Homocykliczne substancje psychoaktywne, oddziałujące agonistycznie na układ serotoninowy w mózgu.
Więcej informacji: Fenyloetyloaminy w Narkopedii [H]yperreala
ODPOWIEDZ
Posty: 135 • Strona 7 z 14
  • 116 / 3 / 0
Żyć bez SAJKO? WTF da się? Ja bym nie dał rady. Lepiej się odnajduje w świecie psychodeli niż w jakimkolwiek innym. Chyba jestem odklejony pod tym względem. Uzależnienie? Jak najbardziej realne. Po przetestowaniu wielu różnych substanci sajko i tak na pierwszym miejscu.
"Najtrudniej dotrzeć do samego siebie." Marek Aureliusz
"When I put a spike into my vein
And I'll tell ya, things aren't quite the same
When I'm rushing on my run
And I feel just like Jesus' son
And I guess that I just don't know"
  • 233 / 6 / 0
A co jest złego w byciu odklejem? Ja nie widzę niczego złego, są różne sposoby na życie :)
Uwaga! Użytkownik Jobsons20 nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 2652 / 382 / 0
To nie jest sposób na życie, tylko uciekanie w inne realia i niemożność pogodzenia się z otaczającą Cię rzeczywistością. Nie ma nic złego w byciu odklejem, za to jest wiele złego w niszczeniu sobie psychiki i rozregulowywaniu biochemii mózgu, która po dłuższym okresie zażywania, nie jest już w stanie wrócić do normy.

Zakładam, że stwierdzisz, że psychodeliki mają dobry wpływ na organizm i wyzwalają pozytywne emocje, gdy tylko się je rozsądnie zażywa. W rezultacie prowadzą do odkrywania pokładów talentów i możliwości, które nie były wcześniej zauważalne dla jednostki.
Uwaga! Użytkownik Blue_Berry jest zbanowany na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 3898 / 238 / 13
Da się wyjść; przeszkody tkwią jedynie w niekonsekwencji naszych działań, które poza wyjściem z dragów realizują jeszcze nasze życiowe oczekiwania w rozpaczliwym akcie tęsknoty za upragnioną "normalnością".

Ktoś tu niedawno napisał, że pycha kroczy przed upadkiem - niby nic odkrywczego, ale to prawda i to ona determinuje zawziętą, nielogiczną postawę utrzymywania status quo bez ustąpienia żadnego pola dobrowolnie, a pasmo niepowodzeń (naturalne w takich momentach) wywołuje nawarstwianie się wyrzutów sumienia i frustracji spotęgowane permanentnym rozemocjonowaniem, przez co zarozumiali i dumni z niewiadomo czego paradoksalnie wyrażamy o sobie najgorszą opinię z pośród wszystkich znających nas mniej lub bardziej ever.
Wkońcu zmęczony, bez sił i ochoty, bez domu i imienia w kanale zapomnienia;
  • 233 / 6 / 0
Mozesz rozwinac to o rozregulowaniu biochemi mozgu? Zawsze wydawalo mi sie z ze wrzucanie psychodelika nawet raz w tygodniu to mniejsze ała dla mozgu niz co tygodniowy trip na XTC, gdzie zapasy sero sa uszczuplane, bo psychodeliki oprocz desensytyzacji receptorow chyba nie wyczerpuja jej?
Uwaga! Użytkownik Jobsons20 nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 3898 / 238 / 13
Przede wszystkim desensytyzacja receptorów, czy nawet ich destrukcja w wyniku sporadycznego popuszczenia wodzy fantazji, powszechnie rozumiane jako plaga boska czy ósme nieszczęście, to właściwie żaden problem bo swoiste receptory chemiczne monoamin są w permanencjiprodukowane i utylizowane.

Ludzie słyszą dużo na ich temat, ale zupełnie nie potrafią sobie ich zobrazować "in vivo" i stąd chyba utrwala się mit jakoby receptorom, ze względu na domienmane właściwiści (wysnute z pustki w głowie i surowej nazwy) było raczej bliżej do wątroby niż do enzymów trawiennych;

Więc odczarowuję podstępną pułapkę leniwej strony księżyca - receptorom bliżej do enzymów niż do narządów - to substancje chemiczne o określonym wzorze mające za zadanie wychwycić ligand z otoczenia, utworzyć kompleks (wiązania wodorowe) i w postaci osobliwego tandemu wywołać akcję w docelowym organellum komórki. Po jakimś czasie, swoistym dla konkretnego rodzaju receptora jak dla każdej substancji chemicznej, substancja jest wydalana (już mniejsza czy zmetabolizowana czy nie);


Dużo zamieszania robi nazwa sugerująca policzalny charakter "pana zagadki" - to tak jakby wodę nazwać np. wody, a jej pojedyńcze atomy - ten Woda, czy coś :P. Prędko zapomniałbyś, że wodę się pije, tak przekonałbyś się do jej jedzenia :P.
Wkońcu zmęczony, bez sił i ochoty, bez domu i imienia w kanale zapomnienia;
  • 2652 / 382 / 0
Jobsons20 pisze:
Mozesz rozwinac to o rozregulowaniu biochemi mozgu?
Zależy o czym mówimy.

Jeśli pytasz o "mieszanie" w biochemii, to tyczy się to wszystkich psychodelików, bo jak wiesz, każdy z nich powoduje wzrost stężenia określonych neuroprzekaźników. Jeśli jednak chodzi o ryzyko trwałych uszkodzeń, to tutaj w czołówce stoją fenyloizopropyloaminy. Mają dwukierunkowe działanie: halucynogenne i stymulujące. Oprócz tego, że - jako psychotomimetyczne amfetaminy - są neurotoksyczne, to mogą prowadzić do trwałych zmian w układzie serotoninergicznym. Jest to związane bezpośrednio z zanikaniem aktywności enzymów inicjujących biosyntezę serotoniny i ograniczeniem miejsc wychwytu zwrotnego.

Z kolei piperydyny jak np. fencyklidyna - zawierają półprodukty, które rozpadają się na cyjanki - dalszych skutków pewnie się domyślasz. Fencyklidyna jest dodatkowo lipofilna - magazynuje się w tkankach i przy zwiększonym wysiłku fizycznym, podczas przyśpieszonego katabolizmu lipidów - zostaje uwolniona do krwi. "Psucie" biochemii polega na silnej interakcji halucynogenów z receptorami 5HT2 i 5HT1C. Nawet jednorazowe oddziaływanie agonistyczne może prowadzić do skutków, jakie opisałam wcześniej - zanik miejsc wychwytu neuoroprzekaźników, a co dzieje się dalej to już temat rzeka.
Uwaga! Użytkownik Blue_Berry jest zbanowany na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 581 / 91 / 6
@up jak ja nie lubię zaliczania PCP/ketaminy/ogólnie dyso do psychodelików. Przecież psychodela to agonizm 5ht2a/2c przede wszystkim. Działanie dysocjantów, o ile na papierze może i brzmi podobnie, w rzeczywistości jest kompletnie inne i polega na innych mechanizmach. Dysocjanty nie powodują takiej tolerancji jak psychodeliki, z reguły (jeśli dobrze pamiętam) powodują też niebagatelny wyrzut dopaminy, więc nie dziwota, że mogą uzależniać. Dotąd chyba się zgodzisz. To trochę jak mówić, że alkohol zły, bo heroina. W końcu i to i to spowalnia (jest depresantem).
"moja jaźń w wyniku zawirowań stereofonicznych rozbiła się na 2 różne osoby,
obie pozbawione 'ja'.
To było umiarkowanie zahaczające o nieprzeciętność."

Najpierw masa, potem kwasa
  • 3898 / 238 / 13
kazdy drag wywoluje tolerancje. Niektore tylko z czasem niszcza natywne, chemiczne mechanizmy obronne i wtedy dochodzi do zjawiska tolerancji odwrotnej, ale to nie oznacza polepszenia jakosci faz bo oun podswiadomie stara sie byc madrzejszy niz jego zywiciel i uczy sie bronic w stanie kolejnej intoksykacji poprzez silna modulacje pierwotnych szlakow neuronalnych uaktywnianych w takich sytuacjach tak by ow nosiciel raczyl zauwazyc ze na tej fazie to mu w zasadzie jest beznadziejnie i zakonczyl lambade wreszcie.
Wkońcu zmęczony, bez sił i ochoty, bez domu i imienia w kanale zapomnienia;
  • 581 / 91 / 6
@up tak, tak, ale tolerancja na psychodeliki ze swoją przerwą między tripami jest charakterystyczna, a o nią mi chodzi. To ona co najmniej utrudnia uzależnienie się od sajko.
"moja jaźń w wyniku zawirowań stereofonicznych rozbiła się na 2 różne osoby,
obie pozbawione 'ja'.
To było umiarkowanie zahaczające o nieprzeciętność."

Najpierw masa, potem kwasa
ODPOWIEDZ
Posty: 135 • Strona 7 z 14
Newsy
[img]
Nie wiedzieli, że zatrzymują kolegę. Pijany policjant szalał na hulajnodze

Już jego „styl jazdy” zwracał uwagę, ale okazało się, że to dopiero początek problemów mężczyzny. Policjanci z Gniezna zatrzymali kierowcę hulajnogi. Miłośnik szaleństw na elektrycznym jednośladzie nie tylko był pijany, ale też miał przy sobie narkotyki. Lekkomyślny kierowca to... policjant.

[img]
Koniec z lękiem po THC? Ten popularny terpen może być kluczem

Czy zdarzyło Ci się kiedyś poczuć niepokój lub lekką paranoję po użyciu marihuany? To częste doświadczenie, zwłaszcza przy mocniejszych odmianach, bogatych w THC. Od lat w branży konopnej krąży teoria „efektu otoczenia”, która sugeruje, że inne związki w roślinie mogą łagodzić te negatywne odczucia. Do niedawna była to jednak głównie opowieść. Teraz mamy twarde dowody.

[img]
Alkohol miał swój udział w powstaniu złożonych hierarchicznych społeczeństw

Alkohol towarzyszy nam od tysiącleci. Używały go wszystkie wielkie cywilizacje. Znali go Majowie, Egipcjanie, Babilończycy, Grecy, Chińczycy czy Inkowie. Odgrywał ważną rolę w ceremoniach religijnych, wciąż jest ważnym elementem spotkań towarzyskich. Był środkiem płatniczym, służył wzmacnianiu i podkreślaniu pozycji społecznej. W najstarszym znanym eposie literackim „Eposie o Gilgameszu” jednym z etapów ucywilizowania Enkidu – który symbolizuje tam dziką naturę, niewinoość i wolność – jest wypicie przezeń piwa.