...czyli jak podejść do odstawienia i możliwie zminimalizować jego konsekwencje
ODPOWIEDZ
Posty: 3974 • Strona 286 z 398
  • 468 / 98 / 0
27 lutego 2020czajnikof pisze:
kanda pisze:
...
Powodzenia! Możesz zdradzić, co to za książka?
"Oswoić narkomana" Robert Rutkowski w rozmowie z Ireną Stanisławską.
If I could be free from the sinner in me
  • 3186 / 372 / 0
Kanda, atencjujesz się ze swoją odstawką bardziej niż GG Alin, a myślałem że jego tabelki w exelu już nic nie przebije ;)
27 lutego 2020kanda pisze:
Uważam się za osobę, która ma więcej w mózgu niż 50% społeczeństwa.
Tym gorzej dla ciebie. Będziesz w stanie wymyślić bardziej złożone kłamstwa, za pomocą których zracjonalizujesz sobie co tylko zechcesz w danym momencie.
27 lutego 2020kanda pisze:
Ważne, że w końcu, bo po X próbach zastąpiłam ćpanie prawdziwym szczęściem...
W innym wątku pisałaś że alprazolamem. To dużo tłumaczy, na przykład ten trochę sztuczny i nieuzasadniony hurra-optymizm i brak krytycyzmu bijący z twoich postów ostatnio.
  • 468 / 98 / 0
Schodzę z alpry (jestem na 0,5mg dziennie). Mam obstawie nieuzależniającą pregabę, hydroksyzynę, kwetiapinę i trittico.

Dobra, odezwę się jak mi stuknie pół roku w trzeźwości.
If I could be free from the sinner in me
  • 591 / 144 / 0
@kanda
Zakładanie że już nigdy się nic nie weźmie to pułapka czasami bardzo bolesna. Najważniejsze żeby właśnie tak jak piszesz cieszyć się każdym dniem na trzeźwo. Wtedy mniej boli jak zaćpasz. Tylko jest jedno ale. Ok 12 miesięcy czyszczą się szlaki dopaminowe. U niektórych trochę więcej trochę mniej. Po drodze dwa najgorsze nawroty. Ten w okolicach 3 miesiąca i rocznicowy. Tocząca deprecha, dłużace się dni.
W chuj trudne zadanie. Dla mnie jak na razie awykonalne. Mam nadzieję, że Tobie się uda. Powodzenia.

PS i tak, rezygnacja z hajpa jest koniecznością, bo nigdy nie wiesz kiedy łeb ci się ponoanie nakręci, a się kręci.
Uwaga! Użytkownik thermogrippp nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 239 / 51 / 0
Szanuje twoje doswiadczenie itd ale z tym co piszesz sie nie zgadzam. Zakladasz ze nigdy bo nie chcesz wracac do tego piekla NIGDY. Ten nawrot to wybuch wytrzymanego cisnienia na ktorym siedzisz zamiast sie go pozbyc a deprecha z kolei zapewne wegetacjii zamiast zycia bo zakladamy ze po to rzucasz zeby zyc nie zdychac jak pies za dzialke wiec cieszysz sie wolnoscia. Ja nie mialem nawrotu a mija rok i nie ma opcji na powrot bo zaczynalem od dna bo takie jest dla mnie zycie w nalogu, wiec mnie ono juz nie zatrzyma.
I na sile unikanie hr to ucieczka przed rzeczywistoscia. Boj sie tylko strachu :p
ja nawet nie chodze
ja latam
  • 468 / 98 / 0
Powtórzę: ja naprawdę bardzo się cieszę, że każdy z nas jest inny, ma inne poglądy i spojrzenie na wszystko, a od tego jest właśnie forum - od wyrażania własnego zdania, dyskusji. Nie zamierzam nikogo szkalować za to, że wypowiedział swoje zdanie, nawet jeśli wobec mojej osoby jest ono negatywne. Jedyne co mogę zrobić w tej sytuacji, to pokazać przede wszystkim sobie, że umiem. Zawsze w okolicach 10-12 dni abstynencji już paka z wiadomo czym szła do mnie. Teraz nie mam najmniejszego zamiaru wracać, bo tego nie potrzebuję.

Zrozumiałam, że nie w narkotyku tkwi problem, a w reakcji przyczynowo-skutkowej. Zaczęłam pracować nad sobą, zmieniam krok po kroczku swoje rytuały. Nawet powrót do książek sprawił, że odczuwam większą satysfakcję ze swojego życia. To tak, jakbyśmy mieli zagrzybiale, stare mieszkanie w pożółkłych tapetach, okleinie, a chcieli je odnowić wstawiając nowe meble. Olśniło mnie - bo w mieszkaniu, czyli aluzyjnie mieszkanie jest moim charakterem, wnętrzem -trzeba przeprowadzić generalny remont, odgrzybić je, wymienić podłogi, odświeżyć ściany. Paradoksalnie nie zaprzestanie brania jest głównym czynnikiem przy detoksie, a właśnie praca nad sobą, konsekwencja. Ludzie jak przestają brać to oczekują cudu, a chodzi głównie o pracę nad sobą. Nie twierdzę, że to proste, ale mam zamiar zawalczyć o siebie. Mam w głowie, że biorąc ciężkie narkotyki ogłupiam się. Uszkadzam nie tylko ciało, też umysł, ale przede wszystkim minimalizuje do zera swoje szanse na normalne życie - szczęśliwy związek, DOM, rodzinę, w tym dzieci. Bo przecież nie da się połączyć ćpania z tym, co wymieniłam. Tzn da się, ale musiałabym być mega dobra aktorką. Będzie ciężko, ale brać życie takie, jakie jest, bez zniekształceń jest dla mnie o wiele wazniejsze, niż codziennie siedzieć na wannie ze strzykawką i szukać żyły do wkłucia.

I może bez hajpa byłoby prościej, nawet już obczajałam jak dezaktywować konto, ale czuję potrzebę dzielenia się swoimi postępami, stanami, porażkami właśnie w społeczności, która to rozumie. Nie potrzebuję atencji. Nawet, jeśli sceptycznie do tego podchodzicie. Macie prawo, po tych wszystkich postach odnosnie detoksu, które napisałam, a ja mam prawo narzucić sobie wyzwanie, które potem zamienię w tryb życia. Amen!
If I could be free from the sinner in me
  • 591 / 144 / 0
@psychogenius

Zgadzać się nie musimy i szanuje też Twoje zdanie. Po wielu odbytych rozmowach z moim terapeutą, to co opisałem w bardzo małym skrócie dotyka większość ludzi nawet, jak stosują się wytycznych - aktywność, stymulacja mózgu innymi sposobami, zmiana środowiska itd. Ta choroba jest tak zdradliwą kurwą i może Cię rozdeptać i po kilkudziesięciu latach. Wystarczy splot wydarzeń i leżysz pomimo nabytej wiedzy, bo mechanizm wycieraczki ma to do siebie, że zapominasz podstawowe rzeczy, zaczynasz czuć się zbyt pewnie, znów rozpierdalają cię emocje.

Życzę ci jak najlepiej. Ja jednak za jakiś czas, choć to trudne, będę wolał zrezygnować z HR, bo dla mnie jest to świetny wyzwalacz, który cicho bardzo odkłada w podświadomości chęć zaćpania.
Uwaga! Użytkownik thermogrippp nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 959 / 137 / 0
27 lutego 2020kanda pisze:
Właśnie przeczytałam książkę byłego heroinisty, a właściwie wywiad z nim. Mam ją od ponad pół roku, ale będąc w ciągu morfinowym "kończyłam" na opisywanym przez autora, a raczej rozmówcę ciągu na heroinie. Dopiero teraz miałam siłę, żeby tą książkę skończyć. Znak czy nie, ja wierzę, że nic w życiu nie dzieje się przypadkiem. Powiecie, że jestem głupia bo i tak wrócę. Mówcie. Uważam się za osobę, która ma więcej w mózgu niż 50% społeczeństwa. I teraz różnica jest taka, że wcześniej wiedziałam, że muszę przestać, ale nie potrafilam, nie chciałam tego zrobić.

Zamiast powiedzieć "już nigdy nie wezmę morfiny", mówię: "nie brałam jej dzisiaj i na pewno nie wezmę jej jutro". Nie biorę od 13 dni. Dla kogoś może być mało, dla kogoś dużo. Nieważne. Ważne, że w końcu, bo po X próbach zastąpiłam ćpanie prawdziwym szczęściem, postawiłam na rozwój, zaczęłam czytać znowu książki. A będąc półtora roku w ciągu nie czytałam w ogóle. Już nie siadam po 19 przed telewizorem. Bo zawsze to robilam po strzale. Choćby to miała być 20, idę do łóżka i czytam książkę.

I przyznam - pisałam po towar. Pytałam, czy w ogóle jest. I jest. Ale nic dalej z tym nie zrobiłam.

Bądźcie sceptyczni i piszcie, że nie dam rady. To będzie dla mnie dodatkową motywacją.
Brawo że jesteś taka inteligentna nie ma to tamto XD masz tyle mózgu a wierzysz że nic nie dzieje się przypadkiem - co jest oczywistą brednią i sianiem herezji, gdysz oczywistym faktem jest iż świat jest jedynie zbiorem przypadkowych zdarzeń.

i co zastąpiłas ćpanie, kurewską euforię i przyjemność którą mózg zapamiętał i wszystkimi siłami jej się domaga - czytaniem książek kurwa? i uważasz to co piszesz za rozsądne?

a co z innymi aspektami życia? Tymi co zjebalas przez cpanie majki? W sensie alienacja, utreata znajomych, zanik życia towarzyskiego? Masz do kogo wrócić w ogóle? Bo często ludzi długo cpajacy tracą po prostu ludzi obok siebie a jak przestaną ćpać czują taką pustkę wokół siebie że znów zostaje tylko przyjebac

Idź na jakąś terapię bo dwóch miesięcy nie wytrzymasz
Uwaga! Użytkownik Marcins96 nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 468 / 98 / 0
Jeśli robisz coś przez całe życie np. uprawiasz sport albo właśnie czytasz książki, zamieniasz coś, co sprawia Ci przyjemność i jednocześnie Cię rozwija na ćpanie to coś jest nie tak. Ćpanie co prawda daje Ci przyjemność, ale nie rozwija, stoisz w miejscu.

Fakt, mózg zapamiętał "kurewską euforię", ale jeśli będąc zgrzanym masz moralniaka od pół roku, bo nie chcesz tego robić, ale musisz, no bo tak kurwa działa uzależnienie, to chyba coś jest nje tak, cała kwintesencja ćpania idzie się jebać.

Moje uzależnienie nie było aż tak rozwinięte. Nie wynosiłam z chaty rzeczy, żeby je sprzedać, nie straciłam znajomych. Właściwie, posiadając osobowość introwertyczną nie mam zbyt wielu znajomych, nie posiadam rozbudowanego życia towarzyskiego. Jedna osoba zorientowała się, że coś jest nie tak, że się odcięłam, no to powiedziałam wytłumaczyłam dlaczego, powiedziałam prawdę. Uwaga, kolejny truizm i sianie herezji - prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie.

Mogę szanować zdanie doświadczonych osób np. Blu, taurinnn, Lobo, WrakCzlowieka, ale nie będę szanować wypowiedzi gimbusa, który ewidentnie pluje jadem bo prawdopodobnie sam jest w coś wjebany i jest na tyle słaby, że nawet nie podejmuje prób. Buzi.
If I could be free from the sinner in me
  • 591 / 144 / 0
27 lutego 2020kanda pisze:
I może bez hajpa byłoby prościej, nawet już obczajałam jak dezaktywować konto, ale czuję potrzebę dzielenia się swoimi postępami, stanami, porażkami właśnie w społeczności, która to rozumie.
Masz tu pięknie opisany przykład mechanizmu obronnego. Przypomina mi się typ z grupy motywacyjnej, który w rozmowie z naszą terapeutką stwierdził, że on nie może skasować telefonu do swojego dilera, bo jest jego przyjacielem, co się okazało brednią, jak chłopaczyna zaczął stawać na nogi.

Od dzielenia się swoimi porażkami i sukcesami jest terapeuta, albo grupa. Bo co ? Wejdziesz na hajpa, pobawisz się w pamiętnik narkomanki raz drugi, trzeci. Potem zaczniesz sprawdzać co u innych osób. Za jakiś czas, ot tak sprawdzisz co tam w dziale morfina, kto odstawił benzo. O benzo, to sprawdzę co na subforum alpry się dzieje. I tak zacznie ci się odkładać w podświadomości chęć przyjebania, która ktętymi drogami, niekiedy serio zaskakującymi doprowadzi do tego że to zrobisz.

Możesz mieć Boga w sercu i wentyl w dupie, ale albo się leczysz, albo trzeźwość robisz w chuja. Psychogenius pisał o stawianiu czoła problemom. Jest to prawda, ale od takich miejsc trzymasz się z daleka. Jak spotykasz znajomego ćpuna na ulicy to mu grzecznie asertywnie odpowiadasz, albo spławiasz.
Tu nie ma jazdy na pół gwizdka, bo nawet ci co tu się mienią najczystszymi z czystych zaliczali wpadki, będą zaliczać. Za przykład mogę służyć ja, a co do innych, to nawet nie chodzi o przyćpanie opio czy benzo. Wystarczy piwkowanie i zapalenie zioła od czasu do czasu.

Ostatnio się dowiedziałem o jednym użytkowniku z tąd, który się nie udziela, tylko zagląda, że przez jedną głupią wpadkę dojebał sobie straszną chorobę. Ciekawe ile % hajp miał z tym coś wspólnego.
Uwaga! Użytkownik thermogrippp nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
ODPOWIEDZ
Posty: 3974 • Strona 286 z 398
Newsy
[img]
Największa europejska imprezownia tonie. Karetki błagają o pomoc – jeżdżą tylko do nocnych klubów

Ibiza – symbol beztroskiej zabawy, dźwięków techno i drinków za 25 euro – pęka w szwach. Ale, co ciekawe, nie z powodu tłumu turystów. Pęka system ratownictwa medycznego. Jak podaje lokalny związek zawodowy służby zdrowia, nawet jedna trzecia wszystkich interwencji karetek dotyczy klubów nocnych, gdzie dochodzi do… „bad tripów” po wiadomych zakazanych używkach.

[img]
Nie wiedzieli, że zatrzymują kolegę. Pijany policjant szalał na hulajnodze

Już jego „styl jazdy” zwracał uwagę, ale okazało się, że to dopiero początek problemów mężczyzny. Policjanci z Gniezna zatrzymali kierowcę hulajnogi. Miłośnik szaleństw na elektrycznym jednośladzie nie tylko był pijany, ale też miał przy sobie narkotyki. Lekkomyślny kierowca to... policjant.

[img]
Medyczna marihuana kolejnym krokiem rozwoju karaibskiej Dominiki?

Dominika to niewielka karaibska wyspa, często mylona ze względu na podobną nazwę z o innym, większym państwem – Republiką Dominikany. Niemniej jednak, w obszarze legislacji konopnej to właśnie Wspólnota Dominiki zdaje się wytyczać kierunek dla wielu okolicznych państw.