę sobie dopytać o początek: tak jak pisałem - nie jest to moje pierwsze rodeo ;) A dopiero teraz przy rzadszym i mniejszym spożyciu zacząłem odczuwać tak intensywnie negatywne skutki. Czy to może oznaczać, że: z wiekiem takie odczucia pogłębiają się i dla 30-latka są gorsze niż dla 20-latka, czy może że im rzadziej i mniej substancji tym gorszy zjazd, czy coś jeszcze innego?
  • 913 / 164 / 0
@Wodazkranu mi się wydaje że to może jakieś początki depresji które dają o sobie znać właśnie na zjazdach?
  • 4 / 1 / 0
@tajemniczy25 wydaje mi się, że nie, bo właśnie odkąd rzadziej zażywam, na co dzień mam więcej energii, motywacji do wszystkiego i jestem bardziej pozytywny niż kiedyś.
Moje obstawienie jest takie, że właśnie dopiero teraz w moim mózgu coś wzrosło do fajnego poziomu (może tak jak wspomina @Macislav15 dopamina), a wcześniej kiedy coś zarzucałem raz na tydzień/dwa/max. 3 - poziom tego czegoś był niższy na stałe.
I teraz spadek z tego wyższego poziomu bardziej dobija. Bo w sumie bardziej boli upadek z 30 metrów, niż z 5 ;)
Ale niestety w zagadnieniach medycznych mimo szczerych chęci jestem totalnie zielony, więc tak sobie zgaduję.
  • 2 / / 0
Mam podobny problem.. Idąc za Hubermanem, wiedzą, którą się dzieli na swoich podacastach, to poziom bazowy dopaminy się zmniejsza z każdym ekstremalnym peak'iem tego neurohormonu w mózgu, co za tym idzie jest jej mniej i łatwiej jest dopaminkę wydrenować. Choć sam już nie wiem, czy nie opisałem właśnie sposobu budowania tolerancji :P a to może być wszystko, począwszy od stanu zdrowia kończąc na genach. Ja bym proponował, bo sam na wypłatę planuję kupić prekursor dopaminy, czyli aminokwas Tyrozynę, lub jej silniejszą wersję NALT, czyli Acetylo-L-tyrozynę i na zwałki sobie zarzucać. Jest temat na forum o tyrce i podobno potrafi zdławić skręta nawet po opiatach..
  • 1858 / 180 / 0
22 maja 2023Wodazkranu pisze:
Dzięki za odpowiedzi! Są one przejrzyste i zrozumiałe, ale pozwolę sobie dopytać o początek: tak jak pisałem - nie jest to moje pierwsze rodeo ;) A dopiero teraz przy rzadszym i mniejszym spożyciu zacząłem odczuwać tak intensywnie negatywne skutki. Czy to może oznaczać, że: z wiekiem takie odczucia pogłębiają się i dla 30-latka są gorsze niż dla 20-latka, czy może że im rzadziej i mniej substancji tym gorszy zjazd, czy coś jeszcze innego?
Czynnikiem może być wiek, a jeszcze bardziej z pewnością, przeryty latami durszlak. Mam to samo niestety. Tak jak kiedyś zjazdy po jakichkolwiek speedach i grubych długich lotach (Ketony, amfetaminy), to była fraszka, człowiek odespał długo, zjadł porządnie, kolejne 24h i było już w miarę w porządku

Obecnie, zrobić 2-3g i nie spać 2-3 doby, to rodzi tragedie. Niezależnie, czy było w miarę podczas fazy jedzone/suplementowane/pite. Po pół roku przerwy zjadłem 2g, co prawda, brudnego, żółtego ścierwa, poszedłem spać po 48 albo 72h, nie pamiętam. No i co, potem 7 dni wychodzenia z takiej mini depresji, z czego pierwsze 3 to totalne warzywo, wegetacja po całości. Nie potrafi człowiek, nie chce, nie umie, no nie da się kurwa z wyra wyjść, porobić czegokolwiek. Potem powolne stawanie kroków od nowa, dzień po dniu, żeby wrócić mniej więcej "do siebie". To jest męka, człowiek nie może i nie chce sobie pozwalać na taką wegetacje, ale nie da się inaczej

Jak tego kurwa uniknąć? Da się w ogóle? Czy pogodzić się z losem, nie fukać, albo fukać, będąc zawsze świadomym co nastąpi

Jeżeli nie ma żadnego rozwiązania, to w takim równaniu lepiej mieć 2 tygodnie wolnego i napierdalać cały tydzień siuwaks, a drugi tydzień dochodzić do siebie. Ponieważ paradoksalnie, przynajmniej w moim przypadku, nawet po w chuj długich ciągach i totalnej odstawce bania się ogarnia i tak do 7-10 dni i potem jest już w miarę
Zakonnik Wielu Zakonów
Tak zwany Wielozakonnik
Z tytułem Zakonnego Doktorka
  • 30 / 8 / 0
Hej, wybaczcie tak długą nieobecność - poleciałem trochę za grubo, zwiedziłem OIOM i wypiłem kawkę w monarze, ale dosyć o mnie :)
Tak myślę, że intensywność zjazdu zależy od wieku. Myślę, że podobnie jest jak z alkoholem. Jak człowiek miał 15 to wyjebał pół litra i zapił piwkiem, a dla smaku wypił jeszcze lampkę czerwonego wina, a rano wstał może trochę bardziej zmęczony niż zwykle :P
A teraz to już strach piwko wypić bo kac morderca czeka :)
Niezaprzeczalnie z wiekiem spadają możliwości regeneracji organizmu, kości się dłużej zrastają, rany goją, a wypłukane hormony i neuroprzekaźniki przywracane do normy. Choć pewnie jest to też uwarunkowane genetycznie :P
Czy jest jakieś rozwiązanie tego problemu? Tak, nie ćpać :D No ale tu pewnie nie o taką odpowiedź chodzi. Myślę, że nic nie da się zrobić poza podstawowym harm reducing :P
Inna kwestia, że w im dłuższy ciąg polecisz to tym dłużej potrwa regeneracja. Coś za coś :)
Nie ćpajcie dzieci, inaczej skończycie jak ja - trzydziestka na karku i dopiero zaczniecie cieszyć się życiem ;P
Ps. Jestem 30 letnim studentem XD
  • 46 / 24 / 0
07 czerwca 2023LiquidStranger pisze:
22 maja 2023Wodazkranu pisze:
Dzięki za odpowiedzi! Są one przejrzyste i zrozumiałe, ale pozwolę sobie dopytać o początek: tak jak pisałem - nie jest to moje pierwsze rodeo ;) A dopiero teraz przy rzadszym i mniejszym spożyciu zacząłem odczuwać tak intensywnie negatywne skutki. Czy to może oznaczać, że: z wiekiem takie odczucia pogłębiają się i dla 30-latka są gorsze niż dla 20-latka, czy może że im rzadziej i mniej substancji tym gorszy zjazd, czy coś jeszcze innego?
Czynnikiem może być wiek, a jeszcze bardziej z pewnością, przeryty latami durszlak. Mam to samo niestety. Tak jak kiedyś zjazdy po jakichkolwiek speedach i grubych długich lotach (Ketony, amfetaminy), to była fraszka, człowiek odespał długo, zjadł porządnie, kolejne 24h i było już w miarę w porządku

Obecnie, zrobić 2-3g i nie spać 2-3 doby, to rodzi tragedie. Niezależnie, czy było w miarę podczas fazy jedzone/suplementowane/pite. Po pół roku przerwy zjadłem 2g, co prawda, brudnego, żółtego ścierwa, poszedłem spać po 48 albo 72h, nie pamiętam. No i co, potem 7 dni wychodzenia z takiej mini depresji, z czego pierwsze 3 to totalne warzywo, wegetacja po całości. Nie potrafi człowiek, nie chce, nie umie, no nie da się kurwa z wyra wyjść, porobić czegokolwiek. Potem powolne stawanie kroków od nowa, dzień po dniu, żeby wrócić mniej więcej "do siebie". To jest męka, człowiek nie może i nie chce sobie pozwalać na taką wegetacje, ale nie da się inaczej

Jak tego kurwa uniknąć? Da się w ogóle? Czy pogodzić się z losem, nie fukać, albo fukać, będąc zawsze świadomym co nastąpi

Jeżeli nie ma żadnego rozwiązania, to w takim równaniu lepiej mieć 2 tygodnie wolnego i napierdalać cały tydzień siuwaks, a drugi tydzień dochodzić do siebie. Ponieważ paradoksalnie, przynajmniej w moim przypadku, nawet po w chuj długich ciągach i totalnej odstawce bania się ogarnia i tak do 7-10 dni i potem jest już w miarę
Mam dokładnie identycznie, kiedyś napierdalałem w ciągach rok po roku sprzęt i zwały były no ogólnie ciężko ale ilość gówna które człowiek w siebie ładował plus bezsenne 3/4 noce nie mogły kończyć się inaczej. Teraz od ponad 9 miesięcy ograniczyłem ilość ścierwa prawie do zera. Przez pół roku byłem czysty i dochodziłem do siebie natomiast teraz od czasu do czasu zdarza mi się wziąć jakieś małe ilości typu 1 giet, półtorej nawet pół grama w dosyć sporych odstępach czasowych pomiędzy kolejnym lotem. Ogólnie to ścierwo teraz działa na mnie zupełnie inaczej niż kiedyś. Mogę wciągnąć dosłownie kreskę-zapałkę i wyjebie mnie z butów na dosyć długo, a kiedyś bez patrzenia skąd towar ani testowania robiłem linie na przekątną ekranu telefonu i wciągałem na raz. Potrafiłem zjeść 1,5-2 gieta przez dobę (nie wiem jakiej czystości był towar) i lecieć tak aż mi się nie skończyła piona albo nie padłem już na ryj ze zmęczenia. Teraz takie śmieszne ilości które zdarzy mi się wciągać powodują zazwyczaj ten sam schemat. Pierwsza doba godzina 0 - nawet fajna faza, normalnie mogę iść do sklepu, przebywać wśród ludzi w pracy i funkcjonować zupełnie normalnie. Mój wygląd ani zachowanie nie budzi jakichś szczególnych podejrzeń. Poprawiam co jakieś 3 godziny kolejna, mała listwą i jest gitara.
Po 24h zaczyna się już jazda. W nocy zaczyna się już lekkie porycie i obsesyjne walenie konia. Dziwnie się zachowuje i juz widać, że coś nie teges ze mną. Zaczynam mieć mordę chomika z wywalonymi źrenicami, a mam błękitne oczy więc widać kurwa z daleka, że mam jakis obłąkany, dziki wzrok i nawet wydaje mi sie jakby jedna powieka była bardziej opadnięta na oku i jakbym miał lekkiego zeza. Podczas tej loty zjdłem np. tylko 0,7 gieta. Nie potrafię spać następne 24h, chodzę wkurwiony i płakać mi sie chce. Wszystko mnie denerwuje i jestem totalnie aspoleczny. Następne dni 3-7 mam wkurwe depresje i stany lękowe, przygnębia mnie wszystko i wkręcam sobie jakieś chujowe scenariusze. Nie mam pojęcia jak potrafiłem wciągnąć 4 gramy gówna i przez 4 dni chodzić do pracy ciągiem. Masz racje im człowiek starszy tym coraz gorzej to wyglada.
  • 9 / 2 / 0
Jak masz dostęp do benzo, to tym się zaleczyć? Innych pomysłów nie mam %-D Na wszystkie problemy świata powinien istnieć odpowiedni mix. U mnie to samo, kilka godzin polatasz a później otępienie i wkurwienie, niedojebanie generalne. Również przyszło z wiekiem.
Nie próbowałem leczyć zwały jaraniem. Jak naprawię swój błąd, to zdam raport jak poszło.
ODPOWIEDZ
Posty: 10 • Strona 1 z 1
Artykuły
Newsy
[img]
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii

Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.

[img]
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie

Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.

[img]
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany

Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.