Dział poświęcony wpływowi substancji psychoaktywnych na działalność człowieka.
ODPOWIEDZ
Posty: 3600 • Strona 316 z 360
  • 963 / 81 / 0
Czytając powyższą anegdotę o "autopilocie", przypomniała mi się sytuacja z mego życia. Wydarzenie to miało miejsce już kilka lat temu, dzieliłem się nim tylko z najbliższą rodziną, może coś mi ulży, gdy upublicznie te wspomnienia...
Były to gorące miesiące, możliwe, że czerwiec. Ówcześnie moja praca nie była zbyt dobrze płatna, a i o wolny dzień było wtedy naprawdę ciężko. "Szklany sufit" osiągnąłem już jakiś czas wcześniej, ale po prostu lubiłem tą pracę, więc mało mnie ruszały opinie innych osób. Jednak w końcu i mnie zaczęła rzeczywistość już doskwierać. Czułem się jak zepsuty tryb w jakiejś większej maszynie. Poszedłem sobie po pracy wieczorem sam na ognisko. Byłem w trakcie maratonu - 5 tygodni pracy non stop, powiedzmy, że po 8 godzin. Miałem dość. Na ognisko wziąłem ze sobą plecak browarków, żadnych innych używek. Tak siedziałem nad brzegiem rzeki popijąc broko jeden za drugim, spoglądałem w niebo, oglądałem gwiazdy, zastanawiałem się na jakim etapie swego życia jestem. Przy którymś piwie położyłem sie po prostu w trawie, z głową w pokrzywach. Nic to, piwko wciąż piję. Gdy prowiant w plecaku się kończył, ruszyłem w stronę miasta, mając rzecz jasna coś na drogę. Na stacji benzynowej dokupiłem jeszcze trochę na dalszą drogę, piję dalej. Nagle widzę domofon przy swojej klatce i wstukuję cyfry raz po raz, nie pamiętając, pod jakim numerem mieszkam. W między czasie dotarło do mnie, że tak jak w historii powyżej, nie mam plecaka ani telefonu. Co więcej, nie mam okularów. Jakoś dodzwoniłem się przez domofon do mieszkania, obudziłem swoją i poprosiłem, żeby mi pomogła, bo mam problem. Dołączyła do mnie i szliśmy wstecz drogą, którą przyszedłem. Moich gratów nigdzie nie było, a ona dzwoniła na mój telefon, sygnał był, ale wszędzie cisza, a był bardzo wczesny poranek. Ja to już byłem w takim stanie - wycieńczony pracą, zmęczony melanżem na ognisku, zrozpaczony utratą moich rzeczy, że znalazłem jakieś małe ostrze w kieszeni i postanowiłem, że się potnę. Zacząłem wymachiwać tym czymś, moja strała się mi to zabrać. Wtedy zadzwonił jej telefon. To ktoś dzwonił do niej na nr, który wyświetlał się na moim urządzeniu. Ta osoba mówi, że jak się okazało, jest praktycznie pod naszym blokiem ze wszystkimi moimi rzeczami ułożonymi jedna na drugiej. To było pod ośrodkiem terapeutycznym. Idziemy tam do niej. Patrzę, faktycznie, wszystko leży, po prostu. Daję nura do plecaka. Pani, która to znalazła, mówi, że nic nie ruszała. Ja wiem, gdzie mam hajsy, więc wydobywam 100 zł i wciskam jej w ręce. Początkowo nie chce wziąć, ale bardzo nalegam. To i tak było mało za ten cały mój dobytek. Potem wypiłem jeszcze kilka piwek, ale to już pod opieką mojej i kierując się do domu. Pominąłem jakieś drażliwsze szczegóły, ale ogólny zarys doświadczenia jest. Enjoy!
  • 1924 / 312 / 0
Zgubienie fantów to najgorzej. Miałem przyjaciela, ze studiów z mojego roku, który był ostro alkoholikiem. Generalnie zabawny paradox- poznałem go na 2 roku na egzaminie (czekaliśmy w kolejce). Wyszedł, 5. Koleś najinteligentniejszy jakiego poznałem. Wymagające studia a on nonstp na piździe i same 5 na kolokwiach/egzaminach.
Do rzeczy. Oprócz tego, że ziomek robił się strasznie agresywny i np zaczepiał obcych ludzi w knajpie, że siedzą na jego miejscu itp, Nieważe, wracamy a on "o kurwa - płaszcz burberry zostawiłem gdzieś chyba w klubie z tabletem". W płaszczu był ponadto jego smartfon, warty sporo.

Nie znalazło się. Nagle dzwoni do niego jakiś typ i mówi że ma telefon, plecak i ogólnie czeka na mnie żeby to oddać. Ufff, jako, że to mój przyjaciel - poszliśmy razem odzyskać fanty. Był to taksówkasz z burdelu - Obsługiwał klientów tego konkretnego lokalu. Chciał 300 zł za zgubę, z tego co pamiętam. No to ziomek zadzwonił do swojego ojca (adwokat) przekazał słuchawkę typowi. Po rozłączeniu się, oddał wszystko za free.

btw ten mój ziomeczek w tym lokalu często bywał, chodził tam sobie zaruchać., a pewnego razu stracił świadomość i pamiętał tylko, że mu terminal pod nos podsuwali. Zajebali mu w chuj siana, podawali mu drinki za łącznie kilka stów, szampana itp. Stracił 10.000 zł. Było o tym w tv (nie konkretnie o nim, ale o tym lokalu właśnie. Poszedł na pokój a nie mógł mu nawet stanć, nawet nie zaruchał lol. Następnego dnia idzie do żabki po pieczywo z rana a tam komunikat : prosimy o pilny kontakt z bankiem. Masakra. Mieliśmy też wspólnego zioma, mega wporzo tyu z takich, co każdy go lubi, nie da się inaczej. Pokłócił się z pan u niej na chacie (wieżowiec) i wyskoczył z okna w wieżowcu. [o . Nie wytrzymał ciśnienia. Hazardzista, pełno długów. Ojciec go na początku spłacał potem przestał. Zapożuyczył się więc o znajomych lichwiarzy. Długi, nałóg, kłótnia z panną i chuj --- skoczył :/

rip to był złoty człowiek,

.

btw sprostowanie- "dzwoni jakiś typ" miałem na myśli że odebrał, wiadomo- to my dzwoniliśmy do niego na nr ziomka i w koncu odebral. Smieszna akcja, ten ziom co chwile mial cos takiego. Raz przez niego wpizde dostalem. Oklepal typa na domowce, gdzie sie wybral ze mna (moi znajomi byli hostami), po czym sobie poszedł jakby nigdy nic, nie informując mnie nawet. Potem ja wychodzę a 5 za mną lol no był wpierdol od tych kurw (ścierwa z SGH jak to czytacie sram na wasze matki, kurwy).
Wróciłem do domu pobity bez portfela i telefonu z częsciowo urwanym filmem (kilka h). W nie swojej kurtce. Bez paska w spodniach....wtf.....nie pamiętam ruchania żadnego. Zajście miało miejsce w Wawce, centrum, żelazna brama. zima 4rano -30stC dostajesz wpisde od kilku na 1, za typa który odjebał maniane i sobie poszedł :/ No ale to akurat byl dobry ziomek przyjaciel wrecz i nie ulotnil sie tak o zeby sie zawinac, tylko na pizdzie byl grubej i po prostu oklepal typa i poszedl. Szkoda, ze o mnie zapomnial bo we 2 bysmy moze i dali rade, oni tez byli najebani a ten moj ziomek sie nie piescil z typami zgasil by 3 minimum w kilka sekund lol, ja bym w miedzyczasie pozostalych 2 skasował na lajcie.

Najbardziej poobijane żebra bolały, niepolecam
konto od 2011 roku (ban kiedyś, totalnie nieważne)
  • 15 / 9 / 0
Hej wszystkim, to mój pierwszy luźny post tutaj:

Byłem wtedy w końcówce kilkumiesięcznego ciągu narkotykowego, tego z typu "hej, walę wszystko co popadnie", a w menu figurowały akurat głównie dysocianty.
Tego dnia postanowiłem znowu napaść się MXiPr, jedną z nowszych kreacji świata research chemicals. Nie pamiętam który to był dzień z kolei, a tym bardziej który raz tego wieczora czy godziny poprawiałem, jednak dawkowanie wydawało się, nawet na moje porobione oko, zbyt wysokie.
Odważyłem 46mg i podałem donosowo.
Po powrocie z głębi dysocjacyjnego rejsu postanowiłem zrobić sobie dobrze. Niemalże radośnie zbiłem kapucyna co poskutkowało falą dziwnych objawień.
A że nie kocham żony, bo się po nocach trzepię. No tak!
A że w sumie to mi obojętne jest czy to kobieta czy facet. Przecież to jasne!
A że w sumie to obojętnie czy to człowiek jest!
Prosta sprawa!
A mnie to nawet nie obchodzi czy to się jeszcze rusza.
Czy ciepłe.
No i wtedy znowu mnie olśniło, aż się w czoło puknąłem:
Jestem pierdolnięty!

Jednak zaraz, chwila, przecież się naćpałem. Gdzieś mi zaświtało, że ja tak na co dzień to nie, w żadnym wypadku, i chyba to nigdy!
Dysonans się pojawił, bo z jednej strony tak, z drugiej nie i już mnie głowa zaczęła pobolewać. Myślałem sobie: "No nie, co ja teraz zrobię? Zostanę nocnym koniobijcą? Może zacznę się ludziom obnażać? Albo trupy wykopywać, świeże w miarę, co by im trochę popieścić?".

Postanowiłem szukać pomocy w internecie, jednak pierwsza zakładka to było właśnie to forum. Przypomniałem sobie, że widziałem tutaj temat o jakichś przygodach narkotycznych, figlach różnych spowodowanych przyjętymi substancjami i postanowiłem tutaj to zostawić, ponieważ w trakcie rozwoju wypadków coraz bardziej mi zaczęła świadomość docierać, a wraz z nią - komiczność sytuacji. Bo oto ja, pan mąż naćpany (ależ oczywiście), niby mężczyzna dorosły, a pod wpływem narkotyków się przed żoną chowam i tego robaka po nocach tarmoszę, co wcale takie przyjemne nie jest.
  • 2251 / 383 / 0
@Hodor Żona akceptuje takie narkotyczne maratony?
  • 15 / 9 / 0
Wydaje mi się, że tak, obiekcji żadnych nie zgłaszała jeszcze. Sama nie zostaje za bardzo w tyle.
Wiadomo - lepiej jak sobie nawzajem doradzamy, targani narkotycznymi fantazjami, jednak nie zawsze da radę. Na przykład kiedy ja mam kilka dni wolnych, a ona już śpi.
A nie będę jej przecież budził, w nocy o trzeciej czy czwartej kiedy ona o szóstej wstaje, i szeptał jej do uszka: "Kochanie, może pobaraszkujemy? Naćpałem się dysocjantów, nie wiem czy bi czy nekro jestem ale gdzieś bym korzeń zasadził".
Żyjemy dobrze, dostatnie. Wystarczająco żeby sobie móc pozwolić na różne zabawy, a dzieci nie ma w planach w tym życiu.
  • 1924 / 312 / 0
Odstaw to bo zaczniesz ruchać facetów, zwierzęta albo zwłoki.
Ja po zwykłej mj waliłem konia mając dziewczynę 11/10. W pornosach nie widziałem nigdy sztuki na którą mi tak stawał jak na moją irl, ale i tak zwaliłem. Nie wiem, chyba pizda i dupsko jednak za mało ssania ręka to większy zacisk może dlatego. Jak mi dawała czoko kazałem zaciskać zwieracze, ale to i tak nie to co zwykła łapa-beata. Rżnięcie było niebiańskie, miękkie kolana przez 10 lat jebania (tyle trwał związek) , ale i tak czasem wolałem zwalić.

Z drugiej strony całe życie pale mj która jest afrodyzjakiem, próbowałem dyso (DXM 600mg zjadłem przy inicjacji) ale takich myśli (inna orientacja- faceci, zwłoki, zwierzęta) to nigdy nie miałem. Albo za mocny towar albo poryta głowa i znak że czas zakończyć.
konto od 2011 roku (ban kiedyś, totalnie nieważne)
  • 15 / 9 / 0
Gdybym był bogobojnym człowiekiem to napisałbym, że niech się dzieje wola boska. A że nie jestem, to raczej nie napiszę.
Jeżeli zacznę się takim czymś interesować to widocznie tak miało być, może małżonka też zechce się dołączyć.
  • 1924 / 312 / 0
Jasne, wasza sprawa i jeśli jesteś w stanie obrócić fantazje ze zwłokami na coś pozytywnego z małżonką spoko ;) Żarcik, pewnie chodziło Ci o coś ala facet-facet-babka. No nie wiem czy się zgodzi, jak zobaczy to może stracić szacunek do Cb nie proponuj jak już to inna konfiguracja 3kata xD Z doświadczenia mi było ciężko znależć taką, co była otwarta na 3kąt mkk. Na 18 urodziny chciałem lesbijki ciężko było ogarnąć w końcu przyszły 2 zwykłe kurwy ale nie miziały się.
konto od 2011 roku (ban kiedyś, totalnie nieważne)
  • 1455 / 592 / 0
Mialem kiedys bardzo dobrego kolege z ktorym eksplorowalismy psychodeliki - emka , DMT , kwasy , 2CB itd. Moze i nigdy nie byl wzorem stabilnosci czy zdrowia psychicznego ale intelekt , nieszablonowe myslenie , szeroka wiedza na rozne tematy o ktorych czesto nie mialem zielonego pojecia sprawialy , ze lubilem z nim spedzac czas pomimo roznych dziwactw . Na trzezwo czy na fazie po prostu swietnie sie dyskutowalo . No ale niestety tego pierwszego bylo coraz mniej a drugiego coraz wiecej ... Ja mialem dosyc wyrazny poglad na temat tego ktore dragi sa "dobre" i odzywcze a ktore trujace i degenerujace oraz dyscypline przerw , tolerancji . Jego podejscie bylo baaardzo liberalne i w pewnym momencie wrzucal juz praktycznie wszystko jak rasowy politoxy .
Szczegolne spustoszenie sialy amfetaminy i pochodne w coraz dluzszych ciagach . Odklejenie postepowalo - tarot , glosy "bogow" , telepatia , stalkowanie jakiejs randomowej dupy ktora widzial raz w zyciu bo to przeznaczenie i ich imiona tworza jakastam harmonie ... :cojest: Chyba widzicie juz w jakim kierunku to idzie . W miare mozliwosci probowalem pomoc czy poradzic ale stawal sie coraz bardziej nieznosny , nieobliczalny i wkurwiajacy . Palka sie przegiela jak wyladowal w psychiatryku , poklocilsmy sie fest .
Kazalem mu wypierdalac i zerwalem kontakt (choc z bolem w sercu bo jednak bylismy raczej bliscy) . Interesowalismy sie oboje historia , militariami wiec nie zwrocilem specjalnej uwagi gdy kiedys kupil jaks tam replike czy inny orez .

Ta informacja natomiast okazala sie kluczowa bo pewnego dnia obudzilem sie i widze w necie , lokalnych gazetach , newsach wszedzie huczy o jakims swirze ktory biegal po miescie z kusza az przyjechala psiarnia i antyterrorysci gonili go do mostu z ktorego ponoc chcial skoczyc ... :uwaga:

Zrobilo mi sie goraco bo to nie zabawka tylko bron o sile naciagu 160 funtow ktora moze przebic stalowa plytke . Mogl mnie sukinsyn zastrzelic jak psa , diabli wiedza co tam w glowie siedzialo wtedy i jaki mix krazyl w obiegu %-D
Życie jest zdrojem rozkoszy; ale tam, gdzie pije zeń motłoch, zatrute są wszystkie studnie.
  • 963 / 81 / 0
To już jest sytuacja zagrażająca życiu.
Ja dziś miałem pewne spotkanie z jakimś typem na ulicach Warszawy. Rozkminiałem nad tym, potem zapomniałem, teraz znowu mi się przypomniało, gdy tu zajrzałem i postanowiłem opisać zdarzenie.
Byłem w pracy, sporą część jej wykonuję na zewnątrz. Kupiłem sobie 3 x tjoko większe i szukałem miejsca, żeby to spożyć, ale nie chciałem też siadać w sąsiedztwie osób postronnych. W końcu znalazłem pewną ławkę. Przez żywopłot dostrzegłem jakiegoś gościa, siedział na ławce dalej za żywopłotem, więc nie mógł mnie widzieć, gdy już usiadłem. No to zaczynam wrzucanie. Jem sobie, a tu podchodzi ten typ z ławki nieopodal i się mnie pyta czy palę jointa? W sumie to myślałem, że mi proponuje, jednak nie mam narazie ochoty na trawę. Neguję. Dalej sobie jem. Lekarstwa nie widać, wyłuskuję tabletki w plecaku, wrzucam do ust i popijam z wodą z bidonu. Gościu dalej pyta, tym razem czy jestem za legalizacją CBD? Odpowiadam, że z tego co mi wiadomo, CBD jest legalne. Łykam dalej. Typ się zamyślił, zapalił szluga i dalej dopytuje - "Czy papierosy są legalne?". Odpowiadam twierdząco. W międzyczasie ten człowiek coś podśpiewywał pod nosem. W końcu ja zapytałem czy był ostatnio Marsz Wyzwolenia Konopii. Odpowiedział, że tak, że był w zimie i że powraca co jakiś czas. Ja mówię, że on w maju jest. Obywatel zaczyna powtarzać, że w maju jest, w maju. Jeszcze wrócił on do ławki, z której do mnie przyszedł, zostawił papierosy i zapalniczkę obok mnie. Po chwili wrócił z jakimiś bliżej nieokreślonymi akcesoriami. Miałem dość. Nie skończyłem jedzenia, wstałem i ruszyłem się dalej szukać innego ustronnego miejsca. W drodze mijałem miejsce, z którego do mnie przybył. Stało tam kilka butelek po Królewskim, więc pewnie mogły być jego. Właśnie tak gadał, jakby był porobiony. Tak to wyglądało mniej więcej.
ODPOWIEDZ
Posty: 3600 • Strona 316 z 360
Artykuły
Newsy
[img]
Największa europejska imprezownia tonie. Karetki błagają o pomoc – jeżdżą tylko do nocnych klubów

Ibiza – symbol beztroskiej zabawy, dźwięków techno i drinków za 25 euro – pęka w szwach. Ale, co ciekawe, nie z powodu tłumu turystów. Pęka system ratownictwa medycznego. Jak podaje lokalny związek zawodowy służby zdrowia, nawet jedna trzecia wszystkich interwencji karetek dotyczy klubów nocnych, gdzie dochodzi do… „bad tripów” po wiadomych zakazanych używkach.

[img]
Bezzałogowa łódź z internetem od Muska. Kartele coraz bardziej „smart”

Kolumbijskie służby wiele już widziały, ale ich ostatnie odkrycie zaskoczyło nawet weteranów walki z kartelami narkotykowymi. Marynarka wojenna tego kraju po raz pierwszy zatrzymała półzanurzalną, zdalnie sterowaną łódź do przemytu narkotyków. Jednostka była połączona z internetem przez system Starlink należący do Elona Muska.

[img]
CBŚP z Łodzi zlikwidowało dwa laboratoria syntetycznych narkotyków

Zgarnęli klofedron o wartości ponad 25 mln PLN.