W Modulatorach GABA Pregabalin Guide z redakcją Matiego.
_____________________________________
Low Functioning Addicts' Lodge:
misspillz.blogspot.com
Mi nerwica czyli wyobrazanie sobie zagrozenia
Z dzisiejszej perspektywy nie mam kurwa pojęcia, jak mi się to mogło udwać tyle lat!!
Oprócz zielska długie lata nie ćpałam nic. Teraz - po latach eksperymentów stwierdzam, że z narko lubię głównie psychodeliczną klasykę - w zasadzie LSD, DMT, grzyby (średnio raz w miesiącu) i MDMA (raz w roku) - reszta to chuj i toksyczne gówno (oczywiście podkreślam, że to moja opinia, możecie się ze mną nie zgadzać ale zatrzymajcie to dla siebie, ponieważ opinie innych ludzi na ten temat mam w dupie).
Na poważnie przygodę z narkotykami zaczęłam po studiach - co wszystkim polecam.
Muszę powiedzieć, że w pewnym momencie byłam wjebana w mj. Zaczęło się niepozornie. Zamieszkałam sama i bardzo spodobało mi się uczucie jarania na kanapie w salonie bez obaw, że ktoś wyniucha charakterystyczny zapach. Było zajebiście. Oczywiście tripy nie były już tak fajne jak za szczenięcych czasów, kiedy po blancie nie spałam pół nocy tylko przeżywałam jedno za drugim olśnienia co do natury rzeczywistości, relacji społecznych, sensu życia i tak dalej. Mało tego, nie były nawet już tak fajne jak za studenckich czasów, kiedy po blancie nie spaliśmy pół nocy tylko toczyliśmy dziką bekę ze wszystkiego. Raczej nauczyłam się na tej kanapie wchodzić w stan letargu. Ciężko mi się było zmobilizować, żeby wyjść do ludzi - po co mi ludzie, skoro mam swoją kanapę, blanty, muzę, film, książki... Wieczoru rozpoczętego od blanta po przyjściu z roboty nie sposób było ciągnąć inaczej niż kolejnymi blantami. Wpadałam po nich w letarg. Zajebiście przyjemny, ale jednak letarg. Letarg pełen dziur w pamięci krótkotrwałej. Nie chciało mi się za bardzo wstawać z tej kanapy.
Co prawda jarałam głównie wieczorami, chociaż przed pracą też się zdarzało. Na szczęście pracuję przy kompie, więc żadnej tragedii nie mogłam spowodować będąc pod wpływem. Niemniej jednak stanęło na tym, że jarałam codziennie, czasem, coraz częściej, od rana. Nie robiłam prawie nic, co nie było mi niezbędne do przeżycia - zero kreatywności.
W sumie tym co mi pomogło było zamieszkanie u partnera. W trakcie przeprowadzki wyjebałam moją kochaną kanapę - to pewnie dlatego
Podsumowując ten okres, który trwał ze 3 lata - w sumie jedyną dziedziną, która ucierpiała na byciu wjebaną w mj była praca. Nie, żebym coś spierdoliła. Po prostu stałam się śmierdzącym leniem i nie chciało mi się cisnąć do przodu tam gdzie powinnam. Mam pracę umysłową, do tego rzadko ktoś mnie kontroluje, więc dla leni z pomarihuanowym zespołem amotywacyjnym to eldorado. Widzę jednak różnicę obiektywnie w odbiorze mojej pracy - przez 3 lata jarania dzień w dzień moja kariera i pensja stała w miejscu i trochę się nawet bałam, że mnie w końcu wypierdolą z tej roboty. Przeprowadzka i drastyczne ograniczenie użycia mj nastąpiło 3 lata temu. Oprócz tego, że subiektywnie zaczęło mi się lepiej pracować to dostałam awans i kilka podwyżek, tak że zarabiam ok 2x więcej niż wtedy kiedy jarałam.
Obecnie mam taką politykę, że kupuje wór raz w miesiącu, w jakiś piątek. Zapraszam znajomych i sobie kręcimy całą noc. To co zostaje spalam do końca weekendu. Jak biorę psychodeliki to też lubię je wspomóc blantem, ale wtedy zwykle ktoś mnie częstuje :) Faza jest lepsza, jak się bierze raz w miesiącu, poważnie. Dużo głębsza niż klasyczny zombie-mode przy paleniu codziennie.
Z mojej historii mogę na koniec uszyć jeszcze dwa wnioski.
1. Nie ćpajcie na studiach dzieci. Zacznijcie ćpać po studiach - najlepiej się ćpa jak się ma ułożone w głowie, ułożone życie osobiste i nie ma starych za ścianą.
Gdybym wjebała się w mj na studiach, to byłabym zbyt leniwa żeby je skończyć (dziury w pamięci też pewnie nie pomagają w nauce). Jakbym nie miała studiów teraz byłabym w dupie i nie mogłabym sobie ćpać tak komfortowo jak dziś.
2. Żeby nie jarać codziennie najlepiej nie mieć w domu towaru. Jak jest na chacie zielsko to nie umiem się powstrzymać, po prostu skręcam blanty aż się nie skończy. Nie ma wolnej woli, kiedy jest mj! :old:
W gimnazjum zacząłem palić marihuanę, od okresu licealnego paliłem ją praktycznie codziennie po kilka razy, skończyłem studia, mam pracę, ale od kilku lat borykam się z problemem stanów depresyjnych i lękowych. Leczyłem i leczę się psychiatrycznie. Na początku fluoksetyna - było ok, lęki zniknęły, więc oczywiście przestałem brać leki i wróciłem do palenia. Po jakimś czasie wszystko wróciło. Wtedy zacząłem brać sertralinę, lęki zniknęły, wróciłem do palenia, cały czas biorąc leki. W pewnym momencie zrezygnowałem z palenia marihuany, nadal biorąc sertralinę. Wróciły ogromne lęki i stany depresyjne. Codzienny płacz, izolacja od znajomych, myśli samobójcze. Lekarz dorzucił pregabalinę, ale to nie pomogło. W sytuacji kryzysowej poszedłem do nowego psychiatry, który stwierdził, że to leki odpowiadają za ten koszmarny stan. Z dnia na dzień odstawiłem sertralinę i pregabalinę, nowy lekarz zapisał mirtazapinę, która pomogła. Oczywiście jak typowy uzależniony kretyn, w momencie gdy było ok, z powrotem zacząłem palić. Humor zaczął się pogarszać, teraz nie palę mniej więcej 2 tygodnie, cały czas biorę mirtazapinę, ale wróciły ogromne lęki i depresja. Codziennie rano budzę się w kurewskim strachu, zamartwiam się nad swoją przyszłością, sprawami finansowymi, izoluję się od znajomych i to jeszcze pogłębia wyrzuty sumienia. Najchętniej bym nie wychodził z łóżka. Oczywiście czuję też wstręt do samego siebie, że za każdym razem, gdy było już dobrze, musiałem wszystko zepsuć i nie mogę o swój stan nikogo innego winić.
Nie wiem czy iść znowu po nowe leki, czy być może przeczekać ten stan. Chciałbym żyć normalnie bez leków. Oczywiście mówię sobie, że marihuany już nigdy nie dotknę, bo po prostu nie umiem korzystać z tej używki z głową. Czasami biorę doraźnie Zomiren 0.5mg, ale nie chcę go nadużywać, bo podobno łatwo się od alprazolamu uzależnić, a efekty odstawienne tylko by pogorszyły mój stan.
06 kwietnia 2017Brutalny pisze: Marycha niestety chcąc nie chcąc ryje banie każdemu , jednemu szybciej drugiemu nieco wolniej ale każdy po czasie bedzie miał zrytą banie od trawki : ) takie są moje wnioski
Jestem ciekaw czy patrzysz na to generalnie (baka poryje każdego kto jara w ogóle) czy raczej chodzi Ci częste/codzienne stosowanie
Po drodze oczywiście były inne dragi ale nie w takich ilościach jak mj w końcu to najpopularniejszy i stanowczo niegroźny narkotyk który upośledza a mózg już sie nie regeneruje
Ja sam sie zmagam z dziwnymi myślami i całokształtem. codziennie palenie 1-2g pare lat robi swoje
No ale jezeli wedlug Ciebie weekendowe jaranie ryje banie to gratuluje pomyslu. Masz prawo do wlasnego zdania. Oczywiscie sa osoby ktore moze poprzestawiac nawet kilkukrotne palenie ale jest to niewielki promil osob palacych.Tak generalizujac to mozna stwierdzic ze zycie ogolnie ryje łeb ludzi
Istnieją udokumentowane przypadki nabawienia się poważnych chorób psychicznych, natręctw a nawet schizofrenii po pojedyńczym zapaleniu sqna i bynajmniej nie jest to zły pijar sam uwielbiam trawe.
06 kwietnia 2017Brutalny pisze: mózg już sie nie regeneruje
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/mmnaswiecie.png)
Mówili: "Narkotyków to ja nie chcę". Dopóki ból stawał się nie do zniesienia
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_artykul_skrot/221176_r2_940.jpg)
Alkohol zabija 82 osoby dziennie. "W Radomiu jest więcej monopolowych niż w całej Szwecji"
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news/klefedronfabrik5.jpg)
Polski narkobiznes zwiększa zasięgi. Czarny rynek domaga się towaru
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/medmjaustralia.jpg)
Medyczna marihuana długoterminowo poprawia jakość życia pacjentów
Australijscy medycy mówią, że pacjenci, którym przepisano medyczną marihuanę, mogli liczyć na poprawę ogólnej jakości życia związanej ze zdrowiem, a także zmniejszenie zmęczenia i zaburzeń snu przez okres jednego roku. Lęk, depresja, bezsenność i ból również ulegały osłabieniu.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/masowiec.jpg)
Masowe ilości kokainy na masowcu. Kucharz w areszcie
Blisko pół tony kokainy o wysokiej czystości przejęły argentyńskie służby na masowcu Ceci w porcie rzecznym San Lorenzo. Do udziału w przemycie przyznał się okrętowy kucharz.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/fentanyl_hp.jpg)
USA: Przedawkowane narkotyki zabiły mniej osób w 2024 roku
Liczba ofiar śmiertelnych związanych z przedawkowaniem narkotyków w Stanach Zjednoczonych znacząco spadła w 2024 roku, osiągając najniższy poziom od czasów sprzed pandemii COVID-19 – wynika z najnowszych, wstępnych danych opublikowanych 14 maja przez Centra Kontroli i Zapobiegania Chorobom (CDC).