TALK - Rozmowy [H]

[wyniszczenie]

Witam ponownie, waliłem tą mewe przy tym sulpirydzie i nexpramie i było git, zwała nawet słabsza niż bez leków :D Ale od środy dostałem jeszcze jedenlek Depakie Chrono 300 to jakiś kwas tam jest i się trochę boję walić z nim , tym bardziej ,że niedługo przychodzi mi pare giecików rc i trzeba będzie podziałać i się zastanawiam czy z tą depakiną to jest jakieś ryzyko większe ? pomoże ktoś ogarnięty ?

[Pepejson]

5-htp, a substancje typu 3mmc 4aco-DMT. Jest ryzyko wystąpienia, jeśli tak to ile odczekać od ostatniej dawki 5-htp?

[Parathormon]

Co ty, 5-htp w porównaniu z dragami jakie tu wymieniłeś to jak pieszy helupiarz przy CLS'ie.

[zycie ponad wszystko]

Nie bierz w ten sam dzień 5-htp

[LimiT]

Na swoich doświadczeniach, mówię Wam, zespół serotoninowy, to największa franca przy lekach i dragach.

W sumie miesiąc przerwy od ćpania

Spoiler:

(choć tolerka i tak mała, ale wtedy też prawdopodobnie miałem ZS, podejrzewałem odwodnienie, ale to raczej ZS, w dodatku stimo z mxe dawały po sercu, ogólnie na plus, bo straciłem przytomność dość szybko(uprzednio uzupełnione zapasy wody[około 3-4 litrów, było więcej bo pragnienie nie ustępowało, ale żołądek protestował i musiałem sporo oddać do miski] witaminy sole i minerały elektrolity, co było w domu ogólnie, w nocy podobno nie łapałem oddechu i miałem straszne drgawki, ale się obudziłem, czyli jest dobrze póki co)

równo dwa tygodnie na sertralinie 50mg, przeszły efekty uboczne, zaczęło się działanie(dość dziwne, bo takie jakby adrenalinowe, skupienie na wszystkim, "poczucie powagi" świata, nie przeszkadzało - nawet fajne :D)

Spoiler:

Wróciłem dzisiaj ze szpitala, po tym jak wczoraj, postanowiłem po tym miesiącu i równo po dwóch tygodniach na SSRI pobawić się w stimy(czyste DRI NRI DNRI), unikając starannie serotoniny.
I tu zaczynało się już dziwnie, pierwszy raz z eth-catem, bufedronem, a znałem tylko pentedron (apvp i etylofenidatu, na szczęście nie próbowałem i być może nie zepsułem sobie pierwszej fazy).
Pierwszy idzie nie/lubiany bufedron, oczekiwania no jak wiadomo, słowotok, lekkie pobudzenie, psychowe lżejsze motoryczne, koncentracja. i tu szok, 50-60mg[oko] - działanie, drżenie szczęki, mięśni, napięcie mięśni, latanie obrazu(typowe dla sero, ale bez euforii, trochę lipa), ogólnie poszedłem na lekcję i spałem, tak strasznie byłem senny, choć raczej to może taka wczesna faza snu, niby nie spałem, ale nie wiem co się dzieje. Przerwa, no nic, dziwne działanie bufa przeszło, choć nie całkowicie, pomykam do kabiny, z pozostałych czterech opcji wybieram eth-cat, no to to musi pobudzić, nos, typowe placebo, ale po odczekaniu kilku minut jest, ale? takie nagłe jebnięcie noradrenaliny raczej na głowę, koncentracja, skupienie na czymś i w tym samym czasie jakby adrenalina na ciało, serce z armaty, naprężony, silny, ale trwało to kilka sekund, po czym uspokojenie, po całym ciele dość wyraźnie wibracje, takie jakby dreszczeX10, przyjemne i to bardzo, również trwało chwilkę, po czym taka stymulacja.. jakbym się po prostu wyspał. no nic chociaż jest normalnie, po chwili jednak obraz lata, pocenie(powiem, że przy prawie-zs pocenie jest x3 + nie chce się pić = marnowanie fazy i czasu, jeśli trzeba cały czas pić i lać i ocierać oczy z potu), i schodzi pobudzenie ciała, ciężkie nogi, ciężkie ciało, drżenie wszystkiego, najmniejszego - nawet komórki - ciała, obraz z latającego zmienia się w wibrujący horyzontalnie, później rozszerzanie się obrazu na boki, rozstrzępianie(brzmi może mocno, ale to takie lekkie dodatki, nie drażnią nie bawią, no ale są), wjazd na serce, strasznie mocno, strasznie słychać :D, puls nieznacznie przyspieszony. No to to już dziwne, stymulanty tak na mnie działają? no cóż jest jeden sposób, pentedron mimo że inny vendor i rodzaj, czyli kryształ zamiast pucho-proszku[?], ale powinno zadziałać na działanie ^^ no to lecim, jako zakolegowany z pentem, nie zaczynam od malusich dawek jak buf i eth(choć tam progi niższe), kruszę ok 250mg na kryształki(nie za mocno, kryształ musi żreć :D), kreska ciężka do wciągnięcia przez poprzednie specyfiki, ale daję radę, no i co czekam, na kryształ widać cza czekać, bo proch już mi rył głowę swoją dziwną empatią, która jest chuć wie czym, ale dobra, po niedługiej chwili serce waali znowu, ale jest fajniej, bo taki fajny czysty umysł, jaki pamiętam, jednak również brakuje tej samoświadomości czystego umysłu, ale dobra tam, siadam na ławkę, czekam aż skoczę i pójdę!, a tu bujam się na lewo i prawo *.* jest fajnie przyjemnie, taka lekka zwykła empatia(pentowa jest bardziej taka pomieszana miłością z nienawiścią), no dobrze puszczam muzykę, nie jakaś wyjątkowa, ale na pewno jest głębsza, no to trip na słuchawkach, idę do znajomych, czuć lekko działanie pentka, okazuje się, że mówię, cicho, szybko, nieskładnie, niewyraźnie i ogólnie, to ja nikogo nie słyszę i nikt mnie nie słucha to ostatnie, to norma w takim stanie. Wracam do domu, siadam, zjazd to nie jest, jest fajnie, takie spełnienie ciała jakbym usiadł w wygodnej pozycji(:o) no nic, no to poczekam co by nie zepsuć, to poszedłem do sklepu, to z kimś pogadać, nikt nie podejrzewa, bo zewnętrznie normalnie(no może sucha twarz i oczy też takie zdradliwe), ale cóż, trochę już nudzi, choć na tym samym poziomie po 3 godzinach od ustania działania penta, ale przyzwyczajenie jednak występuje, to ulegam, tym razem eth-cat, ale przed tym dzwonię po kolegę(czysty) co by samemu nie siedzieć, a w razie gdybym poczuł blusa to pomoże, 50mg, po chwili pobudzenie, super, obraz też lata, tym lepiej, fajnie się komponuje(znowu latanie obrazu jest typowo sero), zaczynam w rytm jakiejkolwiek muzyki ruchy głową czy, kiedy stoję, całym sobą, tańczę nieświadomie (takie nieśmiałe densy i podświadome :E), słowotok ogólnie z dupy, gadam bez sensu byle pogadać, nikt nie słucha, tylko przytakują, no mi wystarczy, gadam i tańczę bez przerwy z godzinę, pobudzenie maleje, dorzucam penta, no, ale zadziałał jak kawa, no i lekko unormował na początkowy stan gadkę i taniec(w domu to fajnie, ale na balety nie poszedłbym :finger: ), komputer się zwolnił wchodzę na fejsa piszę głupoty z kimkolwiek kto chce się wdać w dyskusję, bez przerwy poruszam głową, chodzę napełniać butelki, bo 6-pak wody się skończył, a tu szusza jak sahara. Powoli kolega się zbiera do domu, siostra do siebie, zostaję sam, tańczę z pół godziny na środku, siadam do kompa, znowu gadka gadka gadka, pobudzenie cały czas takie same z 5 godzin dochodzi 22 (wszystkie trzy działały tak samo, czyli bez różnicy co zarzucałem), no to czas się jakoś pobudzić na noc, pograć, czy pogadać, no to lece 80mg bufa, powinno być mocno, bałem się początkowo, że będzie jak za pierwszym razem, ale myślę, że i tak wszystko nie działa jak trzeba to pewnie przedłuży fazę, no to nic, walę kilka minut, BUT! prosto w ryj, obraz, gwiazdki, kropki, plamki, pobudzenie fizyczne, ruszam już nie tylko głową, tułowiem, rękoma, nogami, krzesłem nawet :wall: do 24 było super, doskwierało mi tylko to, że jest coraz bardziej potliwie, dodatkowo było jeszcze mocniej po 24, przy czym faza szybko schodziło, bez jakiegoś wjazdu na ciało, czy psyche, ale dwie butelki w ręku i dziesięć na zapas, bo nie sposób nadążyć, to już powinno wydać mi się dziwne, ale no cóż.. piję i piję, w sumie to nie jadłem nic przez 4 dni(jadłowstręt po SI, później poczułem jak wielki błąd popełniłem, dodatkowo nie miałem obok żadnych witamin), dojadam jakieś zimne skrzydełko nie wiem czyje, ważne, że jest, i piję i piję i szczę i szczę, co dziwne coraz mnie się pocę i coraz mniej szczę ^^ później latanie obrazu, trochę takie ciężkie, ale ok, dreszcze zamieniają się w drgawki, i już z prawie fajnego robi się źle, potem coraz gorzej, chemiczny pot odddziela się od ciała, czuć, że jest suche i nie oddycha, skóra robi się taka szorstka, usta suche, śliny coraz mniej, nos już zaczyna wysychać, potu ogólnie coraz mniej, ciśnienie na psi i pu, ale kiedy idę nie idzie ani to ani to, żółwik schował się głęboko do skorupy i bardzo zmalał, chyba zdechł, no nic, patrzę na lustro, żeby zobaczyć tego debila, który znowu zwalił prawdopodobnie 3 dni, które przeleżę w łóżku regenerując się.
Twarz biała, sucha - czysta, to nie to co maskowata twarz z penta, tu jesteś piękny i jednocześnie boisz się tego piękna. Oczy, no to wiadomo na maksa odkręcone, w dodatku oczy suche, nie ma odbicia, trochę przerażające, tym bardziej, że wiem co mnie prawdopodobnie czeka, ale tym razem nie obudziłem się pod koniec już ostatnich faz przed utratą przytomności ZS, a jestem, no trochę w środku, ale zaczynam działać, szukam co w domu, lodówka pusta, no nic, kawa herbata alko nic bo odwadnia, no to dalej, jakieś musujące elektrolity, ładuję mieszam wypijam z wodą, szybko czuć lekką poprawę, trochę się uspokajam, ale wiem, że może wrócić, szukam spokojniej już jakiś witamin, jakiś asparaginian potasu i magnezu, no to pewno brakuje, dwie tabletki, nie oczekuję natychmiastowego działania i szukam dalej, przecież sól ^^, ogólnie nie nawidzę solanki, ale widocznie, organizm potrzebował soli, i szklankę wypiłem z przyjemnością, ale już zaczynały się u mnie lekkie zmiany świadomości, otępienie stopniowo narastało, ustało całkiem wydalanie wody, piję bo chce mi się pić, brzuch mi rozrywa, ogólnie tak wielkiego nigdy nie widziałem, stoję i myślę, mając już lekko upośledzenie myślenie, trochę wzrok - nie przeczytam nic, napięcie mieśni i ociężałość, ciężko się coś robi, po chwili robi się lepiej, brzuch robi się mniej napięty, "woda zaczyna działać" :D, no ale na krótko po chwili znowu sucho, brzuch większy, dochodzą lekkie omamy, parestezje, dziwne czucia dotyku kłócia, ból głowy się nasila, skóra strasznie sucha, czuję, powoli nudności, co prowadzi do wymiotów, już czuję, że muszę, zrobiłem krok z pokoju, by utopić cały korytarz, trzy razy jak z fontanny wodą po ścianach. No nic, na szczęście i nieszczęście woda, w dodatku od razu zrobiło się lepiej ^^ bełt zawsze pomaga, ucieszony, idę kończyć wieczór przed kompem, pomimo braku fazy, czułem, że nie usnę...
Po 10 minutach BUM! kumulacja! wszystkie wjazdy, jazdy, schizy i jeszcze mocniej, wjeżdża zdecydowanie szybciej niż wcześniej, tabletki jeszcze raz, ale nie chcę przesadzić, elektrolity, woda z solą tym razem trochę więcej, trochę gorzej, ale wciąż dobre. no pomaga jedynie jak placebo, lekko i na sekunde, no to nic idę postać w pokoju, biorąc pod uwagę, że jestem już prawie zombiakiem, ledwo chodzę, biały, oczy czerwone się zrobiły jakby mało było widać.. Zwiększające się zaburzenie świadomości, niezbyt gwałtownie, nawet fajnie powalczyć ^^ myśli już takie proste się robią, dostęp do pamięci lipa, no nic, chowam wszystko, wychodzę, dzwońcie po karetkę, przyjeżdża, standard - oczy - co brałeś, mimo zapewnień, że nic, oni wiedzą swoje, będzie policja, świadkowie, wyniki, no ok, nic nie brałem.
Już tylko z pomocą chodzę, nie mówię, obraz przymglony, przestaje rozumieć, co kto do mnie mówi, słyszę wyraźnie, ale nie umiem tego ogarnąć, w domu jeszcze szybki wywiad, powiedziałem o SSRI, ambulans, leżałem przykuty, ogólnie nie wiem czy spałem, wiem, że miałem otwarte oczy, ale pamiętam tylko jakieś wizje jakieś kolory, figury, potem wsiadam na wózek, wjeżdżam do ciemnego szpitala (była 2 w nocy), ogólnie mój mózg dostał w tym momencie bardzo mocnego kopa, obraz kręci się od lewej do prawej, myślenie, już raczej poza świadomością, co się dzieje, co tam jest, co ja tu robię, tak będzie zawsze, różne badania, gdzie tylko mówiłem "odwodnienie", wszyscy wkręcają, że coś brałem, ostatnie momenty to wenflon, kroplówka i taki na wpół przytomny leżałem i po 3 godzinach zacząłem ogarniać, obraz lata jak szalony, łeb boli, nie jestem odwodniony :D czuję się nawet dobrze, ale nie ogarniam trochę co się dzieje, i pół godzinie, kiedy mi przeszło to dziwne uczucie jak po alko i się uspokoiłem, wszystko ogarnąłem, pomyślałem, i doszedłem do wniosku, że to ZS, ale lekarzom tego nie sugerowałem, oni mi wmawiali, że brakuje mi witamin, i coś ćpałem, podsuwali psychoterapię, odmówiłem, podpisałem jeszcze leczenie kroplówką, posiedziałem 2 godziny, 4 butelki, czuję się naprawdę dobrze, ból głowy przeszedł, sertralina z osocza chyba została od razu wyprana, w takim razie nie zaczynam drugi raz. bo dwa tygodnie to był dramat, a finał dał mi nauczkę.

ogólnie, czułem to kiedyś przy 2-fma, teraz czuję to przy pente, ethcat i bufie, przy nadmiarze serotoniny w móżgu, dopaminergiki i noradrenergiki, działają tak "paraserotorninergicznie", zachowując jednak te uboki drżenia, drgawki, bruksizm, skurcze, oczopląs, co z dziwnym działaniem, które wygląda jak 3-mmc bez eufori i empatii, czyli lata obraz, emocje takie puste są, ogólnie jest nijak, ale czasem też zdarza się lepiej(to już może być ostrzeżenie). Teraz sprawa druga, widocznie doprowadziło to do mojego ZS [historia wyżej :D], czyli działają serotoninergicznie, może tak słabo, że normalnie nie zauważalnie, ale przy nadmiarze serotoniny, całkowicie przysłania dopaminę i noradrenalinę? Czy może dopamina i noradrenalina też smyra recepty serotoniny?
Dzisiaj mimo mini lęku, nasypałem pentedronu, nie aż tak dużo, czyli zadziałało słabo, uboki też były mniejsze, ale po godzinie, obudziło się ZS, sucho, trochę zmuła, nie jest tragicznie, ale woda znowu nie pomaga, głowa boli mocno :d, chciałem sobie zacząć maraton na weekend(mała tolerka, 5g by wystarczyło na trochę, przy miksowaniu, w dodatku alfa ekonomiczna), ale widocznie będzie źle, po 6 godzinach dalej ZS na swoim złym poziomie bez zmian, coś czuję, że będzie bezsenność. Nie próbuję na razie nic. Opiszę później, kiedy stimo zaczną normalnie działać :D
Ciężko jest znaleźć coś na temat walenia stimo przy serotnym mózgu, żeby nie wywołać ZS, ale nie ma nic, bo w sumie nie powinno, niektórzy próbują stimo, kiedy mają wyczerpaną serotoninkę, ale widocznie, nigdy przy tak dużym jej nasileniu jak u mnie w tamtym momencie. Przeżyłem już dwa razy ZS, przy pierwszym już się żegnałem ze światem, w drugim, jednak postanowiłem żyć, wniosek mam jeden, jeszcze za wcześnie na takie dylematy, tym bardziej, że ZS można porównać do piekła. Nabrałem w końcu szacunku dla ZS, bo wcześniej wydawał mi się mało prawdopodobny, zresztą dużo ludzi pisze, że strasznie ciężko go dostać, widocznie nie próbowali.

Na moim przykładzie, może ZS nie będzie narastać stopniowo, a walnie od razu z całą mocą, tylko do hospitalizacji. Ogólnie mam dość serotoniny na jak krótką zabawę, trzeba drogo płacić i czasem dla takich jak ja - zdrowiem

[hipersonik]

Witam czy biorąc Mianseryne(leviron) na sen w dawce 20mg w połączeniu z 3-mmc które mam zamiar zarzucic na dniach może spowodowac ZS bądz jakies interakcje?

Odkopuję post ale na rady które mogą uratować życie nigdy nie jest za późno :-) a więc TAK, mianseryna i mirtazapina mają same w sobie potencjał do wywoływania ZS (tzn. były przypadki ZS przy monoterapii, jak też w kombinacji z innymi lekami). Oprócz tego mają wysoki czas półtrwania (ok. 20h) tak więc przy dozowaniu jednego wieczora substancja jest aktywna w organizmie do następnego wieczora (gdy przychodzi czas na kolejną tabletkę).

A to znaczy że "odczekaj parę godzin" nie wystarczy. Jeśli bierzesz dziś na sen, to jutro nie bierz nic do zabawy. A jeśli bierzesz regularnie (dzień po dniu) to dzień przerwy nie wystarczy tylko potrzebna jest dłuższa odstawka żeby wysikać całą substancję skumulowaną w organizmie.

A koniec końców najlepiej zmienić lek na sen - na taki który nie jest SRI.

[Memnog]

Chyba i mnie trafiło. Od paru lat biorę sertralinę, ale na jesienną deprechę postanowiłem lekko wzmocnić tryptofanem lub 5-htp. No i przespałem jeden dzień, więc na noc troszkę etylofenidatu, odrbinkę 4-f-pvp. I po kilku godzinach sypnąłem sobie troszkę MXE, bezmyślnie, nie pamiętając, że wcześniej już coś brałem. No i znalazła mnie moja kochana mama na swoim piętrze (więc po schodach wszedłem) - leżącego na podłodze, czerwonego i opuchniętego. Tak się biedna przestraszyła, że wezwała karetkę. Ale niestety nie trafiłem na toksykologię, tylko na zwykły oddział, nie wiem nawet, czym mnie tam potraktowano.
Czyli co, zaliczyłem ten słynny zespół serotoninowy, tak? SSRI, MXE, 5-htp, EPH, 4-f-a-pvp - taki mix, geniusz.
No i teraz będę miał czas porozmyślać na tym w psychiatryku...

[Memnog]

:wall: Kochani, znowu!
:kotz:
Na szczęście nie byłem tym razem w czwartęj gęstości MXE, więc sprawę opanowałem relanium i wymiotami.
Na nieszczęście "złapało mnie" za kółkiem, więc zapomniałem o fotoradarze i spowodowałem mikrostłuczkę :nuts:
Na szczęście nic się nie stało, i kosztowało mnie tylko 30 zł.


Tak czy siak, 5-HTP pozbyłem się. Wiele razy nic złego się nie działo, aż w końcu się stało. Przypominam, rano 100mg sertraliny, wieczorem (pewnie za dużo) 5HTP.
No i jeszcze jedna głupia sprawa, tym razem zapomniałem, że dużo, dużo wcześniej "założyłem (małe) trampki".
Shieeeet, chyba naprawdę czas odpocząć w szpitalu i zastanowić się nad sobą.
(a wszystko dlatego, że vendor zapomniał mi wysłać łyżeczek do odmierzania)

[Zrytyleb10]

Przekopałem i nie udało mi się znaleźć czego szukam. Chodzi mi o postępowanie przy podejrzeniu ZS w przypadku gdy nie ma się pod ręką zadnego środka farmakologicznego który moze pomóc zbić objawy (rozumiem ze to 'benzo" ,czyli leki z grupy benzodiazepin, próbuje to zrozumieć i sobie uporządkować).
Więc powiedzmy ze na ćpanku, ktoś z ekipy lub a ma objawy ZS i wygląda to zle. Co robić wtedy, jak zareagować (oprócz wzywania pogotowia)?

[eso]

jak juz wchodzi typowy ZS i zaczyna byc ciezko, sztywnieja miesnie, w chuj goraco, uczucie mdlenia itd. to lepiej wzywac pogotowie.

na ZS najlepiej pomagaja benzodiazepiny, poza tym trzeba pic duzo wody.

jesli nie ma sie dojscia do benzo na recepte, warto zaopatrzyc sie na takie wypadki w rc-benzo np. etizolam.

mi na wstepne objawy ZS zawsze pomagaly benzo (alprazolam, etizolam), ostatnio nie mialem pod reka benzo gdy sie pojawily objawy ZS i po 3h desperacji gdy robilo sie coraz gorzej i zaczely sztywniec mi miesnie, siegnalem po jakas mocna nalewke (alko, podobnie jak benzo, rozluznia miesnie itd.) pomoglo i zaczelo mi sie powoli poprawiac, caly czas tez pilem bardzo duzo wody i duzo sie ruszalem.