TALK - Rozmowy [H]

[PeTek89]

@Luk890 On sam sobie bierze leki

[Luk890]

@PeTek89
To dlaczego nie pojdzie do lekarza? Lekarz mu dobierze najwyzsza dawke jakiegos SSRI i moze bezie ok. Tak w ogole to branie na wlasna reke to ryzyko...
@zburzony a skad masz leki skoro lekarz Ci nie przepisuje? Jakbys dostal recepte to bys placil z tgo co mi sie wydaje 30 % za antydperesanty ;)

[zburzony]

Zgadza się, sam dobieram i zmieniam sobie leki. To znaczy częściowo, bo chodzę też do lekarza, który przepisuje mi 3 leki, ale pozostałe 2, rzadziej 3 ogarniam sobie sam. Od kiedy to robię na ogół czuję się dobrze albo i lepiej, czasem tylko przesadzę i jest trochę gorzej, albo niepotrzebnie zamienię jakiś lek na inny mimo że było dobrze i potem żałuję. Ale nigdy nie miałem zespołu serotoninowego a wyniki badań krwi mam wzorcowe. No ale przede wszystkim chodzi o to że mam zaburzenia osobowości i całe mnóstwo różnych objawów, których żaden pojedynczy lęk nie zamaskuje. Stąd pomysł brania kilku leków, i częściej niż rzadziej się to sprawdza. Na przykład namówiłem dr'a na arypiprazol i to był strzał w dziesiątkę, zadziałał kapitalnie, otworzył mnie na ludzi, dzięki niemu poznałem kobietę i nawiązałem po latach kontakt ze starymi znajomymi. Co do ZOK to nigdy nie miałem postawionej diagnozy ale całe życie robię mnóstwo rzeczy nad którymi nie panuję, jest nawet gorzej a właśnie skończyłem 40 lat, zwłaszcza z wydawaniem kasy sobie nie radzę zupełnie, mam zero samokontroli i wiecznie jestem bankrutem. Być może to bardziej kwestia tych jebanych zaburzeń osobowości niż typowo ZOK, nie wiem.

[Luk890]

@zburzony
Z zakupami to ja terz mam problem ze wydaje co chwile pieniadze... Pomysl o tych wysokich dawkach SSRI moze Ci pomoga na ZOK tylko uwazaj zeby Cb nie zamulily i nie splycily emocji bo mozesz byc jak zombii, ja mam tak po kazdym antydepresancie lub ogolnie zamulaczu... tylko pamietaj ze na efekty trzeba czekac czasami do 3 miesiecy od zwiekszenia dawki.

[zburzony]

@Luk890 powiem ci że kiedyś brałem na przykład 60 mg paroksetyny I 200 mg amisulprydu I moja samokontrola była wciąż zerowa. Wydaje mi się że pomoc mogłaby mi tylko psychoterapia już, zresztą przy zaburzeniach osobowości borderline zawsze mi mówiono że tylko terapia daje efekty, ale to chodzi oczywiście o intensywną, długoletnią terapię na którą mnie nie stać. Na pewno ma na to wpływ też fakt że całe życie ostro chlałem i ćpałem, już tego raczej nie robię ale jakieś zmiany w mózgu na pewno zaszły, zjebany system nagrody itd. Powiem ci że nie boję się zombifikacji po tych wszystkich lekach, wręcz przeciwnie, jestem dużo bardziej aktywny, mniej śpię i jestem dużo bardziej towarzyski niż kiedy ich nie brałem. Jedno czego się obawiam to brak libido, już mam z tym problem, z erekcją również, dopóki byłem sam miałem to w piździe ale kiedy poznałem babkę okazało się że jednak mam problem do tego stopnia, że musiałem ratować się viagrą.

[Luk890]

@zburzony
I co wiagra pomogla? Pytam poniewaz osobiscie nie mam kobiety ale wiem o czym mowisz... planuje jeszcze miec jakas kobiete i sie zastanawiam czy udalo by mi sie odbyc stosonek bo ostatnio przebralem troszke tych antydepow i na pewno nawabilem sie PSSD... mam nadzieje ze wiagra w tych sprawach pomaga.

[zburzony]

@Luk890 tak, viagra na szczęście pomaga, może nie jest idealnie i nie zawsze da się skończyć ale jest dupna poprawa.

[Chester23]

@zburzony Na wydawanie kasy, zaburzenia samokontroli, lekkomyślność spróbuj Lamotryginy. Tylko efekt po kilku miesiącach.

[zburzony]

@Chester23 ja lamotryginę też biorę ale dopiero miesiąc 200 mg dziennie. Tego wpływu na samokontrolę doświadczyłeś osobiście? Jak to wyglądało?

Przypominam, że to wątek poświęcony wenlafaksynie – CATCHaFALL

[pomasujplecki]

Wkurwia mnie trochę juz, wenla sprowadziła nastrój do normalności ale jak nie przyrabie sobie co jakiś czas pregabaliny albo wyjątkowo kodeiny to brak sensu życia jest ciągły.
paroksetyna trochę gorzej działała sertralina też się "wyczerpała".
Sam sobie szkodzę mieszanymi uzależnieniami ale co w takiej sytuacji można zrobić jak SSRI i snri zawioda.
Czuję się jak bym mi się życie skończyło jakieś 4 lata temu