Więcej informacji: Empatogeny w Narkopedii [H]yperreala
U mnie ta substancja wypadla swietnie i nie omieszkam powtorzyc z nia zabawy.
set'n'setting miałem do bani (nieprzespana noc i dzień przez bzdurny ciąg na MDPPP i wynikajaca z tego psychoza), ale wspomagany etylofenidatem dotarłem do znajomych na bifora i tam się już powoli wkręcałem w dobry klimat.
zapodałem 100mg doustnie. tu wielka niespodzianka - ja zawsze wszystkie proszki i tabletki rozgryzam i rozprowdzam po jezyku w celu dokładnego poznania smaku lub identyfikacji i nigdy mi się nie zdarzyło, żeby po prostu substancja miała tak obrzydliwy smak i powodowała wręcz odruch wymiotny jak to miało miejsce w przypadku 5-API - po prostu mordę mi wykrzywiło jak nigdy, do tego strasznie ciężko szlo zapijanie tego smaku. tak więc uważąjcie z tym, lepiej wrzucić w kapsułkę. z tego samego powodu nie polecam sniffa - nie wyobrażam sobie wrzucenia czegoś tak ohydnego w nozdrza.
pierwsze efekty pojawiły się po 20-25 minutach - wszystko wyglądało bardziej magicznie, koloroy byly bardziej grzybowe, w sumie tyle, do tego źrenice dość mocno się powiększyły. potem powoli pojawiała się coraz większa ochota na rozmowy, poprawienie nastroju i body load. tutaj od razu zaznaczę, że zasugerowalem się podanymi przez Was czasami wkręcania się i gdy się wkręcało przedwcześnie to prowadziłem jeszcze samochód. z upływem minut stawało się to coraz bardziej uciążliwe, chociaż poza wspomnianymi wyżej nie czulem jeszcze żadnych super efektów. odradzam i przestrzegam. niezamierzona głupota. da się jechać, ale jest to męczące, cięzko się skupiać, a źrenice są coraz bardziej wywalone.
body load byl, czułem na żołądku i w ciele to uczucie MDMA-like i lekki lęk. natomiast bylo to bardzo lekkie. i tak czułem się nadzwyczaj spokojnie, wszystko grało tak jak miało grać, nastrój też się robił lepszy. druga rzecz to pocenie się i odwodnienie. aż się przestraszyłem tego efektu, wydaje mi się, że 5-API podniósl mi całkiem konkretnie temperaturę ciała. pamietajcie aby się nawadniać.
w klubie nie mogłem się odnaleźć i miałem trochę problemów chociażby z zakupem piwa, ale zwalam to na set'n'setting. muzyka brzmiała fajnie, ale nie mialem specjalnie wkrętu na szaleństwa, acz czułem się coraz weselej i nakręcilem znajomych żeby też spróbowali. natomiast stał się cud jak zamknąłem oczy. muzyka brzmiała NIESAMOWICIE. wszystko było takie wyraźne, każdy dźwięk, track, perkusja itd. itp. no i się zaczęło. piwo spuściło ze mnie całkowicie jakiegokolwiek stresa, muzyka wywołała uśmiech na twarzy i... no kurwa! to było to. 5-IT to chyba jakiś RI, chociaż SSRI tak nie dzialają, ale wyzwolony przez muzykę pozytywny flow i szczęście zostały po prostu spotęgowane przez dotychczas działający bardzo subtelnie narkotyk. nie mogłem już się do konca imprezy nie bawić, nie skakać, banan mi nie schodził z twarzy, po prostu ociekałem szczęściem. rozmowy z ludźmi też były, na ogół spoko, ale czasami miałem momenty totalnego zawinięcia serotonergicznego - ale nie wiem czy był to efekt dorzucenia ok 25mg czy wypicia kilku piw. generalnie wolałem tańczyć i zatapiać się w muzyce, nie miałem ochoty specjalnie na rozmowy z ludźmi.
z innych ciekawostek - absolutnie nie czułem potrzeby palenia papierosów co chwilę, dorzucania czegokolwiek żeby się "dojebać" - bo byłem po prostu w idealnym stanie. nie wiem. dziwne to było. to byl taki stan kiedy wszystko bylo super fajne, na miejscu, oczywiste, wszystko bylo dokładnie tak jak ma być, ja wiedzialem co chcę robić, czego nie chcę. nie bylo bezsensownych lęków, fobii, nie bylo problemów no i wszystko bylo pokojowe i cudowne. poza tym nie chciało mi się rozmawiać z wieloma ludźmi i po prostu z nimi nie rozmawiałem, otraniczając kontakty głównie do małego grona znajomych. byłem dużo bardziej asertywny, a ogólnie miałem podejście do wszystkiego na zasadzie "uśmiechnięte nie ma żadnego problemu".
bardzo mi się podobał ten stan. to coś jakby ktoś wziął takie MDxA i zostawił w nim większość pozytywnych efektów, a wyciął większość negatywnych. po prostu esencja tego co ma być, bez dziwnych skutków ubocznych, chociaż ja nie odczuwałem na tym specjalnie empatii, zbyt byłem zaabsorbowany sobą, muzyką i szczęściem, ale nie było żadnych wkrętów, pojawialy się na moment i zaraz puszczały, mialem parę dziwnych gadek z ludźmi, po pigule bym przez godzinę się zastanawiał o co chodzi i co z tym zrobić, a tu chwila i nie ma problemu z tym.
znajomi testowali również w okolicy 100mg. mieli również nieźle, na jednego kumpla zadziałało tak, że nie mógł zejść z parkietu do rana :) wszyscy bardzo pozytywnie zaskoczeni. nie rozmawiałem jeszcze z innymi którzy testowali.
co by tu jeszcze napisać. mixy. :) z alkiem spoko ale tak do 1-2 piw, powyżej miałem już trochę znietrzeźwiony umysł i dziwne wkręty, a ta substancja jest wyjątkowo "trzeźwa". dorzuciłem też może 30mg etylofenidatu bo czułem, że opadam z sil i że potrzebuję EPH... tak, wiedziałem, to nie było dorzucanie "bo tak", tylko wiedzialem czego potrzebuję i co muszę teraz zrobić. dorzucenie EPH też mnie wystrzelilo nieźle na parkiet, łażenie i gadki. wg mnie EPH i 5-IT bardzo dobrze się uzupełniają, będę musial ten miks jeszcze potestować w innych warunkach i innych ilościach, bo może to być idealne antydepresyjne kombo nootropowe ;) zresztą chcę sprawdzić 5-IT w dzień w dawce powiedzmy 10-20mg. jako antydepresant. wydaje mi się, że może to być jego bardzo dobre zastosowanie lecznicze.
a, jeszcze pamięć. to jest największy problem. mało pamiętam. wszystko płynęło, czas zapierdzielał, chociaż podejrzewam, że z pamięcią przy 5-IT jest tak samo jak z pamięcią na MDMA - jak pomieszasz z alkoholem to masz strzępki. czas też lecial jak głupi. cały dzień przelecial tak, że wszyscy się dziwiliśmy, że już tak późno.
hmm. co jeszcze. wyjście z klubu wiecie co? wyglądałem jakbym wyszedl z wariatkowa. stałem w pociągu, siedziałem w tramwaju, miałem mega banana na ryju i nie moglem nic z tym zrobić. bardzo kontrastowalem z otoczeniem ;) patrzę za okno "ooo, niebo ale dużo chmur, padać będzie, ale jest pięknie". po prostu przyjmowałem pogodę, wszystko takie jakim było i bylo to piękne i pozytywne. a było to jakieś 8h po zapodaniu.
właśnie - czas dzialania. nie wiem. :) substancja działa na tyle subtelnie i podbijająco, że nic o niej nie powiem. body load przeszedł dość szybko, natomiast efekty/afterglow czułem do wieczora. nie tylko ja. jeszcze wieczorem miałem fajne efekty wizualne, bardziej już kwasowe. z drugiej strony stan w dzień byl taki, że mógłbym spokojnie wtedy zasnąć. tylko jakoś mi się nie chcialo, tkwiliśmy sobie do późna w takim stanie zmęczenia totalnego, lenia totalnego i braku chęci na zrobienie czegoś. ale to było kurde przyjemne i fajne. nie wiem czy to było działanie, czy może już zejście. zejścia jako takiego nie zaobserwowaliśmy. tak samo jak nie było serotonergicznego rozpierdolu, tak samo nie było typowego dla serotonergików crashu. no cud - miód. naprawdę.
na razie tyle. dość nieskładnie, ale jestem zmęczony ;) napiszę pewnie więcej jak sobie przypomnę co ciekawe rzeczy oraz pogadam ze wszystkimi którzy testowali. ah, powiem jeszcze, że ta substancja jest dla osób ceniących subtelne i specyficzne/selektywne działanie. jak ktoś chce wyjebki w kosmos ala mefedron to tutaj tego nie znajdzie.
pozdro ;)
EDIT:
1. szczękościsk. jest, nie jest jakiś taki ultra mocny jak po niektórych stymulantach w dużych dawkach, ale jest i z racji czasu działania trwa długo. człowiek sobie nie zdaje z niego sprawy do czasu gdy nie spróbuje czegoś zjeść - a tu nic się nie da gryźć bo bolą wszystkie zęby. uważajcie na to.
2. odmóżdżenie przez cały wczorajszy dzień. o tak. w sumie nie do końca odmóżdżenie, ale ciężko szło myślenie, akcja zakupienia jedzenia w markecie była strasznie zakręcona, w sumie przeznaczcie sobie jeden dzień na całkowity chill - nic nie robić tylko sobie leżeć i mieć wszystko w de ;)
3. cena - może wysoka, ale warto - zapodaje się to raz i może później na dorzutkę trochę jeśli będzie za słabo. i z głowy, nie trzeba nic dorzucać co 2h, nie ma ciśnienia żadnego, nic.
4. euforia - czytam, czytam, nie rozumiem. piszecie wszyscy o euforii. jak definiujecie euforię? ja po 5-IT odczuwałem szczęście i piękno! euforią określam to coś co wyzwalają dopaminergiki lub releasery, taki pozytyw+energia+uśmiech+podniecenie, ale bez tego spokoju i głębi.
pozdro
w temacie miksów - przejrzałem sobie wątek na BL ;) oj tam to są wariaci, gość testował mix 5-API z 6-APB w dość dużych dawkach. ktoś inny pisał o miksie z 5-MeO-MiPT. mixy szalone w momencie gdy nie znamy profilu farmakologicznego tych substancji i ryzyka możliwości wystąpienia zespołu serotonergicznego. niemniej jednak wydaje się to potwierdzać to co przypuszczał parę postów wyżej noithai, a moje doświadczenie z EPH również to potwierdza. cóż, w najbliższy weekend zapewne powtórka ;) a zainteresowanych odsyłam pod link http://www.bluelight.ru/vb/threads/6167 ... PI-Thread/
scalono - surv
definitywnie - albo trzyma mnie czwarty dzień, albo mi się zwiesiło, albo powoduje niezły afterglow/emocjonalne otwarcie, albo to jakieś flashbacki ;) - muzyka, wiosna i... i nagle banan na ryju ;) a zakupy na hali jakie fajne, serdecznie z każdym sprzedawcą się przywitać i pożegnać, zamienić parę słów i kurde podkrętka się nakręca, energię czuć bardzo i szczęście! wow, dawno tak nie miałem. znaczy się tak mocno tego typu efektu. coś ewidentnie się we mnie zmieniło po tym tripie.
efekt "odmóżdżenia" przy 20mg jest również mocno odczuwalny ;) zdecydowanie w inny sposób się myśli i jest bardziej leniwie, a nogi są miękkie - o tym efekcie nie napisałem, po 100mg mialem spore problemy z chodzeniem między ludźmi po klubie ;) generalnie od samego EPH to się różniło tym, że byłem bardziej szczęśliwy, pozytywny, uśmiechnięty, czuły i wszystko się działo szybko ale bez ciśnienia które na samym EPH występuje w tych dawkach.
podsumowując: zajebisty mix i zajebista substancja :) chociaż 20mg daje już zbyt odmienny stan, więc nie nadaje się do stosowania do pracy. może mniejsze dawki. zobaczym ;)
pozdro:)
przeprowadziłem trochę testów z mniejszymi dawkami. generalnie threshold dla mnie jest gdzieś między 10mg a 20mg. przy 30-45mg już konkretnie, peak przez kilka godzin, potem nie wiem ;) na ogół dorzucałem albo szedłem spać. emocje - podbija i wyostrza świetnie, ale nie tylko te pozytywne. rozmawiałem z przyjacielem o paru nieprzyjemnych sprawach i czułem lęk, strach, niepewność. czułem. nie poddawalem się tym emocjom, ale czułem je wyraźnie i bardzo świadomie, normalnie bym tak ich nie odczuł. w sumie dobra sprawa, bo też pozwala przetrawić to i owo... od emocji nie można uciekać.
jak nie ma czynników zewnętrznych to nie ma też żadnej bomby. ale wystarczy puścić byle jaką muzykę i już jest fajnie :) nawet niech będzie to jakieś disco, które na trzeźwo raczej nas wkurza ;) haha jak będę kiedyś iść na wesele to wezmę 5-API - może w koncu będę się bawić ;).
z drugiej strony gdy chodziłem sobie nocą po Sopocie, wśród masy imprezowiczów i naprawdę wesołych imprezowiczów - irlandczyków :), uśmiechnięty od ucha do ucha, to odczułem jednak sztuczność tego stanu. coś w tym było nienaturalnego. ale nie umiem określić co. nienaturalność jest lekka, chodzi o ten usmiech, nie wiem, coś jak prozac w wyobrażeniu ludzi ;) nie jest to nienaturalność taka jak wyjebczych serotonergików, po ktorych zresztą na ogół łapię doła. a tu jestem szczęśliwy :) poza uśmiechem widać też po oczach, że coś nie gra ;)
dorzucanie przy takich dawkach - działa jak należy, tolerki nie zauważyłem, czas działania nie zwiększa się nieliniowo jak w przypadku zależności czasu dzialania od wielkości jednorazowej dawki. zjazdu serotoninowego nie uświadczyłem (takiego jak np. po 3-MMC czy innych wyjebujących serotonergikach), działanie utrzymujące się przez kilka godzin. z drugiej strony po serii testów z mniejszymi dawkami i jednym teście z większą uważam, że jednak lepiej wypada ta substancja w większej dawce - następnym razem jak będzie okazja to zapodam 150.
wydaje mi się, że jest to idealna, działająca natychmiast substancja na walkę z jesiennym spleenem.
ps. trochę przypomina mi Sceletium Tortuosum (kolory, pozytywne pierdolnięcie), a trochę Kava Kava (szczery i duży uśmiech, szczęście, zmniejszenie lęków :))
scalono. resztę poscalam jakoś sensownie w najbliższej przyszłości - surv
nie mogę edytować a zapomniałem napisać. ciekawa sprawa - roztwór 5-API się nieźle pieni.
a tak na poważnie - kilka obserwacji ;)
- 5-API jest wręcz stworzone pod festiwale/plenery! tego nie da się opowiedzieć, to trzeba przeżyć. wspólnie z wieloma osobami!
- dawkowanie - widzę, że też zależy od ludzi, może od doświadczenia. ot na przykład dwie dziewczyny po 50-55mg mialy grubo przez dłuuugi czas, a o spaniu mogly pomarzyć. z kolei inna po 120mg miała cośtam przez 2h, ale ona zaprawiona w bojach mefedronowych.
- swoją drogą jest tak jak mówiłem - powyższy przykład mi to jasno udowodnij - ta substancja nie podejdzie tym ktorzy chcą pełnej wyjebki. za to inni ją z dużym prawdopodobieństwem pokochają ;)
- miksowanie... oj głupoty robimy, głupoty. cóż powiem - miksuje się dobrze z innymi serotonergikami. z tego co slyszałem - 5-API + 6-APB + meskalina w odstępach 4h. 5-API i 4-MEC. a ja z kolei nie myślałem o możliwym zagrożeniu i zapodalem 100mg MDMA w jakieś 5-6 godzin po zapodaniu 5-API. nieogar gruby, ale żadnych problemów. słyszałem też o miksach z psychodelikami (grzyby i NBOME).
- tolerancja/właściwości uzależniające. nie wiem, nie ciągnie do następnych dawek mocno, ale jednak można parę dni na tym pojechać dorzucając co jakiś czas, korci aby poczuć znowu ten piękny stan. tolerancja? po kilku dniach działało zdecydowanie krócej i słabiej, acz była masa innych czynników które mogły na to wpłynąć, jak braki we śnie, inne substancje czy chwilowe niesuplementowanie się 5-HTP. odczułem później zjazd - chociaż tu też nie mogę jednoznacznie wskazać 5-API jako winowajcy.
- odkryliśmy dość charakterystyczny efekt uboczny. jakoś na skórę źle wpływa. ręce takie dziwne się robią, usta wysychają, jakby schodził naskórek. hmm. akurat tego efektu się obawiam...
- stosowanie w normalne dni - jednak kilkadziesiąt mg jest spoko ;) nie oglupia aż tak bardzo, a nastrój i pozytywne podejście do świata leci bardzo mocno do góry ;)
- swoją drogą jest tak jak mówiłem - powyższy przykład mi to jasno udowodnij - ta substancja nie podejdzie tym ktorzy chcą pełnej wyjebki. za to inni ją z dużym prawdopodobieństwem pokochają ;)
Co do zjazdu kilka dni po, nic takiego nie odczułem.
Podobał mi się też brak jakichkolwiek wkrętek o których wspominasz, na 6-APB występowały, acz w małym stopniu.
Czas działania 5-API określam jako "weź przed imprezą a potem miej wyjebane na ćpanie i chlanie". Działa subtelnie, wystarczająco długo, zaś afterglow (a może jeszcze działanie 5-API?) jest na tyle wyrazisty by nie mieć potrzeby jakiejkolwiek zmiany tego stanu.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_artykul_skrot/cannababcia.png)
Marihuana? Nie taka straszna, jak ją malowali.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_artykul_skrot/a12a216cf97460608e37260bc2663020f9aa0a82.jpg)
Dlaczego Portugalia może być europejską stolicą medycznej marihuany?
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_artykul_skrot/psyloszwajcaria.jpg)
Szwajcaria – jedyne miejsce w Europie z legalną terapią psychodeliczną
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/norraena.jpg)
Trzech mężczyzn oskarżonych o przemyt kokainy promem Norræna
Trzej mężczyźni w wieku 60–70 lat zostali oskarżeni o próbę przemytu ponad trzech kilogramów kokainy z Hiszpanii do Islandii promem Norræna. Grozi im do 12 lat więzienia.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/amnesia_ibiza.jpg)
Największa europejska imprezownia tonie. Karetki błagają o pomoc – jeżdżą tylko do nocnych klubów
Ibiza – symbol beztroskiej zabawy, dźwięków techno i drinków za 25 euro – pęka w szwach. Ale, co ciekawe, nie z powodu tłumu turystów. Pęka system ratownictwa medycznego. Jak podaje lokalny związek zawodowy służby zdrowia, nawet jedna trzecia wszystkich interwencji karetek dotyczy klubów nocnych, gdzie dochodzi do… „bad tripów” po wiadomych zakazanych używkach.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/fabrykaklefedronu.jpg)
Kieleccy policjanci zlikwidowali fabrykę klefedronu w powiecie sandomierskim
W minioną środę kieleccy policjanci zajmujący się zwalczaniem przestępczości narkotykowej współpracując z Biurem Kryminalnym Komendy Głównej Policji oraz kontrterrorystami z Kielc i Radomia przeprowadzili realizację, która doprowadziła do likwidacji dużej, fabryki produkującej klefedron. W sprawie zatrzymano 32 – latka, który najbliższe trzy miesiące spędzi w areszcie.