Benzedryna, psychedryna, α-metylofenyloetyloamina
Więcej informacji: Amfetamina w Narkopedii [H]yperreala
ODPOWIEDZ
Posty: 478 • Strona 24 z 48
  • 72 / 3 / 0
W 20 godzin ojebałęm 1.5 gieta amfetaminy i torbe koksu ostatnie co pamiętam, to to, że wyszedłem na stacje benzynową po alkohol z ziomkiem.. Świadomość mi wróciła gdy stałem w wodzie do kolan w Wiśle jakieś 10 km od baletu. Pojebany i z straszliwym zonkiem poszedłem w stronę haty ziomka. Następnie wróciła mi świadomość gdy znalazłem się na pkp o godzinie 4 rano wyjebany tak, że nie mogłem przestać ruszać każdą częścią ciała. Nie doceniłem mocy towaru i dociągałęm jak szalony :nuts: Na szczęście przygoda skończyła się prze okrutną zwałą i leżeniu z mega pulsem. Pierwszy raz bałem się o własne życie. Tylko czym spowodowana była ta utrata świadomości na kilka godzin oO Nigdy mi sięcoś takiego nie przytrafiło. ;x
  • 245 / 19 / 0
ravestar6 pisze:
Ja jak przesadzę to debilnie się zachowuje. Jakieś dziwne ruchy idąc chodnikiem, jakiś przysiad, albo jakieś inne irracjonalne rzeczy. Ale przede wszystkim rozmawiam sam ze sobą, i opowiadam sobie co robiłem z swoimi wymyślonymi znajomymi.
Może to nie przedawkowanie tylko jakaś choroba psychiczna się ujawnia wtedy? %-D
tequ
Również tak miałem, np ujebało mi się, że: "Aaaa pójdę tam w chuj, ale będzie zajebiście" albo: "Ooooo kurwa, popływać o północy, ale będzie bania, a jaka kurwa woda cieplutka, ale będzie elegancko, a później jakoś sobie wrócę". Albo jak się obudziłem na drugi dzień u jakichś klientek w domu %-D Otwieram oczy, patrzę a to kurwa nie moje mieszkanie. Dwie klientki w domu i wręcz zdezorientowany podchodzę do okna i: "co jest do chuja, o co chodzi, co ja tu robie?!". One się budzą i mi opowiadają, że normalnie nie to, że byłem naćpany tylko normalnie z nimi gadałem, poszliśmy jeszcze po kilka bro i poszedłem spać nad ranem 8-( Ale jak doszedłem do nich, w ogóle jaką drogą, jak w ogóle to się zaczęło to ja nie pamiętałem - a mówiły, że ogarnięty byłem w chuj.
A KTO, KURWA!?
  • 65 / 11 / 0
03:50, poniedziałek nad ranem
Fuck, co za lipa. Przegiąłem z amfą. O 21:00 zapodałem 250 mg do nosa + 250 mg w napoju. Po 30 minutach weszła fajna bania.
Ale koło 01:00 zrobiłem coś bardzo głupiego: zapodałem drugie tyle (250 mg do nosa + 250 mg w napoju) i mniej więcej od 02:00 mam okropną bombę, mocną, ale złą.
Dreszcze, zimno, co jakiś czas dziwne uczucie w okolicach serca. W ogóle dziwne wrażenie czuciowe, receptory dotyku wariują. Kurde, ostatni raz zarzucam 1 grama w tak krótkim czasie nie sprawdzając wcześniej jakości. Bo okazuje się, że to po prostu towar inny, lepszy, niż wczorajszy (aha, no właśnie, to mój 4 dzień władania).
Myślę, że to objawy przedawkowania. Niedługo minie trzecia godzina od ostatniej dawki, a wcale mi się nie polepsza. Jakieś 30 min. temu zjadłem 1 hydroksyzynę (0,25 mg) co by serce uspokoić, ale na razie nie ma afektu. Wypiłem też sporo mleka i witaminę C + witamina B = brak efektów. Cały czas ciarki (zwłaszcza przy sikaniu), język w gębie cały czas się wije... do tego dochodzą jakieś miniskurcze twarzy. No i brak sił w ramionach, jak piszę te słowa, to mam wrażenie, że za chwilę ręce mi opadną na podłogę, podobnie jak głowa.
Do tego cholernie mi zimno, choć kaloryfer gorący, w pokoju 26 stopni, a ja siedzę w grubej bluzie z kapturem (i się trzęsę z zimna).
A jutro do roboty.

Sorry, że tak chaotycznie piszę, ale wydaje mi się, że takie pisanie jakoś mi pomaga (a i czytający te słowa wyciągną z tego jakąś nauczkę).

Przed chwilą idąc do kuchni miałem okropną halucynację słuchową. Wydawało mi się, że ktoś za mną idzie. Prawie krzyknąłem.
Mówię wam, okropne uczucie. Za dużo amfy = zła bania, niedobra faza. Trzęsawka + uczucie, że umrzesz, nic miłego. Do tego jakieś dziwne buczenie w głowie. No i ciągła sahara w ustach i sikanie non stop. A przy sikaniu ciarki od góry do dołu, tak silne, że można by pomyśleć, że przyjemne... gdyby nie te ciągłe błyski przed oczami.
Szok!
Nigdy nie miałem takiej fazy. Przegiąłem definitywnie.

04:05, poniedziałek nad ranem
Właśnie minęły 3 godziny od ostatniej dawki, a zła bomba wcale nie mija. Jest mi niedobrze, słabo mi i kręci mi się w głowie. Boli mnie szyja. Ale... co ważne - zła bomba nie mija, ale i nie wzmaga się. To dobry znak. No nic. Zapiszę tego posta w kopiach roboczych. Później jeszcze coś dopiszę - jeśli nadal będę żył.

04:10
Jem oliwki w tłuszczu. Dopiero teraz czuję jak bardzo miałem ściśnięty żołądek. Jem ze smakiem, choć bardzo źle się czuję. Może nie tyle fizycznie, co psychicznie - totalny rozpierdol w głowie. Dreszcze przeokrutne. Do tej pory myślałem, że takie dreszcze to ta przyjemniejsza część amfetaminowej fazy. Teraz wiem, że się myliłem. Nigdy nie miałem tak intensywnych ciarek, ale nie są one miłe, są przytłaczające. W głowie się kręci niemiłosiernie. Ale co najgorsze, chyba zauważam u siebie początek psychozy amfetaminowej: na byle dźwięk reaguję panicznym strachem i podskakuję w fotelu. A kiedy idę do łazienki boję się ciemności i przezornie zapalam światło, niczym 8-latek.
Chyba się przespaceruję, może świeże powietrze coś da?

05:50
Żyję.
Jest lepiej, ale nadal czuję "to coś", co mnie przerasta. Żołądek muli, okolice serca jakoś dziwnie pobolewają, w głowie jedno wielkie echo, no i nadal się trzęsę (zwłaszcza nogi). Ale nie czuję już tej bezsilności ramion. I nie jest już tak zimno.
Byłem na krótki spacerze (10 minut). Zapaliłem papierosa, ale niepotrzebnie, bo od razu zrobiło mi się słabo. No i teraz wróciłem do domu.
Co ciekawe, złe samopoczucie rozkręcało się dość opornie, mniej więcej przez godzinę, natomiast polepszenie nastąpiło nagle, właściwie w jednej chwili. Dlatego zastanawiam się co mogło pomóc. 2 tabletki hydroksyzyny? A może witamina C + mleko? Albo wszystko na raz (raczej tak).

No nic, będę kończył, zjem może jeszcze ze dwie hydroksyzyny i pomyślę nad położeniem się spać, choć myślę, że nic z tego nie wyjdzie. Nie mam nawet powiększonych źrenic, przechodzą mnie ciarki i... o dziwo, teraz bomba jest nawet przyjemna, taka jaka powinna być cały czas.

Krótkie podsumowanie:
1) Zanim weźmiecie większą ilość amfy, weźcie niewielką ilość na próbę i odczekajcie godzinkę.
2) Przed przyjęciem dawki najedzcie się do syta i odczekajcie trochę czasu.
3) Miejcie w pogotowiu jakieś tabletki uspokajające, jakieś mleko, coś do przegryzienia, itp.
4) Czytajcie hyperreala - bo to bardzo cenne źródło wiedzy :cheesy:
  • 65 / 11 / 0
Tak, ze smutkiem potwierdzam: to było przedawkowanie. Poczytałem trochę o objawach przedawkowania i stwierdzam właściwie wszystkie objawy:
- tachykardia, czyli częstoskurcz - niestety aż zapisałem na kartce, biedne serduszko pukało aż 120 razy na minutę.
- silne osłabienie - wcześniej myślałem, że to z braku jedzenia, witamin, itp., ale coraz bardziej się przekonuję, że jednak nie. Po prostu opadłem z sił zbyt szybko, nagle.
- niepokój - o tak, cały czas byłem spięty, każdy dźwięk wzmagał moją uwagę, momentami zachowywałem się wręcz jak paranoik.
- pobudzenie - co dziwne, mimo osłabienia cały czas byłem w ruchu, a to siadałem na łóżko, a to szedłem do łazienki, a to na fajkę, itp. Ostatecznie poszedłem na spacer.
- drgawki - były, na cały ciele (to było coś w rodzaju telepawki po całonocnym chlaniu), drgawki w nogach przeszły jako ostatnie.
- hipertermia (wg. Wikipedii chodzi o uczucie gorąca lub zimna, osłabienie organizmu, bóle i zawroty głowy, mdłości, zaburzenia widzenia) - potwierdzam wszystkie te objawy. Pomimo 26 stopni w pokoju i faktu, że miałem na sobie grubą bluzę z kapturem, było mi po prostu zimno, o osłabieniu organizmu już pisałem, zawroty głowy były, bólu jako takiego raczej nie, choć zaczęło mi jakoś dziwnie buczeć i szumieć po prawej stronie głowy, mdłości też były, chwilami zastanawiałem się czy nie iść puścić pawiana, no i zaburzenia widzenia - pisałem o nich w poście wcześniejszym, to były takie dziwne błyski przed oczami, zwłaszcza kiedy nagle się podnosiłem i przenosiłem w ciemniejsze części mieszkania.
- euforia - tylko z początku, później był koszmar (choć nie ukrywam, kiedy ta okropna bomba minęła było całkiem miło i energetycznie).
- bezsenność - fakt, bomba mi minęła mniej więcej o 6:00 nad ranem, a i tak nie spałem cały następny dzień, co więcej, nie chciało mi się spać. Dopiero wieczorem, a właściwie w nocy, około 24:00 oglądając film po prostu urwał mi się film.
- pocenie się - dodam, że pocenie się w wydaniu wyjątkowo śmierdzącym. Kiedy rano się wykąpałem, spryskałem perfumami i wszedłem do niewietrzonego pokoju aż się cofnąłem. To był wyczuwalny smród amfy z dodatkiem jakiejś chemii i potu. Okropieństwo.
- tachypnoe (przyśpieszenie częstości oddechów) - do dzisiaj myślałem, że robiłem to świadomie, aby się lepiej czuć. Nie mam pewności, może po prostu musiałem tak oddychać. No ale fakt jest faktem, szybsze oddychanie było.

Podsumowując: przedawkowanie pełną gębą. Nie jestem z tego dumny.
  • 51 / 8 / 0
Kiedys po kilku nockach latając po ścianach w pokoju postanowilem wyjsc na szybko do ziomków ktorzy na mnie czekali, oczywiscie kolejna poprawka przed wyjsciem, gdy juz do nich dotarłem szybki krokiem zaczęło radykalnie brakować powietrza, serce i tak wariowało non stop więc wj, mysle sobie hmm spoko zdarzało sie juz, posiedze sobie i zaraz przejdzie.
Nagle zrobilo mi sie potwornie gorąca i to nie były już zwykłe narko poty tylko poprostu zaczęło sie lać ze mnie jakbym właśnie wyszedł z basenu. Przy temperaturze max 2*C rozebrałem sie do samych gaci. W kończynach masakryczne mrowienie, igiełki i wsysanie do środka, serce raz biło tragicznie mocno a raz się zatrzymywało, porzygałem sie kilka razy choc nie mialem naprawde czym, w uszach pisk, w klatce i bani ucisk jakby ktoś najechał na nią walcem, zaczalem tracic obraz i sie wyłączać, zabroniłem typom dzwonić po karetke za chiny, wyjebałem sie na ziemie ledwo żywy, nie czulem juz serca... po chwili naszczescie sie ocknąłem zasmarkany, kazałem zeby mi dali peta i spierdolilem na chate. Tego dnia straciłem jeszcze kilka razy przytomnosc na chwile, szczególnie podczas schylania sie, w nocy zaczęla sie paranoja, ach te ciągłe wycieczki do okna zeby zajebać skurwielowi który mnie podgląda hahaha.
Naszczęście tamte kilka lat to zacierające się wspomnienie ;)
  • 1 / / 0
Solidnie przegiąłem z fetą. Koło południa tak sie zacząłem grzać, że 9 razy siedziałem po kilka minut pod zimna woda pod prysznicem. Za chwilę znowu musze iść, bo jest źle. Jestem zdretwiały, serce zaraz wyskoczy a jak wychodze z zimnej wody to po kilku minutach oddech mi sie robi taki szybki i płytki, że ta ilość powietrza nie jest wystarczajaca mam wrażenie.
Mam trochę zielonego.
I tu pytanie do was: radzicie zajarać czy nie. Zielsko też podnosi cisnienie i boje sie że po prostu padne. Nie mam mleka ani żadnych leków a nie jestem w stanie z domu wyjść.
Pomózcie!
  • 486 / 26 / 0
@On001 mi w ^podobnych sytuacjach palonko bardzo pomaga, pale codziennie, nie łapie żadnych schiz/paranoi po więc to dobry wybór, ale na każdego THC działa nieco inaczej, niejeden po dopaleniu może się do reszty poschizować i zacząć wkręcać sobie różne rzeczy. Jak tam zadziałało na Ciebie? ;-) Ile gramów w ile dni musiałeś pochłonąć, żeby doprowadzić się do takiego stanu?
ciris@tutanota.com
  • 1329 / 58 / 0
Ja bym radził uważać z paleniem, kiedy się przegięło z amph. Na mnie mj zawsze działała bardzo dobrze, palę regularnie, prawie codziennie. A palenie, po przesadzeniu z fetą, kilka razy doprowadziło mnie do naprawdę nieciekawych stanów - tachykardia motzno, uczucie zimna, irracjonalne lęki dotyczące dziwnych spraw, albo mniej irracjonalne przeświadczenie, że przesadziłem i zaraz zejdę na serce. W takich sytuacjach ratowało mnie benzo, dopiero wtedy miks fety z mj pokazywał więcej pozytywów niż negatywów.
A oto bazy na dalekiej orbicie ZIEMI i poza orbitą KSIĘŻYCA oraz na samym KSIĘŻYCU, które zbuduję sobie w przyszłości. LUDZKOŚĆ będzie słuchała wtedy MNIE
  • 2 / / 0
A więc tak - jestem dziewczyną o wadze 50kg i wzroście 170cm. Pierwszy raz amfetamina, wcześniej często i w dużych ilościach 3mmc, 4mmc, 4cmc i MDMA. Walnęłam 1,3g w ciągu 13h. Po ostatniej kresce cały czas drżenie dłoni, skurcze mięśni, kłucie w mostku, uczucie, jakby płuca z obu stron pulsowały jakieś 5/sekundę. Przy podnoszeniu się z łóżka musiałam czekać 40 sekund na pojawienie się obrazu, bo miałam ciemno przed oczami. Wątroba boli, chce się wymiotować, odruch wymiotny za odruchem. Dużo piję. Cała zalana potem, śmierdzę okropnie. Na zmianę - zimno i ciepło. W uszach świst. A potem 17h marnych prób uśnięcia leżąc z dłonią przyłożoną do kłującego mostku i kołatającego serca.

Czy to jest przedawkowanie?
  • 34 / / 0
Czym się różni zatrucie amfetaminą, a przedawkowanie? Czy to jest to samo?

Ja raz miałem sytuacje po przyjęciu, że pikawa biła strasznie wolno, od razu włączyła mi się depresja, oczy rozjebane. Miałem też drugą sytuację i tutaj nwm co to było, przyjąłem fetę koło 20, o 5 nad ranem wypiłem kodę. Miałem problemy z oddychaniem, mogłem oddychać tylko płytko, bo wzięcie głębszego wdechu powodowało ogromny ból o leżeniu to już nie wspomnę. Siedziałem chyba ponad godzinę, aż mi przeszło.
ODPOWIEDZ
Posty: 478 • Strona 24 z 48
Newsy
[img]
Szympansy biesiadują? Sfilmowano je, gdy dzieliły się owocami zawierającymi alkohol

Ludzie od dawna spożywają alkohol i od tysiącleci odgrywa on rolę we wzmacnianiu więzi społecznych. Nowe badania wskazują, że nasi najbliżsi krewni – szympansy – mogą wykorzystywać alkohol w podobnym celu. Po raz pierwszy udało się sfilmować szympansy, które dzielą się sfermentowanymi owocami, w których stwierdzono obecność alkoholu.

[img]
Przemytnicy kokainy z Kolumbii skazani. Pachnące mentolem narkotyki przylatywały na Śląsk

Gliwicki sąd skazał sześciu członków grupy przestępczej, która drogą lotniczą przemyciła na Śląsk kilkadziesiąt kilogramów kokainy. Przewożona ją w paczkach z napisem "Rolls Royce".

[img]
CBŚP uderza w gang powiązany z pseudokibicami. Zabezpieczono ponad 100 kg narkotyków

Policjanci CBŚP z Rzeszowa po raz kolejny uderzyli w zorganizowaną grupę przestępczą wywodzącą się ze środowiska pseudokibiców. W trakcie akcji przeprowadzonej na terenie Rzeszowa zatrzymano dwóch 30-latków, powiązanych z jednym z lokalnych klubów piłkarskich.