Dział poświęcony wpływowi substancji psychoaktywnych na działalność człowieka.
ODPOWIEDZ
Posty: 145 • Strona 4 z 15
  • 3 / / 0
Dogadaj się z nią żeby ograniczyła a jeśli będzie miała mega ochotę przykirac to niech do Ciebie zadzwoni i ja zabierz na piwo, moja eks na takim patencie z fety raz na dwa dni w ciągu 3 miesięcy zeszła na raz w miesiąci, tyle byś chyba już przeżył. Stawianie jakiegokolwiek ultimatum jest bez sensu i przynosi odwrotny skutek po czasie
  • 167 / 15 / 0
Pha ale miłość zaślepia, dobrze, że jestem na nią odporny od czasów gimnazjum :V
Jak kilka razy w miesiącu coś przyćpie (o ile to nie jakieś gówno). No a jak ty będziesz ćpał dla niej to jesteś gównem. Tyle.
  • 31 / / 0
Po pierwsze, nic sam nie zdzialasz. Porozmawiaj z nia szczerze. Decyzja o zmianie musi wyjsc od niej. Prawdziwa decyzja. Nie oceniaj, bo zacznie sie z tym kryc i wtedy nie bedziesz mial ani wgladu w to co ona robi. A co do jej "zaakceptuj taka jaka jestem", widzialy galy co braly tak na prawde. A motyle w brzuchu to uniesienie emocjonalne. Latwiej sobie poradzic ze strata teraz, niz wtedy kiedy pojawia sie uczucie.
Pozdrawiam i powodzenia.
  • 361 / 41 / 0
Jeżeli Ci zależy (a chyba tak jest skoro zalozyles ten wątek) to daj dziewczynie szansę.
Nie stawiaj ultimatum Ty albo dragi tylko powiedz jej wprost ze zależy Ci aby przestala/ograniczyla. Jeżeli jej też zależy na Tobie to to zrobi. Ja bardzo ograniczylam właśnie dla faceta, jemu teraz już to nie przeszkadza i jakoś ten związek funkcjonuje już ponad pół roku.
  • 98 / 4 / 0
Wujek Dobrarada szczerze radzi: znajdź sobie dziewczynę zdrową na umyśle, a przynajmniej z jakąś mniej poważną chorobą psychiczną niż rak duszy, jakim jest uzależnienie. Związek osoby niećpającej i ćpuna może się skończyć na 3 sposoby: 1) szybko ze sobą zerwiecie (opcja dobra) 2) najpierw zamieni Twoje życie w piekło i dopiero wasz związek się rozpadnie (opcja gorsza) 3) zaczniecie ćpać razem (dla Ciebie opcja najgorsza). Każdy kto Ci powie że jest inaczej pierdoli gupoty i nie zna rzycia. Nie przestanie ćpać dla Ciebie, noł fakin łej. No, może na chwilę.
Ale zakochanemu nie przetłumaczysz, to prawie tak jakbyś prosił ćpuna żeby przestał ćpać.
Snuję plany, żuję ludzi, knuję - chytry lis
I po trupach pnę się w górę powtarzając myśl:
KIM JESTEM? - JESTEM ZWYCIĘZCĄ!
  • 6 / / 0
iVision pisze:
jarekjurek pisze:
Ja też, ale to swoją drogą. Kłamstwa prowadzą do wypalenia związku, więc na jedno wychodzi.
Ja też %-D Jak prawie każdy ćpun obiecałem, że nie będę brał po czym waliłem w ukryciu. Zniszczona ćpuńska psychika, niestety.
No i ja już o tym wiem ;-)
Oczywiście, że na jedno wychodzi, ale to również prowadzi tylko w jednym kierunku :gun:

A ja o obietnicach dalej pamiętam, tylko, że chyba przestały być warte złamanego grosza, prawda? No cóż. Niech będzie. Powiedzmy, że nie pierwszy raz ktoś mnie oszukał.
<przepraszam za mały offtop>

Co do wątku;
Oczywiście, że wyciąganie jej z tego ma sens. Ale powinnam tu przedstawić swoją historię, tak jakbym właściwie to ja była tą dziewczyną. Cóż, właściwie to można powiedzieć, że byłam. Też wciągałam, też miałam przygody, ćpanie było małym oczkiem w głowie. Byłam niby z chłopakiem, niby dla niego rzucałam, niby wszystko cacy, ale tak naprawdę zdarzało się, że mówiłam, że jestem trzeźwa, a byłam nafukana aż miło. W końcu dowiedział się o tym i powiedział, że jeśli nie rzucę, to odejdzie ode mnie. Przejrzałam na oczy i przestraszyłam się nie na żarty. Dzięki temu udało mi się przynajmniej na jakiś czas wyjść z ciągu. Niestety, byłam jeszcze wciąż za słaba, a kiedy on zerwał ze mną mimo tego, że przestałam walić, to wróciłam do tego, znów w ciągu. W końcu poznałam tego oto pana zacytowanego wyżej. Przez spory okres czasu nie przestawałam walić, nawet braliśmy wiele razy razem. W końcu, gdy go już naprawdę dobrze poznałam, to zrozumiałam dzięki niemu, że wcale nie muszę być non stop, dzień w dzień bez przerwy wykurwiona, żeby zaznać szczęścia (choć tak przez dłuższy czas sądziłam), zrozumiałam, że są rzeczy, które chciałabym przyjmować na trzeźwo, bo tylko tak mogę czerpać radość z małych dobrych rzeczy, a jest ich na świecie bardzo dużo :*) Ostatecznie więc wyszłam z uzależnienia, właśnie dla niego, by móc w pełni przyjmować to, co od niego dostaję. Summa summarum jak najbardziej powinieneś próbować jej pomóc. Dawać jej siebie i pokazać, że dragi to nie wszystko. Bo to nie wszystko, a ona pewnie jeszcze nie wie, że mogą być tylko rozrywką, a nie chlebem codziennym. Ja też nie wiedziałam. Ale ktoś mi to nieświadomie pokazał. Jeśli tylko zechce i zobaczy, że ma swoją bezpieczną przystań, pokażesz jej, że można żyć inaczej, ona będzie umiała z tego wyjść. Nie wiem ile w tym siedzi, ale to też jest nie ważne. Wszystko da się zrobić z odrobiną chęci i racjonalnego myślenia. Aczkolwiek obawiam się, że na etapie całkowitej fascynacji dragami może być trudniej, bo taka osoba w ogóle nie widzi świata poza nimi. W końcu zobaczy.
Jestem kobietą. Mogę być tak niekonsekwentna jak tylko zechcę.
  • 67 / 2 / 0
Nie pytam sie co brala jeszcze, bo slyszalem o fecie, mefedronach i po prostu chce sobie oszczedzic nerwow.
Jak chcesz sobie oszczędzić nerwów to Ty lepiej się nie próbuj dowiadywać co ona i z kim po mefie, koksie, fecie etc robiła %-D ;-)

A tak całkiem poważnie to dałbym sobie spokój. Jak ktoś w związku ćpa a druga osoba nie to prędzej czy później i tak to wszystko się rozpierdoli. Pisałem to już kilkukrotnie ale nie kurwa, wielu pierdoli i okłamuje samych siebie, że tak nie jest, a właśnie jest. Zacznie się ćpanie po kryjomu, wychodzenie "do koleżanki po coś" a naprawdę na melanż ze znajomymi i ćpanie. Taka jest prawda. Później będzie tylko gorzej bo się wjebiesz w związek, poświęcisz a to wszystko i tak sie spierdoli bo ona zrobi Cię w chuja i pójdzie sobie zajebać kreskę z jakimś znajomym i jeszcze się wyrucha na melanżu z kimś innym. Wtedy będzie ból.
  • 330 / 19 / 0
Z wlasnego doswiadczenia - dziewczyna ktora nic nie bierze a akceptuje moje "wybryki" - predzej czy pozniej wychodzilo co z nia nie tak i moje ciagi/uzalezniania to przy tym pikus. Dziweczyna ktora cpa (niezaleznie czy ze mna czy bezemnie i piszac "cpa" mam tez na mysli alkoholowe przeginki) nie jest warta zaufania - kazdemu cpunowi zdarza sie cos naodpierdalac, a czesto sa to rzeczy ktorych druga polowka nie jest w stanie zaakceptowac.

Biale kruki sie zdarzaja, ale ja nie spotkalem.
Skutecznie udaje ze problem uzaleznienia mnie nie dotyczy od ~2006
  • 2 / 1 / 0
Ja bym sobie darował, uzależnione kobiety sa często gorsze mężczyzn. Dla przykładu- moja EX. Bardzo chciała poznać tryptaminowy świat. Poznała. W trakcie rocznego związku jebaliśmy pixy z MDMA, trawę w całkiem sporych ilościach i w.w tryptaminy. Raz na miesiąc nie zaszkodzi, nie? Jeden znajomy poczęstował Ją wspaniałą kreseczką trójki. Do dzisiaj jest fanka węgorzy, rzadziej trzeźwa niż nawciągana. Zwiazek sie skończyl, a Ona znalazła sobie kogoś o podobnych zainteresowaniach i częstotliwości. Morał z tego prosty, albo zaczniesz jebać wszystko z Nią(i sie wpierdolisz) albo znajdzie sobie kogoś o podobnych zainteresowaniach(ból, kłamstwa, finalnie rozstanie). Daj sobie spokój stary.
  • 2 / 1 / 0
Słuchajcie, first of all - OGROMNE DZIĘKI ZA TYLE ODPOWIEDZI, i tych mówiących aby pomoc i tych mówiących aby spierdalać. Koniec końców wszystko się samo załatwiło. Rozstaliśmy się, moja głowa już odpoczywa od świadomości, że nie będę musiał się z tym więcej użerać, nadal wypluwam krew z serducha, ale to też przejdzie, wiadomo. Nie odpisywałem nic przez długi czas bo chciałem przeczytać tylko to co Wy, powiedzmy ludzie ze środowiska macie w tym temacie do powiedzenia. Jakkolwiek bardzo dużo nauczyło mnie to krótkie doświadczenie i tak na prawdę chciałbym to tutaj napisać, tak aby ktoś kto będzie w podobnej sytuacji, znalazł jakąś pomoc. Po pierwsze - następnym razem, jeśli poznam kogoś kto ma takie zapędy - wypierdalam w podskokach. Nigdy, ale to nigdy, przenigdy, nie wolno w takiej sytuacji mówić sobie "ja ją/jego zmienie"… To nie działa w ten sposób. Nikt nikogo nie zmieni nawet gdyby był światowej klasy terapeutą to może tylko zapewnić warunki, aby było łatwiej, ale bez woli drugiej strony - ni chuja. I powiedział mi to, krajowej klasy psycholog :) Oczywiście, można sobie wmawiać, że nie można odpuszczać trzeba pomagać, ale tylko i wyłącznie gdy druga osoba też chce. Tu tak nie było. Po drugie - doszedłem do wniosku, że jestem kurewsko wartościowym człowiekiem, z tytanowym kręgosłupem moralnym. Nie piszę tego aby się chwalić czy cokolwiek. Ale porównuje swoje życie i to co mam w głowie do niej - ja mam ambicje, plany, marzenia które chce spełniać, wizje siebie za 5, 10, 20 lat. Mam pełno pasji w których okrutnie się realizuję zawodowo i hobbystycznie. Idę ciągle do przodu i z tygodnia na tydzień jestem lepszy w tym co robię, staję się najlepszą wersją samego siebie. Ona nie. Pezet/Małolat, mają kawałek "Nagapiłem się" i tam jest tekst "Znam takie co lubią się rżnąć, wiedzą jak kusić, Mają wszystko, czego dusza zapragnie, prócz duszy" - that's a bingo. Siana w chuj, zero problemów, wszystkiego po uszy więc jedyną rozrywką jest kokaina, wóda i seks. O ile to ostatnie jest zajebiste, to 2 wcześniejsze już mniej. A duszy, kszty wrażliwości, już zero. Paradoksalnie moje własne poczucie wartości i pewność siebie podskoczyła o parę szczebelków. Po trzecie - nikt nie jest święty, a świat nie jest czarno-biały. Niby to wiedziałem, ale tym razem dobitnie to zrozumiałem. Zarzekałem się na wszystko, że koksu nigdy nie spróbuje, a jednak się złamałem i ciągnąłem kreski przez 2 noce. Czy żałuję - nie. To było zajebiste. Czy zrobię to więcej - nie wiem. Ale czy spróbuje czegoś innego - na bank nie. Dlatego, że jednak raz przekroczona granica, będzie przekraczana zawsze. Nie chcę wiedzieć, jak jest na kwasie, amfie, mefie, MDMA i innych cudach, bo kurwa mać, boję się, że mi się spodoba, a mam jeszcze parę ambitniejszych rzeczy do zrobienia w swoim życiu, z czego będą lepsze historie do wspominania, niż opowieści o tym jak fajnie się bzykać po mefie, czy fruwać na kwasie.

W żaden sposób nie chcę Was oceniać, nie wiem co bierzecie, ile, jak często. Nie obchodzi mnie to. Chciałbym tylko, żebyście w razie sytuacji gdzie poznacie kogoś zajebistego i wartościowego trochę zrozumieli drugą stronę i docenili. Ona straciła właśnie prawdziwy raj na Ziemi. Kurwa widok Twojej dziewczyny jak zlizuje z talerza resztki kokainy, to bomba w ryj jak lewy sierp Tysona. Może warto się zastanowić, czy paru godzinna ucieczka od rzeczywistego świata (który jest chory, racja) jest warta na serio stracenia kogoś bliskiego. A to JEST ucieczka. Nie ma co ściemniać, że nie. Sorry, że może to wszystko chaotycznie napisałem, ale jestem trochę jeszcze przesycony skrajnymi emocjami…

I jeszcze raz, dzięki za pomoc. Dobzi ludzie z Was. I nie ćpajcie tyle. Peace!
ODPOWIEDZ
Posty: 145 • Strona 4 z 15
NarkoMemy dodaj swój
[mem]
Artykuły
Newsy
[img]
Psylocybina na depresję lekooporną. Nowa Zelandia stawia na psychodeliki

Nowa Zelandia dołącza do grona państw, które dopuszczają medyczne zastosowanie substancji psychodelicznych. Tamtejsze władze zezwoliły właśnie na stosowanie psylocybiny – psychoaktywnego związku obecnego w grzybach halucynogennych – w leczeniu depresji opornej na standardowe terapie.

[img]
EUDA 2025: Depenalizacja marihuany jako rekomendacja dla krajów UE

Analiza raportu „European Drug Report 2025 – Cannabis”.

[img]
THC i rozwój mózgu nastolatków – co pokazują najnowsze badania?

Używanie marihuany może prowadzić do ścieńczenia kory mózgowej u nastolatków – wynika z najnowszego badania prowadzonego przez Gracielę Piñeyro i Tomáša Pausa, naukowców z CHU Sainte-Justine oraz profesorów Wydziału Medycznego Uniwersytetu w Montrealu. Współpraca dwóch laboratoriów badawczych, korzystających z uzupełniających się podejść, wykazała, że THC – czyli tetrahydrokannabinol, substancja aktywna w konopiach – powoduje kurczenie się arborescencji dendrytycznej, czyli „sieci anten” neuronów, które odgrywają kluczową rolę w komunikacji między nimi. Skutkuje to zanikiem (atrofią) pewnych obszarów kory mózgowej – co jest szczególnie niepokojące w wieku, w którym mózg się rozwija.