TALK - Rozmowy [H]

[Nozer]

W "Poszukiwani" nikt mi nie odpisał, więc tu napiszę - co z Azuzu Pazuzu? już pół roku żadnych wieści od niego, a regularnie pisaliśmy na gadu.

Klepsydra ma z nim kontakt.

[StrangeloveDr]

Nozer, wiem że chodziło Ci o użytkownika forum,
ale pisanie o klepsydrach w wątku o zgonach zakrawa wręcz o czarny humor.

[sprawdzone_info]

Nozer, wiem że chodziło Ci o użytkownika forum,
ale pisanie o klepsydrach w wątku o zgonach zakrawa wręcz o czarny humor.

10/10
to było serio dobre

Poza tym nie róbmy z tego wątku miejsca do opłakiwania ćpunów, każdego jakoś tam szkoda, ale no co ja będę się powtarzał, było poruszane w tym temacie już nie raz.

Napiszę tylko, co już pisałem zresztą nie raz, wysyłanie sampli rc opioidów to jawne skurwysyństwo.

[iuhanna]

Azuzu żyje.

[AlienForms]

jeśli to faktycznie przez RC-ki wysyłane pocztą, to zaraz jakaś pseudo-dziennikarzyna z tefauenu lukrująca hajpa podłapie temat i zrobi chryje.....
Z tego co się chwalił to dostał całą sztukę U a to w miarę mocne rc-opio - w mixie z jakimś benzo, z zerową tolerką i doświadczeniem w tym temacie zgon jak najbardziej możliwy. Szkoda chłopaka, szkoda rodziny, ale tak bywa mając takie hobby. Nie jesteśmy w końcu na forum szydełkowania dla kółek gospodyń wiejskich.

[hyper85]

Nie będę się powtarzał że nie ćpam.Ale naprawdę,ale tak naprawdę wam współczuję nałogów.Jestem na forum od jakiegoś czasu,zmarło w między czasie chyba 4 użytkowników,czytałem ich posty .Ciężko mi w to uwierzyć to jest b.przykre.pzdr Was

[jsc]

Ćpuny opadają na ziemię niczym jesienne liście
tylko coś kurwa łysice nie chcą wysypać

[jan potocki]

dziś się dowiedziałam, strasznie żałuję tego człowieka, był najbliższą mi osobą na tym forum.
poznałam go poza nim i uwielbiałam za osobowość, zainteresowania - na długo przed hajpem.

od wakacji był mega zmotywowany i mnie bardzo motywował.
ciężko się pozbierać gdy umiera ktoś taki jak On.

R.I.P.
Michał 'Rrd'


[ external image ]
Ja Go zapamiętam takim:

Spoiler:

'Żeby nie zakładać nowego tematu - gdzie poznawać nowe osoby (raczej dziewczyny)?
Jestem ekstremalnie nieśmiały i nigdy nie wychodzę z domu do jakichś barów klubów itd. Dotychczas poznałem trochę ciekawych osób na lastfm, lubimyczytac, tumblerze i soupie, ale mam wrażenie, że jest ich coraz mniej.
Próbowałem Tindera i mam serduszka od naprawdę niesamowicie pięknych dziewczyn (przystojny tutaj), ale są tak głupie, że nie wytrzymuję z nimi nawet na tej aplikacji a co dopiero mówić o spotkaniu.
Mam ogromne wymagania wobec osób, z którymi mam się spotkać i ludzie mnie nudzą po 10 minutach, jeżeli ktoś nie ma ciekawej pasji a czytanie ograniczanie się u niej do Kinga i Mankella to zazwyczaj kończy się na jednej kawie (nie interesują mnie zazwyczaj one-night-standy, chociaż to zależy od urody. Ale żeby przespać się z piękną i nudną dziewczyną muszę się zawsze upić).
Pomóżcie, bo jak nie jestem w związku to z miesiąca na miesiąc coraz ze mną gorzej' :x

https://www.youtube.com/watch?v=f3hCn8kS2Ps

Spoiler:

Kiedy byłem w liceum to miałem dredy. Zapostowałem na gronie ogłoszenie, że kupię dużą czapkę, w którą będę mógł schować swój kokon. Po jakimś czasie dostałem wiadomość od typka, który sprzedaje takie czapki, umówiliśmy się koło mnie na stacji benzynowej. Wyszedłem z bloku i wszedłem w wąską uliczkę, po prawej miałem budynek z ceglanym śmietnikiem, po lewej głębokie na 6 metrów jeziorko, do którego wpływają różne strumyczki z moich idylicznych suburbiów. Było -4 na zbiorniku szklił się cienki, połamany lód.
Środkiem ulicy zbliżał się do mnie jakiś 2 metrowy mężczyzna, wyciągnął dłoń i spytał:
- Siema, Karol?
Wyciągnąłem rękę na przywitanie i dostałem potężną bombę w ryj, aż obróciłem się o 360 stopni i upadłem na tyłek. Chciałem uciekać, ale za mną pojawił się drugi człowiek, który złapał mnie mocno za ręce, popchnął mnie pod śmietnik. Próbowałem się wyrwać, krew leciała mi z nosa.
- Znasz Igę F.? - zapytał większy, ściskając mnie za gardło.
- Puść mnie ty chory pojebie! - zacisnął mocniej. - Ok, znam.
- Ruchałeś się z nią?
- Jezu puście mnie, o co wam chodzi?
- Jeśli chcesz wiedzieć, to jestem jej chłopakiem – odpowiedział i podniósł mnie za szyję do góry, stopy oderwały mi się od ziemi. Z daszku śmietnika zwisały jakieś szmaty, przypomniał mi się Popiół i diament i Cybulski zdychający na śmietniku.
- Skąd mogłem wiedzieć? - wycharczałem - mówiła mi, że nie ma chłopaka.
- Nie robi się takich rzeczy, mam nadzieję, że sobie to zapamiętasz jak cię wjebiemy do wody – zaśmiali się i zaczęli mnie ciągnąć do jeziorka.
- Czekaj! Przyrzekam mówię prawdę! - szarpałem się, byłem już po kostki w lodowatej wodzie – Przyrzekam pokażę ci smsa!
Jej chłopak zaczął mnie pchać i czułem jak łamię lód kolanami. Ten niższy go powstrzymał i wyjął mi z kieszeni telefon. Pokazał mu smsa od Igi: „Gdybym nie była wolna to bym nie pisała. Chodź tu”. Rozdziawił szeroko usta i wyciągnał mnie z wody.

***


Siedzieliśmy u chińczyka, chłopak Igi mnie przepraszał i przykładał mi do obitego ryja chłodne piwo. Rozmawialiśmy przez godzinę o tym, jaką to Iga jest kurwą i szmatą i jak źle zrobił, że mi jebnął zamiast porozmawiać, przepraszał i mówił, że jest za bardzo porywczy, przy 3 piwie opowiedział mi swoje dzieciństwo, mówił o swoim ojcu i w ogóle, o tym jak poznał Igę. Po godzinie i trzech piwach poprosił, żebym mu jebnął to się wyrówna, bo teraz jestem już jego kolegą i ma wobec mnie dług. Wstał, nadstawił twarz i zamknął oczy, ale ja zaproponowałem, że lepiej będzie, jak po prostu będzie mi wisiał przysługę. Wymieniliśmy się numerami, odprowadził mnie do samych drzwi, do końca dnia dostałem 11 smsów z przeprosinami, a po tygodniu listonosz przyniósł mi wspaniałą, wielką wełnianą czapkę.
Okazało się, że często jeździ biznesowo do Wilna. Po jakimś czasie faktycznie nadarzyła się okazja do oddania przysługi.

***


Miałem pod okiem gigantyczne limo, a oko mogłem otworzyć tylko do połowy. W liceum wszyscy pytali co się stało, ale stwierdziłem, że zamiast opowiadać o tym, że chciałem kupić czapkę na dredy i dowiedziałem się o tym, że dziewczyna, z którą śpię ma chłopaka a to limo jest pamiątką, ale jebnął mi bo jest porywczy, Iga to szmata, a my jesteśmy jednak najlepszymi kolegami, lepiej będzie jak opowiem koleżankom, że jestem członkiem Antify i tłukliśmy się z trzema skinheadami na ulicy i wygrałem. Ślad długo nie schodził, więc kupiłem w aptece strzykawkę i próbowałem go odciągnąć, ale skończyło się tak, że prawie wbiłem sobie igłę w oko. Wyrzuciłem strzykawkę i kupiłem w aptece maść. Ta opowieść się opłaciła, bo twarz smarowała mi już moja nowa dziewczyna.

***


Pół roku później, w wakacje, leżeliśmy z Kubą na hamakach przed Zamkiem Ujazdowskim, paliliśmy blanty, piliśmy frappe i czytaliśmy Schulza.Wertowaliśmy, odurzeni światłem, w tej wielkiej księdze lata, której wszystkie karty pałały od blasku i miały na dnie słodki do omdlenia miąższ złotych gruszek.
Jakieś licealistki chciały, żebym je poczęstował blantem i zaczęliśmy rozmawiać, okazało się, że właśnie wróciły z Litwy i jest tam w gruncie rzeczy taniej niż w Polsce, opowiadały, że np. taka frappe kosztuje nie 9 tylko 4zł. Dziewczyny opowiadały o parkach krajobrazowych, architekturze i marszrutkach, a ja wypożyczyłem cztery rowery Veturilo, wjechaliśmy na ścieżkę i pojechaliśmy w stronę Muranowa.
Spaleni trawą i słońcem pedałowaliśmy przez Osiedle Latawiec, przejechaliśmy przez kurtyny wodne na Placu Konstytucji. Na skórzanych szortach dziewczyny jadącej przede mną pojawiły się kropelki, które ściekały jej powoli po udach gdy czekaliśmy na światłach.
Oddaliśmy rowery na Bonifraterskiej, kupiliśmy w Żabce dwie butelki wina i pudełko lodów i poszliśmy do mnie. Siedzieliśmy na balkonie, patrzyliśmy na Nowe Miasto i paliliśmy papierosy, dziewczyny śmiały się głośno, miały małe, białe ząbki. Zawsze byłem trochę aspołeczny i strasznie męczą i stresują mnie sytuacje, gdy w moim domu jest tak dużo ludzi, więc poszedłem do sypialni i dyskretnie wyłuskałem z listka 2 talbetki zolpidemu. Odwróciłem się po kieliszek, ale na łóżku po chichutku usiadła Adela, otworzyła buzię i wysunęła język, mrugając do mnie okiem. Było tak cicho, że usłyszałem jak trzeszczą mi naprężające się spodnie, ale ona złapała mnie na za rękę i przysunęła ją do swoich ust. Położyłem dwie fioletowe tabletki na jej języku, połknęła popijając winem, pocałowała mnie i wróciliśmy do pokoju.
Kuba, idiota, oczywiście włączył Davida Bowiego czy coś podobnego, więc natychmiast przełączyłem na Washed Out, dziewczyny zrobiły „oooo!”, a na 24-calowym monitorze pojawiła się wielka okładka, wiecie która. Położyłem się z nimi i zacząłem kompulsywnie i wręcz histerycznie nawijać, opowiadałem różne śmieszne sytuacje, dziewczyny się smiały, a Kuba jak zawsze mówił, żebym napisał o tym pastę. Nie chciałem się zamknąć, szybko więc spostrzegli moją nienaturalną rozmowność i po chwili kruszyliśymy tabletki, układając na płaskim brzuszku Julii równe kreski. Wyjąłem banknoty i w tym samym momencie wciągnęliśmy kreski, łaskocząc setkami Julię. Chichocząc obróciła się na plecy i przytuliła do mnie.

***


W windzie skruszyłem dwa kolejne listki, zapakowałem to w woreczek strunowy i wyszliśmy z klatki, wstępując w słoneczną kąpiel dnia. Przechodnie, brodząc w złocie, mieli oczy zmrużone od żaru, jakby zalepione miodem. Zlizując z palca trochę zolpidemu przypomniałem sobie, że w połączeniu z duża ilością alkoholu mogą pojawić się cięcia w pamięci, ale nie mieliśmy już zamiaru więcej pić. Trzymając Adelę za rękę przeszedłem Andersa w stronę Ogrodu Krasińskich, tam są takie płyty, z których na zmianę wystrzela woda, można chodzić między nimi i próbować się nie zmoczyć, zawsze jest tam pełno dzieci i ich entuzjazmu. Słońce prażyło jak w westernach - ja byłem dobry, Kuba był brzydki. Kto był zły?

/cięcie/


Wszyscy jesteśmy totalnie mokrzy. Stoję przy fontannie i przybijam piątki z przedszkolakami „Ale pan wymyślił eeeeekstla zabawę!” - słyszę, próbując odpalić przemoczonego papierosa.
Kładziemy się na trawie i dajemy się prażyć, schniemy jak suszone pomidorki. „Everything was gold”, mówię do Kuby, ale nie zwraca na mnie uwagi całując się z Julią. „Candy, też lubię ten film” mówi Adela i przytula się do mnie. Jej włosy są wilgotne, pachną trawą i dymem. Przeczesuję je palcami.

/cięcie/


Stoimy na Mysiej. Wciągamy kreskę, (topi się asfalt, mam już dosyć miasta), robię w nim dołki piętą, jest plastyczny jak rozgrzany haszysz. Biegniemy do tramwaju i jedziemy na Grochów na działki, moi dziadkowie mają tam domek. Błędnik trochę świruje, coraz ciężej zachować równowagę. Trzymamy się wszyscy swoich poplątanych rąk w tramwaju.
Mój dziadek z wiekiem popadł w dziwne odrętwienie, prawie nie wychodził na działkę, coraz więcej czasu spędzając z okularami na nosie nad Talmudem. Bawiąc się kluczami w kieszeni spodni zastanawiałem się, czy uda nam się tam w ogóle wejść, pewnie jak zawsze zastawił cały domek rupieciami.

/cięcie/


Wyszedłem z domku i stanąłem w samym środku sierpnia. Zamknąłem oczy, przez matową czerń przebijały się rozrzażone, cytrusowe powidoki. Pokrzywy pachniały miętą, łykowate bulwy dzikich warzyw wynurzały się z pomarszczonej, gęstej ziemi – wszystko to, splątane i puszyste, przepojone łagodnym powietrzem i napuszone błękitem nieba, błyszczało złocistą powłoką.
Wróciłem do środka, mój wzrok przyzwyczajał się chwilę do zacienionej, pełnej błyszczących, wirujących pyłków sieni, zauważyłem, że drzwi do małego pokoiku były już zamknięte. Obok mnie, w rembrandtowskiej ciemności błyszczały perłowe piersi Adeli.

/cięcie/


Jestem zestresowany. Jest północ, idziemy z Kubą Powiślem w górę, kopię kamienie, szukam nerwowo po kieszeniach, ale nie mam już tabletek. Relaks przestał się tlić, wkurwiam się, nie odpowiadam na jego pijane pytania.
Wychodzę ze sklepu i otwieram piwo, wyszczerzony Kuba trzyma się znaku drogowego, zolpidem buja go na wszystkie strony. Siadam na ławce, odpalam szluga, pluję, wstaję, siadam, znowu wstaję. Wypijamy piwo na hejnał, wkurwiony z całej siły rzucam butelką w murek skarpy na Dynasach.
Wszystko zwalnia. Kalejdoskop wirujących szklanych odłamków oślepia mnie, błyskając na niebiesko w świetle policyjnych lamp z ogłuszającym kogutem. Zaczynamy uciekać i po chwili wspinamy się jak małpy po skarpie, wychodzimy cali brudni na Bartoszewicza.

/ostatnie cięcie/


Coś piszczy.
Zasłaniam uszy poduszką, nie otwieram oczu. Nadal piszczy.
Powoli obracam głowę w lewo i w prawo, okazuje się, że w mojej głowie jest radar, i obojętnie w którą stronę ją skieruje, to i tak zawsze piszczy - kac. Chcę spać.
Kuba leży na podłodze, obok niego leży biała, kwadratowa miska, w misce śpi kot. Czemu Kuba ma całą koszulkę we krwi?
Podnoszę telefon.

00:30 Dziękujemy za wypożyczenie roweru Veturilo. 2 rower(y): stacja Foksal 1986 – stacja Warsaw Spire 6086. Koszt: 4zł.
01:11 Dziękujemy za wypożyczenie roweru Veturilo. 2 rower(y): stacja Stawki 6321 – stacja Plac Wilsona 6301. Koszt: 0zł


Warsaw Spire, Plac Wilsona? Czyli jechaliśmy z Powiśla na Muranów przez Wolę i Żoliborz?

Kompletnie, zupełnie nic a nic nie pamiętam. Mam tylko jeden jedyny przebłysk - zjeżdżamy ze stromegu wiaduktu w dół, ja trzymam kierownicę rękami i nogami a Kuba drze ryj i pedałuje. Przecież to niemożliwe na jednym rowerze?

Ja pierdolę, tylko nie to.

02:26 Dziękujemy za wypożyczenie roweru Veturilo. 1 rower(y): stacja Plac Wilosna 6301. Cieszymy się, że jesteś z nami! Nie zapomnij podzielić się opinią o tandemie Veturilo :) Czekamy na wiadomość: ck@veturilo.waw.pl
06:26 Przypominamy, że upłynął maksymalny czas wypożyczenia – 4 godziny. Stan konta: -29zł. Zwróć rower do najbliższej stacji i daj innym radość z Veturilo :)
22:26 Przypominamy, że upłynął maksymalny czas wypożyczenia – 4 godziny. Aktualny stan konta: -129zł. Zwróć rower do najbliższej stacji i daj innym radość z Veturilo :)


Założyłem spodnie i w drugim pokoju znalazłem rower w łóżku, przykryty kołdrą, z Królewskim w pojemniku na bidon. Rower nie zmieścił się do windy, więc zszedłem z nim 8 pięter po schodach, im niżej byłem ziemi tym mój radar intensywniej piszczał. Gdy wlokłem się ze stacji skacowany i uboższy o 129zł, resztki mózgu rozerwał mi nagle dzwonek telefonu.
- No siema mordo to ja, Karol od Igi, odebrałeś w końcu. Gotowy jesteś?
- Dlaczego?
- Co dlaczego? Co ty kurwa, śpisz?
- No ale na co gotowy?
- No jak kurwa na co, godzinę wczoraj rozmawialiśmy, hostel wam przecież wykupiłem - zatrzymałem się. - No umówiliśmy się przecież, że o 23 zabieram was z Dworca Gdańskiego do Wilna? Już jadę, będę u ciebie za 15 minut.

[cdn]

https://www.youtube.com/watch?v=d5XJ2GiR6Bo

Morpho, jeśli masz wenę, to proszę o Twoje wspominki dla Wszystkich, którzy pozostali pośród żywych....

[axolotl]

hej, tu dziewczyna rrd.
chciałabym sprostować informację o "złotym strzale z Tramalu", nic takiego nie miało miejsca. nie mam zamiaru wdawać się w szczegóły odnośnie przyczyn zgonu, ale wszystko wskazuje na wypadek.

pogrzeb odbędzie się jutro (sobota), jeśli ktoś czuje silną potrzebę pożegnania go osobiście, może do mnie napisać, podam szczegóły.

jan potocki - cieszę się, że tak go zapamiętasz w końcu poznał mnie :3, ten ostatni rok który razem spędziliśmy to było mnóstwo pięknych chwil i przygód, w tym dwa miesiące wspólnej podróży autostopem, pokazał mi tyle świata. przez ostatnie trzy miesiące, jak sam mówił, był szczęśliwy - a ja razem z nim.

[jsc]

Kroją gdzieś cebulę w okolicy :(
i mówię to jak najbardziej serio